Rozdział 39

Rozdział 39

Severus z prawdziwym żalem musiał się zbierać do powrotu. Czarny Pan nie robił sobie urlopów i w każdej chwili mógł zostać wezwany przez niego albo przez Albusa.

Kiedy poprzedniego wieczora kładł się do łóżka w gościnnym pokoju, sam się dziwił, że ten dzień tak szybko minął i bez żadnego zgrzytu. Taki dzień zdecydowanie był mu potrzebny i nawet młodsi koledzy Harry'ego nie irytowali go. W zasadzie całkiem miło się z nimi rozmawiało. Wypytywali go o różne rzeczy związane z eliksirami do momentu pojawienia się Nahesy. Bazyliszek bardzo urósł od czasu, kiedy Severus widział go po raz ostatni. Miał już około czterech metrów długości i bez krępacji podkradał ze stołu różne smakołyki pomimo karcącego spojrzenia Harry'ego.

A potem nastąpił ten pocałunek. Oczywiście, że mężczyzna nie całował się po raz pierwszy w życiu, ale ten moment był tak inny od poprzednich. Nie był taki mechaniczny i sztywny. Był przepełniony uczuciami i obaj poczuli te iskierki magii, które delikatnie przebiegły po ich skórze. Nie miał pojęcia, jak nazwać to, co zaczynał czuć do chłopca. Jeszcze było na to za wcześnie, ale Harry nie był mu obojętny, a skoro odwzajemnił pocałunek, znaczyło to, że również coś czuje.

Severus uśmiechnął się lekko, przywołując w pamięci całą scenę. Kiedy się odsunął, twarz Harry'ego pokrywał się szkarłatem, a on sam wyglądał, jakby wyłączyło mu się myślenie. Wyglądało na to, że ich „związek" miał jednak jakiś potencjał. Dobrze czuli się w swoim towarzystwie i wszystko wskazywało na to, że funkcjonowaliby także jako małżeństwo. To jednak był potencjalny plan na przyszłość. Harry jeszcze nie był pełnoletni, a w nadchodzących miesiącach mógł zmienić zdanie. Mógł poznać kogoś, kogo uznałby za więcej wartego uwagi niż jakiegoś o dwadzieścia lat starszego czarodzieja.

Harry przyznał nieśmiało, że to był jego pierwszy pocałunek i cieszył się, że miał miejsce w takich okolicznościach. Stwierdził, że to było bardzo miłe, kiedy pocałował go ktoś, na kim mu zależało.

– Czyli zależy panu na mnie, panie Potter? – spytał Severus, drocząc się z nim trochę.

– Co to w ogóle za głupie pytanie, panie Snape? – odparował od razu. – Wydawało mi się, że etap niedomówień dawno mamy za sobą?

– Przepraszam. Nie jestem przyzwyczajony, że komuś może na mnie zależeć, a co dopiero słuchać o tym. Tylko twoja matka przejmowała się mną. Nigdy nie byłem specjalnie towarzyską osobą. Wolałem skupić się na nauce. Lily za to zawsze potrafiła czytać ze mnie jak z otwartej książki. Rozgryzała moje plany jeszcze zanim w ogóle zdałem sobie sprawę, że je mam.

Harry zachichotał. Jego mama naprawdę była niezwykłą osobą.

– Za to mój tata nie był zbyt miły. Przynajmniej na początku – zauważył Harry.

– Twoja matka sama mi powiedziała, że wzięła się ostro za jego wychowanie. Kiedy się urodziłeś, wciągnęła go w opiekę nad tobą i nie miał za wiele do gadania. Wracał z pracy i przejmował zajmowanie się tobą na jakiś czas. Uważała, że dziecko musi czuć więź z obojgiem rodziców.

– Moja mama naprawdę była mądra. – Chłopak uśmiechnął się nieco smutno. Żałował, że nie mógł się o tym przekonać osobiście, ale przynajmniej miał obok siebie Severusa. Lily zadbała o to, żeby nie był sam.

