it hapens in a blink.

Gutek przekręcił się na drugi bok, nie mógł spać. Dochodziła cholerna 4.00 nad ranem kiedy nagle chłopak podniósł się gwałtownie do siadu a przed oczami pojawiły się wspomnienia.
- Gdyby jednak Cie uratowali lepiej żebyś się nie wychylał za bardzo. Powiedział złowrogo
- A to niby dlaczego?  Zpytał młodszy.
- Twojemu komisarzowi może się coś stać. Biedny Piotruś może źle skączyć przez twoją głupotę i nieuwagę.
Mruknął męszczyzna. Gutek poczuł jak po plecach przechodzą go ciarki.
- On nie ma nic wspólnego ze śmiercią twojej córki!!!  Krzyknął a Dolański uśmiechnął się chytrze. Chłopak wiedział że ma przerąbane właśnie odsłonił słaby punkt.
- Może i nie ale jednak zalazł mi za skórę. Mruknął z debaprobatą męszczyzna.
- Zabij mnie ale nie krzywdz go.... Proszę nie jego. Błagam Cie!  Powiedział błagalnie.
Dolański zaśmiał się głośno, rechocząc.
- Ty... Ty mnie błagasz???  Zaśmiał się po raz kolejny. 
- Za późno na twoje błagalnia!!  Warknął.
Gutek skulił się momentalnie.
- Obserwuje Was ... Jeden mój telefon i po nim i oczywiście po tobie. Wysyczał.

Gutek otrząsnął się z myśli, które zataczały koła w jego głowie i zdecydował się pójść do łazienki przemyć twarz lodowatą wodą. Kiedy był już w łazience zamknął drzwi na klucz i zalał się łzami. Było mu bardzo ciężko patrząc na to, że nie dość, że został po raz kolejny porwany, to jeszcze Dolański groził Piotrowi. Po paru minutach wziął się w garść i przemył twarz zimną wodą, co przyniosło mu ulgę. Wrócił z powrotem na kanapę i próbował się przespać, ale niestety próby poszły na marne.

**3 godziny później**
Pov. Piotr
Wstałem równo z budzikiem i poszedłem obudzić Gutka. Dałbym mu pospać dłużej, ale lekarz powiedział, że skoro chłopak nie chce zostać w szpitalu musi brać leki w dokładnych odstępach czasowych i dobrze się odżywiać. Wyszedłem z pokoju i zobaczyłem, że Gutek o dziwo nie śpi tylko przegląda coś na swoim telefonie i jest przebrany z piżamy w strój codzienny.
-Dzień dobry. - ziewnął i się na mnie popatrzył. Zmartwił mnie jego widok. Miał wory pod oczami i był widocznie zdenerwowany.
- Dzień dobry. Wszystko w porządku? - zapytałem zmartwiony.
- Tak, wszystko jest dobrze… - odparł, a ja usłyszałem poddenerwowanie w jego głosie. - Po prostu obudziłem się trochę wcześniej.
- Mhm… - mruknąłem i udałem się do kuchni, żeby zrobić śniadanie. Gucio jeszcze wczoraj ledwo co się ruszał,a dzisiaj mi mówi, że obudził się wcześniej. - Coś tu jest nie tak, tylko muszę się dowiedzieć co… - powiedziałem cicho sam do siebie i zacząłem przygotowywać śniadanie.
Nastawiłem wodę na herbatę. Zacząłem robić jajecznice i wyjąłem leki dla Gucia. Zerknąłem na chłopaka, siedział dalej na kanapie i sprawdzał coś na telefonie. Wydawał się być zdenerwowany i jakby zamyślony. Nie pasowało mi to do niego. Po chwili woda się zagotowała i zrobiłem herbatę. Chciałem ją zanieść chłopakowi ale Alex skutecznie mi przeszkodził. Zaczął skakać i szczekać by dobrać się do jedzenia
- To nie jest dla ciebie!  Alex przestań!  Powiedziałem jednak pies nie dał za wygraną i po chwili kubek wypadł mi z rąk roztrzaskując się na kawałeczki.
- I widzisz co narobiłeś? 
Alex skomlnął i poszedł po miotle. Po chwili usłyszałem przeładowanie broni. Spojrzałem na Gutka. Chłopak stał z wyciagnietą bronią mierząc do mnie, nierówno oddychał, w oczach chłopaka widziałem strach zmieszany ze łzami. Dopiero po chwili zrozumiałem co się stało. Trzask szkła wybudził chłopaka z laterangu i automatycznie wycuagnął broń. Ale czemu?  Nigdy tego nie robił wcześniej? Zapytałem sam siebie. Po woli wstałem i podszedłem do Gucia.
- Guciu spokojnie. Powiedziałem
Tym bliżej niego byłem tym bardziej chłopak zaciskał dłoń na pistolecie.
- Ciiiii.... Już dobrze. Nic Ci nie zrobię. To ja Piotr. Mówiłem spokojnie i cicho.
Udało mi się do niego podejść i ostrożnie opuscilem broń.
- Już dobrze. Jestem tu.
Po chwili mocno przytuliłem chłopaka.

Wszystko widział jak przez mgłe. Trzask szkła i po chwili postać Dolańskiego wywiercała mu dziurę w ciele wzrokiem chęcią mordu. Automatyczne wyciągnął pistolet i przeladował. Gotowy by w każdej chwili strzelić. Po chwili jedynak ktoś otulił go ramionami i po kilku chwilach szarpnął. Słyszał jakiś krzyk. Obraz Dolańskiego po mału zanikała a wszystko stało się bardziej realne.
- Gutek!!!  Guciu co ci jest??  Gutek!!! Hej ocknij się!!!!  Krzyknął po raz kolejny Piotr delikatnie szarpiąc młodszego za ramiona. Chłopak spojrzał jeszcze trochę zamglonym wzrokiem na Piotra.
- GUTEK!!!  Wrzasnął Piotr.
Młodszy ocknął się całkowicie i rozejrzał się dookoła.
- Nic mi nie jest..... Wszystko jest dobrze. Wydusił z siebie.
Piotr po raz kolejny go przytulił.
- Co się stało??  Napewno dobrze się czujesz?  Zapytał troskliwie Piotr patrząc na chłopaka. Brunet westchnoł i pokiwał głową.
- Nic mi nie jest. Powiedział cicho brunet i wbił wzrok w podłogę.
- Mogłem Cie zastrzelić?!  JA!!  A nie on. Powiedział szeptem sam do siebie młodszy.
Piotr nie rozumiał o co chodziło  jaki ON??! 
- Nic mi nie zrobiłeś, już dobrze Guciu. Zapewnił go ciepło.
Młodszy spojrzał na niego. A Górski przypatrzył się oczom chłopaka. Nie było w nich łez ani strachu. Było zmęczenie i niepewność.
- Może lepiej jak coś zjesz. Powiedział
Chłopak pokiwał głową. To był dobry pomysł. Wiedział jednak że nie ominie go rozmowa co się dzieje.


Okej skączyłam pisać. Przepraszam że tak długo musieliscie czekać ale tak wyszło. Moja inspiracja mnie opuszcza. Ale spokojnie mam pomysł na kolejny rozdział więc nie jest tak źle. Liczę na komentarze.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top