#3
Następnego dnia, po przebudzeniu się Nalla wstała wykonując swoją rutynę, czyli wysprzątała całe swoje mieszkanie oraz sprawdziła bardzo dokładnie swój sprzęt do manewrów, gdyż wolała być pewna wszystkiego niż później mieć z zaskoczenia niespodziankę, która mogłaby działać na jej niekorzyść. Wyjrzała za swoje okno i spostrzegła że na ulicy jest o wiele bardziej tłoczno niż zwykle, więc postanowiła ubrać płaszcz i wyjść sprawdzić co mogłoby wywołać takie poruszenie, wśród ludzi o tak wczesnej porze. Wyszła z domu i przemierzając powoli ulice przesłuchiwała się w rozmowy ludzi, którzy kręcą się po ulicach albo przystawała przy jakiś ścianach nastawiając uszu.
- Podobno ta banda bandytów znowu zaatakowała karawanę i okradła ich z jedzenia i z złota - Usłyszała dziewczyna od pewnej kobiety, która rozmawiała ze sprzedawcą przy stoisku - Jestem niemalże pewna że za niedługo ktoś da zlecenie dla Szkarłatnej Sójki na wytropienie i eliminację tych śmieci o ile znajdzie się ktoś na tyle odważny.
- Ja słyszałem że jakiś kupiec właśnie szukał kontaktu z Sójką a w niecały tydzień słuch po nim zaginął więc chyba można łatwo domyślić się co się stało z nim - powiedział do kobiety sprzedawca ze strachem w głosie, co rozbawiło Nallę bo ona jako jedyna, nie licząc samego Levi'a wiedziała jaka jest prawda, a zaraz po powrocie do domu rozkazała szybką eliminację i pozbycie się ciała kupca, który zlecił zadanie zabicia Levi'a, gdyż współpracował z Żandarmerią a oni polowali głównie właśnie na Szkarłatną Sójkę i na wszystkie jej kontakty, więc musiała na wszystkim trzymać rękę i w razie konieczności interweniować z cienia.
- Lepiej nie rozmawiać o Sójce bo sam pan wie jakie o tym zabójcy chodzi legenda......"Gdy zobaczysz w ciemności czerwone oczy spowite mgłą to będzie ostatni obraz jaki zobaczysz w życiu" - Nalla odeszła kawałek od nich i zaczęła się chichotać z owej legendy, która w połowie była prawdą. Udała się kupić sobie zapasy jedzenia, wody i ciuchów, bo nigdy nic nie wiadomo. Zaraz po powrocie do domu sprawdziła teren, wokół domu na wszelki wypadek ale nikogo tam nie było więc wróciła do domu szykując sobie coś szybkiego do jedzenia. Po kilku godzinach usłyszała krzyki na ulicy, więc chwyciła swój strój Sójki, sprzęt oraz założyła maskę włączając krwiste oczy oraz modulator głosu i wyskoczyła przez okno. Po krótkim czasie zobaczyła trójkę w tym Levi'a, których śledziła z dzwonnicy, lecieli oni przez miasto mając na ogonie Żandarmerię, która nie chciała im odpuścić tego aktu wandalizmu.
- Hmm.......przydałaby się pomoc - Nalla wyjęła flet i zagrała melodię przypominającą świergot Sójki i poleciała w tą samą stronę co Levi i jego przyjaciele. Niedaleko siebie dostrzegła swoje wsparcie więc kazała im się ustawić na skraju dachów po obu stronach uliczki, do której zostali zwabieni dzieciaki lub gdy będzie tam ciemno, żeby wtopili się w ciemność i eliminowali na jej wyraźny rozkaz. Szybko znaleźli ich i z radością Nalla zobaczyła że ta uliczka jest całkowicie zatopiona w ciemnościach co doceniała ponad wszystko, bo lepiej atakować z ukrycia i mieć przewagę niż z frontu i zostać pokonanym. Żandarmii byli w takich pozycjach że nie usłyszeli jak w ciemnościach przemykają osoby, by ustawić się na swoich pozycjach. Levi chciał zaatakować Żandarmów, by utorować sobie i swoim przyjaciołom drogę ucieczki gdy nagle zza ściany wyszła Nalla w stroju Sójki i oparła się o ścianę.
