Rozdział 2

- Aa...ale się obżarłem. - powiedział Natsu, masując się po swoim brzuchu.

- Aye. Ja też. - powiedział Happy.

- Wy to sporo, potraficie zjeść. - powiedziała do chłopaków, Scarlet.

- A zwłaszcza Pan Natsu. - powiedziała Wendy.

- Ten to by, chyba słonia zjadł. - powiedział Gray.

- A żebyś wiedział. - powiedział Natsu.

- Co za idiota.

- Coś ty powiedział, "mrożonko"!?

- To co słyszałeś! "Płomyczku"!

- Chcesz się bić "gołodupcu"!?

- No dawaj "zapałko"!

Obaj zamierzali już rzucić się na siebie pięściami, gdy nalge...

- SPOKÓJ! ALE JUŻ! - krzyknęła Erza, na pół miasta.

- Aye Sir! - krzyknęli obaj przestraszeni.

- To mój tekst, no! - powiedział oburzony Happy.

- Ej Ty! - krzyknął ktoś.

Wszyscy obrócili się.

- Kto? - zapytał Natsu.

- Ty! - powiedział mężczyzna i zaczął podchodzić do Dragneel'a.

- Ja? - zapytał Gray, wskazując na siebie.

- Nie ty!

- To kto w takim razie? - zapytał Happy.

- On! Ten z tym "badziewnym" kolorem włosów! - pokazał palcem na Natsu.

- Chyba chodzi o Ciebie, Natsu. - powiedziała Lucy.

- O mnie?

- A kto, oprócz ciebie ma "badziewny" kolor włosów? - zapytał Gray. - Poza tym, wskazywał na Ciebie.

- Tak, dokładnie! Na ciebie "różowy"! - pokazał znów palcem na różowowłosego .

- Na mnie?

- TAK!

- No ok. A kim wy jesteście?

- Nie zadawaj głupich pytań.

- To nie było głupie pytanie. - powiedział Natsu.

- Jesteśmy strażnikami tego miasta. - powiedział drugi mężczyzna.

- Strażnikami? - zapytał Gray.

- Tak. I przyszliśmy zatrzymać tego typka. - powiedział strażnik.

-Co? Dlaczego? - zapytał Dragneel.

- Dobrze wiesz dlaczego.

- Nie. Nie wiem.

- To ci powiem dlaczego. Zostajesz zatrzymany za: zniszczenie połowy miasta, za bijatyki, za kradzież jedzenia z budek, za ucieczki przed strażą i za dwukrotne nie zapłacenie rachunku w dwóch restauracjach!

- Wow. To trochę sporo nabroiłeś. - powiedział Fullbuster.

- Ale to nie ja zrobiłem. Fakt. Zniszcze czasami kilka budynków, i nie zapłacenie za rachunki. Ale tym razem tego nie zrobiłem! - bronił się chłopak.

- Taa...jasne. Uważaj, bo uwierzę. - powiedział strażnik.

- No, ale to naprawdę nie ja!

- Ta...myślisz, że jak zmienisz fryzurę, przebierzesz w inne ciuchy, rzucisz na siebie zaklęcie, które cię nieco odmłodzi i powiesz nam jakieś zmyślone historyjki. To się grubo mylisz. O nie. Nie ze mną te numery "Bruner".

- Co? - zapytał Natsu, nie wiedząc dokładnie o co chodzi.

- To co słyszałeś. A teraz zostajesz zatrzymany!

- Nie ma mowy! Nie pójdę siedzieć za co czego nie zrobiłem!

- Ah tak?

- Tak.

- Mamy Cię siłą wyciągnąć?!

- No dawajcie.

- Zaraz chwilunia. - wtrąciła się Lucy. - To naprawdę nie mógł być Natsu. Był cały czas z nami. Poza tym, jakieś pół godziny temu przjechaliśmy do Sakura City.

- O no właśnie! Moja kumpela mówi prawdę. Byłem cały czas z nimi.

- Myślisz, że uwierzymy twojej "dziewczynie"?

- "Dziewczynie"!? Nie jestem jego dziewczyną! - krzyknęła zawstydzona dziewczyna.

- To ja mam dziewczynę? Luce jesteś moją "dziewczyną"? - zapytał Natsu.

- No oczywiście, że nie! 

- Dobra dość tego! Nie mamy czasu, by wysłuchiwać tych waszych głupich kłótni! "Różowy palancie"! Idziesz z nami!

- Nigdzie nie idę! I nie jestem "różowym palantem"! - krzyknął Natsu i rzucił się z ognistymi pięściami w stronę strażników.

- Żelazna Pięść Ognistego Smoka!

Strażnicy zrobili unik.

- No proszę. Jak widzę oprócz magii kryształu, umiesz też posługiwać się ogniem. - powiedział drugi ze strażników.

