Rozdział 27
Rozdział 27
– Harry, co ty masz na sobie?!
Złoty Chłopiec popatrzył zaspanym wzrokiem na kolegów z dormitorium, a potem na siebie. Miał na sobie koszulę Snape'a.
– Koszulę – odpowiedział zgodnie z prawdą.
– Czyją? – spytał Dean. – Na twoją nie wygląda. Masz kogoś?
– Zawsze śpię w czymś, co jest na mnie za duże – zauważył Harry, przeciągając się, aż poczuł, że strzelają mu kości. Wstał z łóżka i wyprostował się powoli. Za duża koszula opadła mu z jednego ramienia i chłopcy wbrew sobie pomyśleli, że ich kolega wygląda uroczo. Neville nawet zarumienił się.
– Czyli masz kogoś? – spytał Seamus.
– Nie – powiedział Harry. W końcu nie byli ze Snapem parą. To, że poszedł z nim kilka razy do łóżka, nie zmieniało tego, że byli nauczycielem i uczniem. Nie chciał, żeby mężczyzna, który tak mu pomógł, miał kłopoty. Obaj milczeli i trzymali swoją relację w sekrecie.
– Ej, Harry – zaczął nagle Dean. – Nie obraź się, bo to tylko pytanie, ale jesteś gejem?
– Dean! – syknął Ron, patrząc na niego.
– W porządku Ron – uspokoił go Harry. – Jak sam powiedział to tylko pytanie. Mogę odpowiedzieć albo nie. I odpowiem, ale proszę, żebyście nie rozpowiadali o tym.
– Czyli jesteś?
Harry pokiwał głową.
– Przeszkadza wam to? – spytał niepewnie, patrząc na kolegów. Wiedział od Severusa, że świecie czarodziejów wszystko zależy od osobistych poglądów, tak samo, jak w mugolskim społeczeństwie. Mogli to zaakceptować albo zacząć z niego szydzić. Ryzykował, mówiąc im prawdę. To, że Ron zaakceptował wszystko bez mrugnięcia okiem, nie znaczyło, że reszta jego kolegów zrobi to samo.
– Szczerze? – spytał Seamus. – Nie. Moja kuzynka jest lesbijką, a świetna z niej kumpela.
– Ja jestem bi – przyznał Dean szczerze.
– I uważasz, że Draco Malfoy ma seksowny tyłek – parsknął Seamus, a pozostali chłopcy popatrzyli na Deana, robiąc wielkie oczy.
– No co? Przecież nie kłamię!
Harry musiał przyznać mu rację, że Malfoy był przystojny, ale to był rodzaj tego chłodnego piękna. Poza tym blondyn wiedział, jak o siebie dbać i robić wrażenie na innych.
– No coś w tym jest – przyznał po chwili. – Ron, zamknij usta. Ja tylko stwierdzam fakt, a nie mówię, że fretka mi się podoba.
– Lepiej, żeby tak zostało, stary. Nie wiem, czy zniósłbym fakt, że mój najlepszy kumpel leci na tego pseudofutrzaka – stwierdził rudzielec, wywołując wybuch wesołości w całym pokoju.
– A ty Neville? – Harry popatrzył na niego. – Przeszkadza ci to? Nie chcę, żebyś czuł się zakłopotany, czy coś.
– Nie. Nie przeszkadza mi to. Szczerze mówiąc, domyślałem się tego, ale nie chciałem pytać – odparł. – Babcia nauczyła mnie taktowności. Jeśli ktoś nie chce o czymś mówić, to znaczy, że nie jest na to gotowy.
– Domyślałeś się? – spytał Harry zaskoczony.
– Nie zwracasz zupełnie uwagi na dziewczyny, które robią do ciebie słodkie oczy. Rozmawiasz głównie z takimi, które zachowują się przyjacielsko, a nie jakby chciały ci wskoczyć na kolana i całować – wyjaśnił.
– Założę się, że Colin chętnie wskoczyłby ci na kolana – zaśmiał się Seamus, a Harry skrzywił się. Już dawno podejrzewał, że młodszy Gryfon może coś do niego czuć, ale nie wpisywał się w jego gusta. Lubił go, ale nie wyobrażał sobie siebie w związku z nim.
– Lubię go, ale nic poza tym – przyznał szczerze Harry, wzruszając ramionami. – Jest za młody.
