Rozdział 17

Dziękuję wam za wszystkie komentarze i gwiazdki^^ Jesteście kochani.

Rozdział 17

Harry czuł jednocześnie podekscytowanie i zdenerwowanie. Tego dnia miał się dowiedzieć czegoś o rodzinie swojej mamy.

Rodzina Richardsów, do których właśnie szli na obiad, przez wiele lat mieszkała po sąsiedzku z jego mugolskimi dziadkami. Do tej pory Harry jakoś nigdy nie pomyślał o nich i sam teraz zastanawiał się dlaczego. Zorientował się, że nie wiedział też nic o rodzicach swojego ojca. Myślał o tym przez dobre dwie godziny, zanim w końcu zdołał zasnąć poprzedniego wieczora.

Rano przy śniadaniu zaryzykował i spytał o nich profesora.

– Nie wiem o nich zbyt wiele – przyznał szczerze. – Twój psi chrzestny na pewno wiedziałby sporo, w końcu mieszkał z nimi jakiś czas. Domyślam się jednak, że na razie nie chcesz z nim rozmawiać.

– Mógłbym z nim porozmawiać, ale nie będąc z nim sam na sam – zauważył Harry. – Ale nawet wtedy nie czułbym się komfortowo. A przynajmniej nie w tej chwili.

Severus spojrzał na niego uważnie. Black naprawdę porządnie wystraszył chłopaka, jeśli ten nie brał pod uwagę spotkania z nim, nawet w czyimś towarzystwie. Był pewien, że Lupin usadziłby Blacka bez mrugnięcia okiem, gdyby zauważył coś niepokojącego w jego zachowaniu. Nie miał jednak zamiaru namawiać Harry'ego na spotkania z animagiem. Musiał sam tego chcieć.

– Wiem, że twój dziadek od strony ojca miał na imię Fleamont i z tego, co pamiętam, był bardzo szanowanym aurorem. Jego żona miała na imię Euphemia. Za to twoja prababka nazywała się Dorea Black.

– Więc jestem spokrewniony z Blackami? – spytał Harry zaskoczony. Nie słyszał o tym nigdy, ale przypomniało mu się drzewo genealogiczne rodziny Syriusza. Chyba faktycznie widział tam nazwisko Potter, ale nie zwrócił na to wtedy uwagi.

– Większość czarodziejów czystej krwi jest ze sobą spokrewniona – zauważył profesor.

– Ja nie jestem czystej krwi.

– Nie, ale twój ojciec był. To było do przewidzenia, że ktoś z jego przodków prędzej czy później zwiążę się z Blackami. Byli bardzo starym i szanowanym rodem, dlatego wiele rodzin chciało mieć z nimi jakieś koligacje.

– Chyba nigdy tego nie zrozumiem – mruknął Harry.

– Nie musisz. Jesteś na to jeszcze za młody, a poza tym nie wychowałeś się w takim środowisku. Dlatego nie jest to dla ciebie nic istotnego.

Złoty Chłopiec milczał przez chwilę.

– Ciekawe, co by powiedzieli, gdybym im powiedział, że jestem gejem – powiedział nagle.

– Nie odpowiem ci na to pytanie – odparł szczerze Snape. – Nie znałem ich.

– Ale dobrze znać chociaż ich imiona. Teraz mogę poszukać jakichś informacji i zdjęć. Albo portretów.

– Nie słyszałem nigdy, żeby Potterowie tworzyli magiczne portrety, ale kto wie. – Mistrz Eliksirów pomyślał, że mógłby spytać o nich Minerwę. W archiwach szkoły na pewno było coś na ich temat. Harry miał pełne prawo poznać historię swojej rodziny, a teraz miał dowiedzieć się czegoś o jej mugolskiej części.

Severus powiedział mu o rodzicach Lily tyle, ile pamiętał. Bywał u nich w domu, ale nie rozmawiał z nimi jakoś wiele. On i Lily woleli spędzać czas w parku i rozmawiać o magii. Inną sprawę było, że mieli tam swoje miejsce, w którym chowali się przed Petunią. Mógł zrozumieć jej zazdrość o zdolności siostry, ale nie był w stanie znieść wyzywania ich od dziwadeł. Harry wiedział coś o tym. Siostra Lily nazywała go tak prawie całe jego życie. Powtarzała to tak często, aż chłopiec zaczął w to wierzyć. Na szczęście regularne wizyty u psychologa stawiały powoli chłopca psychicznie na nogi.

