Rozdział Jedenasty

GoM + Kagami + Hanamiya + Takao + Kasamatsu, gdy pierwszy raz trzymał wasze dziecko na rękach!

Akashi

Wystarczyło, że akuszerka jeden raz wyjaśniła mu jak powinien trzymać niemowlę. To nie było dla niego trudne, dostosował się jedynie do jej wskazówek. Zupełnie oczarowany próbował jakoś sklasyfikować to co czuł niemal całym swoim ciałem. Uśmiechając się ciepło do córki, odważył się by delikatnie pocałować jej czółko.

 Nie pozwolę byś kiedykolwiek cierpiała, [ImięCórki]. Nie pozwolę, aby życie było dla ciebie przykre. Zawsze będę przy tobie, gotowy cię chronić.

Aomine

Miał wątpliwości, gdy zaproponowałaś mu by wziął niemowlę na ręce. Był w końcu taki maleńki! Jego zaciśnięta w piątkę dłoń była wielkości jego własnych, dwóch złączonych razem kciuków. Nie mogłaś jednak pozwolić, aby ominął go ten moment i na siłę - ignorując jego protesty, wcisnęłaś mu w ramiona synka. Aomine cały zesztywniał, bo dziecko chwilę protestowało, ale szybko się uspokoiło.

 Chyba przestałem właśnie oddychać, [Imię]. Cholera, na pewno jest moje? To zbyt piękne by było rzeczywistością.

Kise

Wiedziałaś, że się do tego przygotowywał. Chodził z tobą na zajęcia, szybko przyswajał wiedzę i  mogłaś dostrzec jak podskakiwał w miejscu ze zniecierpliwieniem. W końcu ucałowałaś córkę w czoło i szepnęłaś, że przekazujesz ją tatusiowi. Kise ostrożnie przejął ją od ciebie i wpatrując się w jej twarzyczkę jak oczarowany, wydusił, że zaraz się poryczy ze wzruszenia.

 [Imię]cchi, to ja... H-hej, jestem twoim tatą, maleńka! T- to... [ImięCórki]cchi, to najszczęśliwszy dzień w moim życiu!

Kuroko

Sam zapytał czy mógłby go potrzymać, a widząc jak bardzo jest tym przejęty, najpierw dałaś mu buziaka w policzek, a potem ostrożnie wręczyłaś w jego ramiona synka. Delikatnie poprawiliście oboje miękki kocyk, w którym chłopiec był zawinięty i uśmiechnęliście się ciepło.

 Kocham cię [ImięSyna]kun. Razem z mamą bardzo mocno oboje cię kochamy.

Midorima

Kilka razy wspominał coś o tym, że jest dość niezdarny i lepiej by było gdybyś ty ciągle ją miała na rękach. Tak dla bezpieczeństwa. Nie mogłaś już wytrzymać tego bezsensownego marudzenia, trafnie zgadując, że Shintarou po prostu nie wiedział jak powinien zapytać cię czy mógłby ją na chwilę potrzymać. Gdy w końcu dość zręcznie wziął córeczkę w ramiona, długo nie mógł wydusić z siebie ani jednego słowa.

 [Imię], nie wiem co się właśnie stało... Chyba rzuciła na mnie jakieś zaklęcie, bo to takie uczucie jakbym znów pierwszy raz się w kimś zakochał.

Murasakibara

Dotychczas tylko siedział tuż obok ciebie, nie mogąc oderwać wzroku od tej małej istotki i przestać się dziwić, że jest taka maleńka. Poprosiłaś go by ułożył swoje ręce w koszyczek, a gdy to zrobił, wręczyłaś mu wasze dziecko. Kilka razy asekurowałaś go, gdy coś źle robił, ale widziałaś, że naprawdę zaczął się starać. To wielki krok ku lepszemu.

 Ne, [Imię]chin, czy ona śpi? To jeszcze niemowlę, nie umie mówić i nie ma włosów, ale wydaje mi się, że jest tutaj na całym oddziale najładniejsza. 

