33 - "It feels so good, so damn good"
- Chyba mamy gości - mruknął rehabilitant do pięciolatka, tym samym przerywając jego długi monolog o tym, jaki wspaniałomyślny był Julian, kiedy obciął Roszpunce włosy na sam koniec bajki. Mingyu westchnął niepocieszony i zacisnął paluszki na kołnierzu trzymającego go mężczyzny. - No nieważne, mów dalej - zachęcał, przyglądając się dokładnie srebrnej Toyocie na podjeździe.
- Już nie pamiętam, co mówiłem - bąknął zmęczony dzieciak i oparł głowę na ramieniu bruneta. Taehyung zmierzwił jego czarną grzywkę i uśmiechnął się krzywo. Wcale mu się nie dziwił, w końcu przez ostatnie dwie godziny ćwiczył na zajęciach wyjątkowo intensywnie. To nie tak, że wcześniej się nie starał, tylko po prostu chyba teraz zmotywował się własnymi postępami i sumiennie wykonywał coraz to trudniejsze ćwiczenia.
- Hm... Mówiłeś, że Julek to serio mądry facet, bo obciął Roszpunce włosy i dzięki temu ta stara flądra zamieniła się w popiół - przypomniał mu, wspinając się po schodkach na werandę.
- A, tak! No, tylko mógł zostawić jej te włosy trochę dłuższe, bo w tych krótkich wygląda brzydko, a i tak straciłyby magię, prawda? - Taehyung pokręcił teatralnie głową i przybił małemu piątkę, by zaraz potem nacisnąć łokciem klamkę i wejść do domu.
Pierwszą rzeczą, na jaką zwrócił uwagę, były różowe baletki z kokardkami przy wycieraczce i kobiecy płaszcz na wieszaku. Mingyu aż zatkał nos, ponieważ cały korytarz wręcz przesiąknął zapachem jej mocnych perfum.
Ale rehabilitanta to ucieszyło, ponieważ momentalnie wykluczył wizytę rodziców Suran. Gdyby to byli oni, uciekłby jeszcze przed przywitaniem. Rozebrał więc pospiesznie chłopca, odwiesił swoją narzutkę i prężnym krokiem udał się do salonu.
- Jesteśmy! - krzyknął wesoło, lecz mina w sekundę mu zrzedła, gdy Jungkook zwyczajnie go olał, śmieszkując w najlepsze z jakąś kobietą.
- Cześć, tatuś! - pisnął dzieciak, i dopiero wtedy mężczyzna oderwał wzrok od długowłosej piękności.
- Minnie, skarbie! - Jungkook poderwał się z kanapy i prędko zgarnął synka z rąk skołowanego Taehyunga.
- Hej, Mingyu, pamiętasz mnie? - zapytała, machając do chłopca, który po chwili namysłu otworzył szeroko usta i skinął głową.
- Pani Taeyeon! - krzyknął ucieszony, rozpoznając swoją przedszkolankę.
- Pani Taeyeon będzie od jutra do ciebie przychodzić, wiesz? Będzie uczyć cię pisać i liczyć, będziecie rysować i czytać same świetne książki!
- W ogóle będziemy robić same świetne rzeczy - sprostowała ciemnowłosa, puszczając dzieciakowi oczko, na co ten zachichotał i złapał się za policzki.
Jungkook aż wyszczerzył zęby na ten uroczy widok i pewnie stałby tak dalej jak słup soli, przenosząc spojrzenie z pani Taeyeon na swojego synka i z powrotem, ale nagle usłyszał za plecami głośne chrząknięcie, więc obrócił się na pięcie i zaciągnął powietrzem.
- Och, a to Taehyung. Rehabilitant - powiedział mężczyzna, a Taehyung skłamałby mówiąc, że coś go w środku nie zakuło. Po prostu... dostrzegł kontrast w tym, jak barwnie Jungkook wypowiadał się o przedszkolance, a jak żałośnie i niechętnie przedstawił jego. Jednak brunet prędko wyrzucił z głowy te myśli, w końcu rozumiał, że Jungkook nie ma zamiaru oznajmiać kobiecie o tym, że tak jakby są razem. To wszystko dla dobra Minniego.