– Chociaż pewnie nie spodziewałeś się, że zaręczy cię z dużo starszym mężczyznom – zauważył Mistrz Eliksirów. Harry zapewniał go, że był w zasadzie tylko mocno zaskoczony, ale poza tym przyjął to bardzo spokojnie. Nigdy nie dał Severusowi odczuć, że zmienił nastawienie, ale wtedy chłopak był jeszcze dzieckiem.

– Chodzi ci bardziej o to, że jesteś dużo starszy, czy o to, że jesteś mężczyzną? – spytał Harry. Czyli zrozumiał sens pytania.

– Jedno i drugie. Nie przypominam sobie, żebyśmy jakoś szerzej rozmawiali na ten temat.

– Nigdy nie czułem żadnej presji ani dyskomfortu z tego powodu – powiedział szczerze i uśmiechnął się do Mistrza Eliksirów. – Wydaje mi się, że w naszym przypadku ani twój wiek, ani płeć nie ma dla mnie znaczenia. Ty to ty. Polubiłem cię za to, jaki jesteś.

– A jaki twoim zdaniem jestem? – spytał starszy czarodziej, zauważając, że w ten dość specyficzny sposób zaczęli ze sobą flirtować.

– Sarkastyczny, czasem wredny, lubisz się znęcać nad uczniami. – Harry zaśmiał się, widząc, że mężczyzna przewraca oczami. – Ale jesteś też mroczny, a muszę przyznać, że mrok w twoim wydaniu jest całkiem pociągający.

– Na pewno to zapamiętam i wytknę ci kiedyś – zapewnił go.

– Może po ślubie? – zachichotał chłopiec. Jego zielone oczy lśniły rozbawieniem i czymś, czego Severus nie potrafił do końca nazwać.

Mistrzowi Eliksirów zrobiło się nagle gorąco i chyba tylko dzięki samokontroli cała krew nie spłynęła nagle w dół jego ciała. Jeśli do tej pory miał jeszcze wątpliwości, czy Harry traktuje ich relację poważnie, to właśnie zostały one rozwiane. Znał go już na tyle, że miał pewność co do jego prawdomówności. Jeśli Harry nie chciał czegoś mówić, to po prostu tego nie robił, ale w rozmowie zawsze był szczery.

– Po ślubie mówisz? – Severus postanowił podłapać grę. – I co wtedy będzie?

– Noc poślubna? – spytał nastolatek i zarumienił się uroczo. – No co? To chyba normalne w moim wieku myśleć o takich rzeczach?

– Nienormalne byłoby, gdybyś o tym nie myślał. Patrząc jednak na niektórych uczniów w Hogwarcie, odnoszę czasem wrażenie, że oni myślą tylko o tym.

– Nie mówimy teraz o nich tylko o nas – zauważył Harry, patrząc mu w oczy. – To coś złego, że mnie pociągasz?

– Zdecydowanie nie. – Severus pochylił się, całując go ponownie. Tym razem pocałunek był mocniejszy i nieco namiętny. – Ale nie licz na seks, dopóki nie będziesz pełnoletni – zamruczał, odsuwając się po chwili.

– EJ!

Mistrz Eliksirów roześmiał się, widząc oburzenie na zaczerwienionej twarzy. Pomimo swojej opalenizny Harry wyglądał teraz jak pomidor.

Resztę wieczoru spędzili potem w salonie na kanapie, gdzie chłopiec pokazywał mu swój szkolny album z masą zdjęć, a jego młodsi koledzy i koleżanki oglądali jakiś film w telewizji. Szkolne życie w Gipfel było naprawdę barwne i urozmaicone. Zobaczył zdjęcia z zajęć klubowych i treningów. Stroje do sojutsu robiły wrażenie, a Harry wyglądał w nim naprawdę pociągająco. Były też oczywiście zdjęcia jego klasy. Dziesięć osób szczerzyło się radośnie na jednym z nich. Chłopiec wyjaśnił, że zrobili je przed wakacjami, zaraz po egzaminach.

Następnego dnia po śniadaniu Mistrz Eliksirów musiał wracać. Zabawił w Szwajcarii i tak dłużej niż planował. Harry wyszedł z nim przed dom, żeby mieć jeszcze chwilkę na rozmowę. Od teraz księga zamieniała się w świstoklik za pomocą hasła i Severus mógł się przenosić, kiedy tylko zechciał.

