Rozdział Trzydziesty Ósmy
Dzień dobry/ Dobry wieczór!
PS. Przeczytajcie notkę pod, mam do was malutką prośbę!
GoM + Kagami + Hanamiya + Takao + Kasamatsu, gdy zamieniasz się w kota i musi się tobą zaopiekować!
< Żeby było prościej i bez większego zamieszania - zmieniasz się w kotka na jego oczach. Nie ma więc mowy o pomyłce, chłopcy mają pełną świadomość, że stałaś się jakimś cudem kotem (no prawie). A to czy [Imię] jest w pełni świadoma tego, że jest kotem to już tajemnica. Ze względu na typ tego scenariusza (i fakt, że miałam taką ochotę) zmieniam narrację. >
Akashi
Gdzie to się stało
W rezydencji rodziny Akashi
Sytuacja
[Imię], czyli biała kotka zajmująca miejsce na jego posłaniu tylko przez pierwszą minutę była spokojna - najwyraźniej jeszcze zbyt oszołomiona tą nagłą przemianą w zwierzę, ale już po chwili zaczęła stopniowo poddawać się panice. Podczas gdy zwierzę wariowało skacząc po meblach i zasłonach, Akashi nie potrafił wyjść z szoku, którego doznał chwilę wcześniej.
To było szybkie - biały dym nagle wypełnił niemal całą jego sypialnię, a kiedy się rozrzedził, na miejscu jego dziewczyny, siedziało już owe zwierzątko.
Nie było mowy o pomyłce - to musiała być [Imię].
— Zaraz, niech zbiorę myśli — wydusił z siebie i przetarł skronie palcami. — [Imię] przestań miauczeć. Jeżeli mój ojciec cię usłyszy, oboje możemy mieć problem.
Jednak biała kotka nie przestawała rozpaczliwie zawodzić na całą rezydencję i wciąż walczyła z zasłonami, jakby to właśnie one były wszystkiemu winne. Akashi wlepił w nią swoje spojrzenie i zmarszczył czoło. Czy ona w ogóle miała świadomość tego co się wydarzyło? Jak sprowadzić ją do ludzkiej postaci? I co właściwie powie jej rodzicom?
W końcu odchrząknął i podniósł się z fotela, tym razem przykuwając na siebie pełną uwagę kotki. W jej pyszczku było coś rozczulającego, choć stokroć bardziej wolał oglądać ludzką twarz swojej dziewczyny. Poza tym te ślepia...
— Nie mam pewności czy mnie rozumiesz, [Imię], ale wiem, że to ty — zaczął spokojnym tonem głosu, kucając przed kotem i wyciągnął przed siebie dłoń, jakby oczekując, że zwierzę da mu jakiś znak. — Nie martw się, na pewno przemienisz się z powrotem w człowieka. Musi być jakieś wytłumaczenie, [Imię]. A na razie zostaniesz u mnie. Wszystkim się zajmę, kochanie. Masz moje słowo.
Aomine
Gdzie to się stało
W parku
Sytuacja
Aomine po raz dziesiąty przecierał swoje oczy, w nadziei, że to tylko jakiś kolejny chory sen, który go nawiedza podczas przyjemnej drzemki. Jednakże czarna kotka siedząca na miejscu obok niego miauczała przeraźliwie głośno, targając pazurkami rękaw jego marynarki. Aomine wciąż nie mógł się otrząsnąć z szoku, do chwili, gdy pazurki przebiły mu skórę.
— AŁA, [IMIĘ]!
Kotka odpowiedziała pogardliwym prychnięciem i skoczyła na jego kolana, opierając się przednimi łapami o jego brzuch. Aomine rozglądał się dookoła jakby w poszukiwaniu pomocy.
Co miał niby robić?
— [I-Imię], to naprawdę ty?! Znaczy o-oczywiście, że to ty! — wymamrotał pospiesznie, gdy kotka znów zaatakowała go swoimi pazurkami. — Jak niby mam to naprawić? Takie rzeczy się normalnie nie dzieją, wkręcasz mnie, czy co?
Jeszcze przez chwilę Aomine zachodził w głowę co powinien uczynić, gdy niechcący pociągnął [Imię] za jej ogon, kiedy strącił ją łokciem z nóg.
