III
Obudziłem się obok niej.
Obok przepięknej Billie.
Leżała obok mnie przykryta jedynie kołdrą.
Swoją dłonią okrywała moją dłoń.
Obserwowałem ją i przyglądałem się każdemu szczegółowi na jej ciele.
Miała na ramionach parę drobnych pieprzyków a na szyi maleńką bliznę.
Zgarnąłem jej długie włosy z szyi i zacząłem delikatnie ją całować.
Z zamkniętymi oczami uśmiechała się i miała lekkie dreszcze.
- Dzień dobry - Szepnąłem do ucha.
Billie uśmiechnęła się szeroko, otworzyła swe oczy i spojrzała w moje bardzo głęboko.
Patrzyła tak na mnie zagryzając wargę.
- Wybacz jeśli zrobiłem Ci krzywdę - Zarumieniłem się.
- Wszystko w porządku. Nic mi nie zrobiłeś. Czuję się świetnie - Zapewniła.
Czułem że marzy o tym abym ją pocałował.
Zrobiłem więc tak.
Zbliżałem swoje usta do jej ust powoli, aż nagle złączyły się w namiętnym i głębokim pocałunku.
Billie chciała tego.
Pokazała mi to jeszcze bardziej podczas pocałunku.
- Było cudownie - Zachichotała cicho pod nosem.
Ucałowałem ją w policzek.
Gdy spojrzałem na zegar wiszący na ścianie, zobaczyłem że jest już 9 rano.
- O nie! - Krzyknąłem.
- Coś się stało Mike?
- Mam spotkanie za godzinę! Muszę się zbierać!
Wstałem szybko i ubrałem się w błyskawicznym tempie.
Poszedłem do łazienki która była obok sypialni i umyłem swą twarz.
Gdy wróciłem do sypialni, Billie owinięta kołdrą, stała oparta o ścianę blisko drzwi.
- Dzisiaj wieczorem o 20? - Mrugnęła - Nie musisz nastawiać się na jeszcze jedną powtórkę. Chcę Cię... Bliżej poznać.
- Jasne. Na pewno będę skarbie - Ucałowałem ją w szyję na co ona zamknęła tylko oczy i oblizała wargę.
Szybko wyszedłem z klubu i próbowałem złapać taksówkę.
Udało mi się za 6 razem.
Popędziliśmy w stronę siedziby mojego przyjaciela Paula.
Zapłaciłem taksówkarzowi, podziękowałem i wysiadłwszy z pojazu, zacząłem biec w stronę wejścia do budynku.
Wbiegłem jak normalnie jakiś dzikus do środka i bez pozwolenia recepcjonistki wszedłem do biura Paula.
- Wybacz że się spóźniłem miałem... Po prostu mi wybacz - Powiedziałem zdyszany.
Paul stał bez ruchu przed oknem, i obserwował Nowy Jork.
- Coś ty takiego robił żeś się spóźnił? - Zaśmiał się po czym odwrócił się i usiadł na kanapie wykonując taki gest, który mówił abym usiadł obok niego.
- Byłem zajęty. Sam rozumiesz... - Spojrzałem na stertę dokumentów na jego biurku.
- Jasne, jasne. A teraz nie przedłużając...
***
Rozmawialiśmy całe 3 godziny pijąc do tego kawę i jedząc trochę już suche wafle czekoladowe.
Do swojego mieszkania wracałem już na szczęście bez nerwów. Mogłem iść spokojmym tempem z uśmiechem na twarzy.
Od razu po przyjściu do domu, zdjąłem kurtkę, rzuciłem ją byle jak na krzesło w jadalni, wyciągnąłem z lodówki zimne piwo i wygodnie usiadłem na kanapie.
Ciągle o niej myślałem.
Nie było ani jednej chwili abym o niej nie myślał.
Poznałem ją w tym klubie przypadkowo i niespodziewanie a już aż takie "więzy" między nami zostały stworzone.
Kochałem ją nie tylko za seks.
Kochałem ją za urodę i charakter.
Naprawdę piękna, seksowna i bardzo zgrabna z niej kobieta.
Jej charakter był zadziorny, trochę stanowczy ale jednak uroczy.
To pociągało mnie bardzo i wątpiłem że ta noc zakończy się tylko na rozmowach o nas i o naszym świecie.
Czułem że znowu to się stanie.
Znowu będę miał ją tylko dla siebie w swoich ramionach.
Tylko dla siebie.
Tylko.
***
Przez resztę dnia oglądałem telewizję i ciągle myślałem o Billie.
Była godzina 19 gdy wziąwszy swoją kurtkę, wyszedłem z mieszkania.
Zamówiłem taksówkę która zawiozła mnie prosto pod klub.
Przed wejściem westchnąłem ciężko z uśmiechem.
Lekko się stresowałem.
Najbardziej stresowałem się tym że zrobię jej krzywdę czego naprawdę nie chciałem.
Wszedłem więc do klubu i od razu poszedłem na górę, tak jak pokierował mnie ostatniej nocy barman.
Zapukałem do drzwi.
Od razu je otworzyła...
Była pięknie ubrana w niebieską sukienkę z ramionczkami a na stopach miała swoje piękne, czarne szpilki.
Włosy proste opadały na jej ramiona.
- Miło mi Cię widzieć - Zagryzłem wargę.
- Mi Ciebie również.
Zbliżyła się do mnie.
Już miała mnie pocałować ale zawróciła i usiadła na kanapie zakładając nogę na nogę.
