✉️ Letter ✉️
Słowa: 5252
Z dedykacją dla JustVtine
______________________________________
– Co zrobiłeś?! – powtórzył po raz kolejny to samo pytanie srebrnowłosy chłopak, a strach na twarzy malował się coraz widoczniej.
Miał nadzieję, że przesłyszał się po raz setny. Poczuł jak żołądek skurczył się przyprawiając go o mdłości na samą myśl, że jego przyjaciel naprawdę zbłaźnił go w oczach swojego największego, od dłuższego czasu, obiektu westchnień.
– No... Tak jak mówiłem, wziąłem jeden z twoich listów i wrzuciłem do jego skrzynki. – powiedział z dumą w głosie blondyn. Nie widział problemu w swoim zachowaniu. Wręcz przeciwnie, uważał że wyświadczył przysługę swojemu przyjacielowi. – No słuchaj Tae, Jungkook w końcu zwróci na ciebie uwagę i masz to gwarantowane. Od miesięcy wzdychasz do niego i nic nie robisz.
– Jimin, ale chciałem się z nim najpierw trochę zaprzyjaźnić! Wiesz, że coraz lepiej mi to wychodziło. Teraz wszystko się posypało! – wykrzyczał opadając bezwładnie na krzesło, które było naprzeciw blondyna.
Park Jimin, o parę miesięcy starszy chłopak oraz najlepszy przyjaciel Kim Taehyunga jeszcze od czasów podstawówki. To właśnie z nim miał swoje najbardziej szalone przygody. Często wpakował ich w kłopoty i zawstydzał srebrnowłosego na każdym kroku oraz w każdy możliwy sposób. Nie raz niszczył mu tym ocenę za zachowanie w szkole, bądź dobrą opinię przed innymi znajomymi. W głębi duszy Taehyung kochał go za to. Nigdy mu tego nie powie na głos, aby nie puszyć i tak sporego ego przyjaciela, ale był mu wdzięczny za te wszystkie występki dzięki którym niejednokrotnie mógł zobaczyć, kto tak naprawdę był jego przyjacielem.
Z czasem Kim nauczył się czytać z przyjaciela jak w otwartej księgi. Kiedy tylko zrobił coś, mogło oznaczać jakieś konsekwencje, w jego oczach paliły się dwa ogniki. Te same były obecne chwilę wcześniej w jego oczach, kiedy Taehyung wrócił do swojej kawalerki z zakupów i zastał swojego przyjaciela siedzącego w kuchni. Już wtedy wiedział, że Jimin wpadł na kolejny „genialny" pomysł, albo go wkręcił w coś i chciał poinformować o fakcie dokonanym.
– Tak jasne... Sam przez swoją głupotę w friendzone się pakowałeś. Teraz narzekasz, ale ja ci mówię, że ta czerwona koperta zrobi na nim wrażenie. – wzruszył ramionami i wepchnął kolejną truskawkę do buzi.
Słysząc jego wypowiedź źrenice Taehyunga powiększyły się, twarz straciła kolor, a usta otworzyły w niemałym szoku.
– Ż-że jaka? – zająkał się wypowiadając cicho owe pytanie.
– Czerwona. Była na samym wierzchu. – spojrzał na przyjaciela trzymając przy ustach kolejny owoc.
Jeśli twarz młodszego wydawała się chwilę temu blada, teraz musiała przypominać barwą kredę. Opuścił wzrok na swoje drżące dłonie i starał się uspokoić, równie drżący, oddech. Jednocześnie czuł napływające do oczu łzy. Walczył z całych sił, aby nie ujrzały światła dziennego.
Park widząc dziwną reakcję przyjaciela zaniepokoił się, ale czekał w ciszy, aż to młodszy sam się odezwie i wyjaśni mu całą sytuację.
– Czy ty wiesz co zrobiłeś...? Czy ty wiesz co jest w czerwonych kopertach? – wyszeptał po kilku głębszych wdechach srebrnowłosy.
– Wiersze miłosne? – prychnął Jimin. Nie słysząc odpowiedzi dodał – A co innego? Może opisy twoich mokrych fantazji?
Blondyn, spojrzał na swojego przyjaciela, a widząc potężny rumieniec na jego policzkach zakrztusił się truskawką, tylko po to, aby po chwili wybuchnąć szczerym i głośnym śmiechem.
– Tae, nie żartuj. O ja... Ty tak na prawdę?!
– Nie śmiej się. Wszystko zniszczyłeś! Teraz Jungkook nawet na mnie nie spojrzy. – oparł czoło o blat stołu i zakrył rękoma głowę. Chciał się zapaść ze wstydu pod ziemię.
– Nie pierdol głupot Tae... Napisałeś list, pornograficzny, do swojego crusha o tym jak świetnie by było, aby cię przeleciał, przy pierwszej lepszej okazji? – znów się zaśmiał.
– Nie przy jakiejś tam okazji... Miałem sen i jak się obudziłem to chciałem go opisać... Zamieniłem to w list... – wydusił z siebie zakłopotany, czując się coraz gorzej.
– Kto pisze listy po śnie erotycznym? Normalnie idziesz sobie do łazienki i czekasz aż śmietana sama wytryśnie. Mam nadzieję, że na liście nie ma żadnych niezidentyfikowanych plam, bo inaczej ciężko to widzę.
– Jimin! – wykrzyczał zakrywając uszy. – Może i napisałem list erotyczny, ale sobie nie ulżyłem przy nim!
