Rozdział Dziewiąty

GoM + Kagami + Hanamiya + Takao + Kasamatsu, jakim był kierowcą ?

Akashi

Pfft, Akashi rozłożył ten scenariusz na łopatki, w końcu ma swojego szofera. Wydaje mi się jednak, że z czasem chciał być pod tym względem bardziej niezależny i szybko zrobił prawko. ( Ile kosztuje prawo jazdy? Panie Egzaminatorze, ja wszystko mogę kupić. Nie ciebie, to twojego szefa. *Albo jeszcze jedno* — Jak nie będzie pozytywny, to cię zadźgam nożyczkami.)

Nie, ale tak na serio Akashi dał radę. Jest pojętny, szybko przyswaja wiedzę, nie popełnia błędów, no i zawsze ma rację. Lubiłaś jeździć z nim samochodem, bo czułaś się zupełnie bezpiecznie. Nie brałaś nawet pod uwagę, że mógłby wam się wydarzyć jakiś wypadek na drodze. Z chwilą gdy kładł dłonie na kierownicy, przejmował zupełną kontrolę nad pojazdem. Nie było mowy o najdrobniejszym błędzie.

Czego nie lubił jako kierowca:

Sygnalizacji świetlnej. Akashi dobrze znał swoje możliwości i wiedział kiedy udałoby mu się zdążyć wepchnąć i włączyć do ruchu. Światła jedynie go ograniczały. Podobnie jak fotoradary w sumie.

Samochód: Rolls-Royce? Bentley? Maybach? Batmobile?

Aomine

Jego samochód był totalnym śmietnikiem. Masa photobook'ów z Mai-chan porozrzucanych na tylnych siedzeniach, piłka do kosza, para butów sportowych, puste puszki po izotonikach i jeszcze parę innych rzeczy. Aomine jeździł brawurowo, choć kiedy ty wsiadałaś do auta, był bardziej skoncentrowany na drodze i nawet czasami stosował się do przepisów drogowych.

 Daiki, masz może chusteczki?

 Yup, w schowku.

 Dzię... Czemu uchwyt się cały klei?

 Prawdopodobnie dlatego, że trzymam tam chusteczki, [Imię]. 

Czego nie lubił jako kierowca:

Rowerzystów. (Zupełnie jak ja, żółwik Aomine ) Przeklinał za każdym razem pod nosem, gdy widział rowerzystę jadącego ulicą. Pewnie nie byłoby powodu do tego wkurwu, gdyby nie fakt, że mniej niż metr obok była droga dla rowerów...

Samochód: (Bugatti *suchy śmiech*) Jakikolwiek sportowy wózek z podrasowanym silnikiem i bajerami.

Kise

Kiedy kupił już swój własny samochód, nigdy nie powrócił na chodnik. Mogę sobie wyobrazić Kise jako gościa z okularami (niebieskie lustrzanki ), w garniturze, z opuszczoną szybą (zimny łokieć), nucącym pod nosem piosenki, gdy stałby na światłach. A jeżeli jechał z tobą, rozmawialiście bez przerwy. Dla Kise to nie problem, jechać i gadać równocześnie. Miał podzielną uwagę.

 [Imię]cchi, co myślisz o nowej choince zapachowej?

 Cóż...

 Trochę dziwne, że zapach nazywa się ''Wnętrze nowego, luksusowego samochodu''. Czekaj, gdzieś w kieszeni mam jeszcze opakowanie...

 Jezu, Kise pokażesz mi jak dojedziemy na miejsce! Nie szukaj tego teraz, patrz na drogę!

Czego nie lubił jako kierowca:

Jak trudno utrzymać samochód w czystości. Głównie chodzi o maskę i przednią szybę. Jeżeli szybko nie zabierzesz się za jej czyszczenie, potem będzie naprawdę ciężko się pozbyć brudu. Zwłaszcza zaschniętych owadów.

Samochód: Maserati Coupé albo Porsche.

