akcja wybuch.
Piotr był na komendzie cały czas ta sprawa nie dawała mu spokoju. Gutek zadzwonił że dostał kolejną wiadomość, znowu groźba. Zrobił sobie kawę, już kolejną z samego rana.
- Piotr mamy ją!! nazywa się Dagmara Konarska. Powiedziała Lucyna.
- Daj mi jej adres, biorę Gutka i jedziemy.
Lucyna podała adres to była opuszczona kamienica. Gutek zdążył wypić kawę po wejściu na komende. Po kilku minutach pojechali do opuszczonej kamienicy.
- Guciu idź od prawej ja sprawdzę od tyłu. Powiedział Piotr.
Gutek powoli przemiezał pomieszczenia. Alex szedł razem z nim. Chłopak podszedł do zamkniętych dżwi z zamiarem otwarcia ich. Alex szybko złapał za nogawkę spodni Gucia próbując go zatrzymać.
- Zostaw! Zostaw mnie! Powiedział Gutek jednak Alex nie ustąpił.
Po chwili dżwi eksplodowały oraz pomieszczenie za nim.
Piotr słysząc huk szybko wbiegł do pomieszczenia
- GUTEK! Krzyknął.
Chłopak kaszlnął i przetarł zakurzoną twarz.
- Cały jesteś? Zapytał Piotr siadając koło chłopaka.
- Tak ale to były moje ulubione spodnie. Powiedział.
- Jutro Alex zniesie ci je do krawca.
- Masz tu coś. Piotr wskazał na szyję.
Gutek wyciągnął nieduży odłamek drewna.
- Możesz wstać? Zapytał z troską
- Tak. Powiedział i wstał. Obaj weszli do zniszczonego pomieszczenia.
- Wysadziła się? zapytał Gutek opierając się o framuge.
- Nigdzie nie widzę ciała, raczej to nas chciała wysadzić. Stwierdził Piotr.
Wrócili na komende. Gutek usiadł na krześle uważając na zabandażowaną rękę. Piotr opowiedział wszystko dziewczynom.
- Kobieta żyje bez telefonu i karty kredytowej. Kasę za projekt wzięła w gotówce. Powiedziała Lucyna.
- Jeżeli dobrze przewidziałam jej profil psychologiczny to przeżyję porażkę ale później uderzy ze zdwojoną siłą. Powiedziała Marta czytając książke.
- Jaki może być jej następny cel? Zapytał Piotr.
- Z wysadzonego pokoju zabezpieczono papiery z nazwami różnych gabinetów położniczych, szkoły rodzenia i inne.
- Sprawa kradzieży jest powiązana z tymi wybuchami. W pomieszczeniu znaleziono i zabezpieczono substancje chemiczne te same które zostały skradzione. Powiedziała Lucyna.
- Przynajmniej to się wyjaśniło. Mruknął Gutek.
- Jutro będziemy dalej to drązyć. A ty Niemartw się młody znajdziemy tego co ci grozi. Powiedział komendant a Alex zaszczekał. Gutek uśmiechnął się szczerze. Pierwszy raz od kilku dni.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top