wybuch i zniszczenie

Następnego dnia Piotr obudził się przy Guciu. Młodszy jeszcze spał spokojnie więc Piotr ostrożnie wstał by nie budzić chłopaka. Przyjrzał się jego spokojnej twarzy. Odgarnął mu parę kosmyków włosów. Spojrzał na telefon i stwierdził że jest jeszcze wczesna godzina. Nie chciał budzić Gucia więc poszedł zrobić śniadanie i zagotować wodę na herbatę. Po 15 minutach Alex przyszedł by coś zjeść. Piotr pogłaskał go i wsypał mu karmy do miski i nalał wody. Gdy śniadanie było gotowe zdjął jajka z patelni i wyłożył na talerz. Usłyszał budzik więc szybko poszedł by go wyłączyć. Gutek najwyraźniej się obudził bo przekręcił się na drugi bok. Piotr poszedł obudzić chłopaka. Młodszy mruknął cicho Dziendobry i ziewnął.
Piotr postawił przed nim jedzenie. Po posiłku pojechali na komende. Dzień zaczynał się tak jak zwykle. Korki w Łodzi, poranne rzeskie powietrze, poranna kawa, śniadanie z Gutkiem i zabiegani mundurowi na komendzie. W bufecie już był tłok. Każdy chciał się zapisać na najlepsze pierogi i naleśniki. Górski zauważył że nie było Marty ani Lucyny co trochę go to zdziwiło. Gutek z początku zaczął się martwić i już chciał jechać do nich do domu kiedy Marta zadzwoniła że to pilna sprawa komendanta i muszą coś załatwić. Piotr zrobił sobie kawę tak samo jak Guciowi. Alex w tym czasie gryzł ołówki z biurka Bielskiego.
****
Marta i Lucyna wracały z paczką którą kazał im wziąć komendant z archiwum. Miały to zanieść do drugiego wydziału. Niespodziewały  się jednak kogo zauważą pod komendą. Pierwsza zwróciła uwagę Marta gdy zauważyła bardzo podobną kobietę do Konarskiej. Lucyna od razu wysiadła by bliżej się jej przyjrzeć. Miała na sobie biały płaszcz, czarne buty z obcasem i białą peruke. Obie szybko ją złapały. Ta nawet nie stawiała oporu.
- Już zapóźno. Powiedziała wprawiając obie policjantki w osłupienie.
Po chwili nastąpił wybuch.
Pierwsza ockneła się Lucyna która ze łzami zaczęła nawoływywać Piotra mając nadzieję że przeżył. Marta szybko wezwała karetkę i straż. Komenda była zniszczona i gdzieniegdzie się paliła.
Po kilku minutach przyjechali strażacy i zaczęli wynosić funkcjonariuszy z budynku.
******
Piotr ocknął się i podparł się na łokciach by wstać. Wszędzie było mnóstwo pyłu i odłamków. Próbował znaleźć drogę do wyjścia jednak po chwili kiedy pisk w uszach ucichł zaczął gorączkowo rozglądać się za Gutkiem. Alex był cały bo zaczął szczekać i wybiegł na zewnątrz po pomoc. Dostrzegł go. Leżącego pod sporym odlamkiem gruzu. Z całych sił starał się do niego doczołgać.
- Gutek..... Trzymaj się już idę. Wychrypiał ciężko przez dym.
Złapał za krwawiącą dłoń młodszego.
- Jestem Guciu. Wytrzymaj proszę. Powiedział bezsilnie. Po chwili poczuł jak ktoś go podnosi i prowadzi do wyjścia, zaczął się szarpać.
- Zaraz, chwila tam został ktoś jeszcze!!  Krzyknął
Kątem oka zobaczył że strażak bierze Gutka na ręce i mówi coś o karetce.
Kiedy wyszedł na dwór od razu zobaczył buegnącą w jego stronę Lucyne która rzuciła mu się na szyję. Alex zaszczekał radośnie i wskoczył by się przytulić. Marta również dołączyła do uścisku.
- Tak się bałam że Cię straciliśmy. Powiedziała Lucyna ocierając łzy.
- Nic mi nie jest. Powiedział co było prawdą, miał tylko kilka otarć. Po chwili z pomieszczenia wyszedł strażak z Guciem na rękach. Piotr mógł przyjrzeć się bezwładnie leżącemu chłopakowi. Jego twarz była brudna i pokryta krwią. Włosy całkowicie w nieładzie i ubrudzone popiołem. Młodszy od razu został zabrany do szpitala. Piotr szybko podbiegł by dowiedzieć się gdzie będzie zabrany. Chciał tam od razu jechać. Komendant któremu nic się nie stało wyraził zgodę pod warunkiem że przedtem się ogarnie. I tak też zrobił razem z Lucyną pojechali do niego by zabrać rzeczy Gucia i Piotr mógł wziąć prysznic.
Potem pojechali natychmiast do szpitala. Piotr od razu znalazł lekarza na korytarzu i zaczął go wypytywać.
- Doktorze co z nim? 
- Pan Bielski jest w tej chwili operowany, nie mogę nic więcej powiedzieć przepraszam. Lekarz szybko pobiegł na salę.
Piotr bezradnie usiadł na krześle i schował twarz w dłoniach. Nienawidził tej bezsilnośći, strachu i tej niewiedzy. Pozostało tylko czekać..
Po dwóch godzinach lekarz wyszedł mówiąc że operacja się udała.
- Operacja się udała. Jednak następne godziny będą decydujące więc proszę się przygotować. Pacjent na dwa złamane rzebra, pęknięte trzy naczynia krwionośne w prawej ręce, miał też krwotok ale go zachamowalismy i nieduży uraz głowy od uderzenia do tego jeszcze musieliśmy podłączyć go do aparatury by mógł swobodnie oddychać. Powiedział lekarz i posłał mu wspolczujące spojrzenie.
- Czy mogę do niego wejść?  Zapytał łamiącym głosem.
- dopiero za pół godziny nie wcześniej. Powiedział i poszedł do innych pacjentów.
Piotr usiadł na krześle ale po chwili wstał i poszedł do sali Gucia i spojrzał za szybę. Alex cały czas skomlał i chciał iść do chłopaka jednak Piotr złapał za smycz.
- Spokojnie. Jest silny. Pocieszył psa jednak w gruncie rzeczy pocieszał sam siebie.
Po chwili zadzwonił telefon. Komendant przekazał że komenda została doszczętnie zniszczona. Zginęło 8 funkcjonariuszy. Inni są ranni. Jedyne pocieszenie było takie że Konarska siedzi za kratami. Po pół godzinie Wszyscy mogli wejść do Gutka. Lucyna i Marta weszły do niego razem z Piotrem. Na szpitalnym łóżku leżał blady chłopak z bandażem na głowie,  przypiętą aparaturą i kroplówką. Piotr podszedł bliżej i delikatnie złapał za bladą zimną dłoń młodszego. Alex skomlał cicho i położył łeb przy chłopaku. Wszyscy się strasznie Martwili. Po godzinie Marta i Lucyna pojechały do domu by odpocząć. Piotr dał Alexa pod opiekę Lucynie a sam został przy Guciu. Wiedział że nie może go zostawić, on nie chciał go zostawić. Głaskał delikatnie brązowe włosy miejąc nadzieję że niedługo się wybudzi. Piotr mógł powiedzieć że chłopak był dla niego jak młodszy brat. Obiecał sobie że będzie go chronić.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top