Robię to bo się martwię!!

Gutek był spięty, grzebał widelcem w jajecznicy. Odechciało mu się jeść. Piotr jadł swoją porcje jednak widząc że chłopak jest bardziej przybity zapytał z troską
- Nie jesteś głodny? 
Gutek spojrzał na męszczyzne
- Straciłem apetyt
mruknął cicho i spuścił wzrok.
- musisz coś zjeść zanim weźmiesz leki
- a po co mam je brać? I tak już mnie nie boli. - Piotr na te słowa tylko westchnął i znów popatrzył się na chłopaka.
- Co się dzieje? - zapytał.
- Nic... a co się ma dziać?
- Gutek mierzyłeś dzisiaj do mnie z broni! To nie jest normalne... - powiedział zirytowany, zachowaniem Gutka, Piotr
- Nic się nie stało! Po prostu... źle spałem i lekko mnie zamroczyło! To nic takiego! - odpowiedział podwyższonym tonem chłopak. Alex zaszczekał niespokojny. Gutek znów spuścił wzrok.
- Zjem później. Powiedział i wstał od stołu by zanieść talerz do zlewu.
Piotr chciał coś powiedzieć ale zadzwonił telefon. Wstał i odebrał.
- Robota wzywa Alex.  Pogłaskał psa i podszedł do młodszego.
Chłopak dalej na niego nie patrzył. Wziął delikatnie jego twarz w dłonie
- Nie powinienem był na ciebie krzyczeć. Robię to wszystko bo się martwię. Cholernie się o Ciebie martwię Gutek. Mniej spisz, jesz. Jesteś zamyślony.
Powiedział Piotr.
- To naprawdę nic takiego. Powiedział.
Kolejny raz zadzwonił telefon.
Piotr spojrzał na komórkę a potem na chłopaka.
- Idź, wzywają Cie. Powiedział młodszy.
Piotr był zdziwiony że chłopak chce zostać w domu bez namawiania go.
- Guciu jesteś pewien że dobrze się czujesz?  Mogę wziąć urlop i....
- Jest okej..... Jeżeli coś będzie nie tak zadzwonię. Powiedział
Piotr westchnoł i odebrał telefon następnie tłumaczył konendantowi że są straszne korki. Kątem oka zobaczył że młodszy się uśmiecha z rozbawienia. Sam również się lekko uśmiechnął. Prędko przytulił chłopaka i wyszedł z Alexem. Gutek w tym czasie pogrążył się we własnych myślach.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top