- Jakie to śmieszne, zapędzacie dzieciaki do zaułka żeby ich zabić czy zgwałcić.......a może jedno i drugie - zaśmiała się podrzucając w powietrzu swoim nożem do rzucania od niechcenia, gdy Żandarmii stali i jedni patrzyli się na nią ze zdziwieniem a inni z paniką w oczach widząc z kim mają doczynienia.
- Za ciebie Sójko też jest wyznaczona nagroda, i to hujowo wysoka - Powiedział jak się Nalli zdawało ten, który dowodził temu oddziałowi i zaczął łapać za broń, ale się zatrzymał gdy usłyszał szyderczy śmiech Sójki.
- Hahaha, serio myślisz że dasz radę mnie pojmać czy zabić? Jak tak sądzisz to jesteś jeszcze głupszy niż my wszyscy o was sądzimy - po czym pstryknęła palcami a Żandarmii, którzy okrążyli Levi'a i jego przyjaciół oraz ci, którzy mieli pilnować wyjścia i wejścia do owej uliczki zostali jeden za drugim wciągani do cienia i skutecznie zabijani, a w powietrzu słychać było jedynie krzyki owych mężczyzn przed ich śmiercią. Nalla spojrzała na Levi'a w czasie trwania jatki i posłała mu uśmiech, a gdy krzyki ucichły i został tylko kapitan tego oddziału Nalla jako Sójka zaczęła podchodzić do niego powolnym krokiem gdy ten chciał strzelić do niej, ale wtedy z cieni został zaatakowany strzałami oraz został unieruchomiony przed nią jak na zawołanie przez zakapturzone postacie.
- Ojej, chyba Żandarmik został skutecznie zakneblowany kagańcem jak pies żeby za dużo nie gryzł, zabierzcie jemu jak i tym trupom sprzęt, butle, pukawki i naboje, bo im się już raczej nie przyda - powiedziała oraz podeszła do Żandarma - Znasz tą kluczową legendę o mnie prawda? O tym co się dzieje z tymi, którzy mnie spotykają?
- Każdy ją tu zna, ale to tylko legenda bo tak naprawdę jesteś tym samym śmieciem co ci tam - mówiąc to wskazał na Levi'a i jego przyjaciół, a Nalla rzuciła im przelotne spojrzenie i zauważyła że rudowłosa dziewczyna jak i blondyn patrzyli na nią z paniką w oczach a owa dziewczyna chowała się za plecami Levi'a zaglądając mu zza ramienia.
- Heh ja bym to ujęła inaczej.......oni jak i ja próbujemy tu przetrwać do następnego jutra starając się nie umrzeć z głodu, pragnienia czy chorób podczas gdy wy na górze nie macie takich problemów a lekarstwa możecie kupować za grosze gdzie tu musimy wyjebywać grube tysiące za jebane tabletki!!!!! - Podniosła na niego głos pokazując mu że nie boi się go a to raczej on powinien się obawiać co Sójka ma do zaoferowania, złapała go za brodę i skierowała jego wzrok na swoje płonące oczy maski - Jeśli w następnym życiu będziesz miał szansę urodzić się tutaj i robić wszystko co możesz żeby przeżyć wtedy to zrozumiesz a teraz masz wszystko podane do rączki i to jest z lekka niesprawiedliwe więc żegnaj - kończąc swój monolog przecięła płynnym ruchem gardło Żandarma, za które natychmiastowo się złapał starając się zatamować krwawienie ale to nic nie dało, gdyż musiał patrzeć jak Sójka bez emocji na ustach patrzy jak umiera - Zabierzcie wszystko i pozbądźcie się ciał jak najciszej się da.