Kagami

Podobnie jak Aomine uważał, że jest zbyt niezdarny by wziąć na ręce takie maleństwo. Koszykówka? Gaszenie pożaru? Spoko. Trzymanie dziecka? Chryste Panie, ocal mnie! Przecież on je zmiażdży! Nigdy by sobie tego nie wybaczył, czemu nie możesz tego zrozumieć? Szybko zgodził się jednak na wszystko, gdy delikatnie ułożyłaś synka na jego rękach. Jeszcze przez chwilę Taiga próbował się jakoś uspokoić, aż w końcu zerknął na ciebie z uśmiechem. Jeszcze bliżej nieba.

 N-nie wyobrażałem sobie, tej chwili. To coś niesamowitego, coś o wiele przyjemniejszego niż wygranie meczu.

Hanamiya

W zupełności pasował mu taki układ, gdzie on siedział na krześle i przyglądał się twojej rozpromienionej twarzy, kiedy ty tuliłaś do siebie wasze dziecko. Odpowiednia odległość była ważna. Nie chciał brać dzieciaka na ręce, jeszcze się rozbeczy i co wtedy? To on jest tym, który zazwyczaj doprowadzał innych do płaczu! A jeśli chodzi o jego doświadczenie w pocieszaniu czy uspokajaniu to plasuje się ono na wyjątkowo marnym poziomie. Kiedy jednak praktycznie go zmusiłaś, aby wziął córkę w ramiona, był nieco sztywny, ale jednocześnie dość skupiony.

Nie mówił zbyt wiele.

 Jasna cholera.

Takao

Przez dłuższą chwilę zupełnie nie pomyślał o tym by wziąć go na ręce. Tak zapatrzył się w ten cudowny obrazek ciebie, tulącą do siebie waszego, niedawno narodzonego synka, że nie chciał psuć tej chwili. To było coś pięknego, teraz naprawdę jest ojcem. Ale zupełnie się przekonał do tej prawdy, gdy w końcu podałaś mu dziecko w ramiona. Na tę chwilę niemal wstrzymał oddech i w zupełnym milczeniu, przyglądał się śpiącej twarzyczce waszego synka. Był bliski wzruszenia.

 Rany, [Imię]chan... Kocham tego szkraba tak mocno, że jestem teraz gotów poświęcić mu wszystko. Aż trudno mi w to uwierzyć. Jestem szczęściarzem, [Imię]chan!

Kasamatsu

Miał wcześniej do czynienia z małymi dziećmi. Wiedział jak nosić je na rękach, wiedział jak się nimi opiekować, ale... Nigdy nie czuł tak bezgranicznej miłości. Nie aż do tej chwili, gdy wziął swoją córkę w ramiona. To było jego dziecko. Wreszcie to do niego dotarło. Nie mogłaś przestać się uśmiechać, gdy obserwowałaś jego oszołomiony wyraz twarzy. Tryb opiekuńczego tatusia - obecny, w pełni naładowany i gotów do działania!

 J-jest piękna, [Imię]. Myślisz, że mnie polubi? Jezu, zaczynam się powoli stresować... Nie oddam jej nikomu.

 Kiedyś będziesz musiał.

 Nie ma mowy!


GoM + Kagami + Hanamiya + Takao + Kasamatsu, gdy wracaliście ze szpitala z waszym dzieckiem!

Akashi

Wszystko było przygotowane perfekcyjnie - i to z dużym wyprzedzeniem. Akashi tego dnia miał idealny nastrój i odkrył, że nie potrafi inaczej jak od momentu wstania z łóżka, uśmiechać się do wszystkich, a nawet do siebie samego. Pokojówki szeptały między sobą podniecone faktem, że ich pan zachowuje się tak niekonwencjonalnie. Pamiętając jednak wyznaczoną datę powrotu pani z dzieckiem ze szpitala, domyśliły się co jest tego powodem. Podróż limuzyną do posiadłości była dłuższa niż zazwyczaj. Akashi nakazał kierowcy podwoić ostrożność na drodze, nawet jeżeli wywołałby jakiś uliczny korek. Najważniejsze było bezpieczeństwo jego żony i córeczki - tylko to się liczyło.

 Chyba zasnęła. Spójrz [Imię], jaka jest spokojna. To naprawdę niesamowite, że wreszcie jest z nami.

