1.3. policja

//Jin//

Z uśmiechem założyłem mundur i spakowałem wszystko co potrzebne do plecaka. Wsiadłem do samochodu i pojechałem na komendę. Zaparkowałem i poszedłem prosto do biura mojego chłopaka. Był śledczym a ja tylko zajmowałem się papierkową robotą, jednak podobało mi się to. Mogłem go czasami widywać w pracy. Wszedłem do jego gabinetu a obok mojej głowy przeleciały kartki, przez co sie zaśmiałem. W jego gabinecie był ogromny bałagan, sterty papierów tu i tam a kolejny komputer leżał na ziemi.

- Nam? Znów go zniszczyłeś? - zapytałem śmiejąc się i położyłem na biurku kanapki. - Musisz coś zjeść. - Uśmiechnąłem się siadając na papierach. - Nie zjadłeś nic w domu - mruknąłem niezadowolony i wziąłem jedną teczkę i zacząłem przeglądać akta.

- Piła? Kto to? - zapytałem ciekawy obserwując jak mój ukochany je ze smakiem kanapki.

- Taki psychol... Porywa ludzi i... Daje im okropne zadania do wykonania. Niby jest mordercą, ale jednak nie do końca, zmusza ofiary by same się zabijały. Jest coraz więcej zgłoszeń i skarg na porwania. W dodatku telewizja zaczyna się tym interesować, przez co często tu przychodzą. Okropne pijawki jak się przyssą to nie ma litości dla nikogo - mruknął trąc twarz. Zacząłem czytać akta, które miałem w rękach. Człowiek około czterdziestki został rozcięty na kawałki. Zakryłem usta czując obrzydzenie widzący dokumentację zdjęciową. To był obrzydliwy widok. Usłyszałem telefon i widząc minę Namjoona sam odebrałem.

- Dzieć dobry, tu Top News, możemy zadać kilka pytań? - zapytała jakaś kobieta a ja westchnąłem.

- Tak tak proszę... - mruknąłem.

- Kto stoi za tak licznymi porwaniami? Co grozi mieszkańcom Seulu? Co się stanie, co będzie dalej? - Pytała natrętnie a ja już byłem wkurzony.

- A czy pani musi wtykać nos w nie swoje sprawy? Czy pani kiedyś przestanie? - Rozłączyłem się nie czekając na odpowiedź i usiadłem na nogach Nama.

- Oddychaj spokojnie, nic sie nie stało. Oni tacy juz są - mruknął Nam a ja pocałowałem go. - Pójdziemy dziś na kolację. Ja stawiam a teraz ogarnij to i daj komputer do naprawy. Wstałem i poszedłem do siebie. Zacząłem wszystko segregować, opisywać, spinać i odpinać. Nie urywające się telefony wcale z tym mi nie pomagały, co mnie tylko denerwowało jeszcze bardziej. Chujowe pijawki. Po kilku godzinach siedzieliśmy w restauracji. Niestety, te pijawki nawet tam nas znalazły. Ten piła jest coraz gorszy...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top