Rozdział 45
Rozdział 45
Kolejne dni minęły tak szybko, że ani się obejrzeli, a musieli wracać do Wielkiej Brytanii. W międzyczasie wydarzyło się jednak całkiem sporo.
Ron w końcu odważył się zaprosić Abby na randkę, po wcześniejszej konsultacji z Harrym i Lesley. Nie miał pojęcia, gdzie mógłby zaprosić dziewczynę.
– Nie znam się na mugolskich randkach – jęknął. Kuzyn Harry'ego patrzył na rudzielca z rozbawieniem. Polubił Rona i twierdził, żeby jego siostra spotykała się z nim, niż z tymi bezmózgami ze szkoły.
– A co z nimi nie tak? – spytał Harry ciekawie, a Lesley popatrzył na niego znacząco. – Dobra. Rozumiem – powiedział. Najwyraźniej ci najbardziej popularni uczniowie zapraszali dziewczyny na randki tylko po to, żeby je zaciągnąć do łóżka.
– No właśnie. Abby może i jest starsza ode mnie, ale to wciąż moja siostra i nie chcę, żeby się rozczarowała.
– A skąd masz pewność, że Ron taki nie jest?
– To twój najlepszy kumpel. Nie zadawałbyś się z nim, gdyby był świnią.
Złoty Chłopiec doszedł do wniosku, że nie będzie kwestionował logiki swojego kuzyna. Liczyło się to, że nie patrzył wrogo na jego przyjaciela i akceptował fakt, że pomiędzy Ronem i Abby iskrzyło.
– A gdzie się chodzi na randki w czarodziejskim świecie? – spytał Lesley.
– Jak jesteśmy w szkole, to czeka się na wyjście do Hogsmeade. Tam jest kilka miejsc, na przykład kawiarnia.
– Jakieś piętnaście minut spacerkiem stąd jest całkiem fajna cukiernia. Abby na pewno nie pogniewa się za dobre ciastko w twoim towarzystwie.
Ron wyraźnie odetchnął z ulgą. To nie brzmiało na nic skomplikowanego ani drogiego. Miał szczerą nadzieję, że kiedy ukończy szkołę, znajdzie dobrą pracę i będzie go stać na dostatnie życie. Od kiedy Rick opowiedział mu, że produkty jego braci zaczęły się cieszyć zainteresowaniem w amerykańskiej szkole, zaczął się zastanawiać, czy nie byłoby dobrym pomysłem otworzyć tutaj filię ich sklepu. Mógłby ją poprowadzić. W ten sposób zrealizowałby zarówno plan o całkiem przyzwoicie płatnej pracy i byłby blisko wymarzonej dziewczyny. Po powrocie zamierzał porozmawiać o tym z bliźniakami. Najpierw jednak musiał zrobić dobre wrażenie na swojej wybrance.
Harry z trudem powstrzymywał chichot, kiedy Ron szykował się do wyjścia. Nie znał się za bardzo na modzie, ale uznał, że rudzielec wyglądał całkiem korzystnie w nowych jeansach i bluzie, które dostał na gwiazdkę od Harry'ego. Zupełnie jakby Złoty Chłopiec czuł, że jego kumplowi przyda się kilka nowych ubrań. Sam nie pomyślałby o tym, gdyby Mistrz Eliksirów nie zwrócił mu kiedyś uwagi na jego niezbyt korzystne odzienie. Zaczął powoli zauważać, że ubrania, które nosił po swoim wielkim kuzynie, były naprawdę okropne i zupełnie do niego nie pasowały. Pod względem rozmiaru także nie, a Harry chciał, żeby Severus nie patrzył na niego zdegustowany. Może właśnie dlatego postanowił skorzystać z okazji, kiedy wybierał prezent dla Rona i sam też zaopatrzył się w kilka nowych rzeczy.
– I jak wyglądam? – spytał rudzielec, kiedy się przebrał.
– Jest dobrze – zapewnił go Harry. – Będzie dobrze Ron. Pomagasz mi pozbyć się Voldemorta, a stresujesz się randką?
– To nie jest to samo. Tam mogę przewidzieć pewne rzeczy, a pokaż mi kogoś, kto będzie w stanie przewidzieć zachowanie dziewczyny.