Kuroko

Kojarzysz tego dziadka, który swoją syrenką popierdziela w terenie zabudowanym trzydzieści na godzinę? To Kuroko.

To nie tak, że jest słabym kierowcą. Po prostu jest ostrożny i chce mieć pewność, że zawsze zdąży wyhamować na czas gdyby jakieś dziecko albo zwierzę wbiegło na ulicę. Na tylnym siedzeniu miał rozłożony koc - miejsce dla Nigou. Na pasach przepuszczał każdego przechodnia. Kiedy jeździłaś razem z nim, wypełnialiście wnętrze samochodu przyjemną muzyką, być może własną składanką.

Czego nie lubił jako kierowca:

Kierowców, którzy naginają przepisy ruchu drogowego. Nie mówię o kimś, kto robi to z głową, ale o tak zwanych ''dawcach narządów''. Głównie mam na myśli motocyklistów. Ostra, szybka jazda? Czemu nie! Ale w wyznaczonym ku temu miejscu, by nie zagrażać życiu innym uczestnikom ruchu drogowego.

Samochód: Jakieś rodzinne autko. Toyota Verso albo Hyundai i30, rzecz jasna kombiaczek.

Midorima

Niby jedzie spokojnie, ale jednocześnie dynamicznie. W środku miejskiej dżungli liczy się pośpiech, pewność siebie i spryt, a tego mu na szczęście nie brakuje. Samochód utrzymany był w pedantycznym wręcz porządku i nie zawierał żadnych udziwnień (czyt. Dziwna zawieszka, brelok na lusterku, tabliczki z imionami czy naklejki). Denerwowało cię trochę to, że Midorima ustawił blokadę zamków i nie pozwalał otwierać okien w czasie jazdy, tłumacząc, że to niezdrowe.

 Shin, odblokuj okna! Jest gorąco jak w piekarniku!

 Nie ma mowy! Nie chcę jutro obudzić się z bólem ucha albo głowy. Dopiero włączyłem klimatyzację, poczekaj chwilę, nanodayo.

Czego nie lubił jako kierowca:

Właściwie to nie było nic specjalnego, co by go denerwowało. Dopóki miał ze sobą swój szczęśliwy przedmiot dnia, nie było mowy by coś poszło nie tak. Gorzej było jak dopiero jechał go szukać.

Samochód: Volvo albo Toyota.

Murasakibara

Papierki po różnych smakołykach były wszędzie. Nie było ani jednego schowka, kieszeni czy śmietniczka by nie znaleźć tam pozostałości po jedzeniu. Podczas jazdy nie wahałby się jeść, gdy nagle zgłodniał. Jeżeli jechał z tobą, prawdopodobnie go karmiłaś, nie mogąc patrzeć jak nagle puszcza dłonie z kierownicy by wygrzebać z paczki ostatniego chipsa.

Czego nie lubił jako kierowca:

W tym przypadku racjonalniej byłoby zapytać co lubił jako kierowca... Wkurzało go otoczenie. Dosłownie calutkie otoczenie. Inni kierowcy, znaki drogowe, warunki atmosferyczne, przechodnie przez których trzeba było się zatrzymać tylko po to, żeby zaraz ruszyć(I jeszcze ta zabawa z ciągłym zmienianiem biegów ).

 Ha? On ma pierwszeństwo? To ja powinienem mieć pierwszeństwo.

 Atsushi, samochód ci zgasł.

 Ara, zapomniałem wbić jedynkę i ruszyłem na trójce. Ne, ne jakie to kłopotliwe.

 Kochanie, stoimy na środku skrzyżowania.

 No i co z tego? Niech tylko znowu zaczną trąbić, to wyjdę i ich zmiażdżę.

Samochód: Mitsubishi outlander abo jakikolwiek inny japoński.

