Rozdział 5
Dziękuję wam za wszystkie komentarze i gwiazdki^^ Dają niezłą motywację.
Rozdział 5
Harry z prawdziwą ulgą wrócił do Hogwartu. Jego stosunki z przyjaciółmi i Syriuszem były przez te kilka ostatnich dni napięte do granic możliwości. Zdawał sobie sprawę, że może wybuchnąć w każdej chwili, a to nie byłoby dobre ani dla niego, ani dla innych. Do tego zrodziłoby to masę niewygodnych pytań, na które nie miał zamiaru odpowiadać. Nie zmieniało to jednak faktu, że Ron i Hermiona męczyliby go, dopóki by się nie złamał i nie powiedział im o wszystkim.
Nie miał zamiaru uzewnętrzniać się przed nikim. Wystarczało mu, że rozmawiał ze Snapem i psychologiem. Rozmowa z innymi na tę chwilę nie miała dla niego najmniejszego sensu. Jego przyjaciołom wydawało się, że winił się za atak na tatę Rona. Nic bardziej mylnego. Dzięki terapii docierało do niego, że na pewne rzeczy nie miał wpływu. To, że był świadkiem napaści, nie znaczyło jeszcze, że to on był agresorem. Nie mógł brać na siebie winy za to, co zrobił ktoś inny.
Ostatnio też zaczął się zastanawiać nad osobą Voldemorta. Nic o nim nie wiedział ponad to, że chciał sobie podporządkować świat czarodziejów i był psychopatą. Jednak kiedyś musiało być inaczej, skoro inni zostali jego poplecznikami. Nie rozumiał, co sprawiło, że stał się właśnie taki. Zaryzykował to pytanie, kiedy zszedł do gabinetu Snape'a na pierwszą lekcję oklumencji.
Mistrz Eliksirów popatrzył na niego z zaskoczeniem wypisanym na twarzy.
– Dlaczego o to pytasz?
– Staram się coś zrozumieć – powiedział zgodnie z prawdą chłopak. Severus patrzył na niego wyczekująco. – Nie wydaje mi się, żeby ludzie chcieli podążać za kimś, kto ma tak mordercze zapędy. Kiedyś musiało być coś jeszcze.
– Niekoniecznie. Przypomnij sobie mugolską historię. Co jakiś czas pojawia się w niej jakiś tyran, który trzęsie ludzkością. Jakim cudem dochodzi do władzy? Bo otacza się ludźmi, którzy mają podobne poglądy, ale nie mają odwagi wcielić ich w życie.
– W przypadku Vol... – urwał, widząc, że Snape się krzywi. – W jego przypadku też tak było?
– I tak i nie – odparł Mistrz Eliksirów. – Czarny Pan był bardzo charyzmatyczny. Jego pomysły i poglądy na temat świata czarodziejów i mugoli zyskały sobie wielką popularność. Zwłaszcza wśród czystokrwistych rodzin, które nie chcą mieć nic wspólnego ze światem niemagicznym.
– Ale wśród mugoli także rodzą się czarodzieje. Więc nie można się od niego po prostu odciąć – zauważył Harry.
– Część czarodziejów uważa, że jest to możliwe. Boją się ingerencji i wiedzy, jaką przynoszą ze sobą czarodzieje mugolskiego pochodzenia.
Harry zastanowił się przez chwilę.
– A czy to nie jest tak, że po prostu boją tego, czego nie znają? – spytał.
– Nie jest to niemożliwe. Myślę jednak, że większość z nich pragnie udowodnić, że
mugole to ludzie niższego gatunku, a czarodzieje są tymi, którzy powinni panować nad światem.
– Przecież to głupie! – zauważył Harry. – Mugole są bardzo inteligentni. Polecieli na Księżyc, tworzą filmy, muzykę, ich badania naukowe są niesamowite.
