-17-
Późnym popołudniem poszliśmy na busańską plaże, która już pierwszym widokiem mnie oczarowała.
Kiedy tylko weszliśmy na piasek zostawiłem z tyłu młodszego biegnąc na wybrzeże. Zatrzymałem się przed wodą kucając przed nią i mocząc w niej dłonie.
ㅡ Jaka zimna. ㅡ Powiedziałem, ale mi to nie przeszkadzało. Bawiłem się dalej. ㅡ Zrobimy zamek? ㅡ Spytałem, kiedy chłopak był już obok mnie.
ㅡ Zachowujesz się jakbyś nie był nigdy na plaży.
ㅡ Byłem, ale dawno. Zapomniałem jak tu jest super. Zgódź się. ㅡ Zrobiłem szczenięce oczka.
ㅡ No dobrze. ㅡ Zaśmiał się. ㅡ Jesteś strasznie uroczy, wiesz?
ㅡ Cicho bądź. ㅡ Mruknąłem uderzając go w ramię. ㅡ Nikt cię nie zobaczy?
ㅡ Tego to nie wiem. Przekonamy się jak ktoś podejdzie, a teraz do roboty, Chim. Chciałeś zamek.
Uśmiechnąłem się szeroko biorąc się do pracy.
Pół godziny później skończyliśmy. Nawet wyszedł nieźle bez żadnych wiaderek czy łopatek.
Zadowolony przytuliłem młodszego. Ten się zachwiał upadając na piasek, a ja na niego.
ㅡ Co moja księżniczka wyprawia, hm?
ㅡ Nie jestem księżniczką. Nie mów tak na mnie.
ㅡ Ale dla mnie jesteś. ㅡ Uśmiechnął się pod maską.
Podniosłem się z niego otrzepując się z piasku tak samo jak piosenkarz.
ㅡ Wiesz... Najlepiej tu jest w nocy. Bez ludzi.. Nikogo. Słychać wtedy tylko szum fal, widać piękny księżyc w pełni. Po prostu bajka. Powinniśmy przyjść później.
ㅡ W porządku. ㅡ Zgodziłem się podchodząc do morza. Zabrałem w obie dłonie trochę wody, a następnie oblałem nią młodszego. Zaśmiałem się zaczynając uciekać wzdłuż wybrzeża.
ㅡ Złapię cię zobaczysz! ㅡ Krzyknął.
W pewnym momencie potknąłem się o własną głupotę, wpadają do lodowatej wody.
ㅡ Nic ci nie jest? ㅡ Spytał pomagając mi wstać. ㅡ To kara, widzisz? A karma wraca. Masz.. ㅡ Zdjął swoją kurtkę zarzucając mi ją na barki.
ㅡ A ty?
ㅡ Nie jest mi zimno jak tobie, Chim. Wróćmy do domu. Przebierzesz się, zjemy coś i wrócimy tu wieczorem.
Zgodziłem się na ten pomysł.
Wróciliśmy do domu młodszego, gdzie od razu poszedłem na górę po świeże ciuchy.
Niestety łazienkę zajmował piosenkarz. Słysząc lecącą wodę westchnąłem wracając do pokoju.
ㅡ Ugh... No nic.
Zacząłem się przebierać w sypialni.
ㅡ Jimin, zrobiłem ci gorącą kąpiel i... ㅡ Urwał, kiedy wszedł do środka.
Krzyknąłem wystraszony zakrywając się kołdrą.
ㅡ Nie wiedziałem, że... Przepraszam. Nie chciałem. Jimin.. ㅡ Odkrył moją głowę. ㅡ I tak jesteś piękny mimo iż widziałem cię na pół sekundy
ㅡ Boże jaki wstyd. To ja przepraszam. Mogłem uprzedzić.
ㅡ Spokojnie. Idź się wykąpać w gorącej wodzie. Tu masz szlafrok. ㅡ Podał mi szarego koloru materiał. ㅡ Ubierz się.
ㅡ Dziękuję.
ㅡ Odwrócę się, dobrze? ㅡ Rzekł po czym zrobił to. Niepewnie złapałem za ubranie chcąc je założyć. ㅡ A może nie.. ㅡ Gwałtownie się odwrócił przez co zakryłem się. ㅡ Żartowałem. ㅡ Zaśmiał się wracając do poprzedniej pozycji. Kiedy się szybko ubrałem kopnąłem go w tyłek.
ㅡ Idiota.
ㅡ Ya. ㅡ Powiedział popychając na łóżko zwisając nade mną. ㅡ Jesteś taki seksowny, hyung. Nawet w tym szlafroku.
Wpił mi się w usta i nim zareagowałem rozwiązał mi sznurek. Próbowałem go odsunąć, lecz nic z tego. Jęknąłem, kiedy dotknął moje przyrodzenie.
ㅡ Guk...
Zakrył mnie, a potem związał sznurek. Po chwili zabrał mnie na ręce i bez słowa poszedł do łazienki, gdzie dopiero tam odstawił na podłogę i przybił do drzwi.
ㅡ Co robisz?
ㅡ A na co to wygląda? Chcę się kąpać z tobą. ㅡ Szepnął mi na ucho, następnie je gryząc. Przeszedł mnie dreszcz.
ㅡ A-ale nie będziemy tego robić?
ㅡ Mam ci zrobić pisemną umowę?
ㅡ Ale ja jeszcze nie chcę... ㅡ Szepnąłem spuszczając głowę.
