xvi


    — jak to się dokładnie stało, że przestała trenować?

    — nikt tego nie wie. po prostu pewnego dnia przestała przychodzić i tyle.

    — to wszystko zdobyła ona? — zapytał, wskazując na szklaną gablotę wypełnioną pucharami. największym z nich było podparte zdjęcie. tradycyjny strój łuczniczy, obok trener. oczywiście uśmiech. nie plastikowy, ale prawdziwy, słodki, jak letnie śliwki.

    — tak. zawody były przesądzone, kiedy pojawiała się na liście. zakłady szły tylko o drugie i trzecie miejsce. o pierwsze... szkoda było kasy.

    dziewczyna od ulotek.

    maskotka.

    niedoszła medalistka olimpijska.

    te trzy osoby dzieliła przepaść. ziało z niej pustką.

    — taehee... ona zawsze była...

    — taka energiczna? — lekki śmiech. mała doza rozbawienia. — nie. tylko dla nas. dla reszty mogłaby nie istnieć.


✖️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top