– I to właśnie tak przeraża czarodziejów – wszedł mu w słowo profesor. – Ich wiedza, osiągnięcia, że z pomocą nauki osiągają rzeczy, o których czarodzieje mogą tylko pomarzyć. Wolą więc myśleć, że tak naprawdę mugole są głupimi podludźmi. Ale jest to obosieczny miecz. Paradoksalnie czarodzieje potrzebują mugolaków do przetrwania.
– Chodzi o krew? – spytał Harry.
– O geny. Nowe geny. Uczyłeś się nieco o historii starożytnego Egiptu?
– W podstawówce mieliśmy coś na ten temat – przyznał zgodnie z prawdą.
– Faraonowie poślubiali bliskich krewnych. Najczęściej własne siostry lub kuzynki, żeby ktoś spoza rodu nie pretendował do władzy. To był manewr zapobiegawczy, ale jednocześnie kończył się często kalectwem na całe życie. Rodziły się dzieci z upośledzeniami. Jak widać czystość krwi, nie bywa korzystna w takich przypadkach. Czarny Pan szybko zorientował się, w czym rzecz. Zapewniał, że z jego pomocą możliwe będzie ogrodzenie się od mugolskiego świata. Wielu w to uwierzyło i dalej wierzy – wyjaśnił.
Harry zastanowił się nad tym, co usłyszał. W jego odczuciu czystokrwiści czarodzieje byli podatni na pranie mózgu, skoro wierzyli w takie poglądy. Może przyczyną był właśnie brak nowych genów? Wewnętrznie czuł, że jego tok rozumowania jest słuszny.
– Naprawdę nie wiem, po co ci ta wiedza – odezwał się po chwili Mistrz Eliksirów. – Mówiłeś, że nie masz zamiaru walczyć z Czarnym Panem.
Harry wzruszył ramionami.
– Wyłania mi się powoli z tej całej sytuacji pewien obraz, ale jeszcze za mało wiem o pewnym sprawach.
– Sytuacji?
– Vol... Sam-Wiesz-Kto wydaje się bardzo... samotny – przyznał ostrożnie.
– Potter. Czy ty masz zamiar analizować umysł Czarnego Pana? Nie po to tu przyszedłeś.
– Tak wiem. Ale cały czas odnoszę wrażenie, że gdzieś w przeszłości popełniono w stosunku do niego koszmarny błąd. Myśli pan, że ja też mógłbym stać się taki jak on? – spytał nagle i popatrzył na swojego profesora.
Severusa, szczerze mówiąc, zatkało. Syn dwójki jasnych czarodziejów miałby stać się mroczny? Jakoś nieszczególnie mógł w to uwierzyć. Chociaż z drugiej strony, biorąc pod uwagę to, co chłopak przeżył, mogłoby to w nim wyzwolić nienawiść do otaczającego go świata. Zwykłym przypadkiem było, że tak się jednak nie stało. Gdyby Petunia oddała dziecko siostry do sierocińca, Harry mógłby nie być tym delikatnym i wrażliwym chłopcem, jakim był. Prawdą było, że Złoty Chłopiec nie był szczęśliwy i walczył sam ze sobą, ale z drugiej strony był jedną z najbardziej wrażliwych osób, jakie kiedykolwiek spotkał.
Mistrz Eliksirów popatrzył na nastolatka. Drobny, chudy, z rozczochranymi włosami i smutnymi, zielonymi oczami. Jakim cudem nikt nigdy tego nie zauważył? Chłopak miał rację, kiedy stwierdził, że inni widzieli w nim każdego, tylko nie Harry'ego. A Harry był zwykłym chłopcem, który marzył, aby ktoś go zrozumiał. Nie oczekiwał przyjaźni czy miłości. Nie wierzył w miłość, a na swoich przyjaciołach zawiódł się niejednokrotnie.
– Nie. Nie mógłbyś stać się mrocznym czarodziejem – odpowiedział w końcu Severus. – Twoje doświadczenia nie pchnęły cię na taką ścieżkę. Gdyby okoliczności były inne, mogłoby się tak właśnie stać. Na nasze szczęście nie stało się. Świat mógłby nie przetrwać dwóch Czarnych Panów jednocześnie.