– Och? – Seamus wyszczerzył się. – Czyli wolisz starszych facetów?
– Możliwe – powiedział Harry.
– Dziewczyny będą takie zawiedzione – powiedział dramatycznie Dean. – A właśnie. Na twoim miejscu uważałbym na kilka. Szczególnie na Romildę Vane.
– A co z nią? – spytał Ron.
– Słyszałem, jak dwie dziewczyny rozmawiały, że Romilda założyła się z koleżankami, że wyrwie Harry'ego.
Złoty Chłopiec skrzywił się mocno. Kojarzył dziewczynę. Była jedną z tych, których rodzaj najbardziej go drażnił. Głośna, wiecznie chichocząca i uważająca się za lepszą od innych.
–Nie ma opcji – powiedział Harry. Nagle pyknęło głośno, a na łóżku Rona pojawił się list z magicznym znaczkiem. – Oho! – Chłopiec uśmiechnął się, na widok zachwyconej miny przyjaciela.
– Piszesz z kimś, Ron? – zainteresował się Seamus.
– Poznałem fajną dziewczynę – powiedział tylko.
– Daj spokój, powiedz coś więcej – przekonywali go. Ron niepewnie popatrzył na Harry'ego. W końcu dotyczyło to jego rodziny. Sam chłopiec wiedział, że w którymś momencie i tak ktoś się w końcu dowie. Harry dał mu znak, że może powiedzieć, ale żeby zachowali dyskrecję i w tym zakresie. – Dobra. Powiem wam, ale proszę, żebyście zachowali to w tajemnicy. Nie dlatego, że się wstydzę, czy coś. Chodzi o Harry'ego.
– Co Harry ma z tym wspólnego? – spytał Neville.
– Bo chodzi o moją kuzynkę – odpowiedział Złoty Chłopiec, siadając obok Rona na łóżku. Wyjaśnił kolegom, jak dowiedział się, że ma jeszcze dalszych krewnych. Nie wdawał się w zbędne szczegóły. Po prostu powiedział tyle, ile uznał za stosowne. Nie chciał, żeby ktoś o nich wiedział, bo bał się, że Voldemort mógłby ich zaatakować.
Następne dziesięć minut chłopcy spędzili, podziwiając zdjęcie Abby, które dziewczyna przysłała Ronowi.
– Nie przeszkadza mi, że to mugolka – powiedział Seamus. – Świetna laska.
– Ej – mruknął Ron ostrzegawczo.
– Jej najmłodszy brat jest czarodziejem. Właśnie zaczął naukę w tamtejszej szkole magii – powiedział Harry.
– Ron, zapytaj ją, czy nie ma jakiejś fajnej koleżanki, którą może kręcić czarodziej – powiedział Seamus. – O wiem! Zróbmy sobie w piątkę zdjęcie i jej wyślijmy.
– To nie jest takie głupie – powiedział nagle Harry. – Moglibyśmy zrobić kilka fajnych zdjęć z Hogwartu. To chyba nie jest zabronione?
– Nie, o ile robi się to dla prywatnych celów – powiedział Seamus. – W końcu Colin biega z aparatem po całej szkole. Gdyby ktoś miał coś przeciwko skonfiskowaliby mu go.
– Czyli musimy pożyczyć od niego aparat? – spytał Neville.
– Jeszcze czego – mruknął Seamus i otworzył swój kufer. Wyjął z niego mugolskiego Polaroida. – Dostałem od babci na urodziny. Mama pomogła mi go zaczarować, żeby działał w Hogwarcie.
– Zwrócę ci za kliszę – obiecał mu Harry, ale chłopak zbył go ręką. – Dzięki chłopaki – powiedział nagle.
Wszyscy czterej popatrzyli na niego.
– Za co? – spytał Dean.
– Za akceptację. Bałem się – powiedział szczerze. Dean klepnął go w ramię.
– Rozumiem. Przechodziłem coś podobnego. Coming out nie jest łatwy – przyznał. – Ale faktycznie lepiej nie rozgłaszać szerzej takich rzeczy. Zwłaszcza że jesteś osobą publiczną.
– Czasem mam wrażenie, że moje życie to prawdziwy cyrk – westchnął Harry.
