Wybuch i nieudany zamach

Gutek dalej siedział w domu myśląc nad tym wszystkim. Śmierć Jowity wystarczająco mocno go przybiła, schudł i mniej spał. Przez pobicie nabawił się również siniaków. Zrobił sobie kawę i spakował laptop do torby by później jechać do Piotra. Chciał spędzić u niego i Alexa czas. Czuł się tam  trochę bezpieczniej niż u siebie.
Westchnoł i przeczesał włosy.
- Przesadzam i tyle. Powiedział do siebie. Ucieszył się na wiadomość że sprawcy pobicia zostali złapani. Przynajmniej to sprawiło że chłopak poczuł się lepiej. Po chwili jego telefon zawibrował. Pomyślał że to Piotr. Bardzo się mylił.

Żegnaj aspirancie Bielski, twój koniec nadszedł właśnie teraz.

Gutek nerwowo przelknął sline i gorączkowo zaczął rozglądać się po pomieszczeniu. Po chwilę w oczy żuciło mu się mała paczka koło okna. Nieduża . Szybko odskoczył za kanapę. Po chwili poczuł silny podmuch i dźwięk pękanego szkła. Kilka odłamków zraniło go w nogę. Ostatkiem sił otworzył oczy by ujrzeć wirujące w powietrzu strzępki drewna i kurzu. Krew dudniła mu w uszach oraz przeraźliwy pisk. Potem widział już tylko ciemność.

Na komendzie panował spokój. Nie było nowych zgłoszeń więc dziewczyny zajmowały się papierologią a Górski czytał raport z przesłuchań chłopaków. Nagle do pomieszczenia wbiegł zdyszany komendant.
- zbierające w kamienicy nastąpił wybuch.  Powiedział
- Gdzie dokładnie?  Zapytała Lucyna
- Na *****************
- przecież to kamienica Gutka!  powiedział Piotr. I czuł jak momentalnie blednie.
- Dlatego musicie tam jechać!!  Krzyknął komendant.
- Ja zostanę gdyby coś się działo. Powiedziała Marta.
Piotr prowadząc nie mógł się skupić przez zdenerwowanie. Miał tylko nadzieję że chłopakowi nic się nie stało. Lucyna bezskutecznie próbowała się z nim skątaktować.
- Nadal nie odbiera. Powiedziała
- Które to piętro?  Zapytał
- 3.
Piotr słysząc to przelknął nerwowo sline. Lucyna również nie mogła usiądzieć w miejscu. Ze zdenerwowania zaczęła skubać końcówki rudych włosów.
Gdy dojechali pośpiesznie wyszli i skierowali się do środka. Gdzieniegdzie na chodniku leżały odlamki cegieł i gruzu. Lucyna zaczęła przesluchiwać sąsiadke a Alex z Piotrem poszli szybko na góre. Pies nerwowo rozglądał się na boki i skomlał. Po chwili zaczął szczekać.
- Spokojnie Alex. Powiedział i pogłaskał go.
Weszli do zniszczonego pomieszczenia. Prawie cały salon był zniszczony. Prędko zajrzał do łazienki i do kuchni jednak nigdzie nie było Gutka. Usłyszał szczekanie. Alex nerwowo szczekał i biegał za kanapą.
Piotr przyjrzał się i nie mógł uwierzyć własnym oczom. Czuł że żołądek podchodzi mu do gardła. A nogi miękkną.
Pod warstwą pyłu i odłamków drewna leżał Gutek. Brązowa czupryna była idealnie widoczna na tle krwi. Chłopak miał ranę na głowie zapewne od uderzenia. Gdzieniegdzie walaly się odlamki szkła które również zraniły trochę chłopaka. Piotr ukląkł przy nim i gorączkowo sprawdził puls. Był tam. Słaby ale wyczuwalny.
- GUTEK!!!  Guciu proszę Cię!!!  Krzyknął zrozpaczony Piotr.
Delikatnie odwrócił chłopaka.
- mhhh. Gutek resztkami sił otworzył oczy.
- Guciu spokojnie, już dobrze. Zaraz Cie stąd zabiorę. Mówił Piotr w duchu dziękując że chłopak żył.
- S-sze-f-fie. Powiedział prawie niesłyszalnie.
- Ciiiii spokojnie Guciu.
Piotr delikatnie wziął chłopaka na ręce na co ten cichutko jęknął z bólu. Alex zaskomlał niespokojnie. Piotr wyszedł z chłopakiem na świeże powietrze i od razu skierował się za nim do karetki.
- Piotrek co z nim. Lucyna zerwała się z miejsca
- Żyje. To cud. Schował się za kanapą. Powiedział.
- O boże co za szczęście. Powiedziała Lucyna przytulając go mocno.
- Musimy znaleźć tego co to zrobił. Powiedział poważnie a następnie ruszyli do mieszkania Bielskiego. Piotr rozejrzał się po pomieszczeniu. Salon był najbardziej zniszczony,. Wywaliło całą ścianę tak samo jak meble. Wszędzie były odlamki szkła i drewna. Sypialnia chłopaka też była zniszczona. Piotr przetarł oczy i zobaczył leżącą ramkę ze zdjęciem. Zdjęcie jego i Jowity. Postanowił że chociaż to zabierze z domu chłopaka. Wziął również laptop.
Alex obwąchiwał wszystko aż znalazł odlamki paczki. Jednak i to niezbyt było pomocne. Lucyna sprawdziła kuchnie która niestety ledwo się trzymała, łazienka też była zniszczona. Jednym słowem dom był całkowicie zniszczony. Kobieta powiadomiła o wszystkim komendanta. Mieli wracać na razie. Piotr nie mógł sobie wyobrazić jak Gutek musi się czuć. Stracił wszystko. Z ogromnym zdenerwowaniem ale i zmartwieniem czekał na wieści ze szpitala.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top