Harry skinął głową. Odpowiedź profesora uspokoiła go trochę. Ale było coś jeszcze, o czym chciał porozmawiać, zanim zaczną właściwe zajęcia. I był pewien, że Snape nie będzie zachwycony. Wolał jednak przyznać się od razu, niż gdyby mężczyzna miał odkryć to sam.
– Pokłóciłem się z Syriuszem – powiedział. Snape uniósł brwi w górę. – Czy raczej powiedziałem mu, co myślę.
Widząc, że Mistrz Eliksirów milczy, kontynuował:
– Powiedziałem mu, żeby nie mówił do mnie James. No i, że widzi we mnie mojego ojca, a nie mnie. Zaprzeczył, ale ja widziałem po jego minie, że poczuł rozczarowanie.
– Black nagle zderzył się z bolesną rzeczywistością – skomentował Severus.
– Spytałem go, co by zrobił, gdybym postanowił nie walczyć z Sam-Wiesz-Kim. Powiedział, że przecież nigdy bym tego nie zrobił. To było dla mnie jak kubeł zimnej wody. On nigdy nie będzie chciał poznać mnie dla mnie samego. Zawsze będę dla niego tylko wspomnieniem po ojcu. Niczym więcej. Powinienem był tam zginąć.
– Rozmawialiśmy już o tym, Potter.
– Harry. Miał pan mówić do mnie po imieniu.
Mistrz Eliksirów wziął kilka głębszych oddechów. Faktycznie obiecał. Ale starych nawyków nie sposób było czasem pozbyć się ot tak.
– Posłuchaj mnie Harry. Black może i jest twoim ojcem chrzestnym, ale to idiota. Nie mogę uwierzyć, że to mówię, ale to może być nie do końca jego wina. Pamiętasz, co mówiłem o czystokrwistych?
– Zbyt mała pula genowa.
– Obstawiam, że pobyt w Azkabanie nieco pogłębił problemy, z jakimi zmagał się od zawsze twój chrzestny. Jakiś czas temu zauważyłem, że część rodzin o czystej krwi wykazuje spore oznaki szaleństwa. Zwłaszcza ci, których rody są bardzo stare. Blackowie nie są wyjątkiem. Wystarczy spojrzeć na Bellatrix.
– Kuzynka Syriusza – mruknął Harry.
– Dokładnie. Z tego, co wiem, od zawsze była taka. Szalona i gardząca wszystkim, co mugolskie.
– Chodziliście razem do szkoły?
– Nie. Jest kilka lat starsza ode mnie. I całe szczęście. Nigdy się z nią nie dogadywałem i wątpię, żebym dogadał się z nią wtedy. Jest zbyt dużą fanatyczką.
Harry już miał na końcu języka pytanie, dlaczego Snape przyłączył się do zwolenników Voldemorta, ale wątpił, żeby mężczyzna miał ochotę rozwijać ten temat. W tej chwili musiał zrobić coś innego.
– Po kłótni z Syriuszem... Zrobiłem coś... – przyznał ostrożnie.
Mistrz Eliksirów westchnął. Łatwo mógł się domyślić, co takiego zrobił chłopak.
– Pokaż ręce – polecił.
– Nie pociąłem rąk – odparł od razy Złoty Chłopiec. Widząc naglący wzrok profesora, wskazał na udo.
– Zdejmuj spodnie.
Harry popatrzył na niego wielkimi oczami i zarumienił się wściekle. Nie raz przebierał się przy kolegach. To było nieuniknione, kiedy dzieliło się dormitorium, ale rozbierać się przy nauczycielu.
– Na brodę Merlina! Nie wyobrażaj sobie, nie wiadomo czego – syknął na niego mężczyzna. – Chcę mieć pewność, że dobrze opatrzyłeś ranę. Głupi bachor.