– Cyrk, czy nie, ale możesz na nas liczyć. Jesteśmy kumplami – zapewnił go. – A teraz panowie ogarniamy się i proponuję iść na śniadanie, zanim Ron zaślini zdjęcie tej pięknej dziewczyny.
,,,
Harry czuł się zdecydowanie pewniej z myślą, że koledzy z dormitorium przyjęli wszystko spokojnie i obyło się bez krępującej sytuacji, której naprawdę się bał. Dean nawet żartował, że gdyby wiedział wcześniej o preferencjach Harry'ego, to pokusiłby się o zaproszenie go na randkę.
– W Hogwarcie jest kilku gejów, ale z oczywistych powodów nie mówią o tym głośno – powiedział mu Dean.
– No to ciekawe skąd o tym wiesz? – spytał Ron, wiążąc krawat.
– A wpadłem kiedyś w męskiej łazience na drugim piętrze na Puchona i o dziwo Ślizgona z siódmej klasy. Byli tak zajęci sobą, że mnie nie zauważyli.
– Po co ja pytałem?! – jęknął Ron.
– No to dziś mamy pierwszą lekcję ze Snapem – mruknął Seamus, kiedy usiedli przy stole Gryfonów do śniadania.
Neville zbladł od razu, słysząc to.
– Spokojnie. Ta przylepka Harry'ego mówiła, że Snape zachowywał się przyzwoicie – powiedział mu Dean. – Może trochę zmiękł.
– Snape i zmiana? – spytał Seamus. – Prędzej Sam-Wiesz-Kto skoczy z mostu.
Harry nie skomentował tego. W końcu musiał zachować pozory i wiedział, że dla ich klasy Mistrz Eliksirów na pewno nie będzie tak miły, jak dla pierwszorocznych. Wszyscy wiedzieli, że uwielbia odbierać punkty Gryfonom. Kiedy zauważył Hermionę, powiedział jej cześć, ale dziewczyna nie odpowiedziała.
– Co ją ugryzło? – spytał Neville.
– Pokłóciliśmy się – powiedział krótko Ron. – Ona uważa, że zawsze musi mieć rację.
Dotarcie na lekcję Obrony nie zajęło im po śniadaniu dużo czasu, a niedługo potem dołączyli do nich Ślizgoni. Zgodnie z przewidywaniami Severus był tak samo paskudny, jak zawsze, ale Harry wiedział, że to była tylko gra. Poznał mężczyznę od jego czułej strony, więc ze spokojem znosił wszystkie szyderstwa pod adresem Gryfonów.
Snape postanowił wprowadzić zaklęcia niewerbalne. Hermiona niepytana od razu wyrwała się z wyjaśnieniami, o co chodzi.
– Minus dziesięć punktów, Granger! – warknął. – Nie pytałem cię o nic! Naucz się w końcu, że nie jesteś wszechwiedząca!
Harry i Ron widzieli, jak dziewczyna zaciska mocno pięści pod stołem.
– O ile definicja była czyście książkowa, tak nie była pełna – powiedział. – Zaklęcia niewerbalne wymagają większej koncentracji, ponieważ nie wypowiadacie ich na głos, a skupiacie swoją wolę na ich wykonaniu. Wątpię, żeby większość z was zdołała opanować jakieś w tym miesiącu.
Następnie Severus polecił im wstać i jednym ruchem różdżki odsunął ławki pod ściany.
– Potter! Porobisz za ochotnika do demonstracji – powiedział, a wszyscy Ślizgoni uśmiechnęli się złośliwie. – Na środek – polecił. Harry domyślał się, o co chodzi. Przed wyjazdem do Hogwartu ustalili między sobą kilka scenariuszy dla zachowania pozorów. Musieli oszukać zarówno uczniów, jak i nauczycieli.
Harry stanął więc naprzeciwko profesora z różdżką w ręce i czekał na polecenie.
– Proste zaklęcie tarczy, Potter. Tyle chyba potrafisz, skoro zdałeś egzaminy.
– Tak myślę, panie profesorze – odparł chłopiec.
– Przekonamy się. Macie wszyscy patrzeć dokładnie. Potter najpierw postawi tarczę za pomocą zaklęcia werbalnego, a potem niewerbalnego. Lepiej, żeby każdy z was mógł potem wskazać różnicę, bo gwarantuję szlaban.