– Niedługo znowu się zobaczymy – zapewnił Harry'ego, obejmując go na pożegnanie.

– Szkoda, że nie możesz jeszcze zostać.

– Wiesz, że nie mogę. Rozmawialiśmy już o tym. Nie dąsaj się.

– Nie dąsam. – Harry westchnął. – Martwię się, że coś może ci się stać, a ja nawet nie będę o tym wiedział i nie będę mógł ci pomóc.

– Wszystko będzie dobrze – zapewnił go starszy czarodziej. – Lepiej przygotuj się psychiczne na wizytę tego kundla i wilka.

Harry uśmiechnął się lekko i skinął głową. Pocałował jeszcze lekko narzeczonego, zanim odsunął się, pozwalając mu aktywować świstoklik.

– Do zobaczenia niedługo – powiedział jeszcze Severus i po chwili zniknął.

Harry westchnął tylko i wrócił do środka. Już zaczynał tęsknić, a nie minęło jeszcze nawet pięć minut. Jeśli wcześniej tylko iskrzyło pomiędzy nimi, to ze strony Harry'ego zmieniało się to w dość mocny płomień. Niewiele wiedział o zakochiwaniu się, ale patrząc na swoich przyjaciół i ich zachowanie, stwierdził, że jego stan nie jest wcale tak daleki od tego, czego doświadczali oni.

Z pełną świadomością docierało do niego, że zaczynał zakochiwać się w Severusie i na brodę Merlina! Nie miał nic przeciwko temu.

,,,

– To jaki on jest?

Severus westchnął tylko. Kiedy wrócił do domu, czekała tam na niego sowa z wiadomością od Blacka, żeby zjawił się na Grimmauld Place, jak tylko będzie mógł. Domyślał się, że pchlarz chciał porozmawiać o swoich chrześniaku. Ledwo wyszedł z kominka w jego domu, a już poczuł się osaczony.

– Syriuszu! – upomniał przyjaciela Lupin. – Na pewno powie ci, jeśli go dopuścisz do głosu.

– W istocie – mruknął Severus. Skinął głową Lupinowi, kiedy ten postawił na stole trunek i szklanki. Może i było przed południem, ale wilkołak zapewnił go, że mieli ciężki poranek i przyda im się coś mocniejszego. – Coś się stało?

– Dumbledore tu był – warknął nagle Syriusz. – Próbował grać na naszym poczuciu obowiązku i przekonać do wstąpienia do Zakonu.

– Myślałem, że należeliście do niego podczas pierwszej wojny.

– Wtedy tak, ale po tym, co zrobił Dumbledore, nie chcemy mieć z nim nic więcej wspólnego – powiedział Lupin. – Do tego próbował namówić Syriusza, żeby udostępnił swój dom na kwaterę główną. Wyobrażasz sobie?

Mistrz Eliksirów przyznał, że to było wyjątkowo bezczelne. Dyrektor Hogwartu nigdy nie wstawił się za Blackiem, kiedy ten trafił do Azkabanu, mimo że mógł to zrobić z łatwością. Miał tyle wpływów i znajomości, że nie byłoby dla niego żadną trudnością, wywalczyć proces dla animaga. Nigdy jednak nie kiwnął nawet palcem, żeby mu pomóc, a teraz próbował namówić byłego więźnia na udostępnienie jego domu.

– Pewnie brakuje mu pieniędzy, odkąd Harry odciął go od swoich skrytek – mruknął tylko i upił trochę trunku ze swojej szklanki. Lupin miał rację. Przyda im się coś mocniejszego.

– A teraz zostawmy temat starego manipulatora i wróćmy do milszych tematów – zarządził Syriusz. – To, jaki jest Harry?

Kolejną godzinę Severus musiał odpowiadać na pytania, którymi zasypywał go Black. Lupin wtrącał się sporadycznie, ale bardzo chętnie słuchał o swoim małym szczeniaczku.