— Cholera, przepraszam!
Kotka zamiauczała przeraźliwie i prychnęła groźnie, po czym wskoczyła Aomine na głowę, drapiąc go przy tym po szyi i uszach, na co ten ostatkiem sił powstrzymał się by jej z siebie nie zrzucić. Klnąc w myślach, wyciągnął z kieszeni telefon chcąc zapytać się wujka google co powinien zrobić, zanim sam utraci zmysły.
Kise
Gdzie to się stało
W kinie
Sytuacja
Siedział obejmując swoim ramieniem [Imię] i właśnie myślał o tym, że bilety na tak nudny film były marnotrawstwem nawet jak dla niego. Jednakże skoro [Imię] wyglądała jakby faktycznie dobrze spędzała swój czas, nie zamierzał marudzić i psuć ich randkę.
Nagle poczuł, że coś jest nie tak.
Jego prawe ramię po prostu opadło, kiedy utraciło swoje oparcie w postaci ciała swojej dziewczyny. Co się właśnie stało? Pochyliła się po coś leżącego na podłodze?
— K-KOT?! — Wyrwało się Kise, gdy dostrzegł pod siedzeniem dziewczyny jasno szarą kulkę, cicho miauczącą pod noskiem i rozglądającą się z paniką po sali. Kilka osób zaczęło się odwracać w kierunku blondyna, bo ten zupełnie przerażony ową nienormalną sytuacją, wziął kotkę na ręce i przystawił ją sobie kilka centymetrów przed twarzą.
— [I-Imię]cchi? T-to naprawdę ty? JESTEŚ KOTEM!
Salę kinową numer pięć wypełniły podszepty poddenerwowanych widzów.
— Ej ty! Tutaj nie wolno wprowadzać zwierząt.
— Weźcie ucieszcie tego kolesia i jego kota, bo zaraz będzie scena miłosna!
— Ja też zapłaciłam za bilety, przestańcie robić zamieszanie!
— Skarbie, weź to obczaj! Pfft, ale jaja! Gość na romantyczny film przyszedł z kotem!
Chcąc czy nie chcąc ochrona kina wzięła Kise za kołnierz i razem z wściekle miauczącą kotką wyprowadziła go na zewnątrz, a ponieważ rozpadał się deszcz, Kise zawinął kotkę w swoją kurtkę i przyciskając ją do piersi, zaczął biec w kierunku swojego domu, marząc by jego wszechwiedząca mama znalazła na to jakieś lekarstwo.
Kuroko
Gdzie to się stało
W przedszkolu
Sytuacja
Kuroko czasami po zajęciach dodatkowych wybierał się do pobliskiego przedszkola, aby pomóc w pilnowaniu dzieci. W dodatku pracowała w nim przyjaciółka jego rodziny, więc nigdy nie było to żadnym problemem. Wręcz przeciwnie - był super mile widziany, podobnie jak [Imię].
Dzieci uwielbiały wspólną zabawę z Kuroko. Generalnie zawsze kończyło się na tym, że wszyscy siadali na dywanie w kółku i słuchali jak niebieskowłosy na zmianę z [Imię] czytają dzieciom książkę. W takich chwilach pani przedszkolanka wiedziała, że może się trochę odprężyć i wypić kawę w pokoiku socjalnym.
Kiedy [Imię] zmieniła się w kota, sytuacja przedstawiała się następująco - dzieci rządkiem udały się do toalety na wielkie mycie ząbków, a Kuroko zachodził w głowę co się stało z jego dziewczyną i jak to wytłumaczyć pani przedszkolance.
Gorzej sytuacja się przedstawiała, kiedy dzieci wróciły do salki i zobaczyły co też ich niebieskowłosy opiekun trzyma w ramionach. Zanim biedny Kuroko zdążył zebrać do kupy myśli, biało-ruda kotka wyrywała się z rąk piszczących dzieci, które chciały ją wziąć na ręce. Tu i ówdzie rozległy się piski i okrzyki ''jaki słodki kotek'', albo '' złap go za ogon'', albo '' obetnijmy mu wąsy''. Kuroko w jednej sekundzie zdecydował się na odwrót, nawet jeżeli nie do końca jeszcze dawał wiarę w to, że jego dziewczyna - która dosłownie chwilę wcześniej czytała książkę o kaczuszce wędrowniczce, zamieniła się w domowe zwierzę.
