xix


    to, że gdy następnego dnia w szkole był zły, było dużym niedopowiedzeniem. w czasie przerwy łypał na śmiejącą się grupkę przy największym stole w kafeterii. z obrzydzeniem patrzył, jak maskotka przy nich się wygłupia, a oni — nie mniej beznadziejni — zachęcają, żeby z pałeczkami w ustach udawała morsa.

    w niczym nie przypominała tamtej medalistki.

    nie maskotka, ale klasowy clown.

    przez jedną chwilę błysnął mu obraz tamtej przestraszonej dziewczyny. ktoś powiedział:

    — jak taki głuptas, jak nasza taehee, jest w pierwszej dziesiątce najlepszych uczniów? — salwa śmiechu. — nie oceniają przecież, ile klusek może na raz zmieścić do ust.

    takie samozadowolenie z własnej, rzekomej inteligencji. ta dziewczyna od notatek.

    daehyun nie wytrzymał.

    — gdybyś spędziła chociażby jedną dziesiątą tego, co ona nad książkami, albo — nie! — gdybyś chociaż przestała zajmować się własnymi paznokciami na lekcji, może też byś się tam znalazła.

    po kafeterii poniósł się szum. ktoś zagwizdał.

    on się tym nie przejmował. nie puścił jej ręki, dopóki nie byli na zewnątrz.


✖️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top