– Powiedział, że możecie go odwiedzić w następną niedzielę. Mają wtedy jakieś święto i chętnie spędzi z wami trochę czasu – powiedział były Ślizgon, co wywołało dziki entuzjazm ze strony Syriusza.

– Możemy liczyć na twoją uprzejmość i zabierzesz nas do niego? – spytał Remus, patrząc na Severusa z lekkim uśmiechem. Mistrz Eliksirów skinął głową.

– Harry to bardzo inteligentny, młody człowiek – przyznał. – Nie lubi bezczynności i jest całkiem nieźle zorganizowany. Ma swoje plany i sporo pomysłów.

– A ty jesteś jego narzeczonym. Syriuszu! – Lupin upomniał przyjaciela, kiedy ten warknął. Jeszcze nie do końca pogodził się z tym, co zrobiła Lily.

– Uspokój się Black. Nie mam zamiaru robić niczego, czego Harry nie będzie chciał – zapewnił animaga. – Lepiej skup się na zrobieniu na nim dobrego wrażenia. Nie wybaczy ci, jeśli spróbujesz zrobić coś głupiego.

– Lily też taka była – uśmiechnął się nostalgicznie Black. Z Jamesem byli dla siebie praktycznie jak bracia, a zatem Lily była w jakiś sposób jego bratową.

– Lily wzięła się Jamesa jeszcze w czasach szkolnych – zauważył wilkołak. – Nie miał wyjścia, jak dać się jej wychować, jeśli chciał z nią być. Wyszło mu to na dobre.

Syriusz skrzywił się lekko, ale nie mógł, nie przyznać racji Remusowi. Lily postawiła Jamesowi ultimatum, że nie wyjdzie za niego, dopóki nie przestanie zachowywać się jak kretyn. Najwyraźniej wziął to sobie do serca, skoro po jakimś czasie została panią Potter i urodziła Harry'ego.

Animag może nie był zachwycony tym całym narzeczeństwem, ale zaciskał zęby ze względu na bezpieczeństwo chrześniaka. Od kiedy przekonał się, że Dumbledore nie jest wcale taki wspaniały, za jakiego chciał uchodzić, skupił się głównie na dobru Harry'ego i to po jego stronie stał. Już nie mógł się doczekać, kiedy pozna go osobiście.

,,,

Księga przeniosła ich do znajomego już Severusowi salonu w domu właścicieli gospodarstwa. Od razu zauważył, że na stoliku leżała księga Harry'ego, ale jej właściciela nigdzie nie było widać.

– O dzień dobry – usłyszał znajomy głos Helgi. – Harry uprzedzał, że się zjawicie.

Severus przywitał się z nią i przedstawił szybko Blacka i Lupina.

– Miło nam panią poznać. Dziękujemy za opiekę nad Harrym – powiedział Remus.

– Nie ma za co dziękować – zapewniła ich. – Harry to bardzo miły i pracowity chłopiec. Nie sprawia żadnych problemów. No, czasem się tylko trochę poobija, ale to się każdemu zdarza.

– A gdzie jest teraz? – spytał Syriusz. Widać po nim było, że już chciałby przywitać się z chrześniakiem.

– Przed domem. Razem z Adelem i Agne są w tym klubie sztuk walki. Trener dałby im w kość, gdyby po wakacjach stracili formę. Jest bardzo wymagający – wyjaśniła.

Mężczyźni skinęli głowami, podziękowali i wyszli na zewnątrz, gdzie Harry ćwiczył właśnie z młodszymi kolegami. Severus widział na zdjęciach, jak Harry wygląda w stroju do walki, ale zobaczyć go w nim na żywo, było czymś innym.

Młodzieniec poruszał się pewnie i z gracją, wykonując kolejne ruchy i sprawnie manewrując włócznią. Kątem oka zerknął na Blacka i Lupina. Oni również byli pod wrażeniem. Harry jeszcze ich nie zauważył. Odwrócił się w ich stronę, dopiero kiedy wyglądająca na jakieś czternaście lat dziewczyna, dała mu znać, że mają towarzystwo.

Harry podszedł do nich szybko, uśmiechając się.