— Ano, przepraszam, ale muszę iść już z [Imię]san do domu.
— Huh? Tak prędko? — Pani przedszkolanka spojrzała podejrzliwie na torbę, którą kurczowo do siebie przyciskał i zmrużyła oczy na chłopaka. — Czy te podejrzane odgłosy z twojej torby to kot?
— Mi też ciężko w to uwierzyć, ale najprawdopodobniej tak.
— Kuroko-kun, dobrze wiesz, że w naszym przedszkolu nie wolno trzymać zwierząt. Domyślam się, że pewnie chciałeś sprawić dzieciom przyjemność, ale więcej go nie przemycaj na zajęcia, dobrze?
Kuroko miał nadzieję, że nie będzie musiał tego robić i wszystko wróci do normalnego porządku jeszcze tego samego dnia. Zajmowanie się najlepszym przyjacielem, który był psem (Nigou), a teraz jeszcze dziewczyną, która była kotem, to chyba o jeden most za daleko dla takiego drobnego Kuroko.
Midorima
Gdzie to się stało
Na mieście
Sytuacja
Zakupy i pogoń za szczęśliwym przedmiotem dnia Midorimy były już normą. Tym razem jednak los sprawił im niespodziankę. Midorima ukrył twarz w dłoniach i jęknął cicho, marząc by to wszystko okazało się jedynie złym snem.
Bardzo złym snem. Koszmarem!
— Ohaasa nigdy się nie myli, czyż nie? — mruknął do samego siebie i opadł na pobliską, miejską ławkę. - Nie wiedziałem co mam myśleć, gdy zapowiedziała dla raków ogromną zmianę w ich życiu, która wpłynie na ich przyszłość, nanodayo.
—Miau!
— Tch. — Midorima chcąc czy nie chcąc wykonał niecierpliwy ruch rękoma, jakby chcąc odgonić od siebie czarną kotkę z białymi skarpetkami i ogonem. — Przynajmniej nie jesteś typowym czarnym kotem. Szczęście w nieszczęściu, nanodayo.
— Mamo, to ona! To Zając!
Midorima obrócił się za siebie zdezorientowany i dostrzegł małą dziewczynkę, która wskazywała palcem na kotkę i podskakiwała w miejscu wyraźnie czymś podekscytowana. Tuż za nią stała kobieta, trzymająca w rękach stos kartek.
— To kot nie żaden zając, nanodayo.
— Zając, Zając! To kocie imię! — Naburmuszyła się dziewczynka i bez zawahania wzięła niespokojnie miauczącą kotkę na ręce. Midorima gdzieś w kącie swojej głowy już wyczuwał jakieś kolejne kłopoty, więc pospiesznie wstał z ławki i popatrzył na matkę tego dziecka.
Na widok stosu ogłoszeń o zaginięciu kotki Zając w jej rękach zbladł i poczuł jak robi mu się słabo, gdy kobieta ukucnęła przy córce i z szerokim uśmiechem zaczęła drapać kotkę za uchem, powtarzając szczęśliwej dziewczynce, że przecież ciągle jej mówiła jak w końcu odnajdą panią Zając.
W jednej sekundzie Midorima przemógł cały swój strach przed kotami i dosłownie wyrwał z objęć dziecka swoją dziewczynę w postaci kotki i przytulił do piersi. Zaczerwieniony na twarzy niczym wiśnia, wybąkał coś pod nosem, że to nieporozumienie i uciekł, ledwie unikając zderzenia z latarnią.
Czy Bóg poddawał go jakiejś chorej próbie? Co niby chciał mu w ten sposób przekazać?
Murasakibara
Gdzie to się stało
W lodziarni
Sytuacja
— Mówiłem, że to dobre miejsce żeby zjeść deser lodowy.
— ...
— Ne, czemu nic nie mówisz, [Imię]chin?
Dopiero kiedy nie usłyszał twojej opinii na temat niedawno odkrytej lodziarni, zorientował się, że siedzi przy stoliku z kotem (brawo dla Atsu).
