Rozdział 36
Rozdział 36
– I co tam u ciebie, Harry? – spytał psycholog. – Muszę przyznać, że dobrze wyglądasz.
– Jest dobrze – odpowiedział chłopiec. – Powoli, ale do przodu. W szkole tradycyjnie zamieszanie, bo jutro Halloween i ma być impreza, ale ja się jakoś nie cieszę na nią.
– Dlaczego?
– To rocznica śmierci moich rodziców – przyznał cicho.
– Rozumiem. Śmierć to często przykry temat.
– Nie pamiętam ich, więc chyba jest mi lżej niż tym, którzy stracili kogoś bliskiego niedawno. Profesor obiecał mi, że zabierze mnie dziś na cmentarz.
– To bardzo miłe z jego strony.
Harry pokiwał głową. Wiedział, że wizyta na cmentarzu następnego dnia mogłaby się okazać zbyt ryzykowna, ale i tak był wdzięczny za możliwość odwiedzenia go dziś. Nie spodziewał się, że kiedy zejdzie do lochów, Snape spyta go, czy chciałby odwiedzić grób rodziców. Oczywiście, że chciałby! Uściskał mocno profesora.
Tym razem korzystali ze świstoklika, który przeniósł ich z kwater profesora do miasteczka, gdzie Harry uczęszczał na terapię. W szkole trwały przygotowania do zabawy halloweenowej i nie mieli szans, żeby wymknąć się poza teren szkoły i aportować.
– Profesor bardzo mi pomógł. Gdyby nie on, pewnie już by mnie nie było – przyznał chłopak. – Jestem mu wdzięczny za pomoc, nawet jeśli z początku wydawało mi się, że się na mnie uwziął.
– A uwziął się na ciebie?
– Tak myślałem, bo na swoich lekcjach zawsze jest bardzo surowy. Nie lubiłem go i myślałem, że jest zbyt wymagający. Prywatnie okazał się naprawdę w porządku.
– Czasem pierwsze wrażenie bywa mylące. Najważniejsze, że wszystko powoli się klaruje.
Harry uśmiechnął się lekko. Po wyjściu z gabinetu terapeuta, jak zawsze porozmawiał chwilę z Severusem o postępach chłopca i mogli iść. Dziesięć minut później wchodzili już na cmentarz w Dolinie Godryka. Harry zabrał ze sobą plecak, w którym miał kilka potrzebnych rzeczy i zabrał się za czyszczenie nagrobka.
Mistrz Eliksirów nie wtrącał się do tego. Chłopak uprzedził go, że woli nie używać magii do takich czynności. Wydawało mu się to w pewnym sensie okazaniem braku szacunku.
– Może i nie pamiętam ich, ale to dzięki nim żyję – powiedział Harry, gdy Snape zapytał go, co przez to rozumie. Stał więc z boku i obserwował pracującego chłopca. – Profesorze?
– Tak? – Oderwał wzrok od napisów na grobie Potterów. To jedyny ślad, jaki po nich pozostał, nie licząc ich jedynego syna. James Potter mógł być dla niego okropny i znęcać się nad nim, robiąc te swoje głupie żarty, ale jedno musiał mu przyznać. Spłodził bardzo odważne dziecko. Harry mógł uważać inaczej, ale stając do walki z samym sobą, udowodnił, że jest w stanie podnieść się i walczyć dalej.
– Jutro lekcje są tylko do południa, a potem wszyscy będą się szykować na zabawę – przypomniał mu Złoty Chłopiec.
– Wszyscy o tym wiedzą.
– Tak, wiem. Chciałem tylko o coś poprosić. Czy zabrałby mnie pan po kryjomu do Gringotta.
– To coś pilnego? – spytał Severus. Chłopiec nie wspominał wcześniej, że był umówiony z goblinami.
– Nie jestem pewien – przyznał szczerze. Sięgnął do kieszeni plecaka i podał mężczyźnie list z pieczęcią. – Proszę przeczytać. Pozwalam.
