Rozdział III Prawie randka

   W piątek rano komórka Tetsuyi zawibrowała, informując o odebranych SMS'ach. Pierwszy był od Hime - w końcu wymienili się numerami w dniu, w którym się poznali.

Hyuuga Hime: Ohayo, Tetsuya-kun! Bądź u mnie jutro o czternastej, zgoda?

Uśmiechnął się i wysłał potwierdzenie.
Zdziwiony wyświetlił drugą wiadomość - od trenerki.

Aida Riko: Kup jej kwiaty!

Sybko odpisał.

Kuroko Tetsuya: Hę? Nie rozumiem czemu.

Aida Riko: To oczywiste, głupku! Myślisz, że nie widzę co się święci? To prawie jak randka. Korzystaj z braku przyzwoitki w postaci jej brata!

Kuroko Tetsuya: Randka?

Aida Riko: Właśnie! A Hime kocha wszystkie kwiaty, i to dosłownie wszystkie!

Kuroko Tetsuya: Zrozumiałem. Ale jest w tym jakieś drugie dno, prawda?

Aida Riko: No... Może niewinny zakładzik o reakcję Junpei'a?

Kuroko Tetsuya: Ech... Niech ci będzie...

Aida Riko: Jest!

Westchnął odkładając telefon.
- Kwiaty, tak? Chyba po raz pierwszy w życiu przyda mi się sąsiadka prowadząca kwiaciarnię.
Wyszedł z domu z zamiarem złożenia zamówienia na kwiaty. Wszedł do kwiaciarni.
- Dzień dobry, Hanami - san.
- Och, Tetsuya - chan! Co cię tutaj sprowadza? Czyżbyś wreszcie znalazł sobie dziewczynę? - młoda kobieta przywitała licealistę chytrym uśmiechem.
- N - nie! Skądże! Po prostu... - próbował nie myśleć o swoich czerwonych policzkach. - Nowa znajoma zaprosiła mnie do siebie pokazać czym się zajmuje... Dostałem cynka od mojej senpai, że ona kocha kwiaty... Niemalże każdy gatunek...
- Ciekawe wyzwanie... Na kiedy potrzebujesz bukiet?
- Odbiorę go jutro koło pierwszej, zgoda?
- Jasne! I powodzenia na pierwszej randce!
Kuroko wrócił do siebie i rzucił się na swoje łóżko.
- Randka, tak? Nie myślałem o tym w ten sposób... Ale skoro tak to wygląda z kobiecego punktu widzenia to trzeba się postarać...

***

   Następnego dnia spięty Kuroko ruszył do domu rodziny Hyuuga. W ręce trzymał bukiet różnorodnych kwiatów. Ubrany był jednocześnie elegancko i na codzień - w ciemne jeansy, białą bluzkę na długi rękaw i granatową koszulę w kratę sięgającą do łokci. Zastanawiał się, czy na pewno na spotkanie z niewidomą powinien się tak stroić, ale w końcu w domu mogą być rodzice dziewczyny, prawda?
Niepewnie zapukał do drzwi. Serce zabiło mu mocniej, gdy otworzyła mu Hime z dyskretnym uśmiechem godnym Mona Lisy. Ubrana była w szarą dresową sukienkę z czarną falbanką na dole i czarne rajstopy.
- Tetsuya - kun! Cieszę się,  że już jesteś.
Odsunęła się zapraszając chłopaka do środka.
- Proszę, to dla ciebie - podniósł do góry bukiet.
Nastolatka wciągnęła głośno powietrze do nosa.

- Co to? Kwiaty?

