Informacje o pierwszym zadaniu.

Wstałam z bólem głowy, nie wiedziałam czy to przez chakrę hyuga czy może to był inny powód. Bez dłuższego zastanawiania się szybko ogarnęłam poranną rutynę i ruszyłam na spotkanie z Orochimaru. Przechodząc przez korytarz w którym byli więźniowie, zauważyłam tego hyuge który wczoraj obok mnie siedział. Postanowiłam podejść i z nim porozmawiać, nie było to proste ponieważ większość więźniów rzuciła się do krat natomiast  inni oglądali mnie z ciekawością.

- Hej hyuga, podejdź do mnie. - powiedziałam pewnym siebie głosem.

Na początku zdezorientowany rozgladał się po celi aż w końcu ktoś mu wskazał mnie. Podszedł nic nie mówiąc stał przedemną a wzrok utkwił w swoich stopach.

- Czy naprawdę przekazywanie twojej chakry dla mnie pomaga ci? - Byłam ciekawa jego odpowiedźi

- Tak Pani. - powiedział jak wyuczonej formuły.

- Czy chcesz ze mną współpracować jak najczęściej czy zmusili się do tego? -na początku nic nie odpowiadał, aż nagle ściszonym głosem odpowiedział. - Wszystko tylko nie badania czcigodnego o Pani.

Gdy to usłyszałam już wszystko zrozumiałam, to na nich wężowaty testuje swoje naukowe pomysły. Nie pomogę wszystkim ale skoro mam być szpiegiem to znajdę jeszcze osobę z klanu nara, dzięki jego umiejętnością władania cieniem będę mogła i szpiegować i później uciec.

Z tymi myślami weszłam do gabinetu Orochimaru, niestety wtargnęłam w nieodpowiednim momencie ponieważ jąkaś czwórka dziwadeł plaszczyła się przed albinosem.

- Wzywałeś mnie. - powiedziałam bez bawienia się w formalności.

- Spóźniłaś się, masz coś na swoje wytłumaczenie? - bez wahania odpowiedziałam że nie.

- Dobra możecie odejść - tutaj zwrócił się do dziwadeł

Gdy tamci patrząc na mnie z góry wyszli z pomieszczenie nie czekałam na jakieś monologi z jego strony od razu kazalam przekazać najważniejsze informacje dotyczące zadania.

Z dziwnym usmieszkiem na twarzy podał mi zwój w którym jest wszystko zapisane. Po sprawdzeniu na szybko informacji w nim zawartym odwróciłam się w kierunku wyjścia.

- Gdzie się wybierasz? - nie odwracając się do niego powiedziałam że po jednego z więźniów.

- Czy ktoś ci pozwolił?

- Nie mam zamiaru pytać o zgodę potrzebuje go do treningu więc go biorę. - nie byłam pewna czy dobrze robię zaczynając tak z nim ale nie miałam zamiaru o wszystko pytać.

- Nie dostaniesz się do niego!

Gdy chwytałam już klamkę z uśmiechem na twarzy odwróciłam się do niego tylko głową i wolną ręką pomachałam kluczami dumna z siebie że mu je ukradłam.

W drodze do tego chłopaka zastanawiałam się czy jest tutaj wogóle ktoś z nara. Postanowiłam jednak że znajdę go w swoim czasie.

Zbliżał się wieczór, cały dzień spędziłam z hyugą w pomieszczeniu które znalazłam wczoraj... Wygląda na arenę do walki. Trochę z nim porozmawiałam ale głównie siedzieliśmy w ciszy. Ustaliłam że postaram się dogadać z Orochimaru aby go zostawił w spokóju abym mogła od niego czerpać chakre. Przy okazji oboje stwierdziliśmy że imiona są zbędne w tej idiotycznej znajomości więc zostaliśmy przy nazwach rodowych.


Byłam padnięta i poobijana. Lecz nie powstrzymało mnie to by przy okazji   polepszyć swoje umiejętności w wykorzystywaniu Bakugania . Ale to ja go musiałam prowadzić pod ramię. Najgorszy był fakt ze za 5h z tego co pamiętam mam się stawić przy wyjściu z kryjówki.

Wykąpana i przygotowana do porannego wyjścia zasiadłam przy biurku aby zagłębić się dokładnie w informacje zawarte w zwoju. Tak naprawdę te informacje nie odpowiedziały na żadne pytanie Klebiące się w mojej głowie.  Nie no tak na prawdę tam nic nie było. 

Misja sprowadzenia pojemnika.

Miejsce zbiórki o 5.00 przy wyjściu.
▪ Udanie się do konohy.
▪ Nakłonienie do zdrady.
▪ Sprowadzenie go do kryjówki przy kraju ognia. 

Rola ilmy - czajenie się w cieniu i wspomaganie w walce.  Nie zdradzić swojego pochodzenia.  Zakaz używania czerwonego sharingana.  Każda próba ucieczki będzie oznaczała że stajesz się wrogiem i zostaniesz zlikwidowana.

Zakaz używania sharingana czyli boi się ,że mnie sasuke rozpozna,  a to ciekawe.

Dalsza części zwoju zawierała kolejne instrukcje lecz dotyczące moich "pomocników " z drużyny. 

- Czas się pakować ilma.  - powiedziałam do siebie na głos ponieważ ta cisza już zaczynała mi działać na nerwy. 

W ten sposób spacerkiem chodziłam po pokoju i szukałam dosłownie wszystkiego.  Dzięki czemu w pomieszczeniu zapanował chaos.  Przygotowane żeczy zaczęłam pieczetowac do poszczególnych zwoi.  Pigułki prowiantowe osobno od ubrań czy przedmiotów do snu.  Podejrzewam że nawet przy tych eksperymentach nie zasnę lecz nie zaszkodzi wziąść.  Strój ułożony w kostkę leżał już gotowy na biurku.  Pozostało wyczyścić sprzęt do walki oraz maskę.  Dziwnym trafem jest cała ukazana krwią a jako że dawniej zdarzało mi się aby wróg uszkodził mi maskę musiałam mieć dwie.

Zanim skończyłam się pakowac nastała mnie już 3 więc jak zauważyłam ,że wszystko poukładane leży  na biurku rzuciłam się na łóżko oddając w ręce Morfeusza. 




Bardzo przepraszam za tak żadko wypuszczane rozdziały ale ja z natury jestem naprawdę leniwą  osóbką.  Mimo to liczę na wyrozumiałość z waszej strony.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top