#2
Nalla natomiast jeszcze chwilę czekała na dzwonnicy analizując co przed chwilą zaszło, jej cel wiedział gdzie ona się ukrywa a nawet zobaczył ją więc wie że na niego poluje ktoś co już skreśla jakikolwiek moment, w którym mogłaby go zaskoczyć, więc zabójstwo na cicho odpada. Chociaż musiała też przyznać że w jakiś sposób jest pociągający co zaraz potem wyrzuciła ze swojej głowy skupiając się na zadaniu.
Nalla śledziła trójkę poprzez całe podziemie aż nie zatrzymali się w małym, ciemnym zaułku. Przykucnęła na dachu i nasłuchiwała rozmów, dopóki nie miałaby dobrej okazji do uderzenia na swoją ofiarę.
- Ale zajebiście!!! Ci kretyni z Żandarmerii nie mają z nami szans a nadal się ośmieszają tylko kiedy wszczynają za nami pościgi - zaśmiała się rudowłosa na wspomnienie patrolu, który ich gonił po tym gdy zorientowali się że wóz jakiegoś bogatego typka był przez nich okradany a Nalla śledziła każdy ich ruch oraz poczynania Żandarmerii i zadawała sobie pytanie: "Czemu tacy kretyni, którzy nie umieją złapać trójki dzieciaków jeszcze ma prawo do życia?" Ci bogaci kolesie powinni zatrudnić zabójców, żeby wyjebali tych imbecyli co do niczego się nie nadają a tylko wytwarzają niepotrzebnie więcej dwutlenku węgla w powietrzu.
- To prawda, oni są jeszcze głupsi niż na początkach naszej kariery, oni nawet nie namierzyli tego najlepszego zabójcy stąd, bo nawet nie wiedzą jakiej ta osoba jest płci - zaśmiał się blondyn, ale Nalla musiała mu przyznać rację bo wiele razy robili naloty na różne jej kryjówki, ale nie przemyśleli że skoro polują na najlepszego zabójcę w Podziemiach to czy powinni się pchać do kryjówek takiego kogoś? Do tej pory dziewczyna pamięta te piękne eksplozje każdej kryjówki po kolei i porozrzucane części ciał owych Żandarmów, którzy nie używali swoich szarych komórek a teraz nie użyją nawet swoich ptasich móżdżków żeby ruszyć nimi i zastanowić się z pięć razy nad tym pomysłem.
- Nie cieszcie się na zapas bo nadal musimy dotrzeć do naszej kryjówki z tymi rzeczami więc ruszajcie swoje dupska i skończmy to najszybciej jak to możliwe - rozkazał im brunet, na którego ma zlecenie Nalla - zabierajcie te graty i wracajcie do domu a ja jeszcze się tu po kręcę może coś złowię.
Po tych słowach rudowłosa wraz z blondynem zabrali skradzione fanty i przemieścili się gdzieś na sprzęcie ale nie to było najważniejsze w obecnej chwili, gdyż brunet został odwrócony plecami i to była idealna okazja na atak i zaliczenie zlecenia co wiązało się też z zajebiście sporą sumą złota. Nalla zwinnie jak to przystało na najlepszego zabójcę zeskoczyła bezgłośnie na ziemię i wolno zaczęła podchodzić do bruneta. Mając na sobie maskę, przez którą zyskała sobie ten jakże zajebisty przydomek Szkarłatnej Sójki, szanse że ktoś ją rozpozna czy skojarzy są niemożliwe więc tą sprawę miała z głowy. Brunet zeskoczył z dachu, na którym się obecnie znajdował do uliczki, która była idealna na dopełnienie dzieła.
- Więc czego ode mnie chcesz że mnie śledzisz? - zapytał się nawet nie odwracając się twarzą do Nalli.
- Jeśli jesteś bystrym chłopcem to powinieneś się domyśleć jaki jest mój cel przebywania w tym miejscu i nie jest to rozmowa z tobą dla jasności. - Powiedziała do niego używając modulatora głosu w jej masce, gdyż wolała żeby nikt nie dowiedział się za dużo niż musi wiedzieć. - Zastanawia mnie czemu nie zapytałeś się z kim masz przyjemność rozmawiać ale pewnie sam wiesz więc przynajmniej przedstawiać się nie muszę - Lekko ukłoniła się przed chłopakiem.