Jimin słysząc dobór słów młodszego przyjaciela nie wytrzymał i znów wybuchł głośnym śmiechem. Czuł, jak łzy napływają do jego oczu a mięśnie brzucha napinają z wysiłku.
Siedzieli tak przez chwilę. Jimin próbując się uspokoić, a Taehyung obmyślając idealny plan ucieczki.
– Myślisz, że bilet do Europy jest drogi? Chyba powinienem się przeprowadzić... – rzucił nagle młodszy bawiąc się swoimi palcami.
– Tae... Jesteś głupszy niż myślałem. Jak dla mnie to Jeon pomyśli, że to jakiś żart... Choć nadal sądzę, że wpadłeś mu w oko. Ma ten dziwny błysk, kiedy na ciebie patrzy. – powiedział łapiąc delikatnie za jego dłoń. – Ale kto wie? Może po tym liście Jungkook nabierze na ciebie ochoty? Wiesz... List pobudzi jego wyobraźnię i w ogóle. – poruszył sugestywnie brwiami – On jest trenerem na siłowni. Musi być wytrzymały w te klocki... Choć ty pewnie nie jesteś gorszy. Czasem ze mną tańczysz oraz biegasz... Jak przed nim rozłożysz nogi w szpagacie to szczęka mu padnie, a zwłaszcza jak zrobisz...
– Jimin! – wykrzyczał srebrnowłosy wyrywając swoją dłoń z jego uścisku. Czuł jak jego policzki pieką od przybranego koloru.
– No co? Jesteś wytrzymały. Może nawet byś mu dorównał. – wzruszył ramionami czerpiąc przyjemność z widoku zawstydzonego chłopaka.
Jimin uśmiechnął się dodając swojemu przyjacielowi otuchy. Od dawna twierdził, że młody trener jest zauroczony Taehyungiem. Przyłapywał go na spoglądaniu na niego, kiedy tylko Tae był czymś zajęty. I choć martwił się na reakcję chłopaka związaną z listem, tak cicho miał nadzieję, że zbliżą się do siebie i w końcu zaczną umawiać... albo chociaż spędzą razem świetną noc.
Chwilę ciszy przerwał dzwonek do drzwi. Dwójka przyjaciół podskoczyła na krześle wyrwana ze swoich prywatnych przemyśleń. Taehyung spojrzał błagalnie w ciemne oczy swojego przyjaciela. Zaczął gorączkowo kręcić głową, domyślając się, kim może być ten niespodziewany gość. Na jego nieszczęście Park wstał z miejsca i ruszył w stronę drzwi zostawiając ukrywającego się za ścianą kuchni Kima.
– Hej Jeon. – przywitał się radośnie Jimin widząc młodszego od siebie chłopaka.
– Cześć Park. Jest Taehyung w domu? – zapytał uśmiechając się szeroko. Przez co widać było jego jedynki – Mam... Muszę się go o coś zapytać. – dodał z lekkim rumieńcem.
Widząc tą reakcję Jimin uśmiechnął się szeroko, obmyślając plan.
– Tae nie podejdzie do drzwi, bo właśnie goli nogi. Jestem dzisiaj jego prywatną sekretarką, więc wszystkie informacje przechodzą przeze mnie. Coś mu przekazać? – powiedział na jednym tchu. Jego barwa głosu była słodka, a jego długie rzęsy zatrzepotały zachęcająco na końcu wypowiedzi.
– Oh... – wydusił z siebie zdziwiony trener, rumieniąc się jeszcze bardziej.
– A więc? Coś przekazać? – ponaglił go, przybijając sobie w głębi duszy piątkę.
– Powiedz mu, że będę po niego o 18. – powiedział, drapiąc się po głowie. – Zapraszam Tae na randkę. – dodał pewniej.
– Masz szczęście, bo właśnie Tae ma dziś wolny wieczór. Przekażę mu, aby na ciebie czekał. – powiedział po chwili Jimin, po czym pożegnał się z młodszym.
– Nie pójdę z nim! – wykrzyczał srebrnowłosy, kiedy tylko Jimin zamknął drzwi. – On chce się pewnie tylko ze mnie ponabijać! Już widzę, jak mnie wystawi, albo opublikuje to wszystko online, albo nagra i wstawi na YouTube! Albo Twittera! Albo TikToka! Albo wszędzie! Będę pośmiewiskiem! – wyrzucał z siebie z prędkością światła, krążąc po małym salonie.
Blondyn wypuścił głośno powietrze. Złapał za dłoń przyjaciela i usadowił go na jego małej sofie. Położył mu obie dłonie na ramionach i patrząc w jego prawie że czarne oczy powiedział:
– Jeon Jungkook zaprosił cię na randkę, na którą pójdziesz i ja, jako twój przyjaciel, zrobię z ciebie najlepszą dupę na mieście.
– Ale Jiminie...
– Nie ma „ale" cukiereczku. – przerwał mu. – Pójdziesz z nim. Ja cię wyszykuję. Wybiorę ubrania, zrobię makijaż i ułożę twoje włosy. Zrobię cię na bóstwo w te trzy godziny i poczekam, aż on ruszy swoje wysportowane cztery litery po ciebie.
– A jeśli mnie wystawi? – zapytał z przerażeniem w oczach młodszy.
– To będziesz wyglądał jak ósmy cud świata i pójdziemy na imprezę. Na mój koszt. Umowa stoi?
– Jeśli to pójdzie nie tak Park... Będziesz martwy i biedny. – wyszeptał Taehyung na co wspomniany się zaśmiał.
– Kup mi wtedy ładny wieniec na grób. – powiedział, a mieszkanie wypełnił śmiech przyjaciół.
