xxxiv


daehyunowi serce spadło do żołądka, kiedy zobaczył kwaśne miny ludzi przed nimi.

czarne ubrania. czarne oczy. zapewne też niewesołe wieści.

— prawdę powiedziawszy, nie wiem, czy o to nam chodzi — powiedział basista — lider. potarł kark. nic więcej nie dodał.

— no właśnie... — mruknął nie mniej niezręcznie starszy z dwójki gitarzystów. — coś ten...

— nie zrozum nas źle - wtrącił keyboardzista — po prostu zastanawiamy się, dlaczego ktoś taki jak ty, przyszedł właśnie do nas.

— jak ja?

— jesteś dobry — wyjaśnił drugi z gitarzystów — i to cholernie. spokojnie nadawałbyś się na idola. każda agencja przyjęłaby cię, ot tak. — pstryknął palcami i ponownie osunął się na krześle, bacznie się mu przyglądając.

myślenie daehyuna wyłączyło się w momencie, kiedy usłyszał słowo dobry.

— to oznacza, że mnie nie chcecie? — zapytał trochę głupio.

zespół popatrzył po sobie, potem na niego.

— chcemy tylko wiedzieć, dlaczego tu jesteś, skoro masz takie możliwości — odezwał się lider. — mało prawdopodobne, że przy nas zarobisz. wszyscy z nas dorabiają sobie na boku, a junhong i jongup — wskazał na gitarzystę i perkusistę — jeszcze chodzą do szkoły.

— ale ja też pracuję...

— nie o to tu chodzi — powiedział keyboardzista. — chcemy wiedzieć, po co tu jesteś.

daehyun znów się pogubił. mało składnie powiedział, jak bardzo lubi tworzyć muzykę, jaką radość sprawiało mu do tej pory wymyślanie tekstów, których nigdy nie spisał. one same przychodziły mu do głowy. tak zwyczajnie.

— wygląda na to, że wam już dawno temu odpowiedział, a wy nadal wiercicie mu dziurę w brzuchu — zaśmiał się perkusista. — dajcie mu już spokój, zanim padnie.

wyszedł z ciasnej sali treningowej na sztywnych nogach. widział, że taehee coś do niego mówiła, ale nie wiedział co.

— puść mnie, wariacie! — pisnęła, kiedy znienacka mocno ją objął i podniósł do góry.

— przyjęli mnie! słyszysz, taehee?! — zawołał. — przyjęli!

słyszała. aż za dobrze. był wyjątkowo głośny.

tego nie dało się nie usłyszeć.

śmiali się zupełnie niepomni tego, ile ten dzień miał dla nich zmienić.

jedna mała decyzja.

jeden mały krok.

płatek śniegu, który dał początek lawinie.


✖️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top