Złoty Chłopiec nadal mocno zarumieniony wykonał polecenie. Oczywiście, że opatrzył ranę, jaką sam sobie zadał, ale ta nadal była paskudnie czerwona i napuchnięta. Severus jednak od razu zauważył, że nie została zadana przy pomocy magii, a jakiegoś ostrego narzędzia.
– Czym? – spytał krótko.
Harry spuścił głowę.
– Kawałkiem szkła – powiedział cicho.
– Idiota – warknął. Podszedł do szafki i wyjął z niej odpowiednie specyfiki. – Ciebie naprawdę nie można zostawić na chwilę samego. Zanim coś powiesz, daj mi dokończyć – powiedział stanowczo, widząc, że chłopak otwiera usta, żeby coś powiedzieć. – Rozumiem, że Black cię zdenerwował. Mnie denerwuje od lat, a nie robię czegoś takiego. Musimy popracować bardziej nad twoimi emocjami. Powinienem cię ukarać za zrobienie sobie krzywdy, ale zostawię to sobie na inny raz – zapewnił go, a Harry westchnął.
Spodziewał się tego. Zachował się bardzo głupio, ale to było silniejsze od niego. Wtedy wydawało mu się najlepszym wyjściem na pozbycie się bólu emocjonalnego. Jednak rozczarowanie w głosie Mistrza Eliksirów okazało się gorsze, niż ból, który wtedy czuł. Wypierał to z siebie, jak tylko mógł, ale wiedział, że nie oszuka dłużej sam siebie. Severus Snape fascynował go. Harry nie widział w nim już tylko najbardziej znienawidzonego profesora w Hogwarcie, ale mężczyznę.
Nie miał pojęcia, co zrobić z tym dziwnym uczuciem. Doszedł do wniosku, że najwyraźniej podobali mu się starsi od niego mężczyźni. Nie potrafił znaleźć innego wytłumaczenia. Nigdy nie zwracał uwagi na rówieśników. Cedric był od niego trzy lata starszy, Snape był w wieku jego rodziców. Pamiętał też, co sobie pomyślał, gdy poznał Billa Weasleya. Że starszy brat Rona był po prostu cool. Nie wspominając już o tym, że był bardzo przystojny. Wtedy jeszcze nie zdawał sobie sprawy ze swojej orientacji. Myślał, że chciałby mieć starszego brata, który byłby właśnie taki. Dopiero potem zorientował się, czym to naprawdę było.
I był przerażony. Mieszkanie z Durslesyami, nie sprzyjało, przyznaniu się do fascynacji mężczyznami nawet przed samym sobą. W ostatnie wakacje mało czasu spędzał w domu wuja i ciotki. Wolał chodzić po okolicy. Od parku trzymał się z daleka, bo tam głównie przebywał Dudley ze swoją bandą i nie miał ochoty ponownie stać się dla nich workiem treningowym. Dlatego zwyczajnie szwendał się po ulicach.
Podczas jednego z takich spacerów przypadkiem zauważył, jak ktoś wyrzuca do śmietnika z makulaturą jakieś gazety. Kiedy nikt nie patrzył, zerknął do niego, mając nadzieję, że znajdzie w mugolskiej prasie jakieś wzmianki o powrocie Voldemorta. W telewizji nic na ten temat nie mówiono, dlatego uznał prasę za alternatywne źródło informacji.
Nie znalazł niczego takiego, za to odkrył coś innego. Magazyn dla mężczyzn, którzy preferowali innych mężczyzn. Zaczerwienił się mocno, kiedy to zobaczył, a potem wiedziony nagłym impulsem, sięgnął po niego, wsunął pod bluzę i szybko uciekł. Wolał się nikomu nie tłumaczyć z tego, co zrobił. Nie miał jednak odwagi zerknąć do środka w świetle dnia. Kiedy wrócił do domu wujostwa, szybko schował magazyn w swoim pokoju pod obluzowaną w podłodze deską. Wolał sobie nie wyobrażać, co by się stało, gdyby wuj zobaczył, co przyniósł do jego domu. Nie usiadłby pewnie przez tydzień.