Harry starał się wyglądać na lekko zdenerwowanego i nie uśmiechnąć się. Już wiedział, o co chodzi. To miał być mały pokaz siły dla Ślizgonów.
– Rictusempra! – powiedział nagle Snape i z jego różdżki w sekundę pomknęło w kierunku Harry'ego zaklęcie.
– Protego! – Harry szybko rzucił zaklęcie tarczy. Czar profesora odbił się niej. Harry pozostał skupiony. Wiedział, że mężczyzna zaatakuje go teraz bez ostrzeżenia. Dosłownie kilka sekund później w jego stronę pomknęło niewerbalne zaklęcie. Odruchowo wykonał ruch dłonią i wyobraził sobie niewidzialny mur. Nie miał wprawy, więc jego tarcza nie była silna i odrzuciło go w tył, ale przyjęła zaklęcie.
– No, no. Całkiem nieźle Potter – mruknął Snape, kiedy chłopiec podnosił się z podłogi. – Tarcza była słaba, ale wystarczyła do odbicia ataku. Dobieracie się w pary i ćwiczycie. Na co czekacie?! – warknął, a wszyscy zaczęli się ustawiać parami naprzeciwko siebie.
– W porządku? – spytał Ron, podchodząc do Harry'ego. Złoty Chłopiec pokiwał głową, rozmasowując sobie udo. Będzie miał na nim solidnego siniaka.
– Potter! Weasley! A wy, na co czekacie?! – usłyszeli i szybko dołączyli do reszty klasy.
,,,
– Hermiona chodzi wściekła i rozpowiada, że Snape niesprawiedliwie odjął jej punkty – powiedział Neville, który dosiadł się do Rona i Harry'ego w pokoju wspólnym.
Harry, który właśnie kończył esej na eliksiry, popatrzył na niego, a potem na Rona.
– Ja naprawdę nie wiem, co się z nią ostatnio dzieje. Nic do niej nie dociera – westchnął rudzielec. – Próbowałem z nią rozmawiać, ale tylko odwróciła się na pięcie i tyle ją widziałem.
– To takie dziwne – zauważył Neville. – Wasza trójka zawsze trzymała się razem.
– Jak widać wszystko się może zmienić – mruknął Harry.
– Wiem, że to nie moja sprawa, ale o co się pokłóciliście?
Harry westchnął. W sumie to nie była żadna tajemnica i opowiedział wszystko koledze. Neville wysłuchał go ze zdziwieniem.
– Nie miała prawa mówić ci czegoś takiego – powiedział. – Przecież to twój wybór, kim chcesz zostać po szkole.
– Jak widać, ona uważa, że wie lepiej – mruknął Ron. – Ciekawie, że mnie się nie czepia, tylko Harry'ego – zauważył. Ćwiczył właśnie jedno z niewerbalnych zaklęć i Neville dołączył do niego.
– Wszyscy zawsze się dziwili, że się z nią kumplujecie, ale uznali, że skoro tak jest, to nie może być taka zła – przyznał Neville. Machnął różdżką, żeby w niewerbalny sposób spróbować podnieść jeden z węgielków w kominku, ale coś poszło nie tak, bo węgielek, zamiast się unieść, wystrzelił z kominka i spadł prosto na podręcznik do eliksirów Harry'ego.
Harry krzyknął zaskoczony, gdy jego książka stanęła w płomieniach.
– Aquamenti! – powiedział, szybko gasząc mały pożar, ale cały środek podręcznika pochłonął ogień.
– Przepraszam! – Neville naprawdę nie chciał, żeby tak wyszło. – To był wypadek! Naprawdę!
– Wiem – powiedział Harry, podnosząc książkę do góry. – Będę musiał zamówić sobie nowy podręcznik.
– Ale możesz nie dostać go przed kolejnymi zajęciami – zauważył Ron.
– Spytam profesora, czy nie miałby pożyczyć jakiegoś do tego czasu – powiedział, wstając.
– Chcesz iść teraz? Jest prawie cisza nocna.
– Wezmę pelerynę.
Dwadzieścia minut później Harry stał już przed drzwiami do kwater Mistrza Eliksirów i zapukał. Nie znał nowego hasła, a Snape nie fatygował się, żeby mu je zdradzić. Miał nadzieję, że mężczyzna nie będzie na niego zły za te nagłe odwiedziny. Po chwili drzwi otworzyły się. Severus nie miał na sobie szkolnej szaty, a proste spodnie i koszulę. Harry uśmiechnął się lekko.