Kim ukłonił się nisko i ciemnowłosa prędko to odwzajemniła, uśmiechając się pogodnie.
- Czyli to dzięki panu Mingyu znów będzie mógł szaleć z kolegami?
- Wychodzi na to, że tak - odpowiedział dumnie, na co ona mruknęła coś w stylu "wow" pomieszanego z "mhm".
- Dobrze, ja już będę się zbierać. Chciałby pan jeszcze o coś zapytać czy wszystko jasne?
- Wszystko jasne - odparł Jeon, bujając synka na rękach.
- W razie czego proszę dzwonić. Numer pan ma! - zaśmiała się kobieta i zgarnęła z sofy torebkę. Jungkook kulturalnie odprowadził ją do drzwi i gdyby nie to, że trzymał przysypiającego Minniego, pewnie pomógłby jej założyć płaszcz. Jak przystało na gentlemana, oczywiście.
I kiedy Taeyeon już otworzyła drzwi, odwróciła się w stronę mężczyzny z dość smutnym uśmiechem malującym się na jej twarzy.
- Zapomniałam wcześniej powiedzieć, jak bardzo panu współczuję... Suran była wspaniałą kobietą i zawsze, gdy przychodziła po Mingyu i czekała, aż spakuje swoje rzeczy i ubierze buciki, siadała razem z innymi dziećmi przy stoliku i oglądała ich rysunki albo budowle z klocków. Czasami Minnie musiał ciągnąć ją za rękawy i marudził, że "tatuś czeka w samochodzie"...
Jungkook spuścił głowę i pociągnął nosem.
- A ja się zawsze zastanawiałem, co oni tam tak długo robili - zażartował, nawet jeśli w oczach już zbierały się łzy. - Oj, Su...
Taeyeon delikatnie pogładziła jego ramię i westchnęła.
- Do zobaczenia!
- Tak, do zobaczenia! I dziękuję pani... za wszystko. - Jungkook zamknął drzwi, gdy ciemnowłosa pomachała mu ostatni raz i wsiadła do samochodu.
Wrócił więc z chłopcem do salonu i położył synka na kanapie, dając mu buzi w sam środek czoła. Poszedł do kuchni, gdzie spodziewał się zastać Taehyunga przy patelni, albo chociaż lodówce, lecz ten siedział z pustymi rękoma przy stoliku i patrzył pustym wzrokiem na uwięzioną w firance muchę.
- Nie jesteś głodny?
- Jadłem w pracy.
Nieprawda.
- Okej. - Jungkook przysiadł koło Kima i zmarszczył brwi, wpatrując się w jego smutne oczy. - Hej, kochanie, co jest?
- Nic. Zmęczony jestem i tyle - jęknął, przeczesując palcami czekoladowe kosmyki.
- Skoro tak mówisz. - Młodszy wzruszył ramionami i zastukał paznokciami o blat stolika. - Co sądzisz o Taeyeon?
- Sympatyczna.
- To prawda.
- I musiała mieć dobry kontakt z Mingyu, bo przywitał ją dość entuzjastycznie.
- Miała też dobry kontakt z Suran.
Taehyung skrzywił się nieco, nawet jeśli bardzo nie chciał. To po prostu było silniejsze, a on naprawdę miał tego dnia serdecznie dość. Chciał się zdrzemnąć, chciał obejrzeć z Minnim głupią "Roszpunkę", wziąć gorącą, relaksującą kąpiel i poprzytulać się w łóżku z Jungkookiem, nie myśląc o jego zmarłej żonie, ani Taeyeon.
Taeyeon, na którą Jungkook patrzył się tak, jakby była co najmniej wysadzana diamentami.
- No i co?
- Nic? Tylko mówię - sapnął wdowiec, słysząc w głosie bruneta nieco pretensji i złości. - Zwyczajnie cieszę się, że osoba, z którą zostawiać będę swoje dziecko, jest naprawdę w porządku.