Ja usiadłem obok niej, wcześniej jednak zamykając drzwi ja klucz.
- Myślę, że dzisiaj nie musimy się zamykać w tej sypialni.
- Dlaczego? - Szepnąłem jej do ucha.
- Mam zamiar Cię gdzieś zabrać. Ale to niespodzianka. Najpierw pragnę... Poznać Cię w inny sposób. Rozumiesz? - Uśmiechnęła się.
- Rozumiem wszystko - Pocałowałem ją w policzek na co ona dostała gęsiej skórki.
- Jesteś młodą gwiazdką która może mieć każdą inną gwiazdkę. Nie potrzebujesz mnie.
- Potrzebuję i to bardzo. Twoja pomoc dała mi wiele ale wiedz też że jesteś dla mnie ważna. Kocham Cię.
- Skoro mam być szczera... Ja Ciebie też mocno kocham. Jesteś przystojny, namiętny ale i pełny takiej delikatności. To bardzo lubię.
- Opowiedz mi o sobie wszystko. Chcę poznać twoją duszę bo ciało już poznałem - Zaśmiałem się.
- Zatem... Moi rodzice pochodzą z Wielkiej Brytanii. Gdy miałam 6 lat przyjechaliśmy do Kalifornii. Ukończyłam świetną szkołę i studia teatralne. Od 4 lat mieszkam tutaj - w mieście życia, seksu i biznesu. Podoba mi się tutaj. Obecnie rodzice dalej mieszkają w Kalifornii. Kupili sobie dużego psa i dobrze im się żyje. A ja? Teraz zdaje się na los. A widzę że moim losem jest bycie z tobą Michael - Zarumieniła się.
- Brytyjka powiadasz? Wspaniale - Odruchowo dotknąłem jej uda.
- Posuwasz się bardzo daleko - Z trudem przełknęła ślinę.
Ja swoją dłonią delikatnie przejechałem aż do jej ramion.
Czułem jak bije jej serce.
Dość szybko ale jednak łagodnie.
- Teraz ty coś o sobie opowiedz Królu - Mrugnęła.
- Więc jestem Michael jak już wiesz...
Opowiedziałem o sobie wszystko.
Ona uważnie słuchała i patrzyła z zaciekawieniem na moją twarz.
Śmialiśmy się też i po historii mego życia, rozmawialiśmy także na inne tematy.
- Chodź, niespodzianka się zbliża.
Wzięła mnie za rękę, otworzyła drzwi i wyszliśmy z sypialni.
- Postawisz mi jeszcze piwo? Mam wielką ochotę - Zachichotała.
- Jasne skarbie.
Kupiłem 2 piwa. Dla mnie i dla niej.
- Dziękuję Mike - Dotknęła mego policzka po czym wzięła łyk piwa.
Wyszliśmy całkiem z klubu i zamówiliśmy taksówkę.
- Nowy Jork... Wszystko takie żywe i pełne energii - Zauważyła.
- Jesteś piękna - Powiedziałem.
Ona się tylko uśmiechnęła i pocałowała w usta.
Jednak ten jeden pocałunek przerodził się w kilkaset takich przez co wylaliśmy cały alkohol na siedzenia samochodu.
- Boże! Co wy narobiliście! Jazda z mojej taksówki ale to już! Zachciało się wam całusków! - Krzyczał kierowca.
Śmiejąc się wysiedliśmy zostawiając butelki w samochodzie.
- Gdzie teraz moja droga? - Chwyciłem ją w talii.
- Jesteśmy blisko. Parę metrów.
Przytuliwszy ją, zaczęliśmy iść przed siebie.
Mijaliśmy pełno klubów, ludzi upitych doszczęsnie, grupkę dziwek kochających się z jakimiś mężczyznami i żebraków żebrających o alkohol.
- To tutaj - Powiedziała gdy zatrzymaliśmy się przed jednym z bloków.
Weszliśmy i wyjechaliśmy windą na 7 piętro.
- Witam Cię w moim mieszkaniu - Uśmiechnęła się po tym jak weszliśmy do środka.
Było to małe mieszkanie ale przytulne i urządzone w stylu retro.
- Teraz możesz zamknąć drzwi na klucz - Zaśmiała się - Poczekaj chwilkę, zaraz przyjdę.
Ja zamknąłem drzwi i zacząłem oglądać wszystkie pomieszczenia.
Wszedłem na samym końcu do sypialni.
Była biała z pięknymi drewnianymi meblami.
Piełno kwiatów i świec które dodawały szczególnego uroku.
- O czym myślisz? - Oparła się o ścianę sypialni.
- O tobie. O mnie. O nas po prostu.
- Nie chcę łez ani bólu i wiesz i tym - Podeszła do mnie.
- Wiem. Nie zrobiłbym tego tobie nigdy. Szanuję kobiety.
- Tak? - Zaczęła rozpinać moją koszulę.
- Tak. Dbam o nie - Rozpinałem zamek z jej sukienki - Całuję delikatnie, pieszczę ich ciało, szeptam do ucha miłe słowa i kupuję piękne prezenty - Zagryzłem wargę.
- Jestem twoja - Szepnęła.
Zacząłem namiętnie ją całować.
Zdjąłem całą sukienkę i rzuciłem na podłogę a ona tak samo zrobiła z moją koszulą i spodniami.
Położyliśmy się na łóżku...
I tak jak myślałem. Znowu to się stało.
Znowu nie mogłem się oprzeć i namiętnie się kochaliśmy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top