– Jesteście. – Kobieta, którą spotkali z jej ojcem w markecie, uśmiechnęła się, otwierając im drzwi. – Wchodźcie, wchodźcie.

– Dzień dobry pani – powiedział grzecznie Harry, a Severus skinął jej uprzejmie głową.

– Nie mów do mnie pani. Czuję się wtedy staro – powiedziała. – Mam na imię Sara.

– Jakoś tak nie wypada chyba – przyznał niepewnie chłopiec.

– No dobrze. To możesz do mnie mówić „ciociu Saro". Lepiej? – spytała go z uśmiechem.

Harry nie wydawał się do końca przekonany, czy powinien tak mówić do zupełnie mu obcej kobiety. Widząc, że najwyraźniej nie odpuści, pokiwał tylko głową.

– Świetnie – ucieszyła się.

Przy obiedzie poznali męża Sary i dwójkę ich wnuków. Ich syn i jego żona wyjechali na kilka dni. Patrick miał siedem lat i patrzył ciekawie na Harry'ego, a Lucy miała cztery latka i zdecydowanie bardziej ciekawił ją Severus, bo zerkała na niego ciągle. Złoty Chłopiec z trudem powstrzymywał rozbawienie, kiedy to zauważył.

Po posiłku ojciec Sary przyniósł stare albumy ze zdjęciami i usiadł z Harrym na kanapie. Kobieta w tym czasie zrobiła kawy. Severus z wdzięcznością przyjął od niej filiżankę i upił trochę.

– Popatrzmy – powiedział starszy pan, przekładając strony albumu. Chłopiec już dowiedział się, że miał na imię Andrew. – O jest. To zdjęcie z czasów szkolnych. – Pokazał mu bardzo stare czarno-białe zdjęcie, na którym było kilkunastu chłopców. – To jest twój dziadek, Henry Evan.

– Miał na imię Henry? – spytał zaskoczony Harry.

– Zgadza się. Najwyraźniej dostałeś imię na pamiątkę po nim. On i jego żona Emma, zmarli niedługo po ślubie twojej mamy. Mieliśmy tego roku okropną epidemię grypy. Przyczyną były powikłania.

– Rozumiem – przyznał chłopiec. W duchu odetchnął z ulgą, że nie była to jakaś tragiczna śmierć albo – co gorsza – atak śmierciożerców.

– Są pochowani na tutejszym cmentarzu. Potem mogę ci pokazać gdzie. Petunia nigdy nie odwiedza ich grobu, więc ja się nim zajmuję – przyznał.

– Naprawdę? – Harry był miło zaskoczony. – Dziękuję panu.

– Nie ma sprawy. Chociaż tyle mogę zrobić teraz dla Henry'ego. Kiedyś bardzo mi pomógł.

– Na przykład budować ten dom – odezwała się Sara. – Twój dziadek pomagał mojemu tacie. Chyba jest nawet gdzieś zdjęcie, jak siedzą razem na dachu. Może mu pokażesz, tato? – spytała. Po jej minie Harry już czuł, że w tej historii było coś ciekawego.

– Moja własna córka się nade mną znęca – mruczał Andrew, ale pokazał chłopcu zdjęcie. Harry momentalnie zaczął się śmiać. Już rozumiał, o co chodziło Sarze i nawet Severus podszedł i zerknął ciekawie na zdjęcie. Mistrz Eliksirów z trudem powstrzymał śmiech.

Na zdjęciu starszy pan i dziadek Harry'ego siedzieli na dachu, a komin posłużył im za stolik pod szklanki z trunkiem. Najwyraźniej wznosili toast za ukończoną budowę.

– Pomysłowe – skomentował tylko Severus.

– A to jest ich zdjęcie ślubne. Byłem jego drużbą – powiedział Andrew, wyjmując zdjęcie z albumu. Uśmiechnął się i po chwili podał je Harry'emu. – Weź je.

Chłopiec był tak zaskoczony, że zaniemówił na chwilę.

– Nie mogę – zdołał w końcu wyksztusić.

