Rozdział 26
Rozdział 26
Syriusz Black siedzący w prywatnych pokojach Mistrza Eliksirów na pewno nie był codziennym widokiem. Na wyraźne polecenie ich właściciela, animag pierwszy raz od kilkunastu lat mógł się umyć, przebrać w czyste ubrania i zjeść coś normalnego. Oczywiście nadal patrzył spod oka na swojego tymczasowego gospodarza, ale nie miał prawa narzekać. Wszyscy mieli go za mordercę i uciekiniera.
– Skoro formalności mamy za sobą, możemy przejść do rzeczy – zauważył Severus. – Skąd masz pewność, że Pettigrew jest w Hogwarcie?
– Wszędzie poznam tego zdradzieckiego szczura. Gdybym wiedział, że wyda Lily i Jamesa, nigdy nie zrobilibyśmy tej zamiany ze Strażnikiem Tajemnicy – wyjaśnił.
Opiekun Ślizgonów popatrzył na niego uważnie.
– Twierdzisz, że to Pettigrew był Strażnikiem?
– Mój wybór wydałby się wszystkim zbyt oczywisty. Byliśmy z Jamesem jak bracia. Dlatego doszliśmy do wniosku, że Peter będzie lepszym wyborem. Nie miałem pojęcia, że był Śmierciozercą.
– Co się wtedy dokładnie stało?
Syriusz wziął głęboki oddech i warcząc w bardzo psi sposób, opowiedział o tamtej nocy. Rzucił się w pogoń za Peterem, a ten nie dość, że upozorował własną śmierć, to na dodatek zabił dwunastu mugoli. Był w takim szoku, że mógł tylko śmiać się histerycznie. Paradoksalnie zaczął odzyskiwać zdolność logicznego myślenia dopiero w Azkabanie, gdzie trafił bez procesu.
– Byłem pewien, że ten szczur nie żyje, a tymczasem ma się świetnie. I to dosłownie. Znalazł sobie przytulne gniazdko u niczego nieświadomej rodziny.
– Kogo masz na myśli?
– Weasleyów – powiedział, wyjmując z kieszenie stronę z jednego z letnich wydań Proroka Codziennego.
Severus pamiętał to wydanie. Na pierwszej stronie była rodzina Weasleyów w Egipcie. Artur wygrał wtedy nagrodę w loterii i za nią pojechali całą rodziną odwiedzić najstarszego z rodzeństwa. Zauważył szczura na ramieniu najmłodszego z synów. Chyba widział go nawet kilka razy poza wieżą Gryfonów. Stary, tłusty i wyjątkowo paskudny szczur.
– To jest Pettigrew? – spytał. – Jesteś pewien, że Azkaban jedna nie namieszał ci w głowie?
– Możesz mi nie wierzyć, Snape, ale tyle razy widziałem go w animagicznej postaci, że nie mam żadnych wątpliwości. I mogę to udowodnić. Ja Remus dojdzie do siebie po pełni, sprawdzimy to.
– Domyślam się, że mówisz o waszej mapie? – spytał, rzucając ją na stolik ku zaskoczeniu Syriusza. – Lupin mi o niej powiedział. Znalazłem cię w ten sposób. Twoją teorię o szczurze możemy równie dobrze sprawdzić od razu.
Z prawdziwym zadowoleniem patrzył, jak mina Blacka zmienia się ze złości w czysty szok na widok czegoś tak dla niego cennego. Powoli sięgnął po pamiątkę z czasów szkolnych i wpatrywał się w nią przez chwilę. Potem ponownie przeniósł wzrok na Mistrza Eliksirów.
– Dlaczego to robisz? Dlaczego mi pomagasz? Nienawidzisz mnie.