– Ok. Coś w tym jest – przyznał. Ron był tak zdenerwowany, że Harry musiał sprawdzić, czy zabrał ze sobą portfel. Sakiewka byłaby zbyt staroświecka dla mugoli.
– Może nie zrobię z siebie głupka. Nie znam się na mugolskich pieniądzach – jęknął, chowając go do kieszeni.
– Lesley ci to tłumaczył. Będzie dobrze. Poza tym Abby wie, że nie znasz się na tym za bardzo. Na pewno dyskretnie ci pomoże, jeśli będzie taka potrzeba.
Ron pokiwał głową, ale nie wyglądał na specjalnie przekonanego. Odzyskał nieco rezon, kiedy wyszedł razem z dziewczyną. Harry z rozbawieniem patrzył za nimi przez okno.
– Co jest takie zabawne? – usłyszał głęboki, męski głos profesora.
– Ron poszedł na swoją pierwszą, poważną randkę w życiu – wyjaśnił, siadając na kanapie. – Myślę, że pasują do siebie, chociaż mama Rona może mieć obiekcje.
– Molly może sobie myśleć, co chce, ale nie sądzę, żeby kwestionowała szczęście swojego syna. Jest znana z tego, że stoi murem za swoją rodziną – zauważył, siadając w fotelu.
Harry podciągnął nogi i objął kolana ramionami.
– Nawet za Ginny? – spytał ciekawie.
– Ginevrze Weasley przydałaby się pomoc lekarza – stwierdził mężczyzna. – Nie wtrącam się w takie sprawy, ale twój przyjaciel mógłby zasugerować to ich rodzicom. Obawiam się, że bez tego ta dziewczyna stoczy się na samo dno.
– Zastanawiałem się kiedyś, czy ona i Hermiona nie są pod wpływem jakiegoś eliksiru albo zaklęcia.
Mistrz Eliksirów pokręcił głową.
– Nie są – zapewnił go. – Miałem na początku podobne podejrzenia i sprawdziłem to dyskretnie. Ich zachowanie wynika z ich własnej woli. Nie mówiłem ci o tym, że zrobiłem małe śledztwo.
– Jak przystało na zawodowego szpiega? – Chłopak uśmiechnął się lekko, patrząc na niego z czułością w oczach. Byli w tej chwili sami i mógł sobie na to pozwolić.
– Moje doświadczenie w tym zakresie na pewno wiele mi ułatwiło. W każdym razie dowiedziałem się kilku interesujących rzeczy. Zacznijmy od siostry Ronalda.
– Możesz na niego mówić Ron – zauważył Harry. – W końcu nam pomaga.
– Podziękuję za tą przyjemność. Wróćmy do wątku, który tak spektakularnie mi przerwałeś. – Harry uśmiechnął się lekko. – Panna Weasley jest zwyczajnie leniwa. Wychowała się w przekonaniu, że jako jedynej dziewczynie w rodzinie wszystko się jej należy. – Złoty chłopiec pokiwał głową na znak, że miał podobne odczucia. – Karmiła się opowieściami o tobie i mogę się założyć, że wyobrażała sobie różne rzeczy. Tkwi w tej ułudzie do tego stopnia, że nie przyjmuje do wiadomości, że możesz nie odwzajemniać jej uczuć. Dorzućmy do tego burzę nastoletnich hormonów i mamy wybuchową mieszankę w postaci obsesyjnej nastolatki. To niebezpieczna kombinacja. Nie chcę cię straszyć, ale ona nie przestanie za tobą biegać, Nie wiem, co musiałoby się stać, żeby odpuściła.
– Może powinienem jej powiedzieć, że nie interesują mnie kobiety? – zasugerował chłopiec.
– To nic nie da. Będzie temu zaprzeczać i przekonywać cię, że to tylko taki etap.
– Może wpaść na pomysł z eliksirem miłosnym? – przestraszył się.
– Istnieje taka możliwość. Osoby tak niezrównoważone, jak ona, mogą wpaść na różne zwariowane pomysły.
– Nie zdziwiłbym się, gdyby Dumbledore podsunął jej taki pomysł.