– Posłuchaj mnie uważnie. Ja mam wiele zdjęć, które przypominają mi Henry'ego i Emmę. Nic się nie stanie, jak będziesz miał jedno z nich – przyznał starszy pan. Harry z pewnym wahaniem wziął of niego starą fotografię. Ten gest był dla niego porównywalny z tym, kiedy Hagrid zrobił dla niego album ze zdjęciami jego rodziców. Był pewien, że to zdjęcie też do niego trafi.

– Dziękuję – powiedział cicho.

– Petunia pewnie nie opowiadała ci za wiele o rodzinie – domyśliła się Sara.

Harry pokręcił głową.

– Ciotka bardzo nie lubiła, kiedy pytałem o rodziców – odparł zgodnie z prawdą. – Zawsze mówiła, że tata był bezrobotnym pijakiem, a mama wcale nie była lepsza.

– Co za bzdura! – prychnął z oburzeniem Andrew. – Co ta zazdrość robi z ludźmi.

– Kiedy twoja mama została przyjęta do tej szkoły dla zdolnych dzieci, w Petunię jakby sam diabeł wstąpił – przyznała Sara. Najwyraźniej dziadkowie Harry'ego powiedzieli sąsiadom, że ich młodsza córka otrzymała jakieś stypendium za swoje osiągnięcia w nauce. – Oczywiście, że sama mogła też wiele osiągnąć. W końcu nie była głupia, ale miała tak paskudny charakter, że wolała topić się we własnym jadzie, zamiast być dumna z siostry. Ja może orłem nigdy nie byłam, ale zawsze z podziwiałam mojego starszego brata, który studiował na Oxfordzie.

– Twoi dziadkowie zawsze mieli problemy ze swoją starszą córką – podjął ojciec Sary. – Dziewczyna wmówiła sobie, że bardziej kochają Lily i ją faworyzują. Była to jedna, wielka bzdura. Kochali je obie tak samo i robili, co tylko mogli, żeby obie ukończyły szkoły.

– Ja pamiętam sytuację, kiedy Petunia wyprowadziła się z domu. Chyba wszyscy w sąsiedztwie ją wtedy słyszeli – mruknęła Sara. – Odprowadzałam syna do szkoły, kiedy Petunia wyszła z domu z walizkami, krzycząc, że jej noga więcej tu nie postanie i skoro bardziej kochają jej siostrę-dziwaczkę, to ona nie chce ich znać. Potem wsiadła do samochodu jakiegoś chłopaka i odjechała z nim.

– Poważnie? – spytał Harry. Nigdy nie podejrzewałby swojej ciotki o coś takiego. – Ciotka zawsze kreowała się na idealną panią domu.

– Petunia nie była złym człowiekiem, Harry – powiedział mu Andrew. – Miała jednak bardzo słaby charakter i łatwo dawała się ponieść zazdrości. Stworzyła sobie pewną wizję swojego idealnego świata, w którym to ona, jako ta starsza, powinna być szanowana i podziwiana przez młodszą siostrę.

– Nic dziwnego, że nawet Noah i Alexia nie mogli z nią wytrzymać – mruknęła Sara.

– Kto? – spytał Harry.

– A no tak. Skąd możesz to wiedzieć, dziecko – powiedział Andrew. – Henry miał młodszą siostrę. Miała na imię Suzie. Wyszła za mąż za Amerykanina i wyjechała z nim do Stanów. Przyjeżdżała jednak, co jakiś czas w odwiedziny razem z mężem i dziećmi. Byli nimi właśnie Noah i Alexia. Chłopiec był w wieku Lily, a dziewczynka chyba trzy lata młodsza. Petunia myślała, że będzie sobie rządzić młodszą siostrą i kuzynami, ale szybko przekonała się, że nic z tego.

– Panie Snape, pan ich chyba poznał kiedyś? – spytała Sara.

– Proszę mi mówić Severus – powiedział pod wpływem impulsu Mistrz Eliksirów. – Chyba raz ich widziałem, ale to było tak dawno temu, że zupełnie o tym zapomniałem. Wydaje mi się, że jeszcze wtedy nie znałem Lily i zwróciłem po prostu uwagę na grupkę dzieci, bawiących się w parku. Nie miałem pojęcia, że to byli jej kuzyni.