– To jest spore niedopowiedzenie, Black – zapewnił go szczerze Severus. – Bardzo chętnie cisnąłbym w ciebie kilkoma paskudnymi klątwami, żeby odwdzięczyć ci się za to, co mi robiłeś w szkole. I gdyby nie Lily, pewnie bym tak zrobił. – Animag posłał mu zaskoczone spojrzenie. – Skoro już koniecznie musisz wiedzieć, to krótko po tym, jak zostałem Śmierciożercą, spotkałem Lily. To ona potwierdziła moje przypuszczenia, że popełniłem straszny błąd. Wycofałem się i zostałem szpiegiem. Nieliczni o tym wiedzieli. Obiecałem jej chronić Harry'ego, gdyby coś im się stało.
– Kiepsko ci to wychodzi, skoro Harry zaginął – warknął kwaśno.
Severus wykrzywił usta w parodii uśmiechu.
– I tak i nie, ale zanim zaczniesz zadawać pytania – powiedział stanowczo, kiedy zauważył, że były więzień otwiera już usta. – musisz mi przysiąc, że nie pobiegniesz do Dumbledore'a. Twój wilkowaty kompan również mi to obiecał. Wybieraj.
– Zgoda – warknął niechętnie, ale złożył magiczną obietnicę. – Dlaczego miałbym nie iść do dyrektora?
– Ponieważ to jego wina, że syna Lily tutaj nie ma. Rozmawiałem z jej siostrą. – Severus streścił w kilku zdaniach całą sytuację, nie kryjąc sytuacji z wyjcem od Petunii. To było tak piękne wspomnienie, że czasami do niego wracał.
Syriusz zacisnął mocno zęby, zupełnie jakby toczył bój z samym sobą. W końcu wziął kilka głębokich oddechów.
– Co powiesz na zawieszenie broni? – spytał. Severus rzadko tak zaskoczony, żeby mogło się odmalować na jego twarzy, ale to był właśnie jeden z takich momentów. – Skoro Lily poprosiła cię o czuwanie nad Harrym, to ja również zaufam jej osądowi. – Z tymi słowami wyciągnął z pewnym wahaniem rękę w kierunku swojego rozmówcy. Mistrz Eliksirów ujął ją po chwili i przypieczętował ugodę uściskiem dłoni. – Dziękuję.
– Nie dziękuj mi. Nie robię tego dla ciebie. Obchodzisz mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg.
Syriusz warknął tylko cicho w odpowiedzi.
– Czyli Harry jest bezpieczny?
– Nie wiem, jak Lily zdołała to zrobić, ale umieściła go w innej szkole. Petunia zadbała o to, żeby tak poszedł. Niewiele wiem o jego szkole, ale znam jego nauczycielkę eliksirów. Spotkaliśmy się kilka razy na sympozjum. Bardzo go chwaliła.
Syriusz zadał jeszcze kilka pytań. Był trochę zawiedziony, że Harry nie gra w quidditcha, ale ucieszyło go, że lubił latać. Potem sięgnął po mapę i aktywował ją. Jego wzrok od razu skierował się na Wieżę Gryffindoru i dormitorium chłopców z trzeciego roku.
– Jest – warknął, czując, jak narasta w nim wściekłość i rządza zemsty. Zaraz obok nazwiska Ronalda Weasleya, widniało drugie szczerze przez niego znienawidzone. Peter Pettigrew jeszcze nie wiedział, że ktoś właśnie zaczyna polowanie.
,,,
Na czas polowania na Petera, Severus pozwolił Syriuszowi zostać w swoich prywatnych kwaterach pod warunkiem, że nie będzie się włóczył po zamku. Oczywiście poinformował Harry'ego o wszystkim, a kiedy wydało się, że ma możliwość komunikowania się z chłopcem, animag zapytał, czy mógł napisać do niego list.
– Niech ci będzie – zgodził się Mistrz Eliksirów. – Harry też się zgadza. Wierzy, że jesteś niewinny i mimo wszystko chciałby się czegoś o tobie dowiedzieć.
Ta krótka wypowiedź sprawiła, że w animaga wstąpiły nowe siły. Świadomość, że jego chrześniak zrobi dla niego miejsce w swoim życiu była dla niego zbawienna. Zaczął od niezbyt długiego listu, nie chcąc zanudzić Harry'ego już na samym początku. Napisał mu trochę o sobie, jak poznali się z Jamesem i za radą Snape'a napisał szczerze, czemu wylądował w Azkabanie.
