Powrót do domu i wspólna kolacja
Pov.Piotr
Skończyliśmy służbę i późnym wieczorem pojechaliśmy do domu. Jechaliśmy w ciszy. Co jakiś czas zerkałem na Gucia który usypiał na siedzeniu. Ten dzień był męczący nie tylko dla mnie. Gdy dojechałem pod dom Gutek spał. Wszędzie panował pół mrok. Wysiadłem z auta i niechcąc obudzić młodszego wziąłem go na ręce. Z pomocą Alexa otworzyłem dżwi do mieszkania i pierwsze co zrobiłem to położyłem Gucia do łóżka.
- Sz- szefie? Usłyszałem szept.
Spojrzałem na chłopaka, wpatrywał się we mnie swoimi czekoladowymi oczami.
- Spokojnie Guciu, prześpij się trochę. Powiedziałem z troską i przykryłem go wcześniej z jego pomocą zdjąłem mu kurtkę i buty.
Następnie poszedłem zrobić kolacje. Zajrzałem do lodówki, nie było prawie nic. Butelka wody, jedno jajko a w szafce karma dla Alexa.
Rzuciłem krótkie idę do sklepu pilnuj Gucia Alex.
I wyszedłem. W sklepie nie było kolejki. Była 22.35 a sklep zamykają o 23.00. Wziąłem pierogi, herbatę, kawę i parę innych rzeczy. Zapłaciłem i postawiłem wrócić krótszą drogą. Po cichu wszedłem do mieszkania i zamknąłem na klucz. Odwróciłem się i zobaczyłem broń. Po chwili dostrzegłem kto ją trzyma przed moimi oczami. Gutek stał z wyciągniętą bronią.
- Guciu to ja. Piotr. Już dobrze. Powiedziałem spokojnie.
Chłopak po chwili zoriemtował się.
Szybko opuścił broń. I popatrzył na mnie ze skruchą.
- Przepraszam szefie. Nie było Cię. Przestraszyłem się i automatycznie wyciągnąłem broń. Powiedział.
Uśmiechnąłem się lekko.
- Nic się nie stało Guciu. Taka nasza praca. Powiedziałem.
- Kupiłem jedzenie, zaraz będzie kolacja.
- Może Ci pomogę? Zapytał
- Możesz wstawić wodę na herbatę i dać Alexowi jeść. Powiedziałem. Chłopak po chwili wlał wodę do czajnika i wyciągnął puszkę psiej karmy. Alex radośnie podbiegł wiedząc że dostanie swój smakołyk. Ja w tym czasie zagrzałem pierogi w mikrofali. Po kilku minutach postawiłem jedzenie na stole. Wlałem herbatę do kubków.
Gutek głaskał Alexa. Po chwili zaczęliśmy jeść.
- Naprawdę myślisz że wszystko przelał na odbudowę tych klinik? Zapytał Gutek.
- Sprawdzimy to. Powiedziałem.
- Konarska gdzieś jest i nie będzie się wiecznie ukrywać. Musi gdzieś być. Powiedziałem.
- Może warto przyjrzeć się jeszcze tym klinikom? Tam pewnie znowu uderzy. Zauważył chłopak.
- Zlecę to jutro Lucynie. Powiedziałem Gucio cicho się zaśmiał. Ja zaraz po nim. To był naprawdę miły wieczór.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top