Tak jak Jimin obiecał, zajął się wszystkim. Zaczynając od ubioru a kończąc na włosach. Dosłownie chwilę przed osiemnastą skończył swoje dzieło i przyglądał się zdenerwowanemu Taehyungowi, który niepewnie spojrzał na swoje odbicie w lustrze.
Jego długie nogi opinały jasne, obcisłe jeansy. Na górze miał ubraną białą koszulę w delikatne, czarne paski, która była uszyta w typie oversize, ulubionym młodszego. Jego srebrne włosy kręciły się na końcach i opadały na jego czoło, rzucając delikatny cień na jego podkreślone kreską oczy. Lekki puder ukrył niedoskonałości, ale nie zatuszował jego mocnych rysów twarzy, ani pieprzyków, które dodawały mu uroku. W jednym uchu zwisał długi kolczyk, który za zadanie miał zwracać uwagę przechodniów na jego ostrą linię szczęki. Całość uzupełniały wciągane czarne buty. Choć on sam nie czuł się wyjątkowo w takim wydaniu, to ufał wyborom swojego przyjaciela.
– I jak wyglądam? – zapytał niepewnie Jimina.
– Prawie idealnie. – odpowiedział zamyślony.
Park podszedł do niego i złapał za pierwszy guzik koszuli. Rozpiął go sprawnie i delikatnie rozchylił ją. Rozświetlaczem podkreślił odsłonięte obojczyki. Następnie wziął truskawkowy błyszczyk i rozprowadził go po pełnych ustach młodszego od siebie chłopaka. Odsunął się kawałek i z uśmiechem zeskanował sylwetkę swojego przyjaciela.
– Teraz jest świetnie. Jeśli Jeon junior na twój widok nie stanie, to chyba jest impotentem. – stwierdził, przez co policzki młodszego pokrył naturalny róż.
Po chwili w mieszkaniu rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi. Taehyung spojrzał niepewnie na swojego najlepszego przyjaciela, a ten uśmiechnął się szeroko pokazując mu dwa kciuki do góry mające dodać mu odwagi.
– Hej Tae. – przywitał się Jeon z nieśmiałym uśmiechem, kiedy tylko Kim stanął w drzwiach. – Wyglądasz pięknie. – dodał skanując sylwetkę starszego chłopaka.
– Dziękuję... – powiedział cicho do dwa lata młodszego, rumieniąc się. – Wezmę klucze i możemy iść. – dodał wracając na chwilę do mieszkania.
Złapał za klucze leżące na stoliku, kiedy Jimin złapał go szybko za rękę i nachylił się nad nim.
– Nie zapomnijcie użyć gumek. – wyszeptał podsuwając mu opakowanie prezerwatyw. Uśmiechnął się szeroko widząc zakłopotanie Kima.
Ten szybko zabrał klucze i wyszedł z mieszkania zostawiając roześmianego Parka samego. Czuł jak jego policzki pieką z zażenowania.
– Wszystko okej? – zapytał Jeon patrząc na rumianą twarz chłopaka.
– Oprócz tego, że mam przyjaciela idiotę, to wszystko super. – powiedział posyłając mu mały uśmiech.
W ciszy wyszli z bloku mieszkalnego, gdzie znajdowały się ich mieszkania. Dopiero na dworze Taehyung spojrzał na młodszego i przeskanował go swoim uważnym, ale ciepłym spojrzeniem.
Jungkook miał ubrane szare jeansy z białymi przetarciami, które opinały jego nogi podkreślając każdy mięsień wyćwiczonych ud. Czerwona koszulka z głębokim dekoltem przylegała delikatnie do jego klatki piersiowej, zostawiając miejsce wyobraźni. Na ramionach miał ubraną katanę z jaśniejszego odcieniu jeansu, dzięki czemu nie zlewała się ze spodniami. Jego jasnobrązowe włosy były ułożone tak, że odsłaniały czoło. Oczy podkreślone brązowym cieniem do powiek dodawały ciepła oraz głębi czekoladowym tęczówkom, a wąskie usta błyszczały się zachęcając do pocałunku.
Dopiero kiedy wzrok Taehyunga znów padł na czekoladowe oczy Jeona zrozumiał, że przyglądał mu się zdecydowanie zbyt długo. Szybko odwrócił wzrok i zmieszany lekko się zgarbił. Pieprzony ideał. Pomyślał.
– Jungkook, chyba musimy... – zaczął, ale przerwał, kiedy poczuł dłoń młodszego chłopaka na swoim policzku. Niepewnie spojrzał mu w oczy, przygryzając swoją wargę.
Czuł jak szybko bije mu serce spowodowane nagłą bliskością chłopaka. Czuł jego ciepły oddech na swojej twarzy. Mógł teraz przyjrzeć się dokładnie jego twarzy, ale w okolicznościach sytuacji, wolał utrzymywać kontakt wzrokowy. Oczekiwał, że zaraz zostanie wyśmiany czy nawet zwyzywany, ale nie spodziewał się usłyszeć tego co opuściło usta Jeona po chwili.
– Porozmawiamy później, dobrze? Cieszmy się tą randką. – powiedział z czułym uśmiechem, na co Tae parę razy zamrugał, tak jakby się upewniał że to nie jest sen, a Jungkook zaraz się nie rozpłynie.
Kiedy znaczenie słów młodszego do niego doszło, delikatnie przytaknął. Na ten gest Jeon zamknął dłoń starszego w swoją i zaczął prowadzić go w stronę miasta.