- Wiem kim jesteś Sójko - mówiąc te słowa odwrócił się twarzą do osoby, z którą rozmawiał - Tej maski nie można pomylić z niczym innym, podobno jak się widzi tą maskę to jest ostatnia rzecz jaką się widzi w tym życiu, grasz nieczysto co w tych warunkach jest uzasadnione ale wciąż grasz nieczysto.
- Robię to do czego została stworzona Sójka, ale koniec gadania może zaczniemy zabawę i skończmy - Powiedziawszy to w uliczce było słychać wyciąganie sztyletów z pochew po bokach ciała.
Dziewczyna ruszyła na swój cel z wyćwiczonymi ruchami atakując i celując w jego najsłabsze punkty czyli nogi oraz uda ale on widząc jej zamiary zwinnie uciekał od jej ataków ale nie mógł ogarnąć jej zwinności i szybkości chociaż on sam był uważany za najszybszą i najzwinniejszą istotę w podziemiu ale to nie były puste plotki że Sójki nigdy nie złapali z powodu jej szybkości i zwinności bo teraz miał namacalny dowód na swoją tezę. Levi zaczął czuć że chyba nie da rady ale nie zamierzał pokazywać że słabnie a jego opcje walki powoli się kończą, Nalla widząc jego wahania zaczęła delikatnie i stopniowo dociskać śrubę zmuszając go do defensywy co nieco jej już ułatwiało sprawę. Przyszpilając go do ściany pozbyła się jego sztyletu i zgrabnie go powaliła przykładając mu do gardła swój i patrząc mu w oczy.
- Na co czekasz? Zakończ to i odbierz swoją nagrodę - powiedział Levi ale jej coś nie pasowało w tym wszystkim i dlatego jeszcze jego nie zabiła - NA CO CZEKASZ DO CHOLERY?!!
- Bo coś mi nie pasuje w tym wszystkim, mój zleceniodawca nie był zbyt szczegółowy a z resztą pomocny tym bardziej nie był i zbyt nachalnie chciał mojej pomocy w zabiciu tylko jednej osoby a nie całej bandy.....czy tylko mi coś tu śmierdzi podstępem - wstała z niego chowając bronie - Do tego dodajmy fakt że sam jesteś osłabiony co widać po twoich ruchach i niezbyt doświadczony w starciach z najlepszymi zabójcami a to już nie jest w żaden sposób honorowe czy równe - Podała mu dłoń i czekała na jego reakcje, ten chwilę patrzył na jej dłoń i z jej pomocą wstał na nogi - Kiedy ostatni raz coś jadłeś? Wyglądasz jak trup.
- Od kiedy najlepszy zabójca w Podziemiach martwi się takim szczylem jak ja co? - Popatrzył się na nią z zdziwieniem że zamiast go zabić to słynna Sójka darowała mu życie i jeszcze pyta się go kiedy ostatnio jadł - jakieś dwa dni temu może trzy - Dodał po chwili
- Spokojnie przecież pokazałam ci że cię nie zabiję i daruje ci życie bo coś mi tu śmierdzi w tej sprawie, bo skąd ten kupiec wiedział że będziecie osłabieni z powodu głodu. Braki w walce można szybko nadrobić i doszlifować to co już umiesz lecz nie zmuszam do niczego - Spokojnie czekała na jego reakcje na jej propozycje douczania go w kwestii walki - Sam zauważyłeś w trakcie walki że twoja kondycja zbyt szybko się ulatnia a tobie kończą się opcje do użycia? - Spojrzał się na nią z zaskoczeniem - Tak, zauważyłam to, i szczerze tylko ślepy by tej mieszanki wszystkiego i niczego by nie zauważył. Więc jak będzie? Chcesz być jeszcze lepszy niż jesteś teraz czy wolisz czekać aż jakiś inny zabójca cię dojedzie w jakiejś uliczce?
- Dobra, zgadzam się na to ale jakie są warunki?