Aomine

Oczywiście, że się spóźnił. Ofuknęłaś go gdy w końcu zjawił się w szpitalu, a ten tylko rzucił, że musiał się ten ostatni raz dobrze wyspać. Kiedy skończyłaś się na niego dąsać, dostałaś wypis i wyjechaliście, tym razem nie we dwoje, a z małym zawiniątkiem, które smacznie spało sobie w foteliku, na twoich kolanach. Kiedy dotarliście do domu, byłaś pod wrażeniem, że Aomine nie tylko o wszystko zadbał, ale traktował cię jak księżniczkę. No, może na samym początku. W nocy chrapał najgłośniej, podczas gdy ty latałaś do pokoiku obok by uspokoić waszego synka.

 Hej, [Imię]. Ma moje oczy, widzisz? Wygląda praktycznie jak ja kiedy też byłem gówniarzem. E-Ej, przestań mnie lać! Jest za mały by zrozumieć co powiedziałem!

Kise

Był oczarowany swoją córeczką, którą uparcie trzymał przez całą drogę ze szpitala do samochodu na rękach, z jednej strony chcąc dać ci trochę odpocząć, z drugiej... Bo to było przecudowne uczucie! O ile wcześniej gdy byłaś jeszcze w ciąży, rozumiał, że to co nosisz w brzuchu to jego dziecko, tak teraz naprawdę odnalazł w sobie prawdziwą, ojcowską miłość. Nie mógł przestać uśmiechać się ckliwie i ciągle coś słodkiego mamrotać pod nosem, gdy przyglądał się tym pucałowatym policzkom i malutkim piąstkom, które zaciskały się kurczowo na jego palcu wskazującym.

 Aaach! [ImięCórki]cchi, jest taka słodka! Praktycznie do zjedzenia!

 Do czasu, Kise. Do czasu.

Kuroko

Pomagał ci we wszystkim, pomagał ci wstać z łóżka, pomagał ci zmienić ubranie, iść, a nawet skorzystać z toalety. Tego dnia był bardziej cierpliwy i miły niż zwykle, ale szczerze powiedziawszy, zdążył już porządnie za wami się stęsknić. Po co miał siedzieć sam w domu, kiedy jego żona leżała z dzieckiem w szpitalu? Gdyby mógł, zamieszkałby tutaj na ten okres czasu, ale musiał poświęcić te ostatnie chwile ''wolności'' by wszystko przygotować do waszego powrotu. Przez całą drogę do domu samochodem, posyłał ci spojrzenia pełne miłości i ciepła, podczas gdy ty, tuliłaś do siebie marudzące maleństwo, zmęczone długą jazdą.

 Może jest głodny? Powinnaś go nakarmić? Jestem przekonany, że ten szum ruchliwej ulicy może go niepokoić. Spokojnie, [Imię]chan zaraz będziemy w domu.

Midorima

Będąc codziennie w szpitalu, miał oko na wszystko co się dzieje, więc nie martwił się. Dopiero zaczął się martwić gdy miałaś wraz z waszą córeczką wrócić do domu. Wiele pytań na które bał się odpowiedzieć zrodziło się w jego głowie. A co jeśli coś się stanie, a go akurat nie będzie? A co jeżeli łóżeczko będzie niewygodne? Co jeżeli dziecku stanie się coś złego? Nie ma tam opieki lekarskiej tak jak w szpitalu! Nie ma tam inkubatora, nie ma pielęgniarek, ani specjalistów. Jak zwykle ty musiałaś go uspokoić i przywołać do porządku. Prowadząc samochód czuł jak cały stres puszcza, a jego ciało się rozluźnia. Siedziałaś obok niego i właśnie nuciłaś pod nosem jakąś melodię, by uspokoić maleńki skarb, który tak kurczowo trzymałaś w ramionach.

 Jeszcze niecałe dwa kilometry, [Imię] i będziemy w domu. Chyba niczego nie zapomniałem. A  przynajmniej mam taką nadzieję!

 Uspokój się Shintarou, bo będę zmuszona dać ci te czerwone tabletki.