– Dlaczego miałbym o tym pisać? – zapytał, patrząc na Severusa, który popijał whisky i poprawiał testy trzecioklasistów. Po raz kolejny skreślił połowę tekstu i napisał zjadliwy komentarz.
– Harry jest dociekliwy. Będzie drążył temat dotąd, aż nie dowie się wszystkiego – odparł. – Możesz sobie wyobrazić, jaki jest jego poziom inteligencji i zdobytej wiedzy, skoro bez problemu rozwiązuje testy, które układam dla starszych roczników.
Black uśmiechnął się z lekkim smutkiem.
– Może to i lepiej, że umysł odziedziczył po Lily – przyznał, chociaż w jego głosie słychać było lekkie rozczarowanie. Miał nadzieję, że Harry w jakimś stopniu będzie też przypominał Jamesa.
– Zapewniam cię, że skłonność do szaleństwa też odziedziczył. Na pierwszym miejscu mojej prywatnej listy znajdzie się hodowanie bazyliszka.
Niemal zaczął się śmiać, kiedy Black zrobił się po jego słowach tak blady, że mógłby konkurować z duchami ze szkoły.
– Czy ty właśnie powiedziałeś, że Harry ma bazyliszka? – spytał powoli. – Czy już naprawdę zwariowałem i mam omamy słuchowe?
– Ja nie wiem, co poza pchłami ci dolega Black, ale zapewniam cię, że dobrze usłyszałeś. Mają w szkole małego bazyliszka – potwierdził. Machnął różdżką, przywołując zdjęcie Nahesy, które kiedyś przysłał mu Harry i podał mu je.
– Na brodę Merlina! Przecież to szaleństwo!
– Przecież cię uprzedzałem – przypomniał mu Severus i zapewnił, że wzrok małego gada jest zabezpieczony zaklęciem i nie stanowi zagrożenia dla uczniów.
List do Syriusza znalazł się w magicznej kopercie następnego dnia. Mistrz Elisirów bez słowa podał go byłemu Gryfonowi, który usiadł w fotelu i zaczął go czytać.
"Nie wiem, jak powinienem się do ciebie zwracać, ale miło mi cię poznać" – napisał chłopiec. – „Cieszę się, że nic ci nie jest i doceniam, że chciałeś pomścić moich rodziców, ale to było strasznie głupie. Przepraszam, że to piszę, ale tak właśnie uważam. Rozumiem, że masz impulsywny charakter i zareagowałeś właśnie w taki sposób. Nie wiem, czy w takiej sytuacji postąpiłbym podobnie, czy zupełnie inaczej. Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiał tego sprawdzać.
Jestem pewien, że Severus wyjaśnił ci już pewne kwestie związane z moją sytuacją. Nie pałam sympatią do dyrektora Hogwartu. Nigdy go nie spotkałem i szczerze mówiąc, wolałbym go doprowadzać do spotkania. Czuję jednak, że kiedyś ono nastąpi, dlatego staram się dowiedzieć o nim jak najwięcej. Przez ostatnie dwa lata zebrałem z pomocą przyjaciela całkiem sporo interesujących informacji. Moja szkoła ma całkiem dobrze zaopatrzoną bibliotekę. Poza książkami można w niej znaleźć także czarodziejskie czasopisma naukowe i niektóre gazety z całego świata. Proroka Codziennego określiłbym jako szmatławca, ale nie zaprzeczę, że znalazłem w nim kilka „smaczków".