Dalej wydarzenia jakby potoczyły się same... Właściciel lodziarni w jednej sekundzie wywalił kota oraz Atsushiego z lodziarni, co z kolei tak bardzo fioletowowłosego rozjuszyło, że narobił na ulicy takiego rabanu (bo przecież był niewinny, to nie tak, że kot był jego!), aż jakiś przechodzień zadzwonił po policję.
Ogólnie to [Imię] nie miała zbyt wesoło, mogła jedynie mieć nadzieję, że dość szybko wróci do ludzkiej postaci, bo Murasakibarze nawet przez myśl nie przeszło, że zamieniła się w zwierzę.
Biedny olbrzym myślał po prostu, że jego kochana dziewczyna go porzuciła.
Kagami
Gdzie to się stało
Na boisku koszykówki
Sytuacja
Dosłownie chwilę temu trzymał swoją dziewczynę na rękach, kiedy pomagał jej zrobić wsad do kosza, a następnie odbyło się jakieś czary-mary, fiku-miku i w rękach miał pasiastego królika. Znaczy kota, przepraszam.
— WAAH!
Zszokowany rzucił nim w kierunku obręczy i odskoczył do tyłu, zanim się nie ogarnął, co tak naprawdę zrobił.
— JEZU [I-IMIĘ]! — Nie mógł uwierzyć, że rzucił swoją dziewczyną jak piłką do kosza. — Żyjesz?
Na szczęście podobnie jak inne koty i [Imię] spadła na cztery łapy, choć rzucała mu jakieś obrażone spojrzenia, odwracając się do niego równocześnie ogonem. Ogłupiały Kagami podrapał się po odsłoniętym karku i rozejrzał dookoła, jakby chcąc się upewnić, że ktoś to wszystko widział i będzie w stanie jakoś te zajście wyjaśnić i mu pomóc.
Niestety horyzont był jak na złość czysty.
— Rany... w-weź zamiaucz jeśli mnie rozumiesz, czy c-coś!
Ale kotka najwyraźniej jeszcze urażona za to jak została chwilę wcześniej potraktowana, zadarła ogon do góry i jednym susem wystrzeliła na pobliskie drzewo. Zrobiło się już niemal zupełnie ciemno, gdy biednemu Kagamiemu udało się wspiąć na najwyższą gałąź i ściągnąć prychające na niego zwierzątko.
Czerwone ślady zadrapań zdobiły całą szyję chłopaka i jego policzki. Wyglądał jakby przejechała po nim kosiarka.
Hanamiya
Gdzie to się stało
W mieszkaniu Hanamiyi
Sytuacja
— Nawet nie waż się do mnie zbliżać, to ostatnie ostrzeżenie.
Hanamiya mroził swoim zirytowanym spojrzeniem małą kotkę siedzącą na parapecie i wlepiającą w niego swoje ślepka. Był zbyt inteligentny by uwierzyć w taką niedorzeczność, że jego dziewczyna zmieniła się w domowe zwierzę. A jednak wydarzyło się to na jego oczach.
Nie mógł niczemu zaprzeczyć, choć bardzo tego chciał.
— Dlaczego akurat kot, huh? — zapytał najwyraźniej samego siebie i zmrużył oczy na zwierzę. — O wiele bardziej pasowałby ci pawian.
Kot miauknął cicho i zaczął przechadzać się po parapecie. Hanamiya nie zamierzał poświęcać zwierzęciu zbyt wiele uwagi i zasiadł do swojego laptopa zajmując swoje myśli czymś o wiele przyjemniejszym. Kot najwyraźniej czując się zaniedbanym i pozbawionym jego uwagi, strącił łapką szklankę z wodą z pobliskiego stolika.
Hanamiya klnąc pod nosem chwycił kota za kark i wyrzucił za drzwi swojego pokoju, po czym chwycił pobliską komórkę i wybrał czyjś numer.
— Hara? — parsknął poirytowany, krzywiąc się na dźwięk drapania drewnianej powierzchni drzwi jego pokoju. — Chciałeś kiedyś kota. Masz okazję nie do odrzucenia, bo mam jednego na zbyciu. Oddam za darmo, a nawet dopłacę.
Takao
Gdzie to się stało
W mieszkaniu Takao
Sytuacja
— Kotku, chcesz mleczka?
