przełom w śledztwie.
Piotra obudził dźwięk telefonu. Wyłączył budzik i wstał niechętnie. Ku jego ździwieniu śniadanie było gotowe na stole a zaraz potem Gutek przyniósł mu ciepłą kawę.
- Dziendobry. Powiedział z uśmiechem chłopak
- No Dziendobry Guciu,. Odpowiedział z uśmiechem.
- co tak wcześnie wstałeś? Nawet 7 nie ma. Powiedział
- Nie mogłem spać i pomyślałem że zrobię ci śniadanie. Odpowiedział i zaczął pić swoją herbatę.
Piotr napił się kawy i sam nie wiedział co myśleć o bezsennośći chłopaka. Piotr poszedł zjeść przygotowane śniadanie. Ku jego zadowoleniu na śniadanie były jajkami sadzone z tostami. Spojrzał na chłopaka który stał przy zlewie i brał jakieś tabletki. Zmarszczył brwi zmartwiony.
- Gutek co to za tabletki?? Zapytał
- Na ból głowy i coś na wzmocnienie Powiedział i popił herbatą.
- Źle się czujesz? Zapytał troskliwie
- Nie, poprostu tylko trochę słabo od wczoraj mruknął.
Pov.Piotr
Wstałem od stołu, kończąc posiłek i odstawiłem rzeczy do zlewu. Przyjrzałem się chłopakowi.
- Tylko od wczoraj? Zapytałem
- wcześniej też miałem bóle głowy ale wczoraj trochę gorzej się poczułem. Wytłumaczył
- Może chcesz zostać w domu i odpocząć? Nie musisz jechać jeśli nie chcesz. Powiedziałem i odgarnąłem mu włosy z czoła.
- Pojadę, nie jest tak źle. Powiedział.
- No dobrze to w takim razie zbieramy się. Powiedziałem
Po kilkunastu minutach byliśmy na komendzie. Usiadłem na biurku i zacząłem przeglądać akta sprawy dotyczące wybuchu. Gutek w tym momencie przeglądał wycinki znalezione w kryjówce Konarskiej którą sama wysadziła.
- MAM COŚ!!! Krzyknął
Wszyscy spojrzeliśmy w jego stronę a następnie podeszliśmy.
- Co jest Guciu? Zapytałem
- Patrzcie są tu nazwy wszystkich miejsc klinik, gabinetów i szkół rodzenia w Łodzi prawda? Zapytał
- No tak. Powiedziała Lucyna
- No właśnie nie!!
- Nie ma tu jednej kliniki. A mianowicie kliniki Dolańskiego. Powiedział. A ja przyznałem mu rację. Że wcześniej tego nie zauważyliśmy.
- Czyli Dolański faktycznie może kręcić coś z Konarską. Zauważyła Marta.
- Chce wysadzić wszystkie oprócz jego bo jej płaci i są w zmowie Powiedziałem.
- Dobra robota Gutek. Powiedziałem a chłopak uśmiechnął się.
- Jedziemy do Dolańskiego, może natkniemy się też na Konarską. Powiedziałem i razem z Gutkiem i Alexem pojechaliśmy. W drodze spojrzałem na Gucia który wydawał się być zdenerwowany, opierał czoło o szybę.
- Wszystko w porządku? Zapytałem.
- Tak poprostu się zamysliłem. Powiedział.
- Szybko go zgarniemy, mam nadzieję. Odpowiedziałem.
Byliśmy na miejscu. Zaparkowałem koło przychodni. Gutek po wyjściu z auta zachwiał się i złapał za głowę co nie umokło mojej uwadze. Alex zaszczekał niespokojny.
- Guciu? Zapytałem zaniepokojony
Chłopak spojrzał na mnie
- Nic mi nie jest. Powiedział cicho
Podszedłem do niego i dotknąłem czoła chłopaka, po chwili spojrzałem mu w oczy. Patrzyliśmy się tak przez chwilę.
- To naprawdę nic takiego. Szepnął.
Znów odgarnąłem mu włosy z twarzy. - Nie wygląda na nic. Powiedziałem
- Nie martw się o mnie. Powiedział cicho, oblizał usta i znów na mnie
spojrzał. Alex zaszczekał. Spojrzałem na psa który wskazał na budynek. Spojrzałem znów na Gucia. Chłopak posłał mi spojrzenie że wszystko jest w porządku.
