3

Filch chodził od paru dni przygnębiony. Odpuszczał nawet szlabany Huncom. Pytacie czemu? Był piękny, jesienny poranek. Woźny wysłał pana Chumpkinsa na nocny patrol korytarzy. Zwykle wracał na śniadanie, lecz Filch czekał na kota do późnego wieczora. Szukał go kilka dni. Teraz już wiecie, dlaczego był taki zachmurzony. Lily, Dor i Ann nie mogły znieść dwóch rzeczy: przygnębienie starca i ciągła obecność Jamesa i Syriusza. Obserwatorowi mogłoby wydawać się, iż dwaj wyżej wymienieni Huncwoci byli w wielu miejscach naraz.

Po kolacji trójka Gryfonek udała się do dormitorium. Ann stwierdziła, że jest zmęczona i pierwsza poszła się myć. W tym czasie dwie pozostałe sprzątnęły w sypialni. Po Ann weszła Dor a potem Lils. Gdy trójca była w łóżkach, Lily krzyknęła tak, że gdyby nie Muffiato rzucone na pokój, byłoby słychać w Hogsmeade (czyt. HOGSMIT).
- co jest siostra? Zapytała Dorcas (były dla siebie jak siostry), nieco zdziwiona, nie powiem.
- bębenki mi pękną! Dorzuciła Ann.
- mam pomysł, jak rozwiązać oba problemy!!! A więc tak...

Następnego dnia była środa. Niestety lekcje. Po lekcjach bardzo uradowane pobiegły do Dropsa.
Puk Puk
- proszę!
- dzień dobry profesorze Dumbledore! Przywitała się za wszystkie Lily.
- witajcie, co was tu do mnie sprowadza?
- mamy dwa problemy w jednym.
Jednym są Huncwoci i natłok ich żartów. Są one spowodowane tym, że pan Filch zwalnia ich że szlabanów, bo jest zmartwiony brakiem pana Chumpkinsa. To te dwa problemy. W związku z tym chciałybyśmy prosić pana, o pozwolenie na wyjście do Hogsmeade - szybko wypaliła Lily
Profesor przysłuchiwał się im z uwagą i zaciekawieniem, po czym dodał:
- a w jaki sposób chcecie rozwiązać oba zawikłania?
- chcemy kupić panu Filchowi kota, który zastąpi pana Chumpkinsa! Powiedziała Dorcas bez zająkniecia.
- dobry pomysł dziewczęta. Za 20 minut w Sali Wejściowej.
Bohaterki wybiegły błyskawicznie z gabinetu Dumbcia. W dormitorium spakowały się szybko i poszły do kuchni po odrobinę wody. Akurat zdążyły. Profesor już czekał. Wyszli razem przed zamek i aportowali się z cichym trzaskiem.

Megane miała zamykać już sklep zoologiczny, gdy zobaczyła cztery postacie idące w jej stronę. Ujrzała Dumbledora i trzy Gryfonki (poznała po krawatach).
- witaj Meg. Te trzy panny chciały kupić kota Argusowi.
- a to on nie ma kota?
- zaginął tydzień temu i się nie odnalazł.
- to smutne. Wuj musiał być mocno dobity.
- był dobity, fakt, ale odpuszczał szlabany największym rozrabiakom, a one (tu wskazał ręką na dziewczyny oglądające koty) musiały się z nimi użerać.

10 MINUT PÓŹNIEJ

- No to którego kota wybrałyście?
- Tego proszę pani! Lily wskazała młodą kotkę w zielonym transporterze.

Po powrocie do zamku poszli we czwórkę do kanciapki Filcha. Drops zapukał. Odpowiedziało mu ciche i smutne: już idę. Starzec był nieco (no dobra, bardzo) zdziwiony grupką zgromadzonych przed drzwiami.
- te trzy panienki nie mogły znieść pańskiego smutku i wszędobylskich Huncwotów, których zwalniał pan że szlabanów. Dlatego kupiły panu kotkę, która ma za zadanie zastąpić pana Chumpkinsa.
Lily podała woźnemu transporter z kotką.
- ja.. ja ja bardzo Wam dziękuję! Nie wiem, jak ja się odwdzięczę!
- wystarczy że kicia spełni swoje zadanie, to nam w zupełności wystarczy.
W tej chwili woźny przytulił dziewczyny mocno, jeszcze raz podziękował i poszedł zaznajomić się z kotem.

- To co dziewczyny? Teraz esej na transmutację na 2 stopy i.....
-okropnie długie, bo na trzy rolki pergaminu wypracowanie od p. Umbridge... ugh....dokończyła za "siostrę" Dor.
-spokojnie dziewczęta, usprawiedliwię Was u nauczycieli. Zróbcie tyle, ile dacie radę.
- bardzo dziękujemy profesorze! I dobranoc!
- dobranoc! Odpowiedział i udał się do gabinetu.

------------
552 słowa! Jej!
Mam nadzieję, że ktoś czyta moje wypociny... do następnego! (Zostawcie coś po sobie, co?) :)

Zuzel

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top