Jak wiesz, że nie wracam do krewnych na wakacje. Uznaliśmy, że nie byłoby to bezpiecznie ani dla mnie, ani dla nich. Może nie pałamy do siebie nadmierną sympatią, ale mimo wszystko zajęli się mną. Jeśli będziesz miał okazję kiedyś spotkać moje wujostwo, to przeproś wujka Vernona. Tak, wiem o tym głupim żarcie na ślubie mamy i taty. Mam szczerą nadzieję, że przeszła ci ochota na takie głupie akcje. Możesz stwierdzić, że jestem nadmiernie poważny i nudny, ale pewne sytuacje są dla mnie nie do przyjęcia. Nie mam oczywiście zamiaru cię pouczać. W końcu mam trzynaście lat, a ty jesteś dorosły. Słyszałem, że jestem animagiem. Ja też. Severus ma zdjęcie mojej animagicznej postaci i na pewno ci je pokaże.
Poza mną w mojej klasie jest jeszcze dwie osoby z takimi zdolnościami. Postać Marie to jakiś gatunek owcy, której nazwy nie potrafię wymówić." – Syriusz zachichotał cicho, czytając to. Nigdy nie powiedziałby, że Harry jest nudny. Był raczej oczytany, o czym świadczyły jego wypowiedzi i dobór słownictwa. Wyglądało na to, że jego chrześniak miał całkiem barwne i ciekawe życie. – „Laile z kolei będzie fenkiem. Taka postać pasuje do niego. Poza tym w szkole jest jeszcze około piętnastu innych animagów wśród uczniów. Nauczycieli nie liczę. Bywa więc całkiem zabawnie, kiedy ktoś nagle wchodzi na obiad z jakimiś dziwnymi uszami albo piórami na głowie, bo ma problem z odmienieniem się. Nie musisz się martwić, bo nasz nauczyciel czuwa nad wszystkim. Mamy zakaz ćwiczenia przemian bez jego nadzoru."
Harry napisał mu jeszcze o kilku zabawnych sytuacjach z udziałem szkolnych animagów, jakie miały miejsce w szkole. Uznał, że jego ojca chrzestnego to zainteresuje. Nie pomylił się. Kiedy Syriusz skończył czytać, poprosił Severusa o zdjęcie animagicznej postaci Harry'ego. Inną rzeczą było, że proszenie jego byłego szkolnego wroga o cokolwiek, sprawiało, że jego twarz dziwnie się wykrzywiała. Jednak na widok uroczego zdjęcia Pustułki, zapomniał natychmiast o wszystkim i patrzył na nie rozczulony. Za to zdjęcie ściany nad koszykiem Nahesy doprowadziło go do takiego rozbawienia, że z oczu pociekły mu łzy.
– Cwany z niego wąż – stwierdził.
– W rzeczy samej. Niedługo powinien po raz pierwszy zrzucać skórę – mruknął. Musiał napisać Harry'emu, żeby w miarę możliwości zachował dla niego jakiś fragment. Nawet taka wrzucona skóra była niezwykle cenna dla twórców eliksirów i nie zamierzał przepuścić okazji. Komnaty Tajemnic nie miał zamiaru ponownie odwiedzać, a na pewno nie w pojedynkę. Nie planował nadwyrężać swojego szczęścia w ponownym spotkaniu z wiekowym bazyliszkiem. Chowaniec samego Slytherina czy nie, wolał się nie narażać bez potrzeby.
Severus zerknął na Syriusza. Lupin doszedł już mniej więcej do siebie po pełni i miał wpaść do jego kwater po ciszy nocnej, żeby nie wzbudzać zbędnych podejrzeń. Sam nie wierzył, że zgodził się pomóc Huncwotom, ale najwyraźniej dobro Harry'ego wzięło nad nim górę. Chłopak miał na niego większy wpływ, niż się na początku wydawało.
– Dziwne – mruknął nagle Syriusz.
– O co chodzi?
– Chciałbym zapytać o coś Harry'ego. Wysłałbyś mu wiadomość?
– To zależy, czego ma dotyczyć to pytanie.
– Pamiątki po jego ojcu. James oddał coś na przechowanie Dumbledore'owi. Harry miał to otrzymać, gdyby Jamesowi coś się stało.
– Nic mi nie wiadomo na ten temat, a biorąc pod uwagę, że nasz kochany dyrektor okradał twojego chrześniaka latami, to bardzo wątpię, żeby przekazał mu cokolwiek, nawet gdyby sam Merlin kazał mu to zrobić.