Murasakibara

To nie tak, że się nie martwił. Po prostu wiedział, że ty nie pozwolisz by coś złego miało się wam przytrafić. Zawsze wszystko miałaś pod ścisłą kontrolą, dzięki naturze Atsushiego, stałaś się bardzo dobrze zorganizowaną osobą. Droga do domu była spokojna, ale wasze maleństwo cały czas wydawało się być głodne. Murasakibara uśmiechał się pod nosem i powtarzał, że jego mama miała z nim ten sam problem. Wzdychając męczeńsko po raz kolejny zaczęłaś karmić swoją kruszynę.

Eech? Znów płacze? [Imię]chin, jak to nie masz już mleka? To nic, nakarmimy ją w domu. Wczoraj zrobiłem duuże zakupy.

 Atsushi, ona jest za mała na takie jedzenie!

Kagami

Starał się już teraz być tatą idealnym. W domu wszystko było zapięte na ostatni guzik, wasze mieszkanko przystosowane rozmieszczeniem mebli i pokoi by przywitać wasze pierwsze dziecko. Kagami przywiózł was bezpiecznie do domu i pierwsze czym się zajęliście było wylegiwanie się w łóżku. Byłaś na tyle zmęczona, że zasnęłaś od razu. Kagami czuwał nad snem twoim i waszego synka, leżącego między wami. Jedną piąstką trzymał się kurczowo twojego palca, a drugą taty, który nie potrafił przestać się uśmiechać nad słodyczą tego obrazka.

 M-Może powinniśmy położyć go teraz na boku, [Imię]? JA?! N-nie, jest taki drobny, że boję się, że mu coś zrobię... Lepiej ty to zrób.

Hanamiya 

Zauważyłaś, że niewiele się odzywał. Praktycznie w ogóle nic nie mówił, kiedy cała odprawa ze szpitala dobiegała końca. Starałaś się przebić przez jego myśli, ale odczytać prawdziwe intencje Makoto i odgadnąć co akurat siedzi mu w głowie, to niezły wyczyn.

Domyśliłaś się, że stara się przegryźć nową sytuację i odnaleźć się choć trochę w roli ojca co z pewnością nie było dla niego proste. Bez słowa otworzył ci drzwi auta, a ty zawahałaś się. Wreszcie odważyłaś się zadać mu te pytanie.

 Masz mi to za złe, Makoto?

 ...  Nie prosił głupio byś powtórzyła pytanie i nie kupował kolejnych sekund, aby zastanowić się nad swoją odpowiedzią.  Jeszcze tego nie wiem.

 Chcesz to możesz zawieźć mnie na parę dni do moich rodziców  oznajmiłaś, zupełnie luźno rzucając mu takową propozycję.  Wiem, że to ja naciskałam na ciebie z rodzicielstwem.

Hanamiya uśmiechnął się kwaśno pod nosem i zajął miejsce kierowcy, uprzednio pomagając ci zapiąć pasy. Odrobinę przerażał cię jego pozorny spokój i jeszcze ten brak dawnych zaczepek słownych, brak dawnego Hanamiyi.

 Ej, ja mówiłam poważnie.  Wyprostowałaś się, jednocześnie gładząc plecy swojej córki, którą przycisnęłaś delikatnie do klatki piersiowej. Hanamiya tsyknął i włączył silnik.  Makoto, rozumiem jak się musisz czuć. Zróbmy sobie przerwę, moi rodzice na pewno to zrozumieją i jednocześnie się ucieszą...

 Siedź cicho zanim naprawdę zacznę rozważać tę kretyńską propozycję, głupia.

Takao

Przez całą drogę do domu dużo żartował i opowiadał o tym jak będzie najprawdopodobniej wyglądało wasze nowe życie. Zauważyłaś w nim wyraźną zmianę. Był jeszcze bardziej radosny niż zwykle i to wprawiło cię w stuprocentowe przekonanie, że będzie świetnym ojcem dla waszego dziecka. Z pewnością już nie mógł się doczekać tych bezsennych nocy i napiętych poranków wypełnionych histerycznym płaczem waszego synka. Ach, jaka jesteś sarkastyczna.

 Zobacz jaki ma śmieszny wyraz twarzy jak śpi! Powinnaś zrobić mu zdjęcie. Jak będzie nastolatkiem i przyprowadzi swoją pierwszą dziewczynę, wyciągnę album pełen takich zdjęć, tylko po to żeby go zawstydzić!

