Rozdział V Konie
Następnego dnia Hime usłyszała swój telefon.
- SMS od Riko-chan!
Wzięła swój smartfon z biurka i za pomocą wibracji odczytała wiadomość.
Riko: I jak Junpei zareagował na kwiaty?^^
Westchnęła.
Hime: Mogłam się domyślić, że to twoja sprawka...
Riko: Oj no weź, nie mogłam się powstrzymać! To co zrobił?
Hime: Będziesz zawiedziona. Tylko pochwalił dobry gust Tetsuyi-kuna. Nie widzi w nim zagrożenia.
Riko: Serio? Beznadzieja... Wiszę Kiyoshi'emu dwa burgery! A on mi miał fundować słodycze w automatach i sklepiku szkolnym przez miesiąc...
Hime: Och, nie przesadzaj, jeszcze kiedyś będziesz się śmiać z mojego brata, a teraz wybacz, ale muszę się przygotować na konie.
Riko: Przecież twój brat znowu wróci do domu późnym wieczorem, nie? W takim razie z kim idziesz, Hi-me-chan?~
Hime: Kończę, pa.
Riko: Ej! Nie bądź taka!
Uśmiechnęła się. Nie miała zamiaru dawać Aidzie tej satysfakcji, a przede wszystkim powodu do kolejnego zakładu.
Wzięła cały swój sprzęt i czekała na dole już przebrana w strój jeździecki.
Zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Dzień dobry Yuusuke-san - licealista ukłonił się, widząc pana domu.
- Miło cię znowu widzeć, Tetsuya-kun. Hime, zbieraj się, zawiozę was!
- Hai!
Podbiegła do drzwi podekscytowana. Z nieuwagi prawie przywaliła głową w ścianę.
- Ohayo, Tetsuya-kun!
- Ohayo gozaimasu, Hime-san.
***
Kiedy dotarli do stadniny, instruktor pokazał Kuroko gdzie ma zostawić siodło i podał mu właściwy kantar.
- Skoro nie ma Junpei'a możesz wziąć Atenę, jest bardzo spokojna i łagodna... Zazwyczaj - stwierdził instruktor. Kuroko jednak zmartwiło jego ostatnie słowo...
- Chodź, Tetsuya!
Hime weszła na padok, a za nią niebieskooki. Pewnym i szybkim krokiem maszerowała pomiędzy końmi. Kuroko był nieco spięty - dookoła niego biegały śmiertelnie niebezpieczne zwierzęta większe od niego. Ciarki go przeszły, gdy kary ogier po drugiej stronie pastwiska zarżał, stanął dęba i puścił się cwałem w przeciwną stronę. Inne dwa się biły. Przybliżył się do dziewczyny jak najmocniej się dało, gdy jakiś kucyk tuż obok niego zaczął się tarzać i wierzgać nogami w powietrzu o mały włos nie trafiając w niebieskookiego kopytem.
Czarnowłosa najwyraźniej poczuła obawy towarzysza i chwyciła go za rękę.
- Nie bój się, Tetsuya. Znam te konie i wiem jak się zachować. Gdyby którykolwiek miał zamiar zrobić nam krzywdę wyczułabym to i obroniła cię.
- Zazwyczaj to chłopacy mówią takie rzeczy...
- Role się odwróciły... Shini! Atena!
Usłyszeli rżenie i po chwili stanęły przy nich dwa wysokie konie.
- Dobrze, spokojnie.
Uniosła rękę i łaciaty ogier przyłożył nos do dłoni swojej pani. Hime śmiało podeszła bliżej, zarzuciła na szyję uwiąz i założyła kantar. Poklepała konia po boku.
- Grzeczny Shini, grzeczny... Twoja kolej, Tetsuya!
Przełknął ślinę. Spróbował dość niezdarnie założyć kantar, jednak klacz prychnęła i szarpnęła łbem, po czym odwróciła się do nastolatka zadem.
Jasnooka zachichotała.
- Shinigami- stój! Pomogę ci, Tetsuya.
- Dzięki...
- Atena, chodź!