Kagami

To było odrobinę dziwne jak bardzo Kagami przywiązał się do swojego samochodu. Czasem miałaś wrażenie, że dbał o niego bardziej niż o ciebie. Auto było zadbane, choć czasem znajdowałaś na karoserii ryski, pochodzące z różnych niedopatrzeń Kagamiego, który nie miał jeszcze wprawy w parkowaniu równoległym i prostopadłym. Uwielbiałaś z nim jeździć na długie wycieczki poza miasto. Kagami miał dość ciężką nogę. Jak raz depnął po gazie, to Boże uchowaj.

 Aha, parkujemy. Wysiąść i być twoją wieżą kontrolną, Taiga?

 Um, jakbyś mogła [Imię]...

 Nie ma sprawy. Nie mamy tyle forsy by ciągle płacić za pokrycie szkód.

 Ugh... A-ale musisz przyznać, że jestem w tym coraz lepszy!

Czego nie lubił jako kierowca:

Parkowania. Kagami świetnie się czuje na boisku, grając w kosza. Ale siadając za kierownicę, musi wyczuć tę ciężką konstrukcję. Wyczuć tył, przód samochodu, jak mocno depnąć gaz, kiedy wcisnąć hamulec itd. Z czasem jednak każdy nabierze w końcu wprawy.

Samochód: Widzę go w czerwonym albo czarnym mustangu (ale raczej te starsze roczniki- 64-69) Najlepiej wersja kabriolet.

Hanamiya 

Brutalnym.

Trąbił na wszystkich, którzy mu przeszkadzali na drodze i przez których musiał zwolnić, a kiedy widział kałużę zalegającą nieopodal krawężnika, wjeżdżał w nią na pełnej prędkości z satysfakcją oglądając w lusterku bocznym ochlapanych przechodniów. Jakby złośliwości było mało, jeżeli jakiś uczestnik ruchu drogowego zagrał wobec niego podle (na przykład zajął mu wypatrzone miejsce parkingowe), Makoto bez wahania mu się za to odpłacał. Każdy dobrze wie, że klucze i karoseria auta to nie jest dobre połączenie.

Czego nie lubił jako kierowca:

Ograniczeń i tak nie brał pod uwagę, więc jedyne co go tak naprawdę irytowało to moment w którym tuż przed jego nosem zamykał się przejazd kolejowy. Taka sytuacja psuła mu całą resztę dnia, niezależnie czy było już południe, czy dopiero ranek.

Samochód: Nissan juke

Takao

Cholerne jastrzębie oko. Nie było czegoś czego mógł nie zauważyć! Wiewiórka przebiegająca pięć-sześć metrów przed samochodem w środku nocy? Dla niego spoko. Owszem, nawet Takao nie może widzieć w ciemnościach, ale jego czujność, refleks i czas reakcji są wyższe niż u przeciętnego Japończyka. To jeden z głównych powodów czemu czujesz się taka bezpieczna, jadąc razem z nim.

Czego nie lubił jako kierowca:

Złych warunków atmosferycznych i kosztów utrzymania auta. To każdemu kierowcy chyba daje w kość. No i jeszcze te ceny paliwa... Nic dodać, nic ująć.

Samochód: Jakaś starsza Honda albo Suzuki.

Kasamatsu

Przesadnie ostrożny, tak byś mogła go opisać. Mimo to nigdy się nie zdarzyło by ktoś na niego zatrąbił. Stosuje się do przepisów, ale i tak jedzie szybciej niż w teorii powinien. O samochód dba, lecz nie z przesadą. Jest w stanie wydać dużo pieniędzy na mechanika, ale wciąż próbuje się targować, a jeżeli nie spuszczą z ceny, potrafi czasem zagrozić, że pójdzie do konkurencyjnego warsztatu naprawczego. Zawsze działa.

Czego nie lubił jako kierowca:

[Policjantek] Jeździć po nocy i we mgle. Kasamatsu zauważył, że zaczyna się wtedy stresować i przy tym napina mięśnie tak, że po wyjściu z samochodu musi się chwilę porozciągać, bo zupełnie zesztywniał przez ową podróż.