Mężczyzna wziął od niego kopertę i po chwili zaczął czytać jej zawartość.
„Szanowny Panie Potter,
Zgodnie z Pańską prośbą, przesyłam panu pełny wykaz majątku należącego do Pana. Dołączam także listę dotychczasowych inwestycji, wraz z dochodami, jakie przynoszą do dziś. Proszę także o dokładne zapoznanie się z potencjalnymi inwestycjami, które mógłby pan podjąć.
Ponieważ ukończył Pan już szesnaście lat, może pan osobiście odpowiadać za wszelkie decyzje, dotyczące majątku rodzinnego. W wyniku pewnych nieścisłości prosimy o możliwie jak najszybsze stawienie się w naszej siedzibie na ulicy Pokątnej.
Z wyrazami szacunku,
Grimmer„
Severus nie czytał kolejnych kartek. Nie interesował go osobisty majątek Harry'ego, który odziedziczył po rodzicach. Zastanawiało go jednak, o jakie nieścisłości może chodzić.
– Dobrze. Zabiorę cię tam po obiedzie, kiedy wszyscy pójdą się szykować na tę śmieszną zabawę – obiecał mu, oddając list.
– Dziękuję. – Harry uśmiechnął się szeroko i Mistrz Eliksirów po raz kolejny poczuł, że ten chłopak zupełnie nieświadomie owinął go sobie wokół małego palca. Obudził w nim uczucia, o których mężczyzna nie pamiętał od wielu lat. Ten zielonooki Gryfon sprawił, że Snape sam zaczął myśleć nad swoją przyszłością.
Do tej pory wiedział, że może zginać w każdej chwili i był na to przygotowany. A przynajmniej tak myślał do tej pory. Teraz zaczął się zastanawiać, jakby to było, gdyby wojna nareszcie się skończyła, a oni obaj byliby wolni? Czy Harry nadal chciałby się z nim zadawać, czy zacząłby korzystać z uroków życia, na jakie zasługiwał? Miał wiele wątpliwości, ale jednego był pewien. Złoty Chłopiec nie lubił splendoru i nie chciał życia na widoku. Chciał prowadzić zwykłe, szczęśliwe życie. Nie miał wielkich wymagań. Mały domek, gdzieś na uboczu, praca, która dawałaby mu satysfakcję i ktoś z kim mógłby to wszystko dzielić. Nie chciał i nie potrzebował więcej.
Severus widział, jak męczyły go te dziwne zaloty córki Artura i z prawdziwą satysfakcją pomógł pierwszorocznym Gryfonom usadzić dziewczynę. Zemsta na Granger była cudownym dodatkiem, bo od tamtej pory dziewczyna siedziała cicho na jego zajęciach. Po jej minie wnioskował, że nie była z tego zachwycona, ale nic nie mogła zrobić.
Hermiona Granger była typem, który nie dość, że wynajdywał sobie autorytety, to jeszcze musiał udowodnić, że zawsze miał rację. Był w stanie zrozumieć pęd do wiedzy, bo sam był podobny, ale nie widział sensu w chwaleniu się innym, ile się wie. Obserwował zatem dyskretnie dziewczynę przez jakiś czas i całkiem szybko odkrył przyczynę jej zachowania. Była ona tak banalna, że sam się sobie dziwił, że po tylu latach szpiegowania nie zorientował się od razu.
Granger, podobnie jak Ginevra Weasley chciała być popularna. Na pierwszym roku, kiedy pouczała wszystkich i poprawiała na każdym kroku, nie wyszło jej to na dobre. Jej rzekoma inteligencja nie przysporzyła jej fanów. Dopiero przygoda z trollem zadziałała na jej korzyść, a przyjaźń z Chłopcem, Który Przeżył, zapewniła jej bycie w centrum uwagi. Jednak teraz, gdy przez swoją nadgorliwość i brak empatii straciła jego sympatię, wróciła do starych metod, sądząc, że te kilka lat znajomości z Harrym nie zepchnie jej z piedestału. Nie potrafiła jednak myśleć strategicznie i nie wzięła pod uwagę konsekwencji swoich decyzji. Podobnie zresztą jak córka Weasleyów.