Szli rozkoszując się swoim towarzystwem. Okazjonalnie wymieniali między sobą krótkie zdania, tak jakby dłuższa rozmowa mogła zniszczyć rozluźniającą się z każdą chwilą atmosferę. Ich dłonie cały czas były splecione, przez co Taehyung czuł przyjemne mrowienie w swoim brzuchu. Mijali coraz to różne wystawy sklepowe, aż młodszy w końcu stanął przed budynkiem kina. Jeon spojrzał na starszego i z szerokim uśmiechem podszedł do kasy, kupując dwa bilety na film, o którym Kim ostatnio czytał.
Sala kinowa była prawie pusta, dzięki czemu czuli się bardziej swobodnie. Siedzieli obok siebie dzieląc się popcornem i od czasu do czasu komentując film, który przypadł im bardzo do gustu. Atmosfera była miła i Kim prawie by zapomniał o tym, że to „randka", gdyby nie dłoń młodszego zaciśnięta powyżej jego kolana.
W pewnym momencie, kiedy silna dłoń Jungkooka powędrowała trochę do góry, sam zaczął się zastanawiać czy to nie jakaś gra młodszego. Kim wiedział, że chłopak jest biseksualny, z racji tego, że on sam niespecjalnie to ukrywał. Mieli paru wspólnych znajomych, więc czasem się spotykali na różnych domówkach. Właśnie na jednej z takich imprez dowiedział się od młodszego o jego seksualności.
Pamiętał to przyjęcie doskonale. Wypili wtedy za dużo i siedzieli wspólnie na schodach prowadzących na piętro. Młodszy powiedział mu, że jest biseksualny, na co on sam wyznał, że jest gejem. Następne co pamiętał to chaotyczne pocałunki wymieniane z młodszym. Nie wiedział jednak czy chłopak pamiętał o owym zdarzeniu, a on sam nie miał odwagi się go zapytać. Nie miał nawet odwagi powiedzieć o tym Jiminowi. Jedyne co wiedział, to że od momentu posmakowania jego ust przepadł jeszcze bardziej. Już wtedy był zauroczony dwudziestotrzylatkiem, ale po tamtym wydarzeniu, nie rozglądał się nawet za innymi.
– Ziemia do Tae. – wyszeptał nagle Jeon wprost do ucha Kima sprowadzając go z powrotem z odłamów swoich wspomnień. – Jesteś?
– Tak. Zamyśliłem się. - odpowiedział szybko mając nadzieję, że w ciemnej sali nie widać jego rumieńców. - Wiesz... Ten główny bohater powinien już dawno zostawić tą elfkę w lesie i odlecieć na swoim smoku. – skomentował, na co młodszy się cicho zaśmiał, a on starał się skupić już tylko na fabule filmu.
– Ja ci mówię, że ta elfka jest wszystkiemu winna. Jeszcze ten koniec. – marudził Taehyung po skończonym seansie.
– Wiem... Gdyby nie znalazła sama smoczego jaja nie zostawiłaby go na pastwę losu. – dodał młodszy ruszając w stronę ich osiedla.
– To ona powinna tam się męczyć. Irytująca kobieta. – zmarszczył nos na co Jungkook się głośno zaśmiał.
– Ale jedno muszę przyznać. Animacja była naprawdę dobra... Te ruchy smoków. Moim zdaniem jest to dobre dziesięć na dziesięć . Co myślisz o muzyce?
– Była piękna. Nie dziwię się, że ten film ma, aż tak dobre recenzje. Chyba najbardziej jednak podobały mi się te krajobrazy. – dodał.
– Kręcili to chyba w Nowej Zelandii.
– Naprawdę? Chyba muszę się zabrać za mój angielski. Muszę kiedyś to zobaczyć na własne oczy, a najlepiej jeszcze... - przerwał widząc, że znajdują się przed wejściem do ich bloku.
Za szybko. Pomyślał przygryzając wargę.
– Wejdziesz jeszcze do mnie? – zapytał młodszy z delikatnym uśmiechem. – Mieliśmy jeszcze porozmawiać. – dodał widząc niepewną minę swojego hyunga.
– Prowadź. – wypuścił głośno powietrze, tak jakby i ono zalegało mu w płucach.
No tak, Tae. Co ty sobie myślałeś, że On nie przeczytał tego żałosnego listu? Pomyślał przeklinając się w głowie.
Wdrapali się po schodach na drugie piętro. Towarzyszyła im cisza, choć dla Taehyunga była ona niewyobrażalnie głośna oraz bolesna.
Młodszy otworzył drzwi i wpuścił przodem swojego gościa. Taehyung stanął niepewnie w małym korytarzu bawiąc się swoimi palcami. Ściągnął swoje buty, naśladując tym gospodarza. Gdy tylko się wyprostował poczuł jak dwa silne ramiona oplatają go w tali. Spiął się delikatnie licząc w głowie od dziesięciu w dół, przygotowując się na wyrok.
– Nie wiesz jak bardzo się bałem, Tae. – powiedział młodszy chowając swoją twarz w szyi starszego. – Od tak dawna starałem się pokazać ci, że jestem tobą zainteresowany w ten romantyczny sposób, ale zawsze to wyglądało jakbyś ty nie był mną zainteresowany. Nie wiedziałem już co mam robić. Od tego piekielnego przyjęcia starałem się zrobić pierwszy krok, ale cały czas mnie odpychałeś. – powiedział brązowowłosy w miarę spokojnie, mimo iż drżał z poddenerwowania.
– Ty pamiętasz to przyjęcie? – wyszeptał Kim czując jak jego nogi uginają się pod jego ciężarem, a ciało oblał zimny pot.