Takao chyba był jedynym, który przyjął do wiadomości fakt, że jego dziewczyna zmieniła się w zwierzę, z zadziwiającym luzem. Tak jakby traktował to jako dobrą zabawę i już po chwili gonił za kotką z czerwonymi wstążkami, które wygrzebał z szuflady w pokoju mamy.
— [Imię]chan, zaczekaj, zrobię ci piękną kokardkę na szyi! Kici kici!
Kotka najwyraźniej nie miała najmniejszej ochoty na zabawę z swoim właścicielem i Takao spędził niemal pół dnia na szukaniu swojej biednej, przestraszonej dziewczyny. W zaledwie parę minut stracił resztki dobrego humoru i targał swoje czarne włosy czując napływającą bezradność.
— [Imię]chan, proszę pokaż się wreszcie, to był tylko żart — mówił, rozglądając się gorączkowo po salonie. — Na pewno zaraz zmienisz się z powrotem w człowieka! Jakieś czary-mary, hokus-pokus spadnie z nieba i... I... No weź się ze mną nie drocz, [Imię]chan!
Brak odzewu ze strony kotki, niezmiennie ukrywającej się przed chłopakiem. Takao zaczynał szczerze wątpić i powoli odzywała się w nim panika.
— A co jeżeli tak jej już zostanie..? — pytał sam siebie i usiadł na krześle kuchennym. — Będę musiał kupić kuwetę!
Definitywnie tracił rozum i zimną krew.
Kasamatsu
Gdzie to się stało
W czasie treningu drużyny koszykówki
Sytuacja
Na sali był obecny jedynie wyjściowy skład drużyny Kaijo, kiedy [Imię] zamieniła się w kotkę. To był dopiero zbiorowy akt paniki, wszyscy zaczęli krzyczeć, biedny kapitan stracił głowę, a Kise gonił za zwierzęciem przez pół sali, powtarzając jakie jest urocze.
Po niecałych dziesięciu minutach towarzystwo się opanowało, a Kasamatsu wziął niezwykle ostrożnie (jakby podnosił niewypał albo co) kotkę na ręce i przyjrzał się jej z bliska.
— [I-Imię]..? — wyjąkał i popatrzył po twarzach reszty drużyny, jakby szukając u nich pomocy.
— Miau!
— Jest urocza... ale wolałem ją w wersji człowieka — skomentował odważnie Moriyama, choć Kobori machał za plecami Kasamatsu, aby ten trzymał gębę na kłódkę. — Czy raczej pięknej kobiety.
— Idę kupić mleko w automacie z napojami! — wykrzyknął porywczo Kise i wybiegł z hali, a w środku zapanowała zupełna cisza jak makiem zasiał.
Kasamatsu opadł załamany na ławkę, wciąż trzymając przy sobie kotkę. Miał taką przerażoną minę, jakby właśnie spadła na niego odpowiedzialność za co najmniej dwadzieścia kilkulatków. Myślał o najgorszym... osoba, którą pokochał zamieniła się w zwierzę. Co jeżeli już na zawsze?
Hejo, Marli jest tutaj!
Jeszcze raz dziękuję za pomysł użytkowniczce scaryPP!
A teraz prośba do was.
Nie zdecydowałam się na żaden temat następnego scenariusza nie dlatego, że nie mam pomysłu (bo mam ich dużo), ale brak mi przysłowiowego kopa. Sami widzicie ile czekać musieliście na ten rozdział i to mnie załamało. Dlatego mam plan!
W komentarzu napiszcie mi jeden pomysł na temacik do rozdziału trzydziestego dziewiątego z jakiej kategorii tylko chcecie! Daje wam pełne pole do popisu.
( Normalny temat, PapaAU!, FutureAU!, Rozdział[+18], FantasyAU!, może jakieś FriendAU! co sobie wymyślicie)
Zaskoczcie mnie, a ja wybiorę DWA pomysły, które przemówią do mojej wyobraźni, a całą resztę dopiszę do mojego notatnika - Bazy Pomysłów Marli, serio tak ten dokument nazwałam.
Za wszelkie błędy przepraszam, czekam na wasze odpowiedzi, pozdrawiam~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top