- Sympatyczna - powtórzył Taehyung tym samym, znudzonym tonem.
- Miła, zabawna, rozmowna, inteligentna, a na dodatek całkiem ładna - wyliczył mężczyzna, zupełnie tak, jakby starszy obok w ogóle nie istniał. - Powiedziała też, że przyprowadzi tu niedługo kolegów Mingyu, bo bardzo się za nim stęsknili!
- Ideał, huh? - kąśliwie zapytał brunet i od razu odszedł od stołu, nie dając Jungkookowi szansy na odpowiedź. Wiedział, że zachowuje się dziecinnie i potem będzie tego żałować, ale w tej chwili po prostu się w nim zagotowało.
- Co cię dzisiaj ugryzło?! - usłyszał za sobą, kiedy był już w połowie drogi na piętro.
- Idę się przespać - fuknął wymijająco, na co młodszy rozłożył w powietrzu ręce i ugryzł się z nerwów w język.
- Chcesz, żeby cię... nie wiem, przytulić? Albo posmyrać po plecach? - zapytał, bo jednak nie chciał kolejnej kłótni, a po prostu czuł, że zrobił albo powiedział wcześniej coś nie tak. I teraz siedziałby trzy godziny przed telewizorem albo z nosem w papierach, rozmyślając tylko o tym, czemu Taehyung jest na niego zły. - Niewa-
- Możesz mnie pomasować.
Przez twarz Jungkooka przemknął nikły uśmiech.
- Chodź, nauczę cię.
Nikły uśmiech zamienił się w banana.
~
- Nie, Gukkie, nie tak... - jęknął leżący bez koszulki Taehyung w poduszkę, gdy młodszy siedział na nim okrakiem i od kilku minut próbował zrobić mu odprężający masaż. Jednak wszystko co robił, robił źle, a przynajmniej w mniemaniu Kima. Nie, żeby miał zamiar się sprzeczać, w końcu to Taehyung dokładnie studiował anatomię.
- To jak? - fuknął, przewracając przy tym oczami. Chciał dobrze, a jedyne co dostawał, to upomnienia.
- Widzisz, tak jak robisz teraz, robi trzy czwarte ludzi. Czyli źle. Zamiast kostek musisz więcej używać kciuków, bo zamiast rozluźnić mięśnie, można je tylko niepotrzebnie uszkodzić. No, coś w tym guście, tylko zjedź trochę niżej... - Taehyung zmrużył powieki i skupił na dłoniach młodszego. Jednak nagle cały się spiął i westchnął. - Źle.
- Ja się, kurwa, poddaję - sapnął wdowiec, zsuwając się z bioder Kima. Miał zamiar po prostu pozwolić Taehyungowi się zdrzemnąć i wyjść, ale ten nie pozwolił mu na to. Pociągnął go za nadgarstek tak agresywnie, że teraz to on opadł brzuchem na pościel i twarzą w poduszki. Taehyung zdjął mu koszulkę, nawet nie starając się być delikatnym. Usiadł na jego biodrach i pochylił się na sekundę, by musnąć wargami kark ciemnowłosego.
- Mówiłem, że cię nauczę - wyszeptał, by momentalnie przystąpić do działania.
Jego ruchy były pewne, przemyślane i wykonywane wręcz automatycznie. Jungkook podziwiał jego doświadczenie oraz to, z jaką pasją dłonie Taehyunga przesuwały się po jego skórze. Z jaką precyzją palce wbijały się tam, gdzie mężczyzna spinał mięśnie najbardziej, zupełnie nieświadomie i pewnie od dłuższego czasu. Podziwiał to, jak szybko rehabilitant znajdował jego słabe i czułe punkty, albo te wymagające największej troski. Nie było w tym ani grama niepewności, fałszu czy strachu. Był tylko Taehyung i jego złote dłonie, które dawały Jungkookowi chwilowe niebo.
- I jak? - zapytał po chwili, czując jak mięśnie pod skórą jego mężczyzny stają się coraz bardziej rozluźnione, a oddech przyspiesza.