Klacz posłusznie odwróciła się, jednak prychnęła, wyraźnie obrażona. Czarnowłosa podniosła rękę Kuroko i przyłożyła ją do końskich chrapów po czym z jej pomocą chłopak zdołał założyć kantar.
- I co teraz?
- Bierz uwiąz i idziemy ubrać konie.
Hyuuga trzymała sznur przy swoim wierzchowcu i jednocześnie gładziła go po grzebiecie. Koszykarz musiał mocno chwycić klacz, wyraźnie niezadowoloną z nieobecności Junpei'a.
Kuroko z zainteresowaniem patrzył na Shinigami. Zachowywał się tak, jakby był świadomy niepełnosprawności swojej właścicielki. Stał spokojnie, gdy dała mu znać. Nie wierzgał i nie uciekał. Chodziła z nim trzymając długą uwiąz jak psią smycz. Zatrzymał się przy wyjściu. Hime wciąż trzymając tylko końcówkę sznura otworzyła bramkę i koń przeszedł bez słowa. Wyglądało, jakby sam prowadził nastolatkę do metalowego płotu, który służył za koniowiąz.
Przywiązali konie i zaczęli je czyścić. Instruktor i Kuroko patrzyli kątem oka na Hime, by w razie czego pomóc niewidomej. Jednak nie było to potrzebne - ona radziła sobie bez problemu, z uśmiechem na ustach wykonując swoje obowiązki, a Shinigami stał grzecznie i sam sprawdzał, czy jakoś może ułatwić siodłanie.
- Hime-chan, chcesz żebym za ciebie wyczyścił kopyta?
- Dziękuję, Sensei! Dam radę! - chwyciła kopystkę i klepnęła przednią nogę ogiera. - Shini, noga!
Ugięła kolana i postawiła sobie na jednym z nich końskie kopyto. Koń grzecznie trzymał nogę w górze, dlatego jasnooka mogła wolną dłonią sprawdzać, gdzie nie powinna trafić kopystką.
Kuroko widząc jak to zrobiła spróbował powtórzyć. Poklepał klacz po udzie.
- Atena, noga!
Ta jedynie prychnęła i pacneła chłopaka ogonem.
- Nie tak, Tetsuya-kun! Hime i Shinigami to zgrany duet, ty musisz księżniczkę złapać za ścięgno, przycisnąć i obszeć na niej ciężar ciała - podszedł do licealisty. - Daj, pokarzę ci.
W tym czasie czarnowłosa z ogłowiem na ramieniu odpięła kantar, który położyła na murku. Koń mógłby uciec, ale grzecznie czekał aż właścicielka zarzuci mu na szyję wodze. Otwarł pysk, więc szybko uporała się z wędzidłem oraz pozostałymi paskami i zabrała siodło.
I tu z pomocą instruktora niebieskowłosy próbował tych czynności. Wystraszył się, kiedy kazano mu włożyć kciuk do pyska konia. Atena zacisnęła mocno zęby i długo zajęło mu wsadzenie w koński pysk wędzidła.
***
Przygotowali wsiedli na konie i zaczęli jazdę. Hime sama weszła na dużą ujeżdżalnie, a Tetsu skończył nieopodal na ląży z instruktorem. Koszykarzowi trudno było utrzymać skupienie podczas lekcji - cały czas spoglądał na nastolatkę, która wyglądała jak urodzona amazonka.
Jeździła z niezwykłą swobodą. Raz bez jednej ręki, raz bez strzemion, raz trzymając się siodła samymi kolanami. Była wyprostowana i wodziła biodrami w rytm kroków konia. Brak zmysłu wzroku w ogóle jej nie przeszkadzał. Rozgrzewając się w kłusie, najeżdżając na cavaletki koń sam ją tam prowadził, a ona we właściwym momencie robiła półsiad. Następnie w galopie, pod okiem instruktora wyższe przeszkody przeskakiwała z niezwykłą precyzją, jednak również uwagą i ostrożnością.