Samochód: Jeep rubicon/Land Rover freelander


[PapaAU!]GoM + Kagami + Hanamiya + Takao + Kasamatsu, gdy zaczęłaś rodzić!

Akashi

Będąc zapobiegliwym, już na początku ósmego miesiąca twojej ciąży, Akashi zaostrzył opiekę lekarską i zatrudnił do waszej rezydencji jeszcze więcej ludzi z doskonałymi referencjami i wynikami. Dlatego też gdy nadszedł ten długo wyczekiwany dzień, rodziłaś w spokojnym otoczeniu, które nie tylko dobrze znałaś, ale miałaś pewność, że jest idealnie przygotowane na ten moment. Akashi przez cały proces porodu, stał przy twoim boku i pomagał ci mentalnie przejść przez te trudne chwile.

 [Imię], jesteś taka silna. Radzisz sobie wspaniale, a jesteś już u kresu tej podróży. Kochanie, za chwilę będziesz trzymać ją w swoich ramionach, myśl tylko o tym!

Aomine

Szczerze? Brakowało mu dużo odwagi by tam z tobą wejść, w sensie na porodówkę. Wystarczyło mu wysłuchiwania twoich wrzasków we wnętrzu waszego samochodu i przez całą drogę do tej sali szpitalnej. Widział jakim wzrokiem go obrzuciłaś, zarzucając mu jeszcze tchórzostwo zanim drzwi się za tobą zamknęły i został zupełnie sam na pustym korytarzu. Po chwili pielęgniarka do niego wyszła i dała mu ostatnią szansę towarzyszenia ci w tym trudnym czasie. Przeklinając się w duchu za swój egoizm, zakasał rękawy i dołączył do reszty szpitalnej załogi.

 Cholera, miażdżysz mi cholerną rękę, [Imię]! Wiem, że boli, ale co ja mogę? P-po prostu oddychaj, tak jak mówi pani doktor! Oddychaj cholera!

Kise

Myślałaś, że to niemożliwe, ale twój mąż panikował bardziej niż ty. Gdy wszystko się zaczęło, leżeliście już w łóżku i przez chwilę myślałaś, że po prostu jakimś cudem popuściłaś. Ale to nie był złoty deszcz, a wody płodowe. Nie byłaś pewna czy ten ''makabryczny'' widok zdewastowanej pościeli wprawił Kisego w taki tragiczny stan. W końcu sama zadzwoniłaś po karetkę, dziękując mu sarkastycznie za emocjonalne wsparcie.

 [Imię], nie mogę patrzeć jak cierpisz, n -nie każ mi słyszeć twoich krzyków! Nie dźwignę tego, prędzej stracę przytomność!

Kuroko

Był bardziej opanowany niż się spodziewałaś, gdy oznajmiłaś mu, że zaczęłaś rodzić. Mimo to samochód prowadził znacznie szybciej niż zwykle, ale może przez to, że na siedzeniu obok kierowcy, wydawałaś z siebie mimowolne jęki bólu, kiedy dziecko torowało sobie drogę ku wyjściu. Na sali wszystko jakby zaczęło toczyć się szybciej i nim Kuroko zdążył mrugnąć okiem, kazano ci przeć i wręczono małe, zapłakane, zakrwawione, wciąż połączone z tobą pępowiną niemowlę. Nie potrafił wyjaśnić tego co czuł, ale fakt, że stracił przytomność, mówił sam za siebie.

 [Imię]chan, jestem cały czas przy tobie i obiecuję, że nie zostawię cię z tym samej. Poradzisz sobie, wiem to. Pomogę ci przez to wszystko przejść, tylko popatrz na mnie i powiedz na głos, że dasz radę!

Midorima

Czekaliście na to oboje tak długo, więc raczej byłoby głupio gdyby ominął go moment narodzin własnego dziecka. Midorima wyjaśnił swojemu przełożonemu co właśnie dzieje się na trzecim piętrze szpitala i udało mu się przekonać go, aby mógł ci towarzyszyć w tym ważnym momencie. Nie żałował, że zamiast dyżuru, trzyma cię za rękę i pomaga podnosić się by ułatwić ci bolesny moment porodu. Nie był zawstydzony i to odrobinę cię zaskoczyło, ale cieszyłaś się, że w tej sytuacji jest taki poważny i skoncentrowany.

