-18-
Następnego dnia wróciłem z młodszym do Seulu. Żałowałem, że zabrałem wolne na tak długo, dlatego że teraz nudziłem się w domu, a Kook pracował w wytwórni.
ㅡ Jimin! ㅡ Krzyknęła rodzicielka wchodząc do mojego pokoju. ㅡ Robiliście to? ㅡ Spytała zanim coś powiedziałem.
ㅡ W policjanta się bawisz?
ㅡ U was to Jungkook może nim być. W tym kartonie gdzieś są kajdanki. Musisz poszukać.
ㅡ Mamo, nie o to mi chodziło. ㅡ Jęknąłem bezradnie i zażenowany.
ㅡ Oj no przecież wiem, skarbie. Ale odpowiedz czy..
ㅡ Nie i przestań o to pytać ciągle, dobrze?
ㅡ Coś się stało?
ㅡ Nie musimy robić tego od razu na starcie, a przynajmniej ja nie chcę. Nie jestem gotowy, mamo na to. Wiem.. To głupie i widzę, Guk również się z tego powodu niecierpliwi..
ㅡ Kochanie. ㅡ Usiadła obok mnie. ㅡ Jungkook nie może cię do tego zmusić.
ㅡ Wiem. Rozmawialiśmy już o tym.
Ja się po prostu tego boję, mamo.
ㅡ Rozumiem, synku. Też tak miałam na początku. Nie ma się czego bać. Mogę ci go nawet opisać jak chcesz no, więc..
ㅡ Mamo, nie. Oszczędź. Tylko skąd wiedziałaś, że jesteś gotowa.
ㅡ Nie wiedziałam. Znaczy wiedziałam, ale kochałam i nadal kocham twojego tatę. Skarbie liczy się uczucie, które dażysz do Kooka.
ㅡ Ja go kocham..
ㅡ To dobrze. ㅡ Uśmiechnęła się. ㅡ Ale jeśli potrzebujesz więcej czasu, to on powinien to zrozumieć i dać ci go. Nic na siłę, kochanie.
Skinąłem głową rozumiejąc.
ㅡ Dziękuję, mamo. ㅡ Przytuliłem ją co oddała od razu.
ㅡ Nie ma za co.
ㅡ Jest tata?
ㅡ Niedługo powinien przyjść, a co?
ㅡ Pójdziemy wszyscy na spacer? Będzie tak rodzinnie.
ㅡ Dobry pomysł. Jak przyjdzie powiem mu to. ㅡ Wstała podchodząc do drzwi. ㅡ Kocham cię, synku.
ㅡ Ja ciebie też, mamo. ㅡ Posłałem jej uśmiech, a starsza wyszła.
Sięgnąłem po telefon nie widząc żadnej wiadomości od Jungkooka. Westchnąłem smutno wysyłając mu SMSa.
Nie wyświetlił.
Nie odpisał.
Pewno jest zajęty.
Po kilku minutach do pokoju wszedł rodziciel.
ㅡ Gotowy na spacer?
ㅡ Nie sądziłem, że się zgodzisz. ㅡ Przyznałem zaskoczony.
ㅡ Przyda się trochę świeżego powietrza.
ㅡ Przebiorę tylko bluzkę i jestem gotowy.
Wstałem z łóżka wyjmując z szafy byle jaką koszulkę. Założyłem ją, następnie schodząc na parter. Założyłem buty i cienką bluzę wychodząc na zewnątrz widząc już ma chodniku rodziców. Zamknąłem dom podbiegając do nich. We trójkę poszliśmy do parku rozmawiając na obojętnie jakie tematy zgrabnie omijając temat mojego i Kooka związku.
Podziwiałem krajobraz, kiedy rodzice rozmawiali na własne tematy.
Po chwili zobaczyłem chłopaka w czarnej masce na twarzy, który siedział na ławce. Rozpoznałem go. Był to mój Kookie.
ㅡ Mamo, tato. ㅡ Powiedziałem. ㅡ Zaraz przyjdę. ㅡ Oznajmiłem ruszając w stronę młodszego, który wstał akurat patrząc w jakimś kierunku.
Gdy byłem od niego zaledwie półtora metra, przytuliła go jakaś dziewczyna z uśmiechem na twarzy.
ㅡ Guk? ㅡ Zawołałem, a chłopak teraz jakby zauważył moją obecność.
ㅡ Chim? Co ty tu robisz?
ㅡ To park. Każdy może tu przyjść. Myślałem, że pracujesz. To twoja praca?
ㅡ N-no.. Tak, ale...
ㅡ Przestań. Nie ma sensu się tłumaczyć. ㅡ Uśmiechnąłem się sztucznie. ㅡ Dzisiaj nie mam zamiaru się denerwować. Nie przeszkadzam wam.
