IV

Obudziłem się obok niej.

Obok przepięknej Billie.

Leżała obok mnie przykryta jedynie kołdrą.

Swoją dłonią okrywała moją dłoń.

Obserwowałem ją i przyglądałem się każdemu szczegółowi na jej ciele.

Miała na ramionach parę drobnych pieprzyków a na szyi maleńką bliznę.

Zgarnąłem jej długie włosy z szyi i zacząłem delikatnie ją całować.

Z zamkniętymi oczami uśmiechała się i miała lekkie dreszcze.

- Dzień dobry - Szepnąłem do ucha.

Billie uśmiechnęła się szeroko, otworzyła swe oczy i spojrzała w moje bardzo głęboko.

Patrzyła tak na mnie zagryzając wargę.

- Wybacz jeśli zrobiłem Ci krzywdę - Zarumieniłem się.

- Wszystko w porządku. Nic mi nie zrobiłeś. Czuję się świetnie - Zapewniła.

Czułem że marzy o tym abym ją pocałował.

Zrobiłem więc tak.

Zbliżałem swoje usta do jej ust powoli, aż nagle złączyły się w namiętnym i głębokim pocałunku.

Billie chciała tego.

Pokazała mi to jeszcze bardziej podczas pocałunku.

- Było cudownie - Zachichotała cicho pod nosem.

Ucałowałem ją w policzek.

Gdy spojrzałem na zegar wiszący na ścianie, zobaczyłem że jest już 9 rano.

- O nie! - Krzyknąłem.

- Coś się stało Mike?

- Mam spotkanie za godzinę! Muszę się zbierać!

Wstałem szybko i ubrałem się w błyskawicznym tempie.

Poszedłem do łazienki która była obok sypialni i umyłem swą twarz.

Gdy wróciłem do sypialni, Billie owinięta kołdrą, stała oparta o ścianę blisko drzwi.

- Dzisiaj wieczorem o 20? - Mrugnęła - Nie musisz nastawiać się na jeszcze jedną powtórkę. Chcę Cię... Bliżej poznać.

- Jasne. Na pewno będę skarbie - Ucałowałem ją w szyję na co ona zamknęła tylko oczy i oblizała wargę.

Szybko wyszedłem z klubu i próbowałem złapać taksówkę.

Udało mi się za 6 razem.

Popędziliśmy w stronę siedziby mojego przyjaciela Paula.

Zapłaciłem taksówkarzowi, podziękowałem i wysiadłwszy z pojazu, zacząłem biec w stronę wejścia do budynku.

Wbiegłem jak normalnie jakiś dzikus do środka i bez pozwolenia recepcjonistki wszedłem do biura Paula.

- Wybacz że się spóźniłem miałem... Po prostu mi wybacz - Powiedziałem zdyszany.

Paul stał bez ruchu przed oknem, i obserwował Nowy Jork.

- Coś ty takiego robił żeś się spóźnił? - Zaśmiał się po czym odwrócił się i usiadł na kanapie wykonując taki gest, który mówił abym usiadł obok niego.

- Byłem zajęty. Sam rozumiesz... - Spojrzałem na stertę dokumentów na jego biurku.

- Jasne, jasne. A teraz nie przedłużając...

***

Rozmawialiśmy całe 3 godziny pijąc do tego kawę i jedząc trochę już suche wafle czekoladowe.

Do swojego mieszkania wracałem już na szczęście bez nerwów. Mogłem iść spokojmym tempem z uśmiechem na twarzy.

Od razu po przyjściu do domu, zdjąłem kurtkę, rzuciłem ją byle jak na krzesło w jadalni, wyciągnąłem z lodówki zimne piwo i wygodnie usiadłem na kanapie.

Ciągle o niej myślałem.

Nie było ani jednej chwili abym o niej nie myślał.

Poznałem ją w tym klubie przypadkowo i niespodziewanie a już aż takie "więzy" między nami zostały stworzone.

Kochałem ją nie tylko za seks.

Kochałem ją za urodę i charakter.

Naprawdę piękna, seksowna i bardzo zgrabna z niej kobieta.

Jej charakter był zadziorny, trochę stanowczy ale jednak uroczy.

To pociągało mnie bardzo i wątpiłem że ta noc zakończy się tylko na rozmowach o nas i o naszym świecie.

Czułem że znowu to się stanie.

Znowu będę miał ją tylko dla siebie w swoich ramionach.

Tylko dla siebie.

Tylko.

***

Przez resztę dnia oglądałem telewizję i ciągle myślałem o Billie.

Była godzina 19 gdy wziąwszy swoją kurtkę, wyszedłem z mieszkania.

Zamówiłem taksówkę która zawiozła mnie prosto pod klub.

Przed wejściem westchnąłem ciężko z uśmiechem.

Lekko się stresowałem.

Najbardziej stresowałem się tym że zrobię jej krzywdę czego naprawdę nie chciałem.

Wszedłem więc do klubu i od razu poszedłem na górę, tak jak pokierował mnie ostatniej nocy barman.

Zapukałem do drzwi.

Od razu je otworzyła...

Była pięknie ubrana w niebieską sukienkę z ramionczkami a na stopach miała swoje piękne, czarne szpilki.

Włosy proste opadały na jej ramiona.

- Miło mi Cię widzieć - Zagryzłem wargę.

- Mi Ciebie również.

Zbliżyła się do mnie.

Już miała mnie pocałować ale zawróciła i usiadła na kanapie zakładając nogę na nogę.