- Nigdy nie umiałem się posługiwać magią kryształu! - krzyknął i znowu ruszył z pięściami w ich stronę.

Zaczęła się bijatyka.


***


W tym samym czasie.

- Dlaczego ty zawsze musisz wpakowywać nas w kłopoty? - zapytała kobieta w szarym płaszczu.

- Nie przyznawajcie się do mnie. To nic wam nie będzie. - powiedział mężczyzna w brązowym płaszczu.


*odgłos huku*

- A co to było? - zapytał jeden z zwierzaków.

-Aaaa.....!

Nie wiadomo skąd w ich kierunku leciał Natsu.


*bum*

Wylodował na ziemi.

- Ała. - jęknął obolały Natsu.

- A co ty wyprawiasz? - zapytał mężczyzna. - Skąd się tu wziąłeś?

- Spadł z nieba. - powiedział jeden ze zwierząt.

- Przepraszam. No nie chcący.

- Myślisz, że nam uciekniesz!? Nie tym razem! - w ich kierunku biegli strażnicy miasta.

- Przecież wam mówiłem, że nic nie zrobiłem! - Natsu wstał z ziemi.

- Kłam ile wlezie! I tak Ci nie wierzymy! "Różowy palancie"!

- KOGO NAZYWASZ "RÓŻOWYM PALANTEM"!? - krzyknęli równoczesinie Natsu i tajemniczy mężczyzna w płaszczu.

- Hę? - obaj spojrzeli na siebie.

- To było dziwne. - powiedział jeden ze strażników.

- Mniejsza z tym. Zostajesz zatrzymany chłoptasiu!

- Nie ma mowy! - krzyknął Natsu w stronę mężczyzn.

- Czekajcie. Szukacie typa, który zdemolował połowę miasta? - zapytał mężczyzna w płaszczu.

- Tak.

- O. To w takim razie...stoję tutaj.

- Co?!

- Nie ładnie zatrzymywać nie winnych ludzi. Oj nie ładnie. - powiedział mężczyzna podchodząc bliżej.

- Czyli to jednak ty?

- Tak to ja.

- Czyli młody mówił prawdę.

- Najwyraźniej. To teraz, zostajesz zatrzymany!

- No to dawajcie. Złapcie mnie.

Strażnicy rzucili się w stronę mężczyzny. On jedynie się zaśmiał.

Byli już blisko, mieli już zaatakować, gdy nagle...

- Żelazna Pięść...

Natsu spojrzał na mężczyznę w płaszczu.

- ...Kryształowego Smoka! - nalge cała prawa dłoń mężczyzny, była pokryta kryształem. Jednym uderzeniem powalił przeciwników na glebę.

- Kryształowego Smoka!? - zapytał zaskoczony Gray.

- Czy to...- powiedziała Lucy.

- Magia...- powiedziała Erza.

- Smoczego Zabójcy? - dokończyła Wendy.

Dwaj strażnicy upadli na ziemię, po uderzeniu. Ale po chwili wstali.

- To było moce. - powiedział strażnik.

- Tylko na tyle Cię stać? - zapytał drugi strażnik.

-Hmm..- mężczyzna w płaszczu uśmiechnął się lekko.

Nagle pod jego nogami zaczął pojawiać się kryształ. Kryształ rozprzestrzeniał się coraz dalej. Po chwili ciała mężczyzn zaczęły pokrywać się kryształem.

- Co...co jest? - zapytał jednen z nich.

Obaj mężczyźni znajdowali się w bryle kryształu.

- Spokojnie. Za kilka minut ta bryła zniknie i będziecie wolni. A w tym czasie...Orewłar. - powiedział mężczyzna. I nagle zamiast jego ciała pojawił się kryształ, który rozkruszył się na małe kawałeczki.

- Zniknął. - powiedział Gray.

- I se poszedł. Zostawiając nas samych. Znowu. - powiedział jeden ze zwierzaków w płaszczu.

- To cały on. - powiedziała kobieta.

Koło kobiety pokazał się błękitny dym. Tak samo jak i koło jej towarzyszy. Dym opadł, a po nich nie zostało ani śladu.

- Oni też zniknęli. - powiedziała Lucy.

- Ej wy! Stać!

- Przybyło ich więcej. - powiedziała Carla. Widząc biegnących w ich stronę strażników.

- To na nas też pora. Spadamy. - powiedział Natsu.

- Przecież my nic nie zrobiliśmy. - powiedział Happy.

- No tak. Ale nie mam zamiaru znowu się z nimi urzerać. - powiedział Natsu i zaczął uciekać.

- No zgoda. Niech Ci będzie. - powiedział mag lodu.

Wszyscy ruszyli się z miejsca i pobiegli za Natsu.


C.D.N.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top