 [Imię], rozumiem twoje obawy, ale dla dobra zdrowia naszego dziecka, musisz zacząć przeć. To bardzo ważne, nie muszę być ginekologiem by to wiedzieć, nanodayo.

Murasakibara

Uparty by ci towarzyszyć, wszedł wraz z całym personelem akuszerek na porodówkę i mocno trzymał cię za rękę, biały jak ściana. Twoje krzyki, które wcześniej dawałaś jeszcze radę stłumić, teraz wychodziły z twojego gardła chrapliwie, gdyż weszłaś w drugi etap porodu. W pewnej chwili twój mąż zaczął płakać, powtarzając ci, że jeżeli umrzesz i go zostawisz samego, to na pewno sobie nie poradzi. Gdybyś była w trochę mniej bolesnej sytuacji, pewnie pogłaskałabyś go po głowie i uspokoiła. Ale tym razem po prostu biłaś go pięściami w ramiona, wrzeszcząc, że potrzebujesz od niego jedynie odrobinę wsparcia.

 Pomóżcie mojej [Imię]chin, dlaczego to ją tak bardzo boli?! Zróbcie coś, niech przestanie ją boleć!

Kagami

Spoglądał to na lekarza, to na pielęgniarkę, to na ciebie nie wiedząc co się wokoło niego dzieje. Każdy coś krzyczał, mówił, ty leżałaś na szpitalnym łóżku i sapałaś z wyczerpania, podczas gdy główny ginekolog odliczał czas do kolejnego skurczu. Jedyne co wiedział, że powinien robić, to trzymać cię mocno za rękę i nie puszczać, choćby się paliło. Był przerażony jak diabli i miał tylko nadzieję, że ta twoja męka zaraz dobiegnie końca.

 Jak mogę ci pomóc, [Imię]? Co powinienem robić? Powiedz mi, bo jak ty mi nie powiesz, to ja już nie wiem!

Hanamiya 

Kiedy sytuacja nie przejawiała się jeszcze tak tragicznie i skurcze wciąż były znośne, wykrzyczał ci w twarz, że jesteś sobie sama wszystkiemu winna i on od początku mówił, że nie ma zamiaru brać w tym udziału. Mimo jego paru gorzkich słów i tak zawiózł cię do tego felernego szpitala, gdzie po twojej długiej namowie, zgodził się łaskawie potrzymać cię za rękę. Nie było to proste, jednak cierpienie odznaczające się na twojej twarzy, najwyraźniej i jego serce skruszyło.

 Jezu Chryste, przecież ona się zaraz przekręci! Dajcie jej w końcu te cholerne znieczulenie zewnątrzoponowe! Jak to już za późno? Tsk, kto wam dał tutaj pracę?!

Takao

Z chwilą gdy powiedziałaś mu, że zaczynasz mieć regularne i coraz mocniejsze skurcze, zupełnie spoważniał i zaczął cię uspokajać. Był wspaniałym, emocjonalnym wsparciem dla ciebie, dlatego gdy już dotarliście do szpitala, niemal nie puszczałaś jego ręki, do której się kurczowo przyczepiłaś, nie mogąc sobie wyobrazić nawet jak mogłabyś poradzić sobie sama. Na szczęście Takao nie wyglądał jakby się gdzieś wybierał. Wręcz przeciwnie, nie spuszczał z ciebie oczu, wyraźnie zmartwiony tym jak bardzo cierpisz.

 Po raz pierwszy w życiu czuję się taki bezsilny, [Imię]chan... Naprawdę nie mogę zrobić nic więcej by ulżyć ci w bólu. Ale mogę ci przysiąc, że nie puszczę twojej dłoni, nawet na chwilę.