– Wolałbym się upewnić, zanim zaplanuję włamać się do jego gabinetu.
– Chyba żartujesz kundlu! Nie będę ci znowu ratował tego zapchlonego tyłka, ale jeśli to pomoże ci na nim w końcu usiąść, to wyślę wiadomość. Co mam napisać?
Black potrafił go nadal dość skutecznie irytować. Gdyby nie to zawieszenie broni, pozabijaliby się jak nic.
– Czy dostał pelerynę swojego ojca – powiedział Syriusz.
Opiekun Ślizgonów prychnął, ale zapytał Harry'ego. Chłopiec odpisał, że poza zdjęciami rodziców, które dostał od niego, nie posiada żadnej innej rzeczy.
– W takim razie Dumbledore nadal ją ma – stwierdził Syriusz. – Spróbuję ją odzyskać. Harry jest jedyną osobą, która ma do niej prawo. Przekazywana była w rodzinie Jamesa z pokolenia na pokolenie.
– Może najpierw złapiemy tego szczura, zanim ponownie wpakujesz się w jakies kłopoty na lata? – podsunął Snape.
– Nie rozumiesz. To nie jest zwykła peleryna.
– Dlaczego mam wrażenie, że z niechęcią chcesz mi zdradzić kolejną tajemnicę Huncwotów?
– Bo tak jest, ale Lily ufała ci na tyle, żeby powierzyć ci opiekę nad Harrym. – Severus wolał na razie nie wspominać, że za tą opieką kryły się zaręczyny. Animag jak nic zmieniłby się wtedy w psa i pogryzł go bez namysłu. – To jest peleryna-niewidka. Możliwe, że jest unikatem na skalę światową. Nie zgadzam się, żeby ktoś taki, jak Dumbledore ją miał.
– A byłem pewien, że będziesz po stronie dyrektora.
– Jestem po stronie Harry'ego. Mój chrześniak jest dla mnie najważniejszy. Gdybym wiedział, że tak to się wszystko skończy, nie pobiegłbym za Peterem. Byłem jednak tak wściekły, że nie myślałem. Harry ma rację. To było głupie.
– Nie wierzę, że to mówię, ale masz szansę to wszystko naprostować i odnowić wasze relacje. Lupin też chciałby go poznać.
– Remus pewnie się trochę boi, bo jest wilkołakiem. Czarodzieje uważają, że jest niebezpieczny.
– Powiedział mi, że staliście się animagami ze względu na niego.
– To prawda. Nie chcieliśmy, żeby był sam w takich trudnych momentach. Na tym polega przyjaźń.
– Szkoda, że nie myślałeś o tym, kiedy byliśmy w szkole i zniszczyliście moją przyjaźń z Lily. Gdybym się z nią nie pogodził, nie wybaczyłbym wam tego i nie rozmawialibyśmy teraz.
– W Azkabanie miałem dość czasu na analizę swojego życia – mruknął niechętnie.
– Harry wie, że Lupin jest wilkołakiem. Uważa, że to bardzo ciekawe.
Syriusz roześmiał się. Wyglądało na to, że Harry był uroczym i otwartym na świat nastolatkiem. Chłonął wszelkie informacje. Wiedział, że nie nadrobią straconego czasu, ale mogli zacząć od nowa.
,,,
Remus niemalże rozpłakał się, kiedy zobaczył przyjaciela. Podziękował też Mistrzowi Eliksirów za pomoc. Jego kwatery były chyba jedynymi tak dobrze zabezpieczonymi przed nieproszonymi gośćmi. Syriusz był tutaj bezpieczny.
Po kilku dniach okazało się, że dyrektor udał się z pilną sprawą do Ministerstwa Magii. Wykorzystali ten moment, żeby dostać się do jego gabinetu i przeszukać go. Remus co jakiś czas zerkał na mapę, czy ktoś się nie zbliża. Nikt nie chciał, żeby obecność Syriusza została odkryta. Animag skończyłby ponownie w Azkabanie, a oni razem z nim za ukrywanie zbiega.