Czarnowłosa wysunęła obie ręce w stronę Kuroko. Niebieskowłosy podał jej bukiet, który od razu przyłożyła do twarzy.
- Jaka piękna mieszanka! - zaciągnęła się zapachem. - Czuję... róże, tulipany, lilie, goździki i... - skrzywiła się, zatykając nos. - Fuj! Męskie perfumy!
- C - co?!
- Nic, nic... Nie cierpię zapachu męskich perfum, dlatego zabraniam bratu ich używać i unikam drogerii...
Prychnął.
- Zapamiętam.
- Dziękuję za piękny prezent. Chodźmy! - pociągnęła go za rękę w kierunku salonu. - Poznaj moich rodziców.
Kuroko spojrzał na pomieszczenie, w którym się znajdował. Po jego lewej był salon, a po prawej kuchnia, przedzielone półścianką. Kobieta zmywająca naczynia uśmiechnęła się do niego, a mężczyzna oglądający telewizję spoglądał na niego jak troskliwy ojciec na nowego chłopaka swojej córki.
- Nazywam się Kuroko Tetsuya i należę do drużyny koszykarskiej Hyuugi - senpaia - ukłonił się. - Przepraszam za najście.
- Witaj, Tetsuya - chan - zwróciła się do niego kobieta w średnim wieku. - Wiele o tobie słyszeliśmy od dzieci. Mam na imię Ayano, a to mój mąż, Yuusuke. Możesz mówić do nas po imieniu.
- Dobrze, Ayano - san.
- Chodź tutaj, synu! - powiedział okularnik wyglądający jak starsza wersja Junpei'a. Poklepał miejsce na kanapie obok siebie. - Pokarzę ci, jaka moja córeczka jest wyjątkowa! - najwyraźniej syn odziedziczył nie tylko wygląd po ojcu...
- O nie, taaatoo!!!
- Cisza, Himeś!
Kuroko posłusznie usiadł na sofie obok ojca dziewczyny. Z kolei ona powoli wyszukała dłońmi fotela i również spoczęła w salonie.
- Co to? - zapytał niebieskowłosy widząc jak mężczyzna przewija nagranie.
- Wywiad z Hime - chan, Yuusuke codziennie go ogląda - powiedziała Ayano kładąc na stoliku talerz z jeszcze ciepłymi muffinkami.
A teraz wywiad z niewidomą szesnastolatką o niezwykłych innych zmysłach. Oto Hyuuga Hime. Witaj w naszym programie.
Dzień dobry...
Mogę zadać ci kilka pytań dotyczących twojej... Wady?
Tak, jednak nie uważam to za wadę. Mam oryginalny sposób patrzenia na świat i cieszę się z tego. Jest to moim zdaniem zaleta.
Rozumiem... W takim razie pierwsze pytanie: urodziłaś się niewidoma?
W pewnym sensie tak. Jako mała dziewczynka potrafiłam jedynie rozróżniać kolory, wszystko było zamazane. Z wiekiem się to pogarszało. Gdy miałam dwanaście lat przestałam całkowicie widzieć, zupełna pustka.
Interesujące... Powiedz, wiesz jak rozwinęły się twoje inne zmysły?
Mój starszy brat od zawsze był dla mnie wsparciem. Codziennie rozmawiał ze mną i pytał czy widzę dane rzeczy. Podkładał mi kolorowe kartki i przedmioty o różnych kształtach. Gdy miałam dziewięć lat złapał moją twarz w obie ręce i spytał się mnie, czy go widzę. Wytęrzyłam wzrok i ujrzałam odcień jego skóry, czarne włosy i zarys okularów. Jednak nie mogłam dojrzeć wyrazu twarzy brata. Zapytany odpowiedział, że się uśmiecha, ale coś podpowiadało mi, że jest inaczej. Od tego czasu starałam się, by w inny sposób dowiedzieć się, czy jest smutny, czy się uśmiecha, czy złości.
Jak ci się to udaje?
Zazwyczaj wystarczy mi ton głosu, ponieważ Junpei nie potrafi ukrywać swoich uczuć.
*śmiech* A masz na to jeszcze inne metody?
Tak. Gdy dotykam na przykład ramię danej osoby potrafię wyczuć napięcie. Najłatwiejsza metoda to dotknięcie twarzy - bez trudu rozpoznam grymas.
Słyszałam, że masz również dobry węch i słuch, czy to prawda?
Węch? Kocham kwiaty, nie lubię perfum, staram się unikać dymu - te dwa ostatnie nauczyłam się rozpoznawać dość szybko i nieświadomie.
A rozróżniasz zapachy poszczególnych kwiatów?
Tak, moi rodzice często pracują w ogrodzie i zawsze mamy w domu kwitnący bukiet. Dzięki pomocy mojego taty rozpoznam zapach róży na kilometr. Dobry węch się przydaje - pierwsza wyczuwam świeże wypieki mojej mamy.
A co z twoim słuchem?
Nikt się do mnie nie zakradnie, by mnie wystraszyć. Wielu próbowało.
Musisz mieć wesołą rodzinkę.
To prawda, bardzo ich kocham.
Firma Beautiful Live zaproponowała ci współpracę - zgodzisz się?
Za dwa dni idę na rozmowę z właścicielem, to się okarze.
Miło było cię gościć w naszym programie, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś nas odwiedzisz, Hime.
Z przyjemnością, jeśli znowu mnie zostanę zaproszona.