Kasamatsu

< Z dedykiem dla Sleepy-senpai, która podobnie jak ja uwielbia Kasamatsu! > 

Wraz z momentem zbliżającego się terminu, mogłaś zauważyć zmianę w Kasamatsu. Zrobił się coraz bardziej nerwowy, nie spuszczał cię niemal z oczu, bojąc się, żebyś czasem nie poszła sama nawet do głupiej łazienki... Z jednej strony jego nadopiekuńczość była słodka, ale z czasem stało się to strasznie męczące.

 Yukio, daj spokój. Przerabiamy to już setny raz. Nie zacznę nagle rodzić, to nie dzieje się w sekundę! To skomplikowany proces!

 [Imię], czy to źle, że się o was troszczę? D-dobrze wiesz, że chcę jak naj-

 Tak, tak wiem, że chcesz jak najlepiej. Ale jest różnica między słowem ''troska'', a ''panika''. Idź już do łóżka, za sekundę do ciebie dołączę.  Rozciągnęłaś się lekko i pomasowałaś miejsce kości ogonowej, skrzywiając się z niesmakiem.  Muszę się porządnie wymoczyć w wannie, plecy mnie okropnie bolą.

Kasamatsu najwyraźniej postanowił się więcej z tobą nie spierać, mając na uwadze twój stan, więc przystał na twoją decyzję i wzdychając ciężko odszedł w kierunku waszej sypialni. Kiedy już miałaś otworzyć drzwi łazienki, usłyszałaś z tyłu jeszcze jego głos.

 Tylko nie siedź za długo!

 Yukio!

Pokręciłaś głową z niedowierzaniem patrząc jak wychylał się zza framugi drzwi i marszczył swoje czoło, ukazując ci, jak bardzo poważny jest w tym momencie. Zupełnie poważny. Rany.

W łazience szybko się zrelaksowałaś, delektując się cudowną kąpielą. Na oparcie wanny położyłaś złożony ręcznik i odchyliłaś głowę w tył, niemal mrucząc z lubością.

 To istny raj.

Nawet nie zauważyłaś momentu gdy zwykłe przymknięcie powiek zamieniło się w sen. Obudził cię ból w dołu twojego brzucha, przez który niemal wrzasnęłaś z zaskoczenia. Zdezorientowana rozejrzałaś się po pomieszczeniu. Byłaś tym wszystkim oszołomiona no bo... Rany, obudził cię potężny skurcz. I on chyba był zwiastunem czegoś większego.

 Yukio..?

To niemożliwe. Zawsze był na baczność na każde twoje wezwanie. I to o wiele cichsze niż te w tej chwili.

 YUKIO!

Po prostu nie wierzyłaś, że zasnęłaś w wannie pełnej wody! To w ogóle było możliwe..? Musiało upłynąć trochę czasu, zrobiło się naprawdę zimno. Uważnie odliczając czas regularnych skurczów, udało ci się wydostać z wanny, zarzucić na siebie koszulę nocną i wyjść na korytarz, gdzie nagły ból zupełnie uniemożliwił ci ustanie na nogach. Uklękłaś i obejmując rękoma brzuch, krzyknęłaś na całe gardło imię swojego męża.

 Cholera Yukio, jestem gotowa wszystko odszczekać, twoją przesadną troskę, twoje ostatnie słowa... Zgodzę się nawet na ''A nie mówiłem! '', tylko obudź się wreszcie i zabierz mnie do szpitala!

 [Imię]? Cholera, ale mocno spałem...  Kasamatsu wyszedł z pokoju najwyraźniej jeszcze nie w pełni wybudzony. Przecierał oczy rękoma, starając się opanować ziewanie. Szczęka ci niemal opadła... Jak mógł być takie spokojny?!  Czemu nie jesteś w łóżku? Zgłodniałaś?

 Strzeliłeś sobie jakąś mocną meliskę czy co?!  krzyknęłaś, oddychając szybciej niż wcześniej by odpędzić promieniujący w dole brzucha