- A co mamy zrobić z tą trójką? Zbyt dużo widzieli - powiedział Nex, który był najlepszym przyjacielem Nalli, i zawsze mógł na niej polegać a ona na nim.
- Spoko Nex, zajmę się nimi - mówiąc to podeszła do Levi'a i jego przyjaciół - Jesteście cali? Nic wam nie zrobili?
- Nie, raczej jesteśmy cali, chociaż trochę szarpali Isabel ale to powierzchniowe - Powiedział Levi podchodząc do niej - dzięki za pomoc tak przy okazji
- Niech zgadnę zabrakło wam gazu i zostaliście tu zaciągnięci jak myszy przez stado kotów zgadłam? - Zapytała się go lekko rozbawiona
- Niestety tak - powiedział ze zrezygnowaniem chłopak.
- Ej Nex, dajcie im butle do ich sprzętu! - Po wydaniu rozkazu Nex dał całej trójcę butle z gazem od Żandarmów, którzy zostali wyeliminowani - Na powrót powinno wam wystarczyć.
- Kim jest ten Nex? - zapytał Levi z zainteresowaniem
- To mój wspólnik, który dowodzi tym oddziałem a poza tym to mój najlepszy przyjaciel....a czemu pytasz?
- Nieważne - powiedział szybko kończąc temat.
- Czekajcie chwilę.......LEVI SKĄD ZNASZ SZKARŁATNĄ SÓJKĘ?!!!!! - Krzyknął blondyn pokazując palcem raz na Levi'a a raz na Nallę.
- Nie mówiłeś im co nie? - zapytała się go opierając się obok niego przy ścianie, przy której stał brunet. - Historia jest długa ale w mega streszczeniu, miałam zlecenie na zabicie Levi'a, żeby osłabić was ale coś mi się w tym wszystkim nie podobało i potem dowiedziałam się co mi nie pasowało w tym wszystkim, otóż owy kupiec współpracował czynnie z Żandarmerią i jakimiś łowcami nagród, dlatego kazałam go po cichu wyeliminować więc już nie ma zlecenia na ten twój czarny łepek Levi.
- Ile miał ci zapłacić za wykonanie zlecenia? - zapytał brunet odwracając się do dziewczyny wyczekując odpowiedzi.
- Grube tysiące złotych monet, ale wtedy zaczęło mi to śmierdzieć więc wolałam cię śledzić wyczekując okazji jak wtedy z tą uliczką, resztę już raczej znasz co nie? - spojrzała w jego stronę z ironią w głosie.
- No racja, jakbyś chciała to byś mogła mnie załatwić szybciej niż byłbym w stanie jakoś sparować twoje ataki - Powiedział ze swoim niezmiennym, kamiennym wyrazem twarzy.
- Dlatego dostałeś propozycję szkolenia wtedy pamiętasz? Wam też mogę zaoferować to samo, ale u Levi'a trzeba doszlifować diament który był szlifowany dawno temu ale nie tak dokładnie jakby się chciało - Zwróciła się do pozostałej dwójki, która trzymała dystans od Sójki widocznie się bojąc.
- Farlan, Isabel przestańcie się obawiać, nic wam nie zrobi - Powiedział do nich widocznie zirytowany brunet.
- Dobra Levi, wracajcie do siebie, póki jeszcze nie przybyło wsparcie Żandarmerii i uważajcie na siebie wzajemnie, a w kwestii treningów to wiesz gdzie mieszkam - Powiedziała do niego kładąc rękę na jego ramieniu i odchodząc do swoich zabójców - Dobra, zmywamy się stąd wszyscy! - Na jej rozkaz grupa, która pomagała jej w eliminacji Żandarmów zmyła się w ciemnościach tak szybko jak kiedy zabijali tych kretynów - A wam życzę miłego dnia - powiedziała do trójki przyjaciół po czym sama wtopiła się w ciemność żeby wrócić do swojego domu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top