– Czyli mam jeszcze jakichś krewnych poza ciotką – powiedział Harry. Był niesamowicie zaskoczony, ale też poczuł znowu to przyjemne ciepło w środku. Bardzo chętnie poznałby ich.

– Wydaje mi się, że gdzieś mamy numer do Noah. Zostawił nam go po pogrzebie twoich dziadków – przypomniała sobie Sara. – Możemy spróbować się z nim skontaktować.

– To możliwe? – spytał Harry z taką nadzieję w głosie, że kobiecie aż zrobiło się go żal. Jak bardzo ten chłopiec musiał być niekochany w domu ciotki, że tak bardzo chciał poznać swoich dalszych krewnych.

– Jeśli się nie przeprowadzili ani nie zmienili numeru to tak. Spróbuję się z nim skontaktować i dam ci znać – obiecała mu.

,,,

Na Spinner's End wracali, nic nie mówiąc. Dopiero gdy przestąpili próg domu, Harry odezwał się.

– Nie mogę w to uwierzyć – przyznał. – Mam jeszcze jakichś krewnych. Ciotka nigdy o nich nie wspominała.

– Zgaduję, że Petunia kompletnie odcięła się od rodziny i dlatego nic nie mówiła – odezwał się mężczyzna.

– Mimo wszystko nie powinna tego ukrywać. Gdyby się z nimi skontaktowała, może oni mogliby się mną zająć. Miałaby spokój i nie musiałaby mnie oglądać. Co za zołza – mruknął, opadając na kanapę.

Mistrz Eliksirów po chwili usiadł obok niego i objął go ramieniem, przyciągając do siebie. Harry chętnie przytulił się do jego boku.

– Jeszcze nic straconego – zapewnił chłopca.

Harry pokiwał głową i wyjął z kieszeni bluzy zdjęcie swoich mugolskich dziadków. Uśmiechnął się lekko.

– Pan Andrew powiedział, że dziadek miał zielone oczy, a babcia miała taki kolor włosów jak mama. Dobrze ich widzieć, nawet jeśli tylko na czarno-białej fotografii.

– Jest zaklęcie, które mogłoby nadać zdjęciu kolory.

– Nie. Tak jest dobrze. Przynajmniej nie są już dla mnie osobami bez twarzy i imion. To dla mnie naprawdę wiele.

– Chciałbyś poznać swoich amerykańskich krewnych – domyślił się mężczyzna.

– Chciałbym chociaż z nimi porozmawiać.

Severus doskonale to rozumiał. Dawno temu też marzył o tym, żeby poznać swoich krewnych. Jego matka była czystej krwi, ale ponieważ poślubiła mugola, rodzina wydziedziczyła ją i nigdy nie miał z nimi kontaktu. Poznał natomiast swoją babcię od strony ojca. Była dość oschła i rzadko okazywała emocje, ale Severus jakoś zdołał nawiązać z nią nić porozumienia. Było mu naprawdę przykro, kiedy zmarła. Nie chciał, żeby Harry musiał przechodzić przez coś podobnego. Poznanie krewnych mogłoby bardzo pomóc jego psychice i miał szczerą nadzieję, że wszystko się ułoży.

,,,

Kilka dni później spotkali ponownie Sarę, kiedy robili zakupy.

– Dobrze, że was spotkałam – powiedziała. – Udało mi się skontaktować z Noah. Powiedział, że zadzwoni do nas dziś wieczorem, więc przyjdźcie.

Harry był jej niesamowicie wdzięczny. Ta obca kobieta robiła dla niego więcej niż jego własna ciotka. Zanim poszli wieczorem do domu Richardsów, Severus kazał chłopcu wypić eliksir uspokajający.

– Ręce ci się trzęsą – prychnął. – Zaraz ci to pewnie przejdzie na nogi, a ja nie mam zamiaru cię nieść przez miasto.

– Zdenerwowany? – spytał Andrew, który siedział znowu obok Harry'ego na kanapie. Chłopiec pokiwał głową. Eliksir nie uspokoił go całkowicie, ale bez niego dostałby zapewne ataku paniki. – To normalne, ale na pewno wszystko będzie dobrze.

