Janusz malarstwa
Do posiadłości Francisa dotarliśmy około południa.
Szczerze mówiąc nie miałem pojęcia jak można mieć taki ogromny dom, chociaż bardziej to podchodziło pod hangar dla samolotów pasażerskich.
Gdy podjechaliśmy pod bramę zza niej jakiś ochroniarz kazał nam grzecznościowo spadać.
Żeby nie było i tak go nie posłuchaliśmy. Postanowiliśmy, że Łotwa zostanie w samochodzie którym odjedzie w krzaki nieopodal bramy.
My postanowiliśmy się zakraść do środka lecz wszędzie było mnóstwo strażników.
Można pomyśleć że to więzienie o zaostrzonym rygorze bo było ich tylu co mrówek w mrowisku.
Jedynym sposobem aby się tam dostać było odwrócenie ich uwagi.
Litwa postanowiła to zrobić, nawet bez jakiegoś konkretnego planu po prostu pobiegła a straż za nią.
Nie mieliśmy pojęcia co zrobić, czy pomóc czy wejść do posiadłości.
Wiedzieliśmy tylko, że drugi raz taka okazja się nie powtórzy dlatego z ciężkim sercem weszliśmy do środka.
Przechodziliśmy przez wiele sali i jeszcze więcej korytarzy ale i tak najgorsze z tego wszystkiego były portrety które chyba miały przypominać ludzi.
Wtedy Szwedek pokazał ręką na jeden z obrazów w oddali i powiedział:
- Ten kto to malował miał chyba dupę zamiast oczu bo ten obraz jest tak gówniany....o kurwa to się zbliża.
Wtedy uciekaliśmy do wyjścia lecz zaraz obok były schody więc skończyliśmy turlając się na nich.
Już wtedy nic mi się nie chciało byłem tak poobijany, jakbym spadł z mostu na kamienie a przy okazji dostał kotwicą po głowie.
Przez parę minut nawet Szwedkowi pomyliły się wyrazy twarzy przez co zaczął się uśmiechać.
Gdy tak leżeliśmy u stóp schodów ta coś stało na schodach i powoli do nas schodziło.
Natychmiast wstaliśmy i poszliśmy czym prędzej dalej.
Weszliśmy do jednej z sal chyba w najmniej oczekiwanym momencie.
Zobaczyliśmy związanego półnagiego Arthura na krześle a przed nim Francis.
Wtedy normalnie straciliśmy puls, wycofaliśmy się do drzwi i wtedy to się stało.
Wpadliśmy na to coś jeszcze nigdy nie bałem się tak jak w tej chwili a Szwedek, jemu to po prostu oczy wypłynęły po tym co zobaczyliśmy.
Nagle Francis mówi:
- Widzę, że już poznaliście moją matkę.
Nagle Szwedek zaczął coś gadać w swoim języku ale wnioskuję, że te słowa były bardzo, bardzo złe.
Wtedy starsza pani powiedziała do nas :
- Ch..ch..chciałam się za..zapytać czy chcecie cherbary.
-Wie pani przepraszamy chętnie się napijemy na zgodę.
Wtedy Szwedek do mnie szepną:
- Ja z tym włochatym, przerośniętym i pomarszczonym szczurem herbatki nie chcę pić bo jeszcze ją zwrócę.
Dla pozoru wypiliśmy herbatę i opowiedzieliśmy co nas tu sprowadza ale jeszcze zanim zaczęliśmy poprosiłem Francisa aby ten kazał przyprowadzić Litwę tu na herbatę.
Francis zgodził się jeśli zapomnimy o widoku półnagiego i związanego Arthura.
-------------------------------------------------------
Sory za brak obrazka ale watt ma pewien problem do Francisa i nie pozwala mi wstawić jego jakże pięknej facjaty.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top