Ja usiadłem obok niej, wcześniej jednak zamykając drzwi ja klucz.

- Myślę, że dzisiaj nie musimy się zamykać w tej sypialni.

- Dlaczego? - Szepnąłem jej do ucha.

- Mam zamiar Cię gdzieś zabrać. Ale to niespodzianka. Najpierw pragnę... Poznać Cię w inny sposób. Rozumiesz? - Uśmiechnęła się.

- Rozumiem wszystko - Pocałowałem ją w policzek na co ona dostała gęsiej skórki.

- Jesteś młodą gwiazdką która może mieć każdą inną gwiazdkę. Nie potrzebujesz mnie.

- Potrzebuję i to bardzo. Twoja pomoc dała mi wiele ale wiedz też że jesteś dla mnie ważna. Kocham Cię.

- Skoro mam być szczera... Ja Ciebie też mocno kocham. Jesteś przystojny, namiętny ale i pełny takiej delikatności. To bardzo lubię.

- Opowiedz mi o sobie wszystko. Chcę poznać twoją duszę bo ciało już poznałem - Zaśmiałem się.

- Zatem... Moi rodzice pochodzą z Wielkiej Brytanii. Gdy miałam 6 lat przyjechaliśmy do Kalifornii. Ukończyłam świetną szkołę i studia teatralne. Od 4 lat mieszkam tutaj - w mieście życia, seksu i biznesu. Podoba mi się tutaj. Obecnie rodzice dalej mieszkają w Kalifornii. Kupili sobie dużego psa i dobrze im się żyje. A ja? Teraz zdaje się na los. A widzę że moim losem jest bycie z tobą Michael - Zarumieniła się.

- Brytyjka powiadasz? Wspaniale - Odruchowo dotknąłem jej uda.

- Posuwasz się bardzo daleko - Z trudem przełknęła ślinę.

Ja swoją dłonią delikatnie przejechałem aż do jej ramion.

Czułem jak bije jej serce.

Dość szybko ale jednak łagodnie.

- Teraz ty coś o sobie opowiedz Królu - Mrugnęła.

- Więc jestem Michael jak już wiesz...

Opowiedziałem o sobie wszystko.

Ona uważnie słuchała i patrzyła z zaciekawieniem na moją twarz.

Śmialiśmy się też i po historii mego życia, rozmawialiśmy także na inne tematy.

- Chodź, niespodzianka się zbliża.

Wzięła mnie za rękę, otworzyła drzwi i wyszliśmy z sypialni.

- Postawisz mi jeszcze piwo? Mam wielką ochotę - Zachichotała.

- Jasne skarbie.

Kupiłem 2 piwa. Dla mnie i dla niej.

- Dziękuję Mike - Dotknęła mego policzka po czym wzięła łyk piwa.

Wyszliśmy całkiem z klubu i zamówiliśmy taksówkę.

- Nowy Jork... Wszystko takie żywe i pełne energii - Zauważyła.

- Jesteś piękna - Powiedziałem.

Ona się tylko uśmiechnęła i pocałowała w usta.

Jednak ten jeden pocałunek przerodził się w kilkaset takich przez co wylaliśmy cały alkohol na siedzenia samochodu.

- Boże! Co wy narobiliście! Jazda z mojej taksówki ale to już! Zachciało się wam całusków! - Krzyczał kierowca.

Śmiejąc się wysiedliśmy zostawiając butelki w samochodzie.

- Gdzie teraz moja droga? - Chwyciłem ją w talii.

- Jesteśmy blisko. Parę metrów.

Przytuliwszy ją, zaczęliśmy iść przed siebie.

Mijaliśmy pełno klubów, ludzi upitych doszczęsnie, grupkę dziwek kochających się z jakimiś mężczyznami i żebraków żebrających o alkohol.

- To tutaj - Powiedziała gdy zatrzymaliśmy się przed jednym z bloków.

Weszliśmy i wyjechaliśmy windą na 7 piętro.

- Witam Cię w moim mieszkaniu - Uśmiechnęła się po tym jak weszliśmy do środka.

Było to małe mieszkanie ale przytulne i urządzone w stylu retro.

- Teraz możesz zamknąć drzwi na klucz - Zaśmiała się - Poczekaj chwilkę, zaraz przyjdę.

Ja zamknąłem drzwi i zacząłem oglądać wszystkie pomieszczenia.

Wszedłem na samym końcu do sypialni.

Była biała z pięknymi drewnianymi meblami.

Piełno kwiatów i świec które dodawały szczególnego uroku.

- O czym myślisz? - Oparła się o ścianę sypialni.

- O tobie. O mnie. O nas po prostu.

- Nie chcę łez ani bólu i wiesz i tym - Podeszła do mnie.

- Wiem. Nie zrobiłbym tego tobie nigdy. Szanuję kobiety.

- Tak? - Zaczęła rozpinać moją koszulę.

- Tak. Dbam o nie - Rozpinałem zamek z jej sukienki - Całuję delikatnie, pieszczę ich ciało, szeptam do ucha miłe słowa i kupuję piękne prezenty - Zagryzłem wargę.

- Jestem twoja - Szepnęła.

Zacząłem namiętnie ją całować.

Zdjąłem całą sukienkę i rzuciłem na podłogę a ona tak samo zrobiła z moją koszulą i spodniami.

Położyliśmy się na łóżku...

I tak jak myślałem. Znowu to się stało.

Znowu nie mogłem się oprzeć i namiętnie się kochaliśmy. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top