Dopiero kiedy wujostwo i kuzyn poszli spać, odważył się wyjąć magazyn. Zaczął go przeglądać ostrożnie, czując, jak mocno bije mu serce. Spodziewał się jakichś niesmacznych zdjęć, a tymczasem znalazł artykuły na różne tematy. Oczywiście przy niektórych mocno się podniecał i rumienił. Mówił sobie, że to normalna reakcja i nic nie mógł na nią poradzić.
Ale magazyn przeglądany w samotności to jedno, a Snape dotykający jego uda to drugie. I nie było ważne, że tylko opatrywał mu ranę. Harry ze wszystkich sił starał się nie reagować i wymieniał w myślach wszystkie nazwy roślin z zajęć Zielarstwa, jakie zapamiętał.
– Mam szczerą nadzieję, że nigdy więcej nie zrobisz czegoś takiego – powiedział Snape, gdy skończył i odsunął się. Złoty Chłopiec mruknął coś tylko i szybko wciągnął spodnie. – Nie dosłyszałem.
– Powiedziałem, że nie wiem – odparł Harry.
– Robienie sobie krzywdy nie jest rozwiązaniem. I doskonale o tym wiesz. Co mówił ci psycholog?
– Że powinienem znaleźć sobie jakiś sposób na wyciszenie się i wyładowanie negatywnych emocji. Sugerował medytację i znalezienie sobie jakiegoś hobby. Na przykład sportu.
– Akurat quidditch nie działa na ciebie uspokajająco. Wystarczy, że wsiądziesz na miotłę, a dostajesz małpiego rozumu.
Harry popatrzył na niego z oburzeniem.
– Nawet nie próbuj zaprzeczać – upomniał go starszy czarodziej. – Na pierwszym roku omal nie zadławiłeś się złotym zniczem. Na drugim lataliście z Draco jak szaleni na pierwszym meczu. Omal nie pospadaliście z mioteł. Mam wymieniać dalej?
– Nie...
– Tak myślałem. A teraz przejdźmy do rzeczy. Nie mogłem ci tego powiedzieć, przy twoim psim chrzestnym oczywiście. Dumbledore nalega, żebyś miał lekcje oklumencji dwa razy w tygodniu. Jeden wieczór przeznaczymy na naukę, a drugi na twoje kolejne wizyty u psychologa. Twierdzi, że terapia powoli, ale przynosi efekty.
– Tak mi się wydaje. Zdołałem powiedzieć Syriuszowi, co myślę. Jak już mówiłem, nie skończyło się to zbyt miło, ale to chyba jakiś krok naprzód.
– Biorąc pod uwagę, że wcześniej w ogóle nie kwestionowałeś niczego to tak.
– Nie tak do końca. Na początku powiedziałem tej różowej ropusze to i owo.
– To się nie liczy – powiedział Snape. – Umbridge jest tu z polecenia ministerstwa i będzie robić wszystko, żeby kwestionować to, co mówisz. Dlatego cieszy mnie, że w jej obecności jednak nie wyrażasz swojego zdania.
– Nie chcę mieć blizn na dłoni. Te na nadgarstku mogę zakryć. Z dłonią byłoby gorzej.
Severus zacisnął mocno usta. Jeśli chłopak zdołał powiedzieć Blackowi, co myśli, to był to jakiś postęp. Teraz musieli skupić się na tym, żeby nie karał sam siebie, jeśli coś pójdzie nie tak.
– A więc oklumencja to sztuka ochrony umysłu. Nie będę ukrywał, że to trudna dziedzina magii. Ja mam wrodzone zdolności zarówno do oklumencji, jak i legilimencji. Zatem to oczywiste, że było mi łatwiej się ich nauczyć. Od razu wyjaśnię, że legilimencja to sztuka czytania w myślach.
– Może pan czytać moje myśli? – spytał zaskoczony Harry.