– Albus nie ubrudzi sobie rąk w ten sposób. – Harry popatrzył na niego sceptycznie. – Przez lata poznałem jego sposób postępowania w pewnych kwestiach. Nie zrobi niczego nielegalnego, co mogłoby bardzo łatwo wypłynąć na powierzchnię. Gdyby zasugerował pannie Weasley eliksir miłosny, twoi przyjaciele, którzy wiedzą o twojej orientacji, natychmiast nabraliby podejrzeń. Wystarczyłoby przesłuchanie jej pod wpływem eliksiru prawdy i Albus poszedłby na dno jako dyrektor i jako członek Wizengamotu. Opinia publiczna przestałaby mu ufać i straciłby pozycję lidera jasnej strony. Nie pozwoli sobie na to. On chce mieć na tobą pełną kontrolę, ale nie zaryzykuje swoich wpływów tak głupim posunięciem.
– Myślisz, że wie, że jestem gejem?
– Minerwa wie, ale nie sądzę, żeby zdradziła twój sekret dyrektorowi. Może nie zauważać pewnych rzeczy, ale jest dyskretna w tak osobistych sprawach, jak orientacja seksualna. Nie, myślę, że Albus nie ma o tym pojęcia i to daje ci nad nim przewagę.
– A Hermiona? – spytał Harry. Nadal było mu przykro przez zachowanie byłej przyjaciółki. Bardzo się na niej zawiódł. Sądził, że kto jak kto, ale ona powinna zrozumieć jego sytuację. Tymczasem to Ron okazał się mieć bardziej otwarty umysł o niej.
– Panna Granger ma trudny charakter. Pokusiłbym się o porównanie jej do Albusa. Musi czuć, że ma kontrolę nad tym, co się dzieje i może wyda ci się to dziwne, ale ona chce być popularna. Myślała, że zaimponuje wszystkim swoją książkową wiedzą. Kiedy zrozumiała, że niczego w ten sposób nie osiągnie, znalazła inny sposób.
– Mnie – mruknął cicho chłopak.
– Jestem pewien, że na początku nie brała tego pod uwagę. Kiedy zaczęła się z tobą trzymać, zaczęła być rozpoznawalna jako przyjaciółka Chłopca, Który Przeżył. Zanim nie przyszła do Hogwartu, nie miała przyjaciół. Swoim zarozumialstwem i pokazywaniem, że to ona jest najmądrzejsza, skutecznie odstraszała od siebie innych. Była przekonana, że w Hogwarcie zaimponuje rówieśnikom magiczną wiedzą. Nie wzięła jednak pod uwagę, że dzieci z rodzin czystokrwistych wiedzą dużo więcej o niej. Żyją z magią od początku, znają tradycje i nie lubią, kiedy mugolaki próbują przenosić do magiczne świata, swoje mugolskie zwyczaje.
– Malfoy coś mówił kiedyś na ten temat.
– I co o tym myślisz?
– Po części miał rację. Gdyby ktoś pomyślał o wprowadzeniu mugolaków do czarodziejskiego świata, wielu nieporozumień można by uniknąć. Ja byłem w szoku, kiedy dowiedziałem się, że wszystko, co mi się przytrafia to magia, nad którą jeszcze nie panuję. Malfoy ma rację. Każdy mugolak powinien mieć lekcje o kulturze czarodziejów, a każdy czarodziej o mugolskich zwyczajach.
– Tradycyjni czarodzieje nie są chętni do słuchania o mugolach.
– Ale jest sporo takich jak my, którzy żyją na pograniczu obu światów. Podoba i się, że Hogwart to wielki zamek z daleka od mugoli, że są tam duchy, gadające obrazy i cała masa innych fascynujących rzeczy, ale nie chcę się do tego ograniczać. Lubię słuchać mugolskiej muzyki albo jeździć na rolkach, chociaż nie zliczę, ile razy wylądowałem na ziemi. Doceniam mugolskie osiągnięcia tak samo, jak czarodziejskie.
– Tu nie chodzi o takie podstawy Harry. Chodzi o animozje, które narastały przez setki lat. Nie twierdzę, że te dwa światy nie mogą współistnieć, ale to nie jest takie proste. Potrzeba do tego chęci z obu stron. Przypomnij sobie historię. Palenie czarownic na stosach, oskarżanie o czasy, szalejące wampiry czy wilkołaki. Świat nie jest gotowy na ujawnienie się czarodziejów. Czystokrwiści boją się, że kiedy te dwa światy zaczną się poznawać, ich zwyczaje znikną. Nie zaprzeczaj. Widziałeś księgi w bibliotece tego kundla i te, które przypadkiem odkryłeś. Traktują o magii krwi. Czarodzieje wiedzą, że taka magia, chociaż bardzo niebezpieczna, może uratować komuś życie, ale też zostać wykorzystana w niecnych celach. Za to mugolom może wydać się bardzo prymitywna i wręcz barbarzyńska.
