3/12

8 dni później

pół godziny stał przed małym sklepikiem zanim odważył się przekroczyć różane drzwi i ukryć za wysoką palmą przy wejściu. Na szczęście z powodu upału drzwi były otwarte i nie musiał oznajmiać swojego przyjścia dzwoneczkiem.

- Wtedy zabrał mi kredki i napisał każdym kolorem na mojej ławce jakieś angielskie słowo.

...

- Nie wiem Mo, nie znam angielskiego.

...

- Potem stwierdził, że tylko dzieci noszą kredki w liceum.

...

- No właśnie! Czym niby miałem zrobić laurkę dla mamy?

...

- No, a jak mu to wytłumaczyłem, to śmiał się jeszcze bardziej

...

- Tak, w końcu połamał mi prawie wszystkie i spuścił w toalecie na przerwie

...

- Tak wiem, że wydałem na nie pół pensji, ale nie umiałem go powstrzymać

...

- Masz rację Mo, może powinienem się postawić

...

- No oczywiście, że mam coś dla mamy, zrobiłem jej wianek. - Zdawało się, że chłopak z kimś rozmawia.

Z jakąś Mo. Ale w sklepie nie było absolutnie nikogo, mógłby to przysiąc. Zafascynowany, niczym ostatni stalker przyglądał się, jak brunet opiera podbródek na ladzie i opowiada, z jakich kwiatów ulputł wianek na dzień matki i jak bardzo była tym prezentem zachwycona. Rozmarzonym, kasztanowym wzrokiem błądził po łodydze, z pasją tłumacząc o użytych splotach i odcieniach kwiatów białemu storczykowi.

Swędziały go zgięcia wewnątrz łokci, pojawiły się już tam małe czerwone kropki. Nie mógł wytrzymać okropnego zapachu. Zdusił w sobie zdradzieckie kaszlnięcie. Nie chciał, żeby kwiatowy chłopiec go nakrył. Czułby się wtedy nieskończenie upokorzony, zapadłby się pod ziemię ze wstydu. Ale pomimo strachu przed ujawnieniem stał tam, okryty przez długie liście palmy i słuchał jak zaczarowany. Chłopak wkładał w opis tyle pasji, chciałby, żeby choć raz ktoś wyraził się o nim z taką czułością w głosie. Nie wiedzieć czemu wyobraził sobie, że brunet mówi o nim, jak o swojej nadziei, swojej miłości, skrytej za cienką zasłonką niewinności, jak o skarbie ukrytym tylko w jemu znanym miejscu, głęboko w sercu.

Ktoś wszedł do sklepu i obejrzał się na niego, jak na wariata. Dokładnie tak się czuł. Oszalał.

Brunet oprzytomniał i odstawił storczyka na bok.

- W czym mogę pomóc?

Przynajmniej podszkoli się w sztuce Ninja. Tae byłby z niego dumny. Osiągnął najwyższy poziom zdegenerowania. Śledził przypadkowego człowieka i wyobrażał sobie na jego temat miłosne historie.

Prędko opuścił to zaczarowane miejsce. Nawet nie wiedział, że Hoseok zauważył tył jego pleców kiedy wymykał się ze sklepu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top