- Chodźmy napewno tam jest. Powiedziałem i po mału zaczęliśmy iść w kierunku kliniki.
weszliśmy do środka. Rozejrzałem się dookoła jednak nigdzie nie widziałem Dolańskiego.
- Zapytam w recepcji. Powiedział Gucio.
Ja w tym czasie przyglądałem się pacjentkom ale żadna nie była podobna do Konarskiej.
Po chwili wrócił Gucio.
- Doktor musi tu być. Zaraz przyjmuje następną osobę. Konarskiej nikt nie widział. Powiedział chłopak.
- Okej zaczekamy na niego.
Powiedziałem. Po chwili dżwi od gabinetu otworzyły się i wyszła z nich pacjentka z białymi włosami i okularami przeciwsłonecznymi. Doktor wołał następną osobę.
- Panie Dolański musimy z Panem porozmawiać. Powiedziałem.
- O co znowu chodzi?? Jestem w pracy, mam pacjentów. Powiedział gdy chciał nas wyminąć.
Alex zaczął szczekać.
- Alex co jest?? Zapytałem po chwili doktor zaczął uciekać.
Alex pobiegł za kobietą.
- Gutek łap ją! Rzuciłem do chłopaka a sam pobiegłem za doktorem.
Nie uciekł mi daleko bo na parkingu go złapałem.
- Proszę mnie puścić!!! Krzyknął
- Po co uciekałeś?? Zapytałem
- Spieszę się. Jestem potrzebny na bloku operacyjnym w innej przychodzi. Powiedział
- I dlatego uciekałeś?
- Kobieta może umrzeć albo dziecko. Powiedział a ja go puściłem. Recepcjonistka wszystko potwierdziła. Usłyszałem szczekanie Alexa. Szybko pobiegłem wagi tamtą stronę.
Pov.Gutek
Biegłem przed siebie aż zobaczyłem wcześniejszą kobietę. Alex ją gonił ale ta przeskoczyła przez ogrodzenie a pies nie miał jak iść za nią. Szybko przeskoczyłem.
- Kombinuj Alex! Krzyknąłem
Już prawie ją miałem ale wtedy poczułem się strasznie słabo. Upadłem na ziemię. Kobieta odjechała. Głowa znów bolała. Poczułem mroczki przed oczami i dziwne zimno. Naprawdę źle się czułem. Po chwili słyszałem krzyk kogoś i szczekanie. Alex pobiegł na parking a koło mnie przykucnął Piotr. - Guciu?? Gutek słyszysz mnie?! Mówił zmartwiony.
- Gutek co się stało?!
- Przepraszam....... Spaprałem szefie.
Powiedziałem słabo i po chwili wykrzywiłem się z bólu. Poczułem jak Piotr przyciąga mnie do siebie i delikatnie przytula.
- Nie twoja wina. Nie powinienem był Cie zostawiać. Mówił spokojnie.
- Spaprałem wszystko. Powiedziałem
- Nie Gutek. Znajdziemy ją.
- Przepraszam szefie. Powiedziałem drżącym głosem.
- Ciiiiiii. Jest okej. Chodź idziemy do auta.
Pov.Piotr
Nie powinienem go zostawiać. Po mału doszliśmy do auta. Kazałem mu zostać, sam ruszyłem do kliniki z Alexem. Na szczęście doktor został w gabinecie jak prosiłem.
- kim była ta kobieta? Zapytałem
- To jedna z moich pacjentek.
- imię i nazwisko. Powiedziałem
- Nie mogę udzielać takich informacji. Powiedział szybko.
- Może Pan bo to wszystko jest ważne dla śledztwa. Albo Pan nam powie tutaj albo na komendzie. Powiedziałem, nie miałem na to czasu.
- Dobrze powiem to była Dagmara Konarska.
- mówił Pan że jej nie pamięta. Czemu Pan kłamał? Zapytałem
- Nie klamałem. Przyszła dopiero dzisiaj od kilkudziesięciu miesięcy. Tu przychodzi wiele pacjentek każdego dnia. Powiedział.
- Dobrze, proszę nie opuszczać budynku. Przyjedzie po Pana drugi radiowóz. Spisze Pan zeznania. Powiedziałem i wyszedłem zdenerwowany. Udałem się do auta gdzie na tylnym siedzeniu leżał Gutek. Wydawało mi się że spał. Westchnąłem i przykryłem go swoją kurtką. Obiecałem sobie że tego tak nie zostawię. Pojechałem znów na komende.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top