Zamilkł na parę chwil przez co wstrzymałem oddech. Odsunął się, a potem wyszedł stąd, dlatego musiałem się przesunąć.
Wypuściłem powietrze łapiąc się za klatkę czując jak szybko bije mi serce.
Uspokoiłem się, więc mogłem w spokojnie zabrać kąpiel.
Po kilku minutach wyszedłem z pomieszczenia w szlafroku wchodząc do sypialni, gdzie nie zastałem młodszego.
Przebrałem się w ciuchy, a potem zszedłem na parter.
ㅡ Masz kanapki. ㅡ Powiedział chłopak podając mi talerz, kiedy wszedłem do kuchni.
Podziękowałem cicho, siadając przy stole.
Kiedy skończyłem spojrzałem na okno, gdzie za nim było już ciemno. Szybko.
Wstałem idąc do salonu, w którym młodszy oglądał telewizję.
ㅡ Idziemy na plażę? ㅡ Spytałem niepewnie.
ㅡ Nie mam już ochoty. ㅡ Odparł zmieniając kanał.
Co zrobiłem znowu źle?
ㅡ W takim razie... Sam pójdę. ㅡ Mruknąłem idąc na korytarz. Założyłem szybko buty oraz kurtkę.
ㅡ Poczekaj.. ㅡ Zawołał, lecz olałem go wychodząc z domu. ㅡ Jimin! ㅡ Zawołał i po kilku chwilach dogonił mnie.
ㅡ Myślałem, że nie masz ochoty iść.
ㅡ Nie puszczę cię samego w nocy. ㅡ Stwierdził poprawiając swoją kurtkę.
Prychnąłem krzyżując ręce. ㅡ O co teraz ci chodzi? ㅡ Spytał zatrzymując nas.
Spojrzałem na niego zaskoczony.
ㅡ O co mi teraz chodzi? ㅡ Zapytałem retorycznie. ㅡ To tobie coś nie pasuje. Wkurzyłeś się, że.. Nie chciałem tego. Sam mówiłeś, że ci na tym nie zależy, więc teraz się odczep. ㅡ Fuknąłem ruszając przed siebie.
ㅡ Zachowujesz się jak baba. Nie zależy mi na tym. Fakt wkurzyłem się, ale naprawdę nie chodzi mi tylko o to. ㅡ Złapał mój nadgarstek tym samym zatrzymując.
ㅡ Jakoś mnie to nie przekonuje. Puszczaj. ㅡ Powiedziałem wyrywając się co mi się udało.
ㅡ Prędzej czy później i tak to zrobimy, więc jakie to ma znaczenie? W dodatku nie zajdziesz w ciążę czy jakieś inne...
ㅡ Jesteś nienormalny. ㅡ Szepnąłem mając w oczach łzy. ㅡ Wiesz co? Zapomnij o tym już. Raz na zawsze. ㅡ Powiedziałem wracając do mieszkania, a następnie idąc na górę do sypialni, gdzie zacząłem się pakować.
ㅡ Jimin nie o to mi chodziło.. ㅡ Przybiegł podchodząc do mnie. Odepchnąłem go zapinając swoją torbę, a potem zarzucając ją na bark.
ㅡ Kochanie.
ㅡ Nie mów tak do mnie. Wracam do Seulu. Bez ciebie. Możesz mówić co chcesz, ale mój pierwszy raz jest dla mnie naprawdę ważny. Dlaczego tego nie rozumiesz?! ㅡ Wyszlochałem uderzając go w klatkę. ㅡ Jesteś tylko idolem z mnóstwo pieniędzy. Myślisz, że wszystko ci wolno? Może i za pstryknięciem możesz dostać wszystko, ale... Nie dostaniesz mojej cnoty. Tym bardziej teraz. Idź się udław tą sławą. ㅡ Powiedziałem, a następnie ruszyłem w stronę wyjścia.
ㅡ Jimin, stój. ㅡ Poprosił, więc go posłuchałem. ㅡ Masz rację. We wszystkim. Każdy którzy mnie nie zna czy nie słucha uważa mnie za zadufanego w siebie chłopaka, bo mam pieniędze i mogę mieć wszystko na co inni pracują cały rok bądź kilka lat. Ale... Ja nie jestem taki. Po prostu przy tobie jestem inny. Z jakieś przyczyny chce pokazać, że jestem lepszy od innych chłopaków, żeby ci zaimponować. Lecz już kilka razy udowodniłeś, że nie lecisz na moją kasę, sławę, a... A na mnie. Może to brzmi komicznie, lecz tak jest. Więc... ㅡ Podszedł odwracając moją osobę w swoją stronę. ㅡ Przepraszam za tamto. Za wszystko. Obiecuję się poprawić. Zależy mi na tobie, Chim. Tylko na tobie, bo cię kocham. Wybaczysz takiemu głupiemu dzieciakowi?
ㅡ Na pewno ci nie zależy tylko na tym?
ㅡ Nie będę już paradował nago. Nie, nie zależy. ㅡ Uśmiechnął się lekko. ㅡ Jeśli mi wybaczysz to daj mi tu buzi. ㅡ Wskazał na swój policzek czekając.
Wywróciłem oczyma cmokając go w ten policzek. Młodszy ucieszył się przytulając mnie co oddałem.
ㅡ Też cię kocham, Jungkookie. ㅡ Szepnąłem.
*********************
12.06.20
Hejooo jak wam dzień mija?
Korzystać dopóki tak ciepło!
Jak wam się podoba?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top