– Tak, Taehyung. Pamiętam wszystko. Pamiętam, jak mnie pocałowałeś. Jak się całowaliśmy tak długo i namiętnie, że jeszcze następnego dnia miałem nabrzmiałe usta. Pamiętam nawet jak zrobiłeś mi tą cholerną malinkę na obojczyku. Spodobałeś mi się. Od razu wpadłeś mi w oko, a im lepiej cię poznawałem, tym bardziej się tobą interesowałem, ale ty dawałeś mi tak cholernie sprzeczne znaki. Zacząłem już wątpić. – ostatnie zdanie wyszeptał.
– To jakiś żart, tak? – przerwał mu starszy i odwrócił się patrząc mu prosto w oczy szukając jakiegokolwiek znaku potwierdzającego. – Chcesz się odegrać za ten list?
– To powinno być moje pytanie. Czy ten list był żartem, czy dałeś mi go czując podobnie do mnie, Taehyung? – powiedział młodszy z bólem i strachem wymalowanym na twarzy. Mimo to położył swoje ciepłe dłonie na policzkach srebrnowłosego, nie przerywając ich kontaktu wzrokowego.
– Jeśli to był żart, to bardzo okrutny, bo złamiesz mi tym serce. Biegam za tobą od ponad dwóch miesięcy, Taehyung. Staram się jak mogę. Kiedy... – przerwał na chwilę, gdyż poczuł jak drży mu głos – Kiedy przeczytałem list. Pomyślałem sobie, że może jednak jest nadzieja.
Starszy postawił parę kroków do tyłu uwalniając twarz z dłoni chłopaka. Jego nogi były niczym z waty, więc gdy plecy zderzyły się ze ścianą poczuł się jak w klatce. Nie ufał swoim nogą ani głosowi. Był zagubiony, a mocny uścisk dłoni Jeona, które po chwili znalazły się na jego biodrach nie pomagał mu w racjonalnym myśleniu.
– Jeśli to był żart, to wyjdź. – wyszeptał mu do ucha. – Jeśli nie, to zostań. Zostań tu ze mną Taehyung. – wyszeptał wręcz błagalnym tonem nawiązując kontakt wzrokowy.
Starszy w odpowiedzi docisnął swoje usta do tych miękkich warg młodszego. Nie mógł słuchać tej niepewności w jego głosie. Bolała go myśl, że chłopak mógł cierpieć przez ten cały czas, przez jego mylne sygnały. Przez jego strach oraz głupotę.
Starał się przelać swoje całe uczucia w ten pocałunek. Pokazać mu, że dla niego to nie był żart. Poruszał delikatnie swoimi ustami, dłonie położył na policzkach brązowowłosego delikatnie je trzymając tak jakby miał w każdej chwili upaść.
W ułamku sekundy Jeon oddał pocałunek, tak jakby od tego zależało jego życie. Całował z pasją oraz ogromną ulgą. Był szczęśliwy, że ten list nie okazał się jakimś żartem. Nie mógłby po czymś takim dalej przyjaźnić się ze starszym.
Ich pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. W pewnym momencie Jeon przejechał językiem po dolnej wardze Kima, który w odpowiedzi rozchylił delikatnie swoje usta zapraszając do pogłębienia pocałunku. Ich języki spotkały się w walce o dominację. W końcu to Tae się poddał i oddał się Jungkookowi, który bez chwili namysłu przyszpilił go bardziej do ściany. Kiedy zaczęło brakować im tlenu odsunął się delikatnie. Oparł swoje czoło o ramię starczego. Po chwili zaczął składać coraz bardziej stanowcze pocałunki, znacząc ścieżkę od jego szczęki do odsłoniętych obojczyków.
Taehyung oddychał ciężko. Palce miał wplątane w brązowe włosy i oddawał się coraz bardziej swojemu pragnieniu. Wiedział, że teraz nie będzie umiał odmówić. Przepadł w gorącym uczuciu, jakie żywił do młodszego, po same uszy. Wiedział o tym, ale nie przeszkadzało mu to, już nie. Był tylko mężczyzną ze swoimi potrzebami, które chciał chociaż trochę zaspokoić z młodym trenerem, który od dawna go pociągał. Jakimikolwiek konsekwencjami będzie się przejmował później.
– Kiedy czytałeś ten list... Co myślałeś? – wychrypiał Kim swoim niskim głosem, sprawiając, że Jungkooka przeszedł elektryzujący dreszcz.
– Pomyślałem..., że chciałbym cię wziąć w ten sam sposób. Żebyś leżał pode mną i zwijał się w ekstazie. – odpowiedział bez chwili zawahania. – A ty Tae? Chciałbyś, bym zrobił z tobą dokładnie to co opisałeś w tym liście? – wymruczał ugniatając pośladki srebrnowłosego, na co owy przygryzł wargę, aby pełne rozkoszy oraz pragnienia westchnienie nie uciekło z jego gardła.
Jeon wbił się w truskawkowe usta i łapiąc za pośladki delikatnie podniósł swojego kochanka, który, w odpowiedzi na ten nagły ruch, szybko oplótł swoje nogi wokół wąskiej talii młodszego.