Severus sam nie wiedział, która z nich jest gorsza. Czy Granger ze swoimi ciągłymi pouczenia i poczuciem, że jest lepsza od innych, czy panna Weasley, którą ostatnio ukarał utratą piętnastu punktów za zbyt krótką spódniczkę? Na następne zajęcia kazał się jej zjawić w spódniczce do kolan.
– Panno Weasley! To szkoła, a nie wybory najkrótszej mini! Zapewniam panią, że nie rozkojarzy pani wroga, świecąc mu majtkami przed oczami! – zrugał ją. – No, chyba że chce mu pani złożyć niemoralną propozycję.
Po jego słowach dziewczyna zaczerwieniła się wściekle i najwyraźniej poszła na skargę do swojej opiekunki domu, bo Minerwa złapała go tego samego dnia przed Wielką Salę.
– Czy nie byłeś trochę za ostry, Severusie? – spytała.
– Żartujesz chyba, Minerwo – prychnął. – Nie zauważyłaś, jak ona się ubiera?
–Oczywiście, że zauważyłam i rozmawiałam z nią na ten temat. Podzielam twoje zdanie na temat skromnego stroju, ale mogłeś darować sobie pewne... aluzje.
– Pewne rzeczy trzeba czasem załatwić bardziej dosadnie – zauważył. – Radziłbym też, żebyś się przyjrzała jej bieganiu za Potterem. Mogę nie znosić tego chłopaka, ale jakoś nie zauważyłem, żeby był zachwycony, gdy ma oczy na wysokości jej piersi.
– Ta dziewczyna chyba obrała sobie za punkt honoru, żeby zostać jego dziewczyną – mruknęła. – Albus twierdzi, że byłoby dobrze, gdyby Harry miał kogoś bliskiego przy sobie.
Mistrz Eliksirów popatrzył na nią uważnie i zmrużył oczy.
– Próbujesz mi powiedzieć, że Albus zachęca tę dziewczynę do takiego zachowania? – spytał.
– Ależ skąd! – oburzyła się. – Nie to miałam na myśli. Pamiętam, jak na jednym z zebrań zakonu powiedział, że Harry będzie potrzebował bliskości ludzi, którzy go kochają? Że to da mu siłę do walki? Obawiam się, że panna Weasley mogła zrozumieć to opacznie.
– Albo jest po prostu leniwą dziewuchą, która pragnie żyć w luksusie za pieniądze męża – mruknął.
– Severusie!
Nie miał zamiaru przepraszać za swoje słowa. Wiedział, że ma rację. Nawet gdyby Harry nie preferował mężczyzn, to nigdy nie byłby szczęśliwy z kimś takim jak panna Weasley. Severus współczuł każdemu facetowi, który w przyszłości padnie ofiarą tej dziewczyny.
List od Artura sprawił, że dziewczyna przestała publicznie napastować Złotego Chłopca, ale wątpił, żeby tak naprawdę odpuściła. Takie osoby szły po trupach do celu, kiedy uważały, że coś im się po prostu należy. Nie raz podsłuchał rozmowy starszych uczniów w bibliotece, kiedy szukał potrzebnych mu książek. Wszyscy jak jeden mówili, że Ginevra zachowuje się, jakby była lepsza i ładniejsza od innych dziewczyn. Z wyglądu podobała się chłopcom, ale charakter miała paskudny. Mógł się założyć o dziesięć Galeonów, że praktycznie każda dziewczyna w szkole odczuła mściwą satysfakcję, kiedy jej myśli się chwilowo upubliczniły.
