II
Przez cały dzień myślałem o niej.
Myślałem o całej tej "akcji". O tym co zaszło.
Myślałem o Jej pocałunkach, cudownym ciele i pięknych brązowych oczach.
Ciekawiło mnie czy ona, myśli może o mnie.
Cały dzień dręczyło mnie to okropnie.
Nadszedł jednak wieczór.
"Wieczór wybawiena" tak zwany.
Ubrałem się tak samo jak wczoraj: kurtkę i okulary.
Uśmiechnąłem się do siebie, westchnąłem lekko i wyszedłem z domu.
Nowy Jork co noc był taki sam.
Kochałem to.
Kochałem to nocne życie tego miasta.
To takie niezwykłe gdy w ciągu dnia jest cicho i spokojnie a nagle wieczorem wszystko budzi się i dopiero teraz życie się zaczyna.
Wszedłem do klubu.
Trochę się denerwowałem.
Miałem w sobie mały lęk i trząsłem się.
Bałem się że znowu to zrobi, znowu mnie zaciągnie do łóżka.
Bałem się też że nie przyjdzie i mnie wystawi. Albo jak Brooke podle zrani i nic nie powie w ramach przeprosin.
Usiadłem tak jak ostatniej nocy przy barze.
Zdjąłem okulary i zaczepiłem o swoją koszulę.
W pewnej chwili podszedł do mnie barman i szepnął na ucho:
- Jest na górze. Idziesz przez wąski korytarz, na końcu skręcasz w lewo, schodami na górę i pierwsze białe drzwi na prawo.
Poklepał mnie po ramieniu i odszedł.
Od razu domyśliłem się że chodzi o Billie...
Szedłem więc zgodnie z podanymi wskazówkami nieznajomego barmana który wczoraj przypadkiem mnie nie obsługiwał.
Dotarłem na miejsce.
Stanąłem przed drzwiami i zapukałem.
- Tak? - Otworzyła drzwi.
Stała oparta o ścianę.
Miała na sobie czarną bieliznę i białą koszulę a Jej czarne włosy swobodnie opadały na ramiona.
- Pamiętasz mnie? - Zagryzłem wargę.
Ona się do mnie zbliżyła.
Chwyciła za kołnieżyk koszuli i pociągnęła do pokoju.
Pokój ten był inny od tego w którym ostatnio "spędzaliśmy czas".
Był duży z małymi oknami.
Jedyne meble jakie były to łóżko, kanapa, stolik do kawy i szafka. Tylko tyle.
Cały wystrój był romantyczny.
Zapalone świece, róże, białe poduszki i biała pościel zachwycały człowieka.
Na stoliku do kawy były dwa kieliszki i czerwone wino.
- Usiądź, proszę - Powiedziała zamykając drzwi na klucz.
Usiadłem na kanapie.
- Nie zamierzasz zdejmować kurtki?
- Hymm.. Zamierzam - Zaśmiałem się.
- Mogę Ci pomóc - Usiadła mi na kolanach.
Gdy zdejmowała mą kurtkę, lekko się nachyliła przez co miałem naprawdę świetny widok na jej piersi.
Zdjęła kurtkę i rzuciła niechlujnie na podłogę pokrytą dywanem, po czym wstała, nalała do kieliszków wina i podała mi jeden.
- Myślałam że nie przyjdziesz - Wzięła łyk wytrwanego wina.
- Nie śmiałbym Cię wystawić. Kobiety są dla mnie najważniejsze.
- Wspaniale.
Odłożyła kieliszek i położyła się na łóżku w takim geście jakby chciała abym był blisko niej.
Prowokowała mnie.
Bardzo.
Ale jednak się powstrzymałem i dalej piłem wino siedząc na kanapie.
- Wiedz jedno że nie jestem jakąś tam dziwką.
- Wiem o tym.
- Jasne... Opowiem Ci wszystko jak to było jeśli spełnisz mój jeden warunek - Zaśmiała się.