Brązowowłosy ruszył z Taehyungiem do swojej sypialni. Droga była przepełniona gorącymi pocałunkami. W końcu położył go na swojej ciemnej pościeli i zawisł nad nim przyglądając się jego oblaną rumieńćem twarzą oraz nabrzmiałym ustom. Złapał delikatnie za jego koszulę, po czym odszukał wzroku starszego. Nie słysząc, ani nie widząc w jego oczach sprzeciwu zaczął ją rozpinać. Rozsunął ją tak, aby mógł podziwiać delikatną, karmelową, ale mimo wszystko wysportowaną klatkę piersiową starszego. Nachylił się i zaczął obdarowywać ją pocałunkami, mając wrażenie jakby smakowała toffee.
– Nie chcę cię przelecieć. – mówił między pocałunkami. – Chcę, abyś poczuł się wyjątkowy. Chcę pokazać, że mi na tobie zależy. – przerwał, aby zassać się na sutku, dzięki czemu pokój wypełnij cichy, jednakże rozkoszny jęk starszego. – Chcę abyś zrozumiał, że jesteś dla mnie ważny Taehyung.
Starszy pociągnął za kurtkę Jeona, aby złączyć ich usta w pocałunku. Po chwili katana wylądowała zapomniana w kącie pokoju, po czym zniecierpliwiony szarpnął za koniec koszulki młodszego, na co Jungkook pozbył się jej jednym ruchem dołączając ją do swojej kurtki.
– Też jesteś dla mnie ważny. Ufam ci i żałuję, że tak długo cię odpychałem. – wyszeptał Kim, przyznając w końcu przed sobą, że bał się odrzucenia tak bardzo, że sam odrzucał młodszego.
Ich usta znów się spotkały. Pocałunki były namiętne, a ich dłonie błądziły po ich ciałach. Starali się poznać każdą wypukłość ciała najlepiej jak potrafią i jak pozwalały im na to resztki ubrań. Chcieli zapamiętać jak najwięcej. Siebie, swoich ciał oraz emocji, które w nich buzowały. Czas nie miał dla nich znaczenia. Liczyli się tylko oni oraz ta gorąca, elektryzująca atmosfera między nimi. Napięcie seksualne, którego nikt z nich nie chciał przerwać, które od dawna czekało, aby móc zobaczyć światło dzienne.
Kiedy kolano Jungkooka otarło się o nabrzmiałe krocze Kima, ten jęknął głęboko. Młodszy oderwał się niechętnie drżąc delikatnie z podniecenia, gdyż jego erekcja sama dawała o sobie znać.
– Jeśli nie chcesz iść dalej to powiedz Tae. – wychrypiał patrząc pełnym pożądania wzrokiem w ciemne tęczówki Kima.
– Gdybym nie chciał... Czy bym pozwolił ci na to wszystko? – zapytał, nie oczekując odpowiedzi.
Młodszy uśmiechnął się wracając do zdobienia klatki piersiowej starszego kolejnymi malinkami. Jego kolano ocierało się w powolnych ruchach o krocze, a biodra starszego na owe powolne tortury zaczęły mimowolnie same się poruszać. Z ust srebrnowłosego uciekało coraz więcej westchnień.Gdy w pokoju rozniósł się dźwięk odpinanego paska, a z jego nabrzmiałego, wciąż ukrytego pod materiałem przyrodzenia zniknął sztyny oraz ciężki jeans, wydał głęboki pomruk aprobaty. Spojrzał ciężkim wzrokiem na Jeona, który z przygryzioną wargą patrzał się intensywnie w oczy Taehyunga, aby po chwili jednym ruchem pozbyć się resztek materiału okrywającego jego ciało.
Nabrzmiała erekcja srebrnowłosego uderzyła o jego podbrzusze. Widząc to Jungkook uśmiechnął się przebiegle i złapał Taehyunga za kostkę zaczynając składać pocałunki na prawej stopie. Pomału, wręcz mozolnie piął się w górę pozostawiając okazjonalnie delikatne krwiaki.
– Jesteś piękny. – wychrypiał, kiedy stworzył największą malinkę na wewnętrznej stronie uda starszego, na co owy wypuścił drżący oddech.
Spojrzał na obraz przed sobą. Srebrne włosy były rozrzucone na pościeli. Policzki zaróżowione a wzrok zamglony, pełny pożądania. Dłonie miał zaciśnięte na kołdrze. Klatka piersiowa unosiła się szybko, chaotycznie. Erekcja starszego lekko drgała i była wilgotna, a sam Tae czuł żar rozlewający się w jego ciele.
Tak. Taehyung był piękny. Pięknym chaosem, który stworzył Jungkook.
– Nie baw się więcej... – wyszeptał Taehyung patrząc na niego.
– Ale ja się nie bawię kochanie. Ja tylko spełniam twoje fantazje erotyczne z uczuciem. Przecież sam o tym pisałeś. Jakbyś chciał, aby ktoś się tobą zajął. Pozwól mi to spełnić. – uśmiechnął się oblizując swoje usta.
Jego własna erekcja już dawno zaczęła domagać się o uwagę, ale dzisiaj ważny był dla niego Taehyung oraz przyjemność jaką może mu sprawić.
Jaką chciał mu sprawić.
Złapał chłopaka delikatnie za biodra po czym przewrócił go na brzuch.
– Rozluźnij się. Będzie ci dobrze. – obiecał, po czym przez chwilę gniótł pośladki starszego w dłoniach.
Widząc jak mięśnie pleców się rozluźniają, uśmiechnął i rozchylił jego pośladki. Przejechał językiem po jego wejściu dając mu do zrozumienia, co go za chwilę czeka.