Nie musiał nawet widzieć twarzy Harry'ego, żeby wiedzieć, że w tamtym momencie był szczerze przerażony jej planami. Nawet część Ślizgonów patrzyła od tamtej pory na chłopaka ze współczuciem. Nikt nie zazdrościł mu takiej wielbicielki. Niektórzy zaczęli nawet mówić, że dziewczyna jest nienormalna albo zwyczajnie nazywać ją łowczynią złota. Każdy chłopak, znając już jej sposób myślenia, obchodził ją szerokim łukiem.
Po powrocie z cmentarza Harry jeszcze raz podziękował Severusowi za wszystko. Mężczyzna skinął głową i nakazał mu iść na kolację, a potem wracać prosto do dormitorium.
– I lepiej omijaj pannę Weasley z daleka – mruknął, zanim zdążył się powstrzymać.
Harry popatrzył na niego zaskoczony.
– Omijałbym ją i bez przypominania o tym – przyznał. – Poza tym Ron i reszta chłopaków trzymają ją ode mnie z daleka, a pierwszaki próbują na niej wszystkie zaklęcia, jakie znają do tej pory. Oczywiście ukradkiem.
Mistrz Eliksirów mógł się tylko domyślać konsekwencji takiego postępowania. Wśród profesorów nie było tajemnicą, że Minerwa musiała interweniować, ale niewiele mogła zrobić, gdy w grę wchodziła grupka uczniów, którym panna Weasley zalazła za skórę. W domu lwa trwała cicha wojna pomiędzy dwiema Gryfonkami a pierwszakami. Minerwa opowiadała mu niedawno o rozmowie, jaką przeprowadziła także z Hermioną Granger.
Dziewczyna nie potrafiła pogodzić się z sytuacją, jaka ją spotkała i żądała, żeby znaleźć winnych i ukarać ich. W zasadzie musiałby zostać ukarany Mistrz Eliksirów, skoro to on uwarzył eliksiry. Nie miał jednak zamiaru przyznawać się do tego.
– To pan nie słyszał jeszcze o awanturze, jaką Ron urządził Ginny w pokoju wspólnym – przyznał Harry. – Padały takie słowa, że wolałbym ich nie cytować, a na koniec Ginny go spoliczkowała.
– Problemem panny Weasley polega na tym, że ona uważa, że wszystko się jej należy.
– Ron mówił, że jako jedyna dziewczyna w rodzinie zawsze miała luźniej i była rozpieszczana.
– To jej nie daje prawa do molestowania cię na oczach całej szkoły – zauważył Severus. – Powinna już dawno zauważyć, że nie jesteś nią zainteresowany. Obawiam się jednak, że to może nie być takie proste. Dlatego proszę cię, żebyś był ostrożny.
– Wiem. Będę. To nie moja wina, że kłopoty mnie lubią.
– Czasem mam wrażenie, że jesteś jak magnes na kłopoty – zauważył Mistrz Eliksirów, wyciągając dłoń. Palcami delikatnie dotknął twarzy chłopca. Gładka skóra, którą pod wpływem chwili zdążył już tak dobrze poznać. Przejechał kciukiem po ustach, których smak przyprawiał go o dreszcze. Pochylił się i złożył na nich pocałunek.
Harry przymknął oczy, rozkoszując się chwilą. Ciągnęło go do Snape'a i nie miał zamiaru temu zaprzeczać. Pierwszy raz w życiu czuł się tak w obecności drugiej osoby. Jakby w końcu odnalazł swoje miejsce.
Severus odsunął się po chwili i popatrzył w te zielone oczy.
– Ciężko ci się czasem oprzeć – mruknął. – Idź.
Harry uśmiechnął się do niego, a potem wyszedł.
,,,
Harry podszedł do jednego ze stanowisk w banku. Nie miał pojęcia, który z goblinów nosi imię Grimmer.
– Dzień dobry. Pan Grimmer prosił, żebym stawił się na spotkanie jak najszybciej – powiedział, wyjmując list z kieszeni.
Goblin uniósł wzrok znad stosu monet, które liczył.