Złoty Chłopiec bardzo chciał mu wierzyć, ale niemalże podskoczył, kiedy telefon się rozdzwonił i Sara poszła odebrać. Po krótkiej wymianie zdań skinęła na niego, żeby podszedł i oddała mu słuchawkę. Ścisnęła lekko jego ramię w przyjacielskim geście otuchy i wróciła do salonu, żeby dać mu nieco prywatności. Harry wziął kilka głębszych oddechów, próbując się uspokoić przed rozmową.

– Halo?

– Cześć. Rozmawiam z synem Lily, prawda? – odezwał się męski głos. Harry pomyślał, że ma całkiem sympatyczne brzmienie.

– Tak. Mam na imię Harry – odpowiedział.

– Miło mi cię poznać. Nazywam się Noah Miller. Byłem zaskoczony, kiedy Sara nagle do mnie zadzwoniła.

– Ja byłem zaskoczony, kiedy okazało się, że poza ciotką Petunią mam jeszcze jakąś rodzinę.

Harry usłyszał głośne westchnienie mężczyzny.

– No tak. Cała Petunia. Jakoś nie jestem zdziwiony, że przemilczała fakt naszego istnienia. Zawsze twierdziła, że obnosimy się ze swoim amerykańskim pochodzeniem. Zawsze chciała być najlepsza i nie mogła zrozumieć, że pochodzenie nie ma z tym nic wspólnego. Ciebie pewnie też traktowała z góry?

– Można to chyba tak nazwać – zgodził się chłopiec.

– Muszę ci zadać pewne pytanie, Harry – przyznał szczerze Noah.

– Tak?

– Masz takie zdolności jak Lily, zgadza się?

Harry'ego zatkało na chwilę. Wyglądało na to, że kuzyn jego mamy wiedział, że była czarownicą.

– Wiedział pan o tym? – spytał w końcu.

– Możesz mówić do mnie wujku – zapewnił go Noah. – I tak. Wiedziałem, że Lily była czarownicą. To był przypadek. Mój ojciec prowadził interesy z Brytyjczykami i kiedyś zabrał nas ze sobą w podróż. Skorzystaliśmy z okazji i z mamą odwiedziliśmy krewnych. Twoja mama odrabiała właśnie jakąś pracę wakacyjną do szkoły. Mocno nas zatkało na widok tych wszystkich książek, pergaminów i piór. Wtedy powiedziała nam wprost, kim jest i jakie ma zdolności. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że nie możemy o tym nikomu powiedzieć. Byliśmy też na jej ślubie, więc widziałem, co potrafił twój ojciec.

– Więc poznałeś mojego tatę?

– O tyle o ile. Zamieniłem z nim kilka zdań. Miałem nadzieję na dłuższą rozmowę, ale twój ojciec i jakiś jego przyjaciel zażartowali sobie wtedy z męża Petunii. Nie skończyło się to za dobrze.

O tym Harry nic nie słyszał, ale jeśli to była prawda, to wcale się nie dziwił, że ciotka i wuj mogli być tak cięci na czarodziejów. Każdy mugol, któremu zrobiono jakiś magiczny żart, mógł poczuć się bardzo niepewnie.

– Mogę się tylko domyślać – mruknął Harry. – Zgadza się. Jestem taki jak mama – powiedział wprost. – Ta sama szkoła, nawet jeszcze część tych samym nauczycieli.

– Petunia nie była zachwycona, kiedy dostałeś list?

– Próbowała zrobić wszystko, żebym tam nie poszedł, ale to była moja jedyna szansa, żeby się od nich wyrwać – powiedział szczerze. – Podobno ciotka była strasznie zazdrosna o zdolności mamy.

– Zazdrosna, to duże niedopowiedzenie. Robiła wszystko, żeby udowodnić, że twoja mama była dziwna. Oczywiście padały gorsze określenia, ale nie będę ci ich nawet cytował. Szkoda nerwów.

– Dlaczego ciotka nie powiedziała mi o was? – spytał Harry.

– Uważała, że trzymamy stronę Lily. Oczywiście to nie była prawda. Nie lubiliśmy bawić się z Petunią, bo nam rozkazywała i wymyślała zabawy w stylu, że ona jest królową i mamy spełniać jej zachcianki. Kiedy byliśmy starsi, wcale nie było lepiej pod tym kątem. Petunia twierdziła, że zdziwaczejemy tak samo, jak Lily. Oczywiście nic takiego nie miało miejsca. Z tym darem trzeba się urodzić.

– Nie przerażało was to?