Tetsuya starał się jak mógł. Instruktor chwalił jego postawę w stępie i poprawną pracę nadgarstków, jednak nie umiał dogadać się z Ateną. Klacz najwyraźniej była wściekła przez to, że nie jest dosiadana przez Junpei'a. Robiła wszystko, by uprzykrzyć Kuroko jazdę - wierzgała łbem, stawała w miejscu, nie chciała ruszyć oraz wlekła się. Mimo tego niebiesko-włosy dzielnie spróbował kłusa ćwiczebnego. Nie umiał odpowiednio wsiąść w siodło i nieźle nim telepało, ale i tak był zadowolony z pierwszej w życiu przejażdżki.
***
- Świetnie ci idzie, Tetsuya-kun! - instruktor po jeździe poklepał zadowolony ucznia po plecach.
- Dziękuję, Sensei. Jednak Atena chyba mnie nie polubiła...
- A zamierzasz porzucić jeździectwo?
- Nie! Bardzo mi się podobało i z pewnością w wolnym czasie będę przyjeżdżał tutaj na lekcje.
- W takim razie niech Hime zabierze cię na padok. Poczekaj aż jakiś koń do ciebie podejdzie. Tego weźmiesz następnym razem.
Kuroko nie za bardzo rozumiał tok myślenia nauczyciela, jednak zgodził się zastosować jego metodę.
***
Poszli we dwójkę na pastwisko. Stali tak na środku padoku i czekali. Czarnowłosa znowu wzięła Tetsuyę za rękę. Rozumiała go - głupi nie obawiałby się na początku stać otoczony przez zwierzęta dziesięć razy silniejsze od człowieka, które potrafią biec z prędkością 60 km/h.
Podszedł do nich Shinigami. Otarł się o bok swojej pani, by zwrócić na siebie uwagę. Zachichotała gładząc jego grzywę po czym przekręciła ogromny koński pysk w stronę licealisty. Ogier posłusznie podszedł do chłopaka i przyjrzał mu się przekręcając lekko głowę na bok. Kuroko przeszły dreszcze - przypomniało mu się jak Hime opowiadała mu o agresji jej pupila. Jednak ten po prostu obwąchał koszykarza i prychnął przybliżając pysk. Niebieskooki niepewnie pogłaskał Shinigami po chrapach. Po jakiejś chwili przestał i koń oddalił się.
- Polubił cię - jasnooka uśmiechnęła się delikatnie. - Rzadko się to zdarza. Ma wielu przyjaciół na pastwisku, ale niezbyt ufa ludziom. Jest inteligentny i rozumie, że musi mnie prowadzić.
Nim zdążył odpowiedzieć, poczuł jak coś trąca go w plecy. Odwrócił się i zobaczył średniej wielkości szarego konia. Może nie był tak wysoki jak Atena, ale i tak prezentował się dumnie. Miał ciemny pysk i biało-popielatą grzywę. Koń zarżał i nagląco trącił chłopaka łbem. Nastolatek posłusznie zaczął go głaskać.
- Shadow? - zapytała dziewczyna. Znała wszystkie konie w stadninie, ale czasami miała problem w wyczuciu, który do niej podchodzi.
Koń zarżał delikatnie na potwierdzenie.
- Tak ma na imię? - zapytał Kuroko.
- Tak. To konik polski, mówią też na niego "myszak" przez kolor sierści. Jest dość niski, ale dobrze się na nim jeździ i sądzę, że się dogadacie. To nie jest koń prywatny, możesz na nim spokojnie jeździć.
Podeszła do "nowych znajomych" i wyszukała palcami któregoś z nich. Trafiła na ramię Tetsu i oparła na nim dłoń po czym wyszukała konia, by móc go pogłaskać.
- I co?
- Ja jestem na tak. Shadow, nazywam się Tetsuya, nowy w tej szkółce, który dostał kosza od "księżniczki" Ateny - koń prychnął najwyraźniej rozumiejąc. - Piszesz się na współpracę?
Zarżał głośno i mocno szturchnął łbem Kuroko powalając go na ziemię. Polizał chłopaka po twarzy na co ten się zaśmiał.
- Powiedzmy, że to oznacza tak, partnerze.
_____________
1395 słów - Arisa, wierzysz w to?
Sprawdzam obecność! Kto nie menda, a czyta to komentuje!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top