Wsunął swój język delikatnie, niepewnie. Pomału badał wnętrze kochanka, starając się zapewnić mu komfort. Z minuty na minutę, z każdym kolejnym westchnieniem, które uciekło z truskawkowych ust Taehyunga, zagłębiał się dalej oraz szybciej, prawie że pieprząc go językiem. Kiedy musiał zaczerpnąć powietrza zastępował język swoimi długimi palcami, nie dając mu chwili wytchnienia. Co rusz uderzał palcami o jego prostatę wsłuchując się w jego jęki.
Dla Taehyunga były to wręcz tortury. Był już cały mokry i bał się, że osiągnie swój orgazm zanim Jungkook go posiądzie.
– ...kook. Zaraz dojdę. – wyjęczał Kim będąc na samym skraju rozkoszy.
Słysząc to młodszy zaprzestał swoich ruchów całując po raz ostatni pośladki starszego, które wcześniej również przyozdobił malinkami.
Wstał z łóżka ściągając szybko resztę ubrań, które wciąż miał na sobie. Jego nabrzmiała erekcja uderzyła o wyeksponowane mięśnie brzucha. Przejechał kilka razy po swoim członku ręką, aby choć trochę ulżyć napięciu, które zbierało się w nim.
Podszedł do szafki nocnej, aby wyciągnąć z niej prezerwatywę. Gdy tylko się odwrócił w stronę łóżka wprost zaniemówił na widok, który go tam czekał.
Starszy klęczał na łóżku z drżącymi udami. Jego usta były nabrzmiałe, rubinowe od pocałunków oraz przygryzania. Karmelowa skóra przyozdobiona wieloma śladami, a jego oczy były wręcz czarne od podniecenia.
Uśmiechnął się niewinnie oblizując swoje usta. Zabrał prezerwatywę z dłoni Jungkooka. Otworzył ją i założył szybkim oraz sprawnym ruchem na twardego penisa swojego młodszego kochanka.
Jeon syknął przez niespodziewany kontakt dłoni starszego ze swoją wrażliwą erekcją. Po chwili jęknął gardłowo, kiedy poczuł język na główce swojego penisa. Spojrzał w dół na Taehyunga, który patrząc mu w oczy ssał i lizał jego erekcję na przemian.
W pewnym momencie wsunął ją w swoje usta najdalej jak tylko potrafił, zaczynając delikatnie poruszać głową. Jeon jęknął przeciągle, wplątując swoje palce w srebrne włosy. Po kilku powolnych ruchach głową odsunął się i pozwolił, aby penis Jeona wysunął się z jego ust, w których kąciku spływała strużka śliny.
– Chyba powinien być wystarczająco nawilżony. – usłyszał głęboki głos, przez co nabrał gwałtownie powietrza do płuc otwierając oczy i przyglądając się obrazowi przed sobą.
Kim Taehyung z rozchylonymi ustami, którymi chwilę temu zaspokajał go oralnie.
To był niczym mokry sen, o którym nie śmiał nigdy marzyć.
Wciągnął powietrze dopiero teraz rozumiejąc co starszy powiedział.
Taehyung czując palący wzrok na swoim ciele, usadowił się wygodnie na łóżku. Leżał na plecach, unosząc się delikatnie na łokciach. Z chytrym uśmiechem uniósł, po czym wyprostował swoje nogi, tak aby po chwili z rozmachem rozłożyć je szeroko w szpagacie. Zauważył ten ognik zdziwienia w oczach Jungkooka, który po chwili zamienił się w ogień pożądania.
Chociaż on sam nie myślał, że wykorzysta żart Jimina, aby naprawdę zachęcić swojego kochanka, musiał przyznać, że nie umknęło mu drgnięcie erekcji Jungkooka, na jego zagranie. Nie bez powodu ćwiczy swoją giętkość na sali treningowej.
– Kochaj się ze mną Jungkook. – powiedział zniżając swój głos i zachęcająco przygryzając wargę.
Jungkook zamrugał szybko jakby wybudził się z transu. Wypuścił głośno powietrze, aby pomału usadowić się między nogami srebrnowłosego. Przejechał dłońmi po jego długich i zgrabnych nogach.
Taehyung będzie jego końcem – pomyślał – ale jakim pięknym i grzesznym końcem.
W następnej chwili ich usta znów się odnalazły w zachłannym pocałunku. Jungkook naprowadził swojego penisa na wejście starszego. Naparł na nie delikatnie i po chwili wsunął do środka główkę, na co Taehyung westchnął wprost w jego usta.
Wchodził w niego ostrożnie, nie chcąc zrobić mu krzywdy. Odwracał jego uwagę pocałunkami oraz komplementami szeptanymi wprost w truskawkowe wargi.
Gdy wsunął się w jego ciasne wejście do końca, odczekał chwilę dając starszemu czas, aby się przyzwyczaić, nie chcąc zrobić mu krzywdy. Sam oddychał ciężko, ledwo się kontrolując. Taehyung był dla niego niczym narkotyk, po który mógł znów sięgnąć.
– Już Jungkook...– wyszeptał Kim oplatając swoje nogi wokół bioder Jeona.
Młodszy słysząc to, zaczął delikatnie poruszać biodrami. Na początku jego ruchy były powolne oraz płytkie. Jednakże z każdym kolejnym westchnieniem, które uciekło z pełnych ust Kima przyspieszał, aż trafił w ten słodki punkt, przez który sypialnia wypełniła się wysokim jękiem Taehyunga. Przyśpieszył uderzając pod idealnym kątem, tak że z każdym posunięciem uderzał w prostatę swojego kochanka. Taehyung drapał jego plecy, zostawiając czerwone ślady od paznokci.