– Cześć – zdołał tylko powiedzieć, zanim Syriusz nie zamknął go w mocnym uścisku. – Duszę się...

– Przepraszam. – Syriusz szybko puścił chłopca. – To z radości. Cieszę się, że znowu cię widzę. Przy naszym ostatnim spotkaniu miałeś niewiele ponad roczek.

Harry roześmiał się, rozmasowując sobie ramię.

– Czyli to ty jesteś moim ojcem chrzestnym? – spytał, patrząc na animaga, który wyprostował się dumnie. – A ty musisz być Remus Lupin. Faktycznie wilkołaki mają żółte oczy. Niezwykłe.

– Pan jest wilkołakiem? – spytał ciekawie Song, podchodząc do nich. Za nim pełznął Nahesa. Znowu zaczynał zrzucać skórę, więc chłopiec pomógł mu szybciej się jej pozbyć. Harry zauważył, że nie wszystkie płaty jeszcze zeszły, ale za kilka godzin powinno być po wszystkim.

Remus popatrzył na chłopca. Dzieciak nie wyglądał, jakby się go obawiał. Na jego twarzy malowała się zwykła ciekawość.

– Nie boisz się mnie? – spytał wilkołak.

Song pokręcił głową.

– Dlaczego miałbym się bać? – spytał wesoło. – Czytałem o wilkołakach. Są podobno bardzo silne i bronią swoich, ale są też takie, które są zdziczałe i atakują innych. Ale pan nie wygląda na dzikiego.

– Song interesuje się sprawami typu wilkołactwo, wampiryzm, wile i całą resztą takich osób – wyjaśnił Harry. – Nigdy nie miał okazji jeszcze rozmawiać z wilkołakiem, więc lepiej się przygotuj na całą masę pytań.

Tymczasem Nahesa obwąchiwał w najlepsze Syriusza.

– Śmierdzi psem – zasyczał.

– To psi animag – wyjaśnił mu Harry. – Ale skoro śmierdzi, to może go potem wykąpiemy?

Severus jeszcze nie miał okazji usłyszeć, jak chłopak używa mowy węży. W ustach Czarnego Pana te syki brzmiały upiornie i niepokojąco, jednak sposób, w jaki Harry się nim posługiwał, był zupełnie inny. Określiłby go niemalże intymnym. Przez myśl przeleciało mu, że nie miałby nic przeciwko, gdyby usłyszał coś takiego w zaciszu sypialni.

Bazyliszek skończył swoje specyficzne oględziny, po czym wyłożył się na ławce przed domem, żeby wygrzać się na słońcu.

– Nie obawiacie się go? – spytał Remus, patrząc na całkiem sporego już węża.

– Swoim nic nie zrobi – zapewnił go Harry. – Co innego, jeśli musiałby się bronić. Wzrok ma zabezpieczony, ale jad to już inna sprawa. Jest pupilkiem całej szkoły, ale to nie powstrzymuje go, żeby podkradać uczniom przekąski – zaśmiał się.

Godzinę później szli już na festyn do miasteczka. Harry przebrał się w zwykłe jeansy i koszulkę, a potem obiecał pani Heldze, że wrócą na kolację.

– Pani Helga matkuje każdemu, kto zostaje w gospodarstwie na wakacje i święta – przyznał chłopiec z rozbawieniem w głosie. – Ale dobrze mi się tu mieszka. Aż trudno uwierzyć czasem, że jeszcze jedno lato i będę musiał stąd odejść.

– Planujesz wrócić do Wielkiej Brytanii? – spytał Remus. Syriusz z kolei opowiadał dzieciakom o swoich wyczynach, kiedy sam był jeszcze w szkole.

– Na pewno muszę się tam zająć kilkoma sprawami – zauważył. – Na przykład domem moich rodziców. Gobliny w banku powiedziały mi, że jest w Dolinie Godryka. Wypadałoby go chociaż uporządkować z szacunku. Mam wrażenie, że nikt się tym nie zajął.

– Nie – przyznał wilkołak. – Chyba nikt o tym nawet nie pomyślał.