– Chodzi o coś więcej niż samo wykorzystanie krwi. Mam rację?
– Dla czarodziejów krew ma szczególnie znaczenie. Zawiera w sobie cząstki naszej magii. To dlatego nie można jej używać do transfuzji, jak robią to mugole. Dla niemagicznych to często symbol życia.
– Więc dlaczego historia mówi o tym, jak często ją przelewano?
– Ku przestrodze, ale tylko nieliczni są w stanie zrozumieć ten przekaz. Czarny Pan go nie pojął. Nie ważne czy krew należy do czarodzieja, czy mugola. Dla obu grup jest ważna, a jej przelanie to zbrodnia, która odciska na człowieku piętno. Musiałem robić wiele złych rzeczy. Mam krew niewinnych osób na rękach, a ich twarze w pamięci.
– Nie chciałeś tego zrobić – zauważył Harry. – Mnie też zmuszano do robienia rzeczy, których nie chciałem. Czasem czuję się strasznie brudny w środku. Określenie jasny i ciemny czarodziej jest bez sensu – powiedział nagle. – Dumbledore niby jest jasnym czarodziejem, ale im dłużej go znam, tym większe odnoszę wrażenie, że ma w sobie więcej mroku niż Czarny Pan.
– Ludzie zapominają, że pomiędzy jasnym i ciemnym, jest wiele różnych odcieni.
Harry uśmiechnął się lekko do niego. Ta rozmowa nie była zbyt przyjemna, ale sporo mu wyjaśniła. Miał zamiar żyć na pograniczu obu światów. Nie potrafiłby teraz żyć tylko w jednym, odrzucając część rzeczy, które znał i lubił. W momencie, kiedy Ron zainteresował się Abby, niemo zadeklarował taką samą decyzję. Harry mocno trzymał za nich kciuki. Najwyraźniej przeciwieństwa naprawdę się przyciągały.
Zwłaszcza że wracając z randki Ron i Abby trzymali się za ręce.
– I jak było? – spytał go Harry ciekawie.
– Zakochałem się – powiedział wprost. – Ja się z nią kiedyś ożenię. – Złoty Chłopiec uniósł brwi w górę. – Tata zawsze mówił, że to się czuje, kiedy spotka się tę właściwą osobę. Magia aż wtedy skrzy.
– Och? I co? Zaiskrzyła między wami?
– Stary... Jak wziąłem ją za rękę, to jakby mnie ktoś trafił jakimś zaklęciem. To było... No wow!
Harry uśmiechnął się szeroko. Cieszył się, że Ron tak mówił. Czyli te iskierki, kiedy które czuł na początku pomiędzy nim a Severusem, były jakimś magicznym impulsem. Będą musieli sobie chyba urządzić jakąś rozmowę na ten temat, bo ponownie okazało się, że Harry nie ma o czymś pojęcia.
– A ty czułeś coś takiego? – spytał nagle rudzielec. – No wiesz... Sam mówiłeś, że jest ktoś, na kim ci zależy.
– Myślę, że czułem coś takiego, ale to było bardzo delikatne – odparł. – Nie wiedziałem, że to ma jakieś głębsze znaczenie.
– Bill mówił, że poczuł coś podobnego, kiedy poznał Fleur. Z początku zwalał to na fakt, że ona jest po części wilą, ale potem zrozumiał, że to nie to. Ciężko to opisać.
– Ciężko – zgodził się Harry. – Ja to odczuwam, jakbym nagle wrócił do domu po długiej nieobecności. Bezpiecznie. Tak się czułem na farmie.
– Znalazłeś swój dom – uśmiechnął się Ron. – Myślisz, że ten twój... wybranek, będzie tam chciał z tobą zamieszkać?
– Myślę, że nie będzie miał z tym problemu. Nam obu przyda się zmiana środowiska.
– Przedstawisz mi go kiedyś?
Harry przygryzł nerwowo dolną wargę.