– Tędy proszę – powiedział, schodząc ze swojego stanowiska. Poprowadził obu czarodziejów przez jedne z drzwi na tyłach pomieszczenia. Harry nie chciał być sam na tym spotkaniu i poprosił Mistrza Eliksirów, żeby poszedł razem z nim. Wolał mieć kogoś obok siebie, bo czuł, że coś w tej rozmowie może mu się bardzo nie spodobać.
– Grimmer, pan Potter do ciebie – powiedział goblin, otwierając jakieś drzwi i wpuszczając ich.
– Pan Potter. Dobrze znów pana widzieć – usłyszał Harry. Rozpoznał goblina, z którym rozmawiał ostatnio, gdy wybierał pieniądze ze swojej skrytki. Nie poznał jednak wcześniej jego imienia. Goblin przeniósł wzrok na Mistrza Eliksirów. – Pan Snape.
– Profesor był tak uprzejmy, że zgodził się towarzyszyć mi dziś – wyjaśnił chłopiec.
– Proszę siadać. Mamy sporo do omówienia – powiedział Grimmer. – Panie Potter. Inwestycje, jakie prowadziła pańska rodzina, mają się świetnie i przynoszą zyski. Jak pan już zapewne wie, część z nich ma miejsce w świecie niemagicznym. Potterowie nigdy nie byli uprzedzeni do takich spraw, skoro przynosiły zyski. Nie o tym jednak chciałem z panem dziś porozmawiać.
– W liście było coś o jakichś nieścisłościach.
– Tak. Chodzi o coroczny przelew, który do dziś jest realizowany.
– Przelew? Jaki przelew? – spytał Harry. Nic nie wiedział o żadnym przelewie.
– Pańscy rodzice zlecili stały przelew na rzecz Albusa Dumbledore'a. Pięć tysięcy galeonów rocznie. Nie wiem, na co przeznaczał taką kwotę.
– Ale ja wiem, a przynajmniej domyślam się – odezwał się starszy czarodziej. Stary cwaniak! Potrzebował finansów na Zakon Feniksa i miał czelność nadal pobierać pieniądze po śmierci Potterów. – Kiedy wrócimy, porozmawiaj z panem Longbottomem. Możliwe, że on i jego babcia są w podobnej sytuacji.
Harry pokiwał głową. Oczywiście podpisał anulowanie przelewu. Nie miał zamiaru finansować planów dyrektora. Żadnych!
– Dziękuję. Druga sprawa to magiczna farma, która znajduje się w Stanach Zjednoczonych – powiedział Grimmer, pokazując mu odpowiednie dokumenty.
– Farma? – Złoty Chłopiec wziął jeden z pergaminów do ręki.
– Zgadza się. Magiczna farma, na której mieszkają rzadkie, magiczne stworzenia.
– Rozumiem. W czym jest problem? Chyba nie jest nielegalna? – Jakoś nie wyobrażał sobie, że jego rodzina mogłaby zrobić coś takiego.
– Nie. Po prostu wpłynęło wiele ofert jej kupna. Wszystkim odpowiadaliśmy, że dopóki spadkobierca nie będzie w odpowiednim wieku, nie ma mowy o żadnej transakcji.
Harry popatrzył na kolejny pergamin. Był to spis wszystkich stworzeń, jakie żyły na farmie. Ich nazwy niewiele mu mówiły, ale kojarzył kilka z nich. To mogło bardzo ułatwić mu jego przyszłe plany.
– Najpierw muszę ją sam zobaczyć, a potem dopiero podejmę decyzję. Może udałoby się to zorganizować w ferie świąteczne albo wakacje – powiedział.
– Oczywiście. – Grimmer uśmiechnął się, pokazując ostre zęby.