- Jaki jest ten twój warunek?
- Połóż się obok mnie.
Zrobiłem więc co kazała. Położyłem się obok niej.
- Zatem, jak to było? - Szepnąłem jej do ucha przez co na Jej zgrabym ciele pojawiła się gęsia skórka.
- Siedziałam przy stoliku w rogu. Dostrzegłam twój smutek. Pomyślałam sobie że potrzebujesz pomocy a wiedz też że udzieliłam jej tylko tobie. Poza tym jesteś naprawdę przystojny.
Przejechała swoją dłonią po mojej klatce piersiowej.
Z trudem przełknąłem ślinę.
Poczułem jak się rumienię.
Moje serce momentalnie stało się gorące.
Miałem tego nie robić ale... Sama mnie zmusiła.
- To co mówiłeś wczoraj... Jest prawdą?
- Mianowicie? - Ucałowałem Ją delikatnie w policzek.
- Że mnie kochasz.
- A jak myślisz?
Położyła się na mnie i poczęła rozpinać mą koszulę.
Zdjęła ją, rzuciła jak kurtkę na podłogę i powoli zdejmowała także moje spodnie.
- Prowokujesz mnie do czegoś co jest...
- Było nam tak dobrze jednak musieliśmy kończyć - Przerwała mi.
- Co sugerujesz? - Chwyciłem ją w talii.
- Trzeba to powtórzyć. Nie będę się oszukiwać, chcę tego i wiem że ty też - Pocałowała mnie w szyję.
- Owszem. Pragnę mieć Cię w ramionach. Pragnę całować twoje usta i pieścić cudowne ciało.
Po tych słowach namiętnie się całowaliśmy.
Potem jednak stanowczo mnie poniosło...
Na Jej ciele pozostawiłem parę pamiątek po sobie...
Z wrażeń i całych emocji, wbijała palce w me plecy.
Przez przypadek ugryzłem ją kilka razy w wargę ale chyba nie przeszkadzało jej to.
Sam nie wiem czy sprawiałem Billie ból.
Co jakiś czas jęczała co było jednak przyjemne.
Uśmiechała się też i śmiała poza tym razem ze mną.
Trzymałem ją mocno w talii i poruszałem powoli biodrami bo...
Miałem ją tylko dla siebie. Była tylko moja i wiedziałem o tym.
Lekko dyszała więc przestałem i tylko całowałem jej usta oraz okolice szyi.
- Nie chcę jednak tylko seksu - Szepnęła - Jest to naprawdę super, zwłaszcza z kimś takim jak ty ale boję się że nie jestem jedyna a na tym mi zależy.
- Jesteś jedyna. Zapewniam Cię. Przyznam że seks z tobą jest wspaniały.
- Mówisz tak bo chcesz więcej - Przyciągnęła mnie do siebie bliżej.
- Chcę tego, to fakt.
- Typowy mężczyzna - Zaśmiała się.
Znowu począłem Ją ostro całować.
Byliśmy tylko my.
Ja i Ona.
Pokryci cienką kołdrą z jedwabiu.
Naprawdę starałem się nie szaleć...
Ale moje emocje były tak wielkie że nie potrafiłem ich okiełznać.
To że mnie poniosło i to bardzo świadczyło o tym że jej jęki były częste i głośne.
Poruszałem jej biodrami intensywnie.
Uważałem jednak aby nie zrobić jej krzywdy.
Nie chciałem aby cierpiała.
Chciałem aby tylko świetnie się bawiła, aby była zrelaksowana i szczęśliwa.
Tego chciałem.
Kochaliśmy się bardzo namiętnie.
Takiej nocy jeszcze nigdy nie przeżyłem.
A Billie...
Była naprawdę wspaniała.
Podobało się jej to.
Uśmiechała się i mocno się tuliła do mego ciała.
Jedyne co mogę powiedzieć na koniec to to, że poczułem coś tej nocy między mną a Billie coś niezwykłego...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top