- Żadne, nie mam żadnych konkretnych warunków, uznaj to za........moją dobrą wolę, a i chodź ze mną jeszcze na chwilę. - Gdy skończyła mówić zaczęła iść do wyjścia z uliczki ale brunet niezbyt jej ufał w tej kwestii - Chodź nie mamy czasu zaraz jakiś żandarm się napatoczy a to ostatnie czego byśmy oboje chcieli. - On zastanowszy się nad tymi słowami powłóczył za nią. Przeszli przez parę przecznic do jakiegoś budynku, przed którym się zatrzymali - Zaczekaj chwilę - powiedziała po czym weszła do budynku. Rozglądając się znalazła dużą torbę, która spokojnie załaduje sporo rzeczy, zeszła do spiżarni i zaczęła ładować do torby jedzenie oraz kilka butelek wody bo i tak miała tego więcej niż sama mogłaby zmieścić a nie lubiała jak jedzenie się marnowało, spakowała wszystko i szczelnie zamknęła torbę. Wychodząc zauważyła że Brunet stał pod ścianą czekając na jej powrót tak jak mu kazała - Trzymaj, mi się raczej nie przyda a dla was zrobi użytek.
Brunet odebrał od niej torbę i zdziwiła go waga tego worka, dlatego otworzył ją i zobaczył jedzenie i wodę po czym spojrzał na Sójkę.
- heh, nie jest zatrute ani nic to jest po prostu akt mojego dobrego serca i tyle.
- Ale to jest za wiele, miałaś mnie zabić a nie proponować mi naukę i teraz dajesz mi jedzenie dla mnie i moich przyjaciół - podniósł głos na nią - W co ty grasz co? Nie lepiej mnie zabić i odebrać kasę za to?
- Nie kiedy jestem pewna że po zabiciu cię kiedy pójdę odebrać kasę sama zostanę zasztyletowana w jakimś zaułku - powiedziała patrząc mu w oczy i wtedy dostrzegła że ma on kobaltowe oczy czego nie dostrzegła w trakcie ich potyczki. - Jak masz na imię?
- To twój zleceniodawca ci nie powiedział? Dziwne - popatrzył na nią ale nie dostawszy odpowiedzi zrezygnował z dalszych prób - tch....Levi
- Pewnie nie spodziewałeś się tego po Sójce ale ja mam intuicje i wolną wolę więc przedstawię się nie jako Sójka, tylko inaczej - Gdy skończyła mówić, odpięła po kolei wszystkie zabezpieczenia w masce, a oczy które świeciły na czerwono zgasły odsłaniając twarz - Jestem Nalla.
Levi dosłownie zaciął się patrząc na twarz najlepszej zabójczyni w Podziemiach i niemal opuścił torbę z jedzeniem.
- Emmmm...coś nie tak?? Levi??? - nie dostawszy od niego odpowiedzi pstryknęła mu przed nosem a ten momentalnie zaczął kontaktować - Ehh może nie powinnam zdejmować tej maski ale wolałam być szczera i niczego nie ukrywać.
- Nie, nie o to chodzi, po prostu zastanawiam się gdzie tu jest haczyk bo raczej nie uwierzę w to że pomagasz każdej swojej niedoszłej ofierze - Patrzył jej w oczy jakby z zainteresowaniem lub z pogardą
- Jesteś pierwszą osobą, której pomagam bo jestem pewna że będziesz miał jakąś ważną rolę w tym całym gównie......a może nawet uda ci się żyć normalnie na powierzchni....kto wie, ale dosyć tego wracaj do swoich kolegów bo zaczną cię szukać a mi jeszcze brakuje zbędnej uwagi - powiedziała odchodząc kilka kroków od bruneta - A jak będziesz miał jakieś kłopoty to też się szybko dowiem, a nasze nauki najlepiej zacząć jak najszybciej.
- Masz rację, lepiej żebym wracał bo zaraz zaczną panikować - Odszedł kilka kroków zapewne upewniając się czy napewno go puści wolno, ale Nalla stała bez ruchu oparta o ścianę, po czym odwróciła się zamierzając zniknąć za drzwiami - Zaczekaj! Dzięki za jedzenie i wogóle - Powiedział dosyć głośno do Nalli przez co dziewczyna się zatrzymała i spojrzała na niego posyłając mu lekki uśmiech po czym zniknęła w domu a Levi odszedł zarzucając torbę przez ramię i zmierzając do kryjówki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top