,,,
Po powrocie do Hogwartu opadł na kanapę w salonie Mistrza Eliksirów. Musiał mieć chwilę na zebranie myśli. Wiadomość o magicznej farmie ucieszyła go. To mógłby być w przyszłości jego azyl. Z kolei złość na dyrektora tylko przybrała na sile. Miał ochotę udusić go gołymi rękami. Pokazał, że śmierć jego rodziców, była tylko jedną z wielu i nie okazał im należnego szacunku za ich poświęcenie.
Severus obserwował go przez chwilę, zanim nie usiadł obok niego i objął ramieniem.
– Jesteś tak zły, że twoja magia aż kłuje – przyznał, czując coś w stylu ostrych igiełek, które kłuły jego dłoń.
– Przepraszam. Potrzebuję chwili na uspokojenie się. Kiedy już myślę, że coś się zaczęło układać, pojawia się kolejny problem. W takich chwilach zaczynam żałować, że jednak nie umarłem. Miałbym spokój.
– Przestań. Rozmawialiśmy już na ten temat wiele razy – upomniał go łagodnie starszy czarodziej.
– Tak wiem. – Harry wziął kilka głębokich oddechów. – Ale tego to mu na pewno nie wybaczę. Zadbam o to, żeby zapłacił za brak szacunku względem moich rodziców. Dlaczego mieliby finansować jego plany po swojej śmierci? Nie pozwolę na to.
Złoty Chłopiec wstał nagle i zbliżył się do kominka. Patrzył przez chwilę w płomienie. Wiedział, że dyrektor chciał go wykorzystać i walczył z tym, opracowując z pomocą kilku osób własne plany. Była jednak różnica między nim, a jego rodzicami.
Drgnął, kiedy poczuł oplatające go od tyłu silne ramiona. Mistrz Eliksirów zawsze potrafił na niego wpłynąć i uspokoić.
– Czasem czuję się taki bezradny – powiedział cicho Harry.
– Każdy ma takie momenty. Potrzebujesz eliksiru na uspokojenie?
– Nie. Raczej poczucia bezpieczeństwa. Naprawdę bezpiecznie czuję się tylko w takich chwilach jak ta. Kiedy jestem z panem.
– Harry – mruknął mu do ucha.
Złoty Chłopiec przymknął oczy, czując przyjemny dreszcz, przebiegający przez jego ciało. Czuł dłonie wślizgujące się pod jego koszulę i głaszczące skórę na brzuchu. Minęło trochę czasu, od kiedy spali ze sobą. W szkole, w której ciągle coś się działo, rzadko można było znaleźć chwilę prywatności. Harry tęsknił za tą bliskością bardziej, niż byłby w stanie to przyznać. Nic więc dziwnego, że wykorzystali sytuację.
Kiedy tylko drzwi sypialni zamknęły się za nimi, pozbyli się ubrań, całując bez przerwy. Harry czuł chłód pościeli na plecach i ciepło drugiego ciała nad sobą. Ten, kto twierdził, że Severus Snape ma serce z lodu, był ślepy. Złoty Chłopiec też tak kiedyś myślał i czuł wstyd z tego powodu. Mistrz Eliksirów skrywał w sobie wiele duszonej przez lata namiętności, którą pokazywał tylko jemu.
Nie mieli dużo czasu. Obaj musieli się pokazać na zabawie w Wielkiej Sali, żeby nie zbudzać podejrzeń. Dlatego czerpali z tej chwili, ile mogli. Nic innego nie liczyło się w tej chwili. Obaj nawet nie zdawali sobie sprawy z tego, że kiełkują w nich te same uczucia, które sprawiały, że nieświadomie stali się dla siebie nawzajem największą słabością.
---
Następnego rozdziału spodziewajcie się w środę. Koniec przerwy świątecznej i będę mieć mniej czasu na pisanie. Postaram się jednak, żeby rozdziały pojawiały się dwa razy w tygodniu.
A teraz pytani: Kto zna piosenkę Avada Kedavra?XD Nie wiem jak dla was, ale dla mnie to jest mistrzostwo świata i zawsze poprawia mi humor.
https://youtu.be/tytOwMLqufg
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top