ㅡ Jimin, poczekaj. Daj to wyjaśnić.
ㅡ Pa. ㅡ Powiedziałem wracając do rodziców, którzy siedzieli nieopodal.
Usiadłem obok matki nie chcąc patrzeć na młodszego, który kłócił się z tą dziewczyną.
ㅡ To był Jungkook?
ㅡ Tak. ㅡ Spuściłem głowę. ㅡ Chodźmy na lody.
ㅡ Wszystko w porządku? ㅡ Spytał ojciec.
ㅡ Tak. Nie martw się, tato.
Wstaliśmy ruszając w stronę budki, lecz poczułem uścisk na nadgarstku.
ㅡ Puść mnie. ㅡ Powiedziałem nerwowo.
ㅡ Jimin, z tą dziewczyną nic mnie nie łączy.
ㅡ Spraw bym uwierzył. ㅡ Szepnąłem wyrywając dłoń. ㅡ Może ona jest twoją prawdziwą dziewczyną, a ja jestem jedynie twoim kochankiem. ㅡ Naprawdę próbowałem trzymać emocje na wodzy, ale coraz bardziej pękałem.
ㅡ Nie, to nie prawda.
ㅡ Możesz sobie być kim chcesz, ale aktorem to ty nigdy nie będziesz. Daj mi spokój teraz. Jestem tu z rodziną i nie pozwolę byś mi to zepsuł.
ㅡ Jimin...
Pokręciłem głową, lecz załapał mnie za dłoń prowadząc w jakimś kierunku.
ㅡ Chodź ze mną. ㅡ Rzekł pewnie.
ㅡ Ya! Puść mnie! ㅡ Mówiłem oburzony. ㅡ Gościu noo... Moja rączka cierpi!
ㅡ Wybacz. ㅡ Uśmiechnął się całując jej wierzch.
Zatrzymaliśmy się przy tej samej dziewczynie co wcześniej.
ㅡ Jimin, to jest Ha Jinhee. Jest moją... No nie jest ze mną spokrewniona.
ㅡ Dziewczyną?
ㅡ Co? ㅡ Spytała. ㅡ Ja będąc jego dziewczyną? Chłopcze proszę cię. Jestem od tego gówniarza starsza o cztery lata. Jestem jego.. Tak jakby... Opiekunką. Opiekuje się nim odkąd skończył robić na nocnik.
ㅡ Noona, przestań. ㅡ Odparł zakłopotany.
ㅡ Mówię samą prawdę. Więc chłopcze, nie wmawaj sobie, że jestem z nim, bo to nie prawda. Z resztą mam już kogoś. Tylko go pilnuje.
ㅡ Ty masz opiekunkę?
ㅡ To nie tak! ㅡ Zaczął machać rękami.
ㅡ Jungkook Oppa!
ㅡ Muszę uciekać. To wasza wina. ㅡ Powiedział uciekając, a za nim kilka dziewczyn.
ㅡ Jimin tak?
ㅡ Yhm..
ㅡ Słuchaj.. Jungkook czasami jest nieznośny i to bardzo, ale jest porządnym chłopakiem. Mimi iż niedawno skończył robić w pieluchy to nawet w niektórych momentach zachowuje się dojrzale. Jeśli coś ci zrobi, zadzwoń do mnie, albo po prostu zagroź, że mi o tym powiesz. Wiesz mi. Ten chłopak się mnie boi niż swojej matki.
Patrzyłem na nią zaskoczony. Kook taki jest?
ㅡ A czy Jungkook.... Nie nie ważne.
ㅡ Śmiało.
ㅡ Lubi zaliczać? Znaczy..
ㅡ Nie wtrącam mu się w sprawy łóżkowe jest przecież dorosły. Może pchać wszystko byle się niczym nie zaraził.
ㅡ Co?
ㅡ Jimin, spokojnie. Jungkook mi o tobie dużo opowiadał. O nikim tak nie mówił jak o tobie. On cię kocha. Może mu czasami szajba odbija, ale cię kocha.
ㅡ Wiem. Chciałem tylko się upewnić.
ㅡ Nic ci z nim nie grozi, a teraz muszę lecieć. Muszę znaleźć tego gamonia. Pewno się ukrywa tak jak ostatnio w kontenerze na śmieci.
Zaśmiałem się.
ㅡ Miło było cię poznać. Do zobaczenia. ㅡ Powiedziała idąc w swoim kierunku.
ㅡ Do zobaczenia. ㅡ Rzekłem cicho.
Uspokojony poszedłem poszukać rodziców, którzy na szczęście siedzieli obok budki z lodami.
Przeprosiłem ich za moją nieobecność i trochę wytłumaczyłem.
Resztę dnia spędziliśmy razem.
***********
13.06.20
Hejka!
Jak wam się podoba?
Miłej nocy!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top