– Znasz go. Po prostu nie wiesz, że to on – przyznał w końcu.
– Rozumiem. Wojna i te sprawy, ale potem?
– Potem tak – obiecał. Ta obietnica najwyraźniej wystarczyła Ronowi, bo odpuścił temat. Przynajmniej pozornie.
,,,
Ron Weasley rzadko odpuszczał. Mogło się wydawać, że tak robił, ale wbrew pozorom potrafił analizować i łączyć ze sobą drobne elementy układanki. Leżał właśnie w łóżku, nie mogąc zasnąć. Tego dnia przeżył najcudowniejsze chwile swojego życia i emocje nie pozwalały mu na spokój. Abby była cudowna i chłopak nie wyobrażał sobie życia z nikim innym. Może to było trochę naiwne z jego strony, bo nie był jeszcze pełnoletni, ale tak właśnie czuł.
Randka zaczęła się troszeczkę niezręcznie, bo kiedy weszli do kawiarni i usiedli, nie miał pojęcia jak zagaić rozmowę. Na szczęście kuzynka Harry'ego była bardzo wyrozumiała, kiedy powiedział szczerze, że tak bardzo mu zależy, że aż nie wie, co powinien mówić.
– Jestem dla ciebie tak ważna, że aż tracisz przy mnie zdolność mowy? – spytała, a Ron pokiwał głową. – Żaden facet nie powiedział mi nigdy czegoś tak romantycznego.
– Uważasz, że to romantyczne? – spytał zaskoczony. – Byłem pewny, że wyjdę na głupka.
– To lepsze niż te wszystkie płytkie teksty, jakie słyszę od chłopaków. Chłopcom, których znam ze szkoły, wydaje się, że wystarczy powiedzieć dziewczynie byle jaki komplement, a ona już się z nim umówi. Zdecydowanie wolę twoje skrępowanie.
– Merlinie – mruknął. – To raczej ja powinienem ci mówić miłe rzeczy.
– A kto nam zabroni mówić sobie je nawzajem?
– Nikt – zgodził się z nią. – To mówisz, że chłopaki w twojej szkole są dziecinni?
– Naprawdę chcesz o tym posłuchać? – spytała zaskoczona. – Faceci raczej nie chcą słuchać o innych facetach na randkach.
– Chcę poznać twój punkt widzenia na wiele spraw. Nawet w tak zwyczajnej, jak szkoła, faceci czy koleżanki. Chciałbym być dla ciebie kimś, do kogo zawsze mogłabyś przyjść, wygadać się bez skrępowania.
– Wow. Ty naprawdę jesteś inny. Niby wiem to po sposobie, w jaki piszesz listy, ale usłyszeć to, a przeczytać, co coś innego.
– Przeszkadza ci to? – spytał. Miał nadzieję, że nie zraził jej do siebie.
Abby pokręciła głową.
– Absolutnie nie. Podoba mi się to. Jedna z moich koleżanek ma chłopaka, który na każdą wzmiankę o innych facetach, reaguje zazdrością. A ona ich tylko komentuje w taki sposób, w jaki opowiada się o ulubionym aktorze czy piosenkarzu. Że się fajnie ubiera, że ma miły głos. Takie zwykłe rzeczy, ale on to odbiera jako krytykę pod swoim adresem i od razu robi się zazdrosny.
– Przecież to głupie. To tak jakbyś się złościła na mnie, że opowiadam ci o Lavender albo Parvati.
– A kto to? – spytała.
– Koleżanki z roku. I Gryfonki tak, jak ja i Harry. Wysyłałem ci zdjęcia z Halloween. To one zrobiły mu makijaż.
– Całkiem udany – przyznała. – I co z nimi?
– Z siostrą Parvati – Padmą – byłem na Balu Bożonarodzeniowym na czwartym roku. To był koszmar – przyznał, opowiadając jej całą historię. Abby uznała ją za naprawdę zabawną. Chichotała, słuchając, jak Ron bronił się rękami i nogami przed tańcem, bo nie ma w nim kompletnie wyczucia.
– Nie mam pojęcia, jak ja zatańczę na ślubie Billa – jęknął.
– Żeni się?
– Tak. Jego narzeczoną jest właśnie Fleur. Chociaż mama uważa, że nie pasują do siebie.
– A twoim zdaniem? – spytała, patrząc na niego.
