viii

treningi go wyciszały. choć i tak jego osobowość po przeprowadzce przygasła, jakby zrównując się z sennym poziomem miasta, to jednak w tej ciszy znalazł spokój.

przynajmniej póki na jednym z treningów nie pojawiła się ona — maskotka.

w szkole uparcie cisnęła mu się na oczy tym oślepiającym uśmiechem, więc mimowolnie jej unikał. tylko w klubie miał spokój. tak myślał.

zauważywszy ją, cienka niczym żyłka do cięcia sera cięciwa rozdarła mu dłoń. strzała chybiła. poleciała daleko za tarczę, wbijając się w drzewo.

jak na początkującego szło mu do tej pory bardzo dobrze, więc błąd odbił się pomrukiem zaskoczenia.

ale ona tego nie zauważyła. w ogóle nic nie zauważała. nie uśmiechała się. wokół niej nie roztaczała się ta parząca aura.

zaciskając bandaż na pokrwawionej dłoni, daehyun uznał, że musiało mu się coś przewidzieć.


✖️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top