– Cześć – powiedział cicho na wypadek, gdyby Snape nie był sam. – Mogę wejść?
Severus popatrzył w kierunku, z którego dochodził głos i skinął głowa. Złoty Chłopiec przemknął szybko obok niego i zdjął pelerynę, kiedy drzwi się za nimi zamknęły.
– Coś się stało? – spytał mężczyzna, patrząc na niego.
– Nie. To znaczy nic, o co powinien się pan martwić. W sensie nic z tych rzeczy – zapewnił go szybko Harry, kiedy profesor do niego podszedł.
– To dobrze – powiedział, patrząc na chłopca. – Żadnych wizji? Żadnych czarnych myśli?
Harry zawahał się przez chwilę. Nie miał wizji, ale miał wrażenie, że ostatnio wyczuwa jakieś dziwne podekscytowanie Voldemorta. Wiedział, że nie może tego ukrywać. Snape wysłuchał go bez słowa.
– Podekscytowanie – mruknął Severus.
– Był pan ostatnio wzywany?
– Tak. Byłem. Musiałem dostarczyć eliksiry. Czarny Pan faktycznie wyglądał na zadowolonego z siebie.
– Myśli pan, że to ma związek z Malfoyem?
– Nie wiem, ale skoro wspomniałeś już o Draco, to był u mnie ostatnio. Mówił, że ścięliście się.
– Nie nazwałbym tak tego. Zaczepiał mnie, więc powiedziałem mu, co o tym myślę. Nic poza tym – zapewnił go Harry, siadając na kanapie. Podwinął nogi pod siebie i oparł głowę tak, jak zawsze to robił. Uśmiechnął się lekko. – Tęskniłem za tym.
– Wiesz, że musimy być bardzo ostrożni – przypomniał mu starszy czarodziej, siadając obok niego. Delikatnie zaczął głaskać palcami jego twarz.
– Wiem – powiedział. Przymknął oczy i rozkoszował się delikatnym dotykiem na swojej skórze. Naprawdę tęsknił za tym. Tęsknił za Snapem.
– Chyba nie urządziłeś sobie nocnej wycieczki tylko po to, żeby mi powiedzieć, że się stęskniłeś? – spytał Severus.
– Co? Ach, no tak! To znaczy nie! Uch! Chłopaki ćwiczyli zaklęcia niewerbalne i przez nieuwagę spalili mi podręcznik do eliksirów. Chciałem zapytać, czy nie ma pan pożyczyć mi jakiegoś do czasu, aż zamówię nowy.
Severus patrzył na niego przez kilka sekund, a potem nagle zaczął się śmiać. To był tak zaskakujący widok, że Harry nie potrafił oderwać od niego wzroku. Nigdy nie widział, żeby Mistrz Eliksirów tak się śmiał. W zasadzie chyba nigdy nie widział go śmiejącego się.
– Spalili ci podręcznik? – spytał po chwili. Harry pokiwał głową. – Poczekaj – powiedział, wstając z kanapy. Podszedł do jednej z półek i wyjął z niej jedną z książek. – Trzymaj. To mój stary podręcznik do eliksirów – powiedział, podając mu go.
– Dziękuję. – Harry uśmiechnął się i przekartkował go ciekawie. – Och. Ile notatek – zauważył.
– Ulepszałem receptury.
– A to chyba nie tyczy się eliksirów? – spytał, wskazując na zapiski na marginesach.
– To zaklęcia, które były modne, gdy byłem nastolatkiem albo, które wymyśliłem sam. Tego wolałbym, żebyś nie próbował – przyznał, pokazując palcem na jedno z nich.
– Sectusempra? Brzmi trochę jak Rictusempra.
– Rictusempra jest zaklęciem obezwładniającym przeciwnika. Natomiast to wymyślone przeze mnie, może zadać śmiertelne rany, jeśli zostanie rzucone z wielką siłą. A ty taką siłę posiadasz – przypomniał mu. – Niemniej jednak może ci się przydać, gdy dojdzie do konfrontacji z Czarnym Panem.
– Mówiłem, że nie będę walczył – przypomniał mu Harry.