– Z początku może troszkę. To było coś, czego nie mogliśmy w pełni zrozumieć, ale byliśmy dziećmi, więc bardzo szybko zaakceptowaliśmy, kim jest nasza kuzynka. Nawet bawiliśmy, że jesteśmy tacy jak ona. Robiliśmy fałszywe listy, sztuczne różdżki, zbieraliśmy różne rzeczy i udawaliśmy, że przygotowujemy coś magiczne. Takie zwykłe, dziecięce zabawy, ale w Petunii się gotowało, kiedy to widziała. Nie raz proponowaliśmy, żeby pobawiła się z nami, ale wyzywała nas wtedy od dziwadeł.

– Cieszę się, że tak spokojnie o tym mówisz, wujku. Bałem się, że będziesz podzielał poglądy ciotki – powiedział szczerze.

– Jesteśmy tylko ludźmi, dziecko. Nie mamy wpływu na to, kim się rodzimy, ale sami możemy kształtować swoją przyszłość. Poza tym... Mój najmłodszy syn jest taki jak ty.

Harry był szczerze zaskoczony, ale po chwili poczuł radość. To by oznaczało, że nie był jedyny czarodziejem w rodzinie.

– Naprawdę?

– Tak. Rick skończył w maju jedenaście lat i niedawno dostał wiadomość, że został przyjęty do tutejszej szkoły magii. Zawsze w jego otoczeniu zdarzały się dziwne rzeczy, ale list potwierdził nasze przypuszczenia. Wyjaśniliśmy wtedy naszym dzieciom, że moja kuzyna też miała takie zdolności i to nie jest nic złego.

– A reszta twoich dzieci? – spytał Harry.

– Przyjęły to z zaskoczeniem, ale nie było incydentu w stylu Petunii. Abby jest, zdaje się twoją równolatką. Stwierdziła, że jak jej się zmieni rozmiar, to będzie wiedziała do kogo iść, żeby dopasował jej ulubione ciuchy. Lesley z kolei ma czternaście lat i jego światem jest sport, więc skupia się na nim. Nie są już małymi dziećmi, więc patrzą na pewne sprawy już nieco doroślej.

– Może to będzie dziwne pytanie, ale wiedziałeś, jak zginęli moi rodzice? – spytał Harry.

– Niewiele wiem na ten temat – powiedział wprost. – Lily co jakiś czas pisała do nas listy. Stąd wiedzieliśmy, że spodziewa się dziecka. Ostatnią wiadomość dostałem od niej jakoś w kwietniu 1981 roku. Potem kontakt się urwał. W okolicy świąt zadzwoniłem do Petunii z pytaniem, czy wszystko u niej w porządku. Warknęła tylko, że ona i jej dziwaczny mąż nie żyją i rzuciła słuchawką. Byłem pewien, że ty także nie żyjesz. Nie miałem pojęcia, że oddano cię pod opiekę tego charakterku z piekła rodem.

– Uznano, że ciotka była moją jedyną krewną – wyjaśnił Harry.

– Gdybym wiedział o całej sytuacji, przyjechalibyśmy i zabrali cię ze sobą. Najgorszego wroga nie oddałbym pod opiekę Petunii.

Harry uśmiechnął się lekko. To było bardzo miłe. Noah przyznał, że spróbują przylecieć do Wielkiej Brytanii na kilka dni. Najlepiej w okolicach urodzin Harry'ego i wtedy będą mogli porozmawiać w cztery oczy.

Chłopiec był tak szczęśliwy, że wyściskał potem Sarę i podziękował jej za możliwość rozmowy z wujkiem. Za to, kiedy wrócili na Spinner's End, nie był już w stanie trzymać swoich emocji na wodzy i obok niego pojawił się srebrny jeleń.

Mistrz Eliksirów mógł tylko westchnąć.

---

A teraz mała niespodzianka kochani^^ Na moim profilu czeka na was mały prezent mikołajkowy. Specjalnie napisany na tę okazję one-shot.

Ponieważ uwielbiam rozmowy i dyskusję z wami, mam dowas kolejne pytanie. Patrząc na swój charakter i umiejętności, do jakiego domuw Hogwarcie trafilibyście, albo do jakiego chcielibyście trafić? Ja jestempewna, że byłabym Krukonem. XD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top