vi
zaraz po szkole szedł do sklepu ojca. weszło mu to już w nawyk.
lekcje się kończyły, on pakował plecak i wychodził.
ale tamtego jesiennego dnia ktoś go zatrzymał.
— poczekaj, słońce! — ta dziwaczna maskotka czegoś od niego chciała.
nie odezwał się. jedynie zatrzymał.
— zdecydowałeś, czy chcesz się zapisać? — zapytała błyskając mu po oczach tym promiennym uśmiechem. — wprawdzie nabór już się skończył, ale mogę porozmawiać z kapitanem. na pewno weźmie pod uwagę, że się przeniosłeś.
gdyby chciał się zapisać, to by się dawno temu bez łaski zapisał — miał jej powiedzieć, ale tylko bez słowa wziął od niej ulotkę.
mruknął jakieś pożegnanie i odwrócił się na pięcie.
— będziemy na ciebie czekać! — zawołała jeszcze.
daehyun poczuł nieodpartą chęć zmiany nazwy maskotki.
solarium bardziej do niej pasowało.
✖️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top