– Harry. To nie będzie kwestia tego, czy będziesz chciał walczyć, czy nie. Zostaniesz do tego zmuszony, jak my wszyscy – wyjaśnił starszy czarodziej i usiadł ponownie obok niego. – Obawiam się, że nie mamy już wyboru.
Złoty Chłopiec westchnął i przytulił się do boku starszego czarodzieja.
– Boję się – przyznał cicho.
– Tylko głupiec się nie boi. Strach pozwala nam unikać niebezpieczeństw. Teraz jednak musimy stawić mu czoła.
– Voldemort będzie mnie zawsze ścigał, prawda?
– Obawiam się, że tak.
Harry wiedział, że nie ma wyboru. Nie chciał walczyć, nie chciał zostać mordercą, ale w przeciwnym razie nigdy nie będzie wolny.
– Pomoże mi pan? – spytał nagle. – Nauczy mnie pan wszystkiego, co może mi się przydać?
Severus bez namysłu skinął głową i objął chłopca. Uspokajająco głaskał go po plecach. To był jeden z tych momentów, gdy Harry ponownie mógł poczuć się zdany tylko na siebie i spróbować ponownie ze sobą skończyć. Nigdy więcej nie chciał zobaczyć takiej sceny jak wtedy na wieży astronomicznej. Do dziś miał ją przed oczami.
– Pomogę ci – zapewnił.
– Dziękuję.
Severus odsunął się trochę i chwilę później przylgnął ustami do warg Harry'ego. Całował go niespiesznie i delikatnie. Złoty Chłopiec przymknął oczy, rozkoszując się tym cudownym uczuciem. Objął szyję profesora ramiona, przylegając do niego ponownie. Westchnął, czując znajome już dłonie, wsuwające się pod jego bluzę i gładzące jego skórę. Jedna z dłoni zsunęła się między jego nogi i ścisnęła lekko jego męskość przez materiał spodni. Jęknął głośno, nie potrafiąc się powstrzymać.
Uwielbiał to, jak Mistrz Eliksirów go dotykał i uważał, że mężczyzna ma magiczne dłonie. Taki dotyk w zupełności wystarczał, żeby doprowadzić go na szczyt.
Godzinę później Harry doprowadzał się do porządku z zamiarem powrotu do Wieży.
– Zanim pójdziesz mam dwa pytania – powiedział Severus, podczas gdy chłopak zapinał bluzę. – Słyszałem, że zabłysnąłeś na eliksirach.
– To był przypadek – odparł zgodnie z prawdą Harry. – Przypomniał mi się kilka rzeczy, o których mówił mi pan w wakacje i zaryzykowałem, zmieniając nieco sposób przygotowania eliksiru.
– Co dokładnie zrobiłeś?
– Um... Nie pociąłem fasolki, tylko zmiażdżyłem ją srebrnym nożem – wyjaśnił.
Severus był pod wrażeniem, że Harry wpadł na to. Poczuł coś na kształt dumy z chłopaka.
– Bardzo dobrze. W moim starym podręczniku znajdziesz jeszcze niejedną wskazówkę.
– Chce pan, żebym był dobry z eliksirów? – zdziwił się szczerze.
– Myślę taktycznie, Harry. Musisz nauczyć się szybko myśleć i modyfikować pewne rzeczy. To jedna z zasad przetrwania i tego mam zamiar cię nauczyć. Musisz mi jednak obiecać, że będziesz bezwzględnie wykonywać moje polecenia. Zapewniam cię, że nie zawsze będą ci się one podobać.
Złoty Chłopiec popatrzył na niego uważnie. Już nie myślał o śmierci. Już nie chciał umrzeć. Chciał przeżyć i wprowadzić swoje plany w życie. Chciał to zrobić zarówno dla siebie, jak i dla tych wszystkich czarodziejów, którzy znaleźli się w podobnej do niego sytuacji. Dlatego zgadzał się na wszystko i wiedział, że Snape zmuszony jest czasem robić okropne i brutalne rzeczy. Skinął zatem głową na znak zgody.
– A pana drugie pytanie? – przypomniał sobie nagle.
– Czy eliksir zaczął przynosić rezultaty?
Czerwona jak burak twarz Harry'ego było najlepszą odpowiedzią.
---
Próbowaliście kiedyś zrobić różdżkę? Ja zamierzamspróbować i zobaczymy, co mi wyjdzie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top