– Zająłbyś się tym razem z Syriuszem? – poprosił. – Ja nie pokażę się tam, dopóki nie skończę szkoły. Wtedy Dumbledore nie będzie już mógł próbować swoich sztuczek.

Remus pokiwał głową. Był pewien, że animag się zgodzi, chociaż obaj będą to przeżywać. W końcu w tamtym domu zginęli ich przyjaciele. Harry jednak miał rację. Wszystko powinno zostać uporządkowane przez wzgląd na szacunek dla nich.

– Mimo wszystko kochasz swoich rodziców? – spytał wilkołak.

Harry popatrzył na niego i zastanowił się przez chwilę.

– Na pewno nie jest to takie uczucie, jakie żywiłbym do nich, gdyby nadal żyli. Ale w jakiś sposób na pewno ich kocham. W końcu to dzięki nim nadal chodzę po tym świecie – zauważył. – No i dostałem od Severusa ich zdjęcia, wiec nie są już tylko zamglonymi postaciami.

– Może uda nam się znaleźć jeszcze jakieś zdjęcia – uśmiechnął się Remus. – Muszę przyznać, że masz zupełnie inny charakter niż twoi rodzice. Jesteś bardzo otwarty. James był raczej zwolennikiem czarodziejskiego świata.

– To chyba oczywiste, skoro się w nim wychował – zauważył chłopiec. – W Gipfel żyjemy w zasadzie na pograniczu obu światów, więc mamy do nich inne podejście. W każdym są plusy i minusy. Nie przeszkadza mi na przykład, że w wakacje nie mogę czarować. Wykorzystuję ten czas na inne rzeczy. Wczoraj jeździliśmy pół dnia na rowerach po okolicy i znaleźliśmy kilka ciekawych miejsc.

Severus uśmiechnął się pod nosem, słysząc to. Zauważył charakterystyczny rower oparty o dom gospodarzy i cieszył się, że Harry nadal korzysta z prezentu, który kiedyś od niego dostał. Nie wtrącał się w dyskusję pomiędzy chłopakiem a wilkołakiem, uznając, że również powinni poznać się lepiej w ten sposób.

Mistrz Eliksirów nigdy nie był na mugolskim festynie, który zawierałby w sobie magiczne elementy, ale w tym przypadku tak właśnie było. Grała muzyka, ludzie śpiewali, odprawiali jakieś rytuały, a dzieciaki szalały w najlepsze. Nie znosił hałasu, ale sam się sobie dziwił, że ten mu jakoś nie przeszkadzał. Może była to zasługa towarzystwa.

Jakiś czas później stali, obserwując, jak Syriusz razem z dzieciakami, bierze udział w jakimś konkursie.

– Duże dziecko – chichotał Harry.

– Cały Black – skomentował Severus. – On nigdy nie dorośnie. Nie tak do końca.

– Chyba taki po prostu jest. Niektórym dorosłość jawi się pewnie jako jeden wielki splot obowiązków pozbawionych czasu na zabawę.

Severus mruknął pod nosem, spoglądając na swojego narzeczonego.

– A ty jak to widzisz? – zapytał.

– Widzę w tym realizację moich planów. Jeśli nie będę dorosły, nic z nich nie wyjdzie.

– A jakie to plany?

– A takie tam – uśmiechnął się tajemniczo. Delikatnie flirtował z mężczyzną i wcale się z tym nie krył. – Na przykład umówić się na randkę z takim jednym Mistrzem Eliksirów. Ale on też musiałby chcieć, a na razie to taki trochę oporny jest. Zdradzę ci jednak, że bosko całuje – zamruczał, patrząc Severusowi w oczy.

Wspomniany Mistrz Eliksirów poczuł, że robi mu się gorąco. Chłopak go prowokował i robił to z pełną świadomością, ale on też mógł podjąć tę grę.

– Bosko mówisz? – zamruczał. – Może udałoby mi się go przebić?

– Możesz spróbować – zachęcił go Harry.

Severus spróbował i nie usłyszał ani jednego słowa skargi.

---

Robiąc porządki znalazłam cały stos czystychnotatników. Niektóre są potterowskie. Najlepsze jest to, że nie pamiętam, skądmam niektóre XD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top