– Znalazłem! – powiedział nagle Syriusz. Na półce za książkami, którą wskazał mu Lupin, znalazł skrytkę. Po chwili wyjął z niej pelerynę, która kiedyś należała do ich przyjaciela. – Chodźmy stąd. Czas złapać zdrajcę.
– Myślę, że jest ktoś, kto nam pomoże – przyznał nagle Remus. Kiedy wrócili bezpiecznie do lochów, wyjaśnił im, że Hermiona Granger ma kota, który od dawna sadził się na szczura należącego do Rona Weasleya.
Severus nie ukrywał, że nie cierpiał obojga. Nie chodziło o to, że byli Gryfonami, ale o ich zachowanie. Weasley bywał znośny, dopóki nie dał się sprowokować. Natomiast Granger była nieznośna, jak tylko się dało. Ostatnio zauważył, że zaczęła się trzymać z Ginny Weasley. Wyglądało na to, że obie dziewczyny denerwowały swoje otoczenie do tego stopnia, że mało kto chciał się z nimi zadawać. Spytał nawet Lupina czy na jego zajęciach był ten sam problem.
– Cóż... – zaczął wilkołak niepewnie. – Panna Granger jest dość specyficzna.
– Specyficzna? – Mistrz Eliksirów uniósł brwi w górę. – Nazwij rzecz po imieniu. Jest denerwująca i uważa, że wszystko wie lepiej. Nawet ten jej futrzak biega po szkole, zamiast spędzać czas na jej kolanach.
Kot nazwany przez dziewczynę Krzywołapem, faktycznie wolał spędzać czas poza wieżą Gryfonów. Kilka razy widział, że goni szczura, ale nie miał pojęcia, że to animag. Teraz zaczął podważać kompetencje Minerwy. Jak mogła nie poznać, że ma do czynienia z człowiekiem w postaci szczura? Sama przecież była animagiem. Zdecydowanie zapyta ją o to kiedy cała sprawa się zakończy.
Syriusz przemienił się w psa i ruszył za Krzywołapem, który pojawił się na korytarzu. Kocur potrafił wytropić zdradzieckiego szczura. Severus i Remus rzucili na siebie zaklęcie kameleona i czekali w gotowości. Na efekty nie trzeba było długo czekać.
Jakieś dziesięć minut później na korytarz wpadł szczur, uciekający przed wściekłym, czarnym psem. Mistrz Eliksirów nie czekał już na nic. Wystarczyło jedno machnięcie różdżki i szczur padł nieruchomo.
– Black dał się złapać na to samo – mruknął. – Ty też popełniłbyś taki błąd? – spytał, zerkając na zaskoczonego Lupina. Kolejny ruch różdżką i szczur znalazł się w klatce, a Syriusz wrócił do ludzkiej postaci.
– Witaj Peter. Poznajesz mnie? Chyba nie zapomniałeś swojego kumpla, prawda? – spytał. – Tęskniłem przez te wszystkie lata w Azkabanie? A ty?
Gdyby Severus nie był aż tak opanowany i nie znał Blacka, pomyślałby, że więzienie doprowadziło go do szaleństwa. A może jednak tak właśnie było? Podał mu pelerynę-niewidkę i odprowadził do jednego z tajemnych korytarzy, prowadzących do Hogsmeade. Stamtąd animag miał się aportować do Londynu, dostać się niezauważony do Ministerstwa, znaleźć szefa biura aurorów i wszystko wyjaśnić.
Przez wzgląd na Harry'ego miał nadzieję, że Blackowi się uda. Nie chciał, żeby chłopiec stracił ojca chrzestnego w momencie, gdy zaczął go poznawać. To nie byłoby dla niego dobre. Potrzebował podtrzymać stabilizację, którą sobie wypracował. Zastanawiał się tylko, czy poranne wydanie Proroka Codziennego będzie warte uwagi.
---
Z czystej ciekawości: Co by było, gdybym jakimś cudem wydała książkę?XD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top