– Nie bezpośrednio. Musiałbym wejść w twój umysł, żeby móc to zrobić. Zdarzają się jednak naturalnie obdarzeni tą zdolnością do tego stopnia, że ciężko im ją jest blokować. Słyszą ludzkie myśli, nawet jeśli chcieliby przestać.
– To musi być dość krępujące. Dla obu stron – zauważył Harry.
– Poniekąd. Jednak my skupimy się na zablokowaniu twoich wizji.
– Nie lepiej jednak, żebym je miewał? Dzięki temu pan Weasley przeżył.
– Nie. W pewnym momencie Czarny Pan może zauważyć wasze połączenie. Jest szalony, ale zarazem bardzo inteligentny i będzie wiedział, jak to wykorzystać. Będzie mógł zsyłać ci takie wizje, że oszalejesz przez nie. Nie ma nic gorszego niż tortury umysłu. Ciało można wyleczyć, ale umysł to już inna sprawa. Sam doskonale wiesz, jakie to trudne. Moim zadaniem jest nauczyć cię wznosić bariery wokół swoich myśli i wspomnień.
– I jak zamierza pan to zrobić?
– Wejdę w twój umysł, a twoim zadaniem będzie zablokowanie mnie.
Harry miał wrażenie, że się przesłyszał. Snape miałby grzebać mu w myślach? Nie ma takiej opcji! Mógłby wtedy zobaczyć, że Harry był nim zainteresowany, a tego nie mógł ryzykować.
– Nie ma mowy! – powiedział stanowczo.
– Nie ma innej metody. Czy ci się to podoba, czy nie, zrób to dla siebie. To pomoże ci też odgrodzić nieprzyjemne wspomnienia.
– Nie chcę, żeby pan grzebał mi w głowie.
– To nie będzie przyjemne, przyznaję, ale nie masz wyboru. Chcesz, żeby Czarny Pan zyskał możliwość przeglądania twoich wspomnień? Poznałby twoje największe sekrety. Lepiej, żebym to ja je zobaczył, czy on?
Harry zastanowił się przez chwilę. To, co mówił profesor, było logiczne. I dlatego wydawało się mu to tak koszmarne. To było jak naruszenie prywatności w najbardziej intymnym momencie, ale Snape miał rację. Nie miał wyjścia.
– Dobrze – poddał się w końcu. – Jak mam to zrobić?
– Chcę, żebyś przeczytał to – powiedział, podając mu książkę. Harry zerknął na tytuł. „Magia umysłu". Twórcze. – Myślę, że może ci to też trochę pomóc z twoją przypadłością. Żeby ochronić swój umysł, trzeba umieć się wyciszyć. W przypadku chaosu w głowie nie masz szans na ochronę.
– Super – mruknął Harry.
– Medytacja może ci pomóc. Spróbuj medytować godzinę przed snem – powiedział Severus, ignorując zupełnie podejście chłopaka. – A teraz spróbujmy. Wejdę w twój umysł. Postaraj się mnie z niego, póki co wyrzucić. Raz, dwa, trzy. Legillimes.
Harry widział, jak przed jego oczami przewijają się fragmenty wspomnień z dzieciństwa. Jego zazdrość o nowe rzeczy, które dostawał Dudley, ucieczka na drzewo przed psem, niesprawiedliwe traktowanie. Jednak, kiedy rozpoznał bardziej aktualne wspomnienie, które dotyczyło magazynu, spanikował. Nie chciał, żeby Mistrz Eliksirów zobaczył to konkretne wspomnienie. Zadziałał instynktownie i rzucił zaklęcie tarczy.
Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, że Snape leży na podłodze.
– Żyje pan? – spytał, podchodząc.
– Może jednak zdołasz się czegoś nauczyć – mruknął Snape. – Tylko potrzebujesz solidnego kopa motywującego.
Harryjęknął tylko w odpowiedzi. Zapowiadały się ciężkie lekcje.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top