– Moim zdaniem są dobrani. Nie zrozum mnie źle, po tym, co ode mnie usłyszysz, ale Bill lubi pewien stopień ryzyka. Chyba dlatego Fleur mu się spodobała. Ona jest po części wilą.
Kolejne pół godziny spędził, opowiadając dziewczynie o stworzeniach podobnych do ludzi, które żyły wśród czarodziejów. Uznała to za naprawdę ciekawie. Na magicznej farmie mogła w pełni odczuć różnicę pomiędzy ich światami, ale nie odebrała jej jako coś złego.
– Świat czarodziejów wydaje się naprawdę niezwykły – przyznała.
– Mnie wydaje się taki ten niemagiczny. Wychowałem się w rodzinie, w której tylko tata starał się poznać mugoli. To jego mała obsesja. Kiedy Harry po raz pierwszy odwiedził mnie w domu, tata spytał go, czy może mu wyjaśnić, do czego służy gumowa kaczka.
Słysząc to Abby, roześmiała się głośno. Kiedy się uspokoiła i otarła łzy rozbawienia, stwierdziła, że fakt, iż pochodzą z dwóch różnych światów działa na ich korzyść. Nie będą się nigdy ze sobą nudzić. Ron uśmiechnął się szeroko, przypominając sobie to i zerknął w bok.
Harry spał w najlepsze. Od czasu, kiedy jego więź z Voldemortem zniknęła, jego przyjaciel wysypiał się bez problemów, był mniej nerwowy i częściej się uśmiechał. Wpływ na to miał też zapewne fakt, że był zakochany.
Ron zastanawiał się, kim był obiekt jego uczuć. Nie zauważył, żeby Harry patrzył na kogoś jakoś szczególnie, nie wspominając już o spotykaniu się. Harry zawsze był z kimś. Z Ronem, z innymi Gryfonami, z Malfoyem, czy Snapem. W zasadzie poza Ronem najwięcej czasu spędzał z opiekunem Ślizgonów. Harry sam przyznał, że go polubił.
Coś kliknęło w głowie Rona, kiedy zaczął analizować pewne fakty. Snape pomógł Harry'emu. Uratował mu życie i zadbał o to, żeby otrzymał fachową pomoc. Zaopiekował się nim w czasie wakacji, bez mrugnięcia okiem zabrał do Stanów i zgodził się, żeby Ron pojechał z nimi. Do tego ten szklany ogródek, o który Harry poprosił Neville'a. Nie twierdził, że nie był ładny, ale komu normalnie przydałoby się coś takiego. Chyba tylko komuś, kto warzy eliksiry i potrzebuje świeżych oraz rzadkich składników pod ręką.
Usiadł gwałtownie, kiedy próbował nie dopuścić do siebie myśli, która uporczywie starała się dostać do jego mózgu. Harry nie mógł przecież zakochać się z ich profesorze. W dodatku, jak sam twierdził, z wzajemnością. Wszystko wskazywało jednak na to, że tak właśnie było.
Opadł na łóżko, zastanawiając się, czy powinien porozmawiać z nim o tym, czy poczekać, aż Harry sam zdecyduje się mu o tym powiedzieć. Nawet nie wiedział, co ma na ten temat myśleć. Hermiona powiedziałaby zapewne, że to było niemoralne i nieetyczne, ale czy naprawdę tak było? Harry był tylko człowiekiem i jak każdy inny szukał tego, co uczyni go szczęśliwym. Skoro znalazł to w osobie Mistrza Eliksirów, to nie zamierzał tego negować. Mógł nie lubić Snape'a, ale szanował go.
Postanowił poczekać, aż Harry sam zechce wyznać mu prawdę.
---
No to troszkę się pokomplikowało :3 A znając mnie, to skomplikuje się jeszcze bardziej.
Przyznam, że miałam tyle fajnych planów na ten rok, ale przez pandemię pewnie niewiele z nich uda mi się zrealizować. Wielka szkoda.
A teraz pytanko, bo dawno żadnego nie było :3 Macie jakieś swoje małe, nieszkodliwe dziwactwa? Moją małą obsesją od zawsze jest zbieranie naklejek, a od jakiegoś czasu też taśm washi. Wykorzystuję je czasem do artów. Chcielibyście zobaczyć taką pracę?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top