W pewnym momencie Jungkook zaprzestał poruszania się. Złapał jedną nogę Kima i zarzucił ją na swoje umięśnione ramię. W odpowiedzi Tae przyciągnął go do pocałunku, czując jednocześnie delikatne mrowienie spowodowane rozciąganiem.
Sypialnia Jeona, niegdyś tak ciemna i pusta, wypełniła się dźwiękiem odbijanych się od siebie ciał. Słodkimi westchnieniami oraz grzesznymi jękami, które co rusz uciekały z ust kochanków. Atmosfera była ciężka, gorąca. Oni sami czuli ogromny ogień w swoich ciałach. Każde miejsce, które zostało dotknięte przez tego drugiego, zaczynało palić mocniej, przyjemniej. Byli zatraceni w sobie, w swoim zapachu, głosach oraz przyjemności, którą odczuwali. Nie przejmowali się jutrem, czy nie wypowiedzianymi słowami. Liczył się tylko ten moment i zbliżające się spełnienie za którym tak dążyli.
– Ju... Jungkook. Zaraz dojdę. – wychrypiał w pewnym momencie Taehyung.
Jego uda drżały, a supeł w podbrzuszu zaciskał się coraz bardziej informując o nadchodzącym spełnieniu.
– Dojdź dla mnie Tae. – odpowiedział młodszy łapiąc za penisa kochanka.
Zaczął poruszać swoją dłonią, dopasowując ruchy do swoich ruchów bioder. Masturbował go, póki nie poczuł ciepłej, lepkiej, białej cieczy na swojej dłoni.
Taehyung doszedł z imieniem Jeona na ustach. Jungkook dalej poruszał się w jego wnętrzu przedłużając jego orgazm oraz goniąc swój własny. Tylko chwila wystarczyła, aby młodszy również doszedł wypełniając prezerwatywę oraz wymawiając imię kochanka niczym mantrę.
Po kilku głębszych wdechach wysunął się delikatnie z wnętrza starszego. Ucałował jego spocone czoło po czym wstał pomału, aby udać się do łazienki. Pozbył się zużytej prezerwatywy oraz wrócił z wilgotnym ręcznikiem.
Spojrzał na leżącego na łóżku chłopaka. Jego klatka piersiowa opadała szybko. Na jego brzuchu były ślady nasienia. Włosy przypominały istny chaos. Nie, on sam przypominał Jeonowi chaos. Każda bezwstydna malinka oraz lekko drżące uda, po intensywnym orgazmie. Pragnął zapamiętać ten obraz jak najdłużej.
Pragnął wyryć ten obraz w pamięci.
Usiadł obok niego na materacu i delikatnie zaczął wycierać jego tors, pozbywając się lepkiej cieczy.
– Dziękuję. – wychrypiał Tae, a uśmiech błądził mu na twarzy.
– Nie masz za co. – powiedział cicho. – Zostaniesz na noc? – zapytał się niepewnie brązowowłosy.
– Jeśli mogę. – odpowiedział, na co Jungkook uśmiechnął się szeroko.
Położył się obok chłopaka. Leżeli tak przez pewien czas w ciszy próbując uspokoić swoje oddechy oraz szalejące serca.
Z uśmiechem na twarzy, starszy odwrócił się do Jeona i podniósł delikatnie, aby mógł spojrzeć mu w oczy.
– To było na poważnie prawda? – zapytał cicho i choć na ustach miał uśmiech, to młodszy wyłapał błysk strachu i niepewności w jego czarnych oczach.
– Dla mnie było. – odpowiedział cicho, czując jak zaciska mu się gardło.
Starszy położył swoją dłoń na jego policzku. Delikatnie kciukiem przejechał po pieprzyku znajdującym się obok jego opuchniętych ust. Spojrzał mu w oczy i uśmiechnął się prostokątnie.
– Jeon Jungkook, zostaniesz moim chłopakiem? – zapytał się, jak gdyby nigdy nic.
Młodszy parsknął śmiechem po czym ścisnął oba policzki srebrnowłosego.
– Myślałem, że już się nie zapytasz. – zaśmiał się, ale widząc niezadowoloną minę chłopaka szybko dodał – Z przyjemnością Tae.
Taehyung nachylił się i złożył motyli pocałunek na nosie, teraz już, swojego chłopaka.
– Gdyby nie Jimin, który ukradł mój list, nie wylądowalibyśmy tu. – wskazał na pokój oraz na ich nagie ciała, po czym zaczął się śmiać.
– Mogłem się domyślić, że Park jest w to zamieszany. – parsknął. – Chyba muszę mu podziękować.
Szczery śmiech wypełnił spowitą w mroku sypialnię. Para kochanków leżała w swoich objęciach pod kołdrą, rozkoszując się swoją bliskością. Starszy leżał wtulony w wyrzeźbioną klatkę piersiową, a młodszy rysował opuszkiem palców różne kształty na karmelowych plecach ukochanego, od czasu do czasu składając pocałunki na głowie sennego srebrnowłosego.
– Nie żałuję, że napisałem te listy. – wyszeptał cicho Taehyung.
– Listy? – otworzył szeroko oczy – Jest ich więcej? – zapytał zdziwiony Jeon patrząc w czarne oczy swojego chłopaka.
Kim skomentował to lekkim chichotem i wtulił się mocniej w tors Jungkooka ukrywając swój rumieniec.
Przecież, nie musi mu pokazywać wszystkich listów, prawda? Zwłaszcza tych w czerwonych kopertach...
Jeszcze nie.
_______________________________________
Dziękuję wam i do zobaczenia w następnych rozdziałach 💜✨
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top