Kuroko spojrzał zdziwiony na siedzącą przed nim dziewczynę. Zdał sobie sprawę, że była bardziej wyjątkowa niż przypuszczał. W następnej chwili przeszły go ciarki na myśl, że Hime wystarczy jedno jego źle wypowiedziane słowo, by dowiedziała się o nim wszystkiego.
A co było potem? Usłyszał... rżenie... I do salonu wbiegło zwierzę, które z początku wziął za dużego psa, jednak odsunął tą myśl przypominając sobie reakcje czarnowłosej na pojawienie się Numeru Drugiego.
- Samurai! - zawołała odwracając się w stronę zwierzęcia. - Chodź tutaj, mój ty sępie miłości! - zaśmiała się radośnie.
Gdy zwierzę się poruszyło Tetsuya usłyszał dźwięk... kopyt...
- Czy to jest... koń?
- Dokładnie! - Hime uśmiechnęła się głaszcząc czarną sierść.
- To falabella - dopowiedział jej tata. - Najmniejsza rasa koni na świecie. - Jeśli osoba bojąca się psów lub mająca uczulenie na ich sierść potrzebuje przewodnika to najlepszym rozwiązaniem jest wyszkolona falabella.
- Czyli... To jest ten twój przewodnik, tak?
- Tak!
- Masz jeszcze jakieś inne zwierzęta, Hime - san?
- Nie jedno... - prychnęła pani Ayano. - Lubi wszystkie zwierzęta z wyjątkiem psów i kotów. W domu są w tej chwili jeszcze cztery jej zwierzaki.
- Mogę je zobaczyć? - zapytał Kuroko.
- A nie boisz się drapierznych, średnio wyszkolonych jastrzębi i węża puszczonego samopas?
- Podziekuję.
- No to jest jeszcze papuga... Manga!!!
- Yes! Yes, my lady! - do pokoju wleciała krzycząca, niebiesko - żółta ara i usiadła na ramieniu Hime, która ze stoickim spokojem uniosła rękę. Ptak podłożył pod nią swoją głowę i zaczął ocierać się o dłoń właścicielki.
- To jest Manga, ara Junpei'a, która też czasem mi pomaga.
- Ciekawe imię...
- Przedtem nazywała się Kise-sei, ale zmieniliśmy jej imię jak dobrała się do mang brata... A później nie wiem jak włączyła telewizor i oglądała Kuroshitsuji... No dobra! - wstała chwytając pasek na grzbiecie kucyka. - Samurai! Idziemy do mojego pokoju!
   Konik posłusznie ruszył, a Kuroko poszedł za nimi, uważając na niebezpieczną wobec niego papugę.
- Casanowa! - skrzeczało ptaszysko. - My lord! My lord Jun karze odpędzać od Hime Casanowa!

________

1312 słów! Kto niezadowolony ten do ściecia!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top