- Jest mi tak d-dobrze, tak kurewsko dobrze, Tae - wydyszał, zaciskając piąstki na prześcieradle. Brunet uśmiechnął się pod nosem i rozpoczął wędrówkę kciuków wzdłuż kręgosłupa Jeona. Pieścił każdy kręg, wsłuchując się w coraz głośniejsze sapnięcia Jungkooka. - To jest... to jest prawie jak orgazm, Boże, skarbie.
- To tylko masaż relaksująco-odprężający na plecy i kark. Jak będziesz grzeczny, to może kiedyś zrobię ci erotyczny - powiedział ściszonym głosem, a Jungkook aż odkopał swoją twarz z poduszki i obrócił ją do tyłu na tyle, na ile dał radę.
- Nie gadaj, że erotyczny też potrafisz.
- Potrafię.
- To licz się z tym, że wtedy będę jęczał jak nienormalny i zapewne dojdę - mruknął, na co Taehyung zaśmiał się perliście i Jungkook, korzystając z jego nieuwagi, przerzucił go na plecy i zawisł nad nim. Zaczął okładać jego twarz pocałunkami i gładzić te czekoladowe kosmyki. - A teraz proszę o drugą szansę, chyba już wiem, o co ci chodziło z tymi kciukami.
I rehabilitant już miał obrócić się na brzuch, lecz Jungkook nagle go powstrzymał, mając dość zaniepokojony wyraz twarzy.
- Co jest?
- Nic, tylko... Chciałem się upewnić, że wszystko między nami okej. Wtedy w kuchni-
- Przepraszam za tamto.
- Zamiast przepraszać, powiedz mi, co cię tak zdenerwowało.
Taehyung wypuścił ze świstem powietrze z płuc i popatrzył na Jungkooka.
- Nie, bo to żałosne i dziecinne.
- Oj weź przestań.
Jeon pogładził opuszkami palców jego policzka, na co starszy uśmiechnął się niezręcznie.
- Masz mnie, Jungkook. Nie zakochaj się w tej całej Taeyeon, bo ja też jestem "miły, zabawny, rozmowny, inteligentny i całkiem ładny" - powiedział, momentalnie zamykając oczy z zażenowania, jakie nagle go ogarnęło.
Minęła długa chwila, gdy nagle głośny śmiech Jungkooka wypełnił pokój. Mężczyzna śmiał się wręcz histerycznie, przez co Taehyung już w ogóle miał ochotę zapaść się pod ziemię.
- To nie jest śmieszne...
Jungkook aż złapał się za brzuch i mało nie dostał zadyszki, a dopiero widząc czerwone jak pomidory policzki ukochanego, dał radę się uspokoić.
- Kim Taehyung, moje serduszko, jesteś niemożliwy.
- Guk...
- Nie sądziłem, że taki z ciebie zazdrośnik.
- Przestań...
Mężczyzna uśmiechnął się szeroko, widząc jak starszy zakrywa poduszką twarz. Odsunął ją więc prędko i pochylił się nad nim tak, że między nimi prawie nie ostał się skrawek wolnej przestrzeni.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie. Nie widzę poza tobą świata i-
Nie skończył, ponieważ Taehyung bez ostrzeżenia wpił się w jego usta i oplótł nogi wokół jego bioder. Całował go długo i namiętnie, zaciskając dłonie na umięśnionych ramionach Jeona. I z każdą sekundą zdawał się wierzyć w jego słowa coraz bardziej.
- Nawet jeśli nie mam cycków?
Jungkook zaśmiał się po raz kolejny i skinął głową.
- Nawet jeśli nie masz cycków.
- W sumie... Ta Taeyeon też nie ma - mruknął Taehyung, uśmiechając się przy tym niewinne.
- Ta? To gdzieś ty się patrzył? - zapytał, unosząc znacząco lewą brew. Brunet tylko machnął ręką i skrył głowę w zgłębieniu jego szyi. - Kim Taehyung, jesteś dzisiaj niemożliwie okropny...
_____________________
#KiwiUmilaPoniedziałki
btw, dawno nie było tu większej dramy, nie sądzicie? ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top