 Demon z ciebie, Kazu.

Kasamatsu

Widziałaś, że był zdenerwowany. Albo raczej zestresowany. Tak, to odpowiedniejsze słowo. Owszem, rozumiałaś go trochę pod tym względem. Jesteście odpowiedzialni za tę maleńką istotkę, ale to całe życie, prawda? Razem sobie poradzicie i przejdziecie przez wszystkie trudne chwile. W samochodzie, Yukio niewiele mówił, w całości skupiony na jezdni, zwalniał podczas każdego zakrętu i każdej nierówności drogi. Chyba nawet kilka razy ktoś na was zatrąbił.

 Zapewnimy naszej córce bezpieczeństwo. Wiem, że wyrośnie na wspaniałą, młodą damę, [Imię]. Tak piękną i m-mądrą jak ty.


Gom + Kagami + Hanamiya + Takao + Kasamatsu, gdy wstawał w nocy by uspokoić wasze płaczące dziecko!

Akashi

W nocy nad waszym dzieckiem zazwyczaj czuwała jedna ze służących, ale bywały takie chwile, gdy sami chcieliście uspokoić waszą malutką. Gdy Akashi wstał, zdziwiłaś się, bo robił to bardzo rzadko. Był bardzo zapracowanym człowiekiem, kierował się ścisłym i napiętym grafikiem, dlatego każda minuta snu, była dla niego na wagę złota.

 Nie podnoś się, i tak nie mogę dzisiaj spać, [Imię]. Zajmę się nią.

Aomine

Robił to bardzo rzadko, najczęściej gdy byłaś na tyle zmęczona, że nie budził cię płacz dziecka. Wstawał z łóżka i niczym zombie sunął nieprzytomnie do pokoiku dziecka, tylko po to by ponosić synka na rękach. Było w tym coś kojącego, więc nie marudził.

 Oi, śpisz? Jaasne, że śpisz. Zawsze śpisz wtedy, kiedy akurat płacze najmocniej, [Imię].

Kise

W pewnej chwili myślał, że jest to dla niego próba cierpliwości. Po tylu nieprzespanych nocach naprawdę miewał ataki złości i rozdrażnienia, ale wiedział, że sam na to wszystko się pisał. Zazwyczaj zanim podniósł się z łóżka, marudził i wymyślał sto powodów byleby tylko nie wstawać. Z czasem jednak zaczął instynktownie budzić się o tych samych porach w nocy o których mała zaczynała płakać i automatycznie, niczym robot wygrzebywał się z łóżka.

 [ImięCórki]cchi płacze... Muszę do niej iść... *ziew*... [ImięCórki]cchi płacze... Tatuś już idzie.

Kuroko

Czasami miewał myśli, że zamiast wstawać z ciepłego, wygodnego łóżka i iść do płaczącego synka, wolałby dalej spać, ale natychmiast karcił się w duchu za takie myśli. Często wyręczał cię w noszeniu niespokojnego, wybudzonego synka. Przyznawał, że kocha dzieci i uwielbia spędzać z nimi każdą chwilę. Zawsze całował synka w czółko gdy zostawiał go w łóżeczku i wracał do waszego łóżka.

 Zaczekaj, [Imię]chan. Teraz moja kolej, wyglądasz na wyczerpaną.

Midorima

Nigdy nie usłyszałaś ani jednego słowa narzekania z jego ust, a wstawał do waszej córeczki za każdym razem, nie pozwalając ci się ruszyć z łóżka. Kiedy była głodna, przynosił ją do waszej sypialni, kiedy po prostu musiała się wypłakać, nosił ją i kołysał w ramionach aż nie usnęła. Z zmienianiem pieluch też nie miał problemu. Był zwyczajnie na to wszystko za dobrze przygotowany.

 To już drugi raz. Pewnie obudziła się i zaczęła marudzić. Niemożliwe żeby tak szybko zgłodniała, śpij dalej [Imię].

Murasakibara

(Ja przedwczoraj ściszałem telewizor! - pozdrawiam fanów polskiego kina) Eeeech. Naprawdę miałby z własnej woli wstać w środku nocy, by wziąć córeczkę na ręce i pochodzić z nią bez celu po pokoju? Nawet gdybyś go związała linami i wyciągnęła z tego łóżka, nie zrobiłby tego, tylko dalej by spał. W wyjątkowych sytuacjach, gdy bardzo ładnie go o to prosiłaś, dał się namówić na noszenie dziewczynki. Ale wtedy już nie wracał do sypialni. Rano znajdowałaś go śpiącego na dywanie w pokoiku dziecięcym.

 Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie tym razem [Imię]chin i nie rób takiej miny noo... Chce mi się spać! Naprawdę nie dasz mi spokoju, co? Dobrze, pójdę. Ale tylko ten jeden raz.

Kagami

Zdarzało się, że wprost mówił ci, że tym razem nie ma szans by dał radę podnieść się z łóżka. A nawet jeśli by mu się udało, nie zdołałby długo wytrzymać bez snu i prawdopodobnie zrobiłby krzywdę waszemu dziecku, gdyby przysnął z nim na rękach. Jednak takie sytuacje prawie nigdy się nie zdarzały. W większości dlatego, bo Kagami nie potrafił nie zareagować na płacz dziecka.

 Nie śmiej się ze mnie, [Imię]! Płacze aż serce się kraja, jakby ktoś je krzywdził. Jakbym mógł na to po prostu zignorować i dalej spać?!

Hanamiya

Poirytowany to mało powiedziane. Za każdym razem, gdy prosiłaś go, aby tym razem to on zajrzał do pokoiku dziecięcego miał ochotę coś rozwalić. Właściwie to kiedy przechodził ciemnym korytarzem i kątem oka dostrzegał w odbiciu lustrzanym swoją zgarbioną postać z roztrzepanymi włosami, klął pod nosem siarczyście. Nic dziwnego, że uspokojenie własnej córki zajmowało mu niemal godzinę. Z takim nastawieniem...

 Tch, musimy wprowadzić jakiś grafik, [Imię]! Prędzej się powieszę, niż zgodzę się na to, żeby zrywać się tak ze snu każdej nocy. 

Takao

W tym przypadku bywało różnie. Raz Takao szedł ze śpiewem na ustach do dziecięcego pokoiku, a raz posuwał się niemrawo jak zombie, szurając kapciami po panelach i macając rękoma drogę przed sobą. To był śmieszny widok, ale cieszyłaś się, że twój kochany się nie skarżył. Bo nie skarżył się ni razu.

 Oho, junior w natarciu! Ciekawe co tym razem, co [Imię]chan? Co obstawiasz? Na mój słuch, to chyba czas na zmianę pieluszki.

Kasamatsu

Och, mój Boże. Już wcześniej wiedziałaś, że Kasamatsu jest mega odpowiedzialnym, cierpliwym człowiekiem. Po prostu ze świecą takiego jak on szukać! Twierdząc, że nie powinnaś się zbyt przemęczać i, że musisz odpoczywać, sam latał jak na skrzydłach z waszej sypialni do pokoiku córeczki i zajmował się tym wszystkim, czym zazwyczaj każda mama. Kilka razy przyłapałaś go nawet jak nucił maleństwu kołysanki i nie potrafiłaś postąpić inaczej jak skulić się za drzwiami i zacząć nagrywać telefonem ten przesłodki widoczek.

 Leż, dobrze? Przecież wiesz, że to moja działka, [Imię]. Zaraz ją ukołyszę do snu.


Hejo, Marli jest tutaj! 

To jest to co Marli lubi najbardziej!

Rozdział Jedenasty zakończony! Odcinek trochę cukrowy, ale to dobra odskocznia od ostatniego angstu.

Za wszelkie błędy przepraszam, pozdrawiam~


TEMATY DWUNASTEGO ROZDZIAŁU:

GoM + Kagami + Hanamiya + Takao + Kasamatsu, gdy przeprasza cię za wywołanie kłótni!(kontynuacja scenariusza z rozdziału dziesiątego!)

GoM + Kagami + Hanamiya + Takao + Kasamatsu, gdy ma ochotę na seks, ale ty jesteś zbyt zmęczona!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top