"Czy to jest możliwe aby ktoś jeszcze żył oprócz mnie?"

Przesiedziała w grocie równe 2 dni.  Zmusili ją do wycofania shinobi suny kręcący się po okolicy.  Ewidentnie łamali pakt pokoju ale dla własnego dobra Ilma  wolała się nie wychylać tylko oddalić do kolejnej kryjówki. 

Kulała na lewą nogę,  większość ran się już prawie zagoiła niestety rana w udzie była zbyt głęboką.  Nawet jak by się zmusiła do biegu długo by nie wytrzymała ponieważ nie do końca uporała się z złamanym żebrem. 

W takich momentach była na siebie wściekła. Zamiast uczyć się medycznego ninjutsu ona ćwiczyła genjutsu...  I co jej z tego że pokonała rywala jak nie wiadomo czy dojdzie do domu?

Dzień później.

Maszerowałam od świtu.  W końcu kiedyś muszę dotrzeć do tej wioski bo uznają mnie za zabitą. 

Gdy tak sobie szlam to w pewnym momencie zauważyłam ukrytą za drzewami wioseczkę.  Nie zastanawiałam się długo schowałam maskę korzenia i ruszyłam w kierunku domków. 

Miałam ogromne szczęście.  W jednym z domków mieszkała zielarka.  Trudno nie było jej znaleźć bo miała ogród wypełniony po brzegi ziołami.  Zapukałam do drzwi i cierpliwie czekałam na otworzenie. 

- Kogo to do mnie sprowadza?  -  ewidentnie starsza kobieta.

- Potrzebuje pani pomocy.  - obojętnym głosem powiedziałam.

Tak jak się spodziewałam starsza kobieta otworzyła drzwi.  Nie reagowała stała i mi się przyglądał.

- Co cię do mnie sprowadza dziecko drogie?  - powiedział to z taką troską że aż mi się dziwnie zrobiło.  Dawno nikt tak czule się do mnie nie zwracał.

- Potrzebuje pani pomocy,  jestem ranna.  - z obojętnością godną klanu Uchiha odpowiedziałam.

Nic nie odpowiedziała wskazała dłonią abym weszła po czym poprowadziła mnie do salonu.  Nic nie mówiąc weszłam i stanęłam w salonie czekałam na dalsze instrukcje, noga bolała mnie niemiłosiernie ale nic nie pokazywałam po prostu stałam i czekałam. Zielarka chodziła od pokoju do pokoju jakby czegoś szukając nie do końca rozumiałam o co chodzi.

Nagle zaprzestała swoich czynności  i powiedziała aby podeszła do nie i usiadła na łóżku które wyglądało jak szpitalne.

- Coś ty młoda damo narobiła? - spytała się jakby nigdy nic, jednak nie dostała odpowiedzi więc ciągła dalej - Nie jesteś za młoda na bycie shinobi?, Z której wioski jesteś?, Jesteś sama? dlaczego nie ma z tobą żadnych towarzyszy ? A może rabusie na ciebie napadli a nie jesteś shinobi. Jak masz na imię ? - po tym pytaniu już zaprzestała swojego monologu i czekała na odpowiedź.

Ja siedziałam i wszystkie pytania puszczałam mimo uszu, dla zbicia czasu po prostu  obserwowałam co zielarka przyżądza . Przerażała mnie ta mikstura ale nie odezwałam się ani  słowem. Niestety po ostatnim pytaniu odwróciła się do mnie przodem. Obserwowała mnie przez dłuższą chwile, ja natomiast nie oddzywałam się ani słowem .

- Czy ty nie jesteś czasem z konohy? Strasznie przypominasz mi shinobi z jedno z tamtejszych klanów... Czekaj jak im było hmmm tak wiem oni byli najstraszniejsi Uchiha. - Po wypowiedzeniu tych słów nie wytrzymałam w sekundę znalazłam się za nią z kanuiem przy jej gardle. - tak zdecydowanie jesteś od nich.

- Skończ gadać. Masz mnie wyleczyć , zero sztuczek zero podstępów a przeżyjesz. - powiedziałam to tak zimnym głosem że aż sama siebie przestraszyłam .

- Spokojnie spokojnie. Swego czasu leczyłam też jednego z waszych. Był strasznie załamany powiedział że stracił wszystko nawet honor. - Po tym zdaniu jak by nic się nie stało zdjęła moją rękę z siebie i poszła do innego pokoju.

Błądziłam w myślach. Wszystkie wspomnienia z tamtej nocy  do mnie wróciły . Kręciło mi się w głowie chwiałam się na nogach. Lecz jedno pytanie nie chciało mnie zostawić, Czy żyje jeszcze ktoś z mojego klanu?



Gdy się przebudziłam było już ciemno za oknem , chciałam usiąść ale tak zapiekło mnie w klatce piersiowej że upadłam z powrotem na łóżko. Z łóżka widziałam jak starsza kobieta siedzi w salonie. Ja natomiast zauważyłam że jestem w samych bandażach i spodenkach , rana na nodze wyglądała już o wiele lepiej. Tym razem delikatniej wstałam na nogi i ruszyłam do starszej kobiety. 

Siadając obok powiedziałam po cichu - Przepraszam za problem - i schyliłam głowę aby nie patrzeć kobiecie w oczy.

- Możesz do mnie mówić Naomi.  Zostań jak długo tylko zechcesz wiem że nie masz do kogo nawet wrócić. - Te słowa bolały niemiłosiernie, ale jednocześnie były takie prawdziwe.

- Dziękuje Naomi-san,  Ja jestem Ilma. - przestałam grać zimnego Uchihę , po prostu poczułam że jej można ufać.

- Co planujesz dalej moje drogie dziecko, gdzie się będziesz podziewać? - nie myślałam o niczym po prostu musiałam się komuś wygadać Naomi-san idealne do tego pasowała.

- Musze wrócić do korzenia zdać raport z misji. Potem mam trafić w ręce jakiegoś pomocnika władcy korzenia.

- Widziałaś się z tą osobą czy pierwszy raz tam idziesz?

- Widziałam go , był przerażający , miał oczy węża ... tylko tyle zapamiętałam .

- Rozumiem . Po prostu uważaj na siebie, zapamiętaj tutaj zawsze możesz wrócić.

- Dziękuje Naomi-san.

Po tym zadaniu nastała niezręczna cisza. Gdy zielarka kierowała się jak zauważyłam do kuchni powiedziała... 

- Kochaniutka czy ty może przebudziłaś już może sharingana.

- Tylko przez to przekleństwo ląduje u tego wspólnika, mam innego niż wszyscy .

Kobieta wracała do salonu z dwoma herbatami w dłoniach. Postawiła jedną przede mną drugą przed sobą .

- Oj kochaniutka powiesz mi co mam przez to rozumieć?

W tym momencie uaktywniłam najpierw czerwonego po białego sharingana cały czas obserwując twarz kobiety.

- Już rozumiem. 

- Dziękuje.

Herbaty wypiłyśmy w ciszy następnie pożegnałyśmy się i ruszyłyśmy do oddzielnych pokoi. Naomi-san jak sądzą do swojej sypialni ja do pokoju w którym spałam. Długo nie mogła zasnąć , cały czas myślałam. Czy to jest możliwe aby ktoś jeszcze żył  oprócz mnie? W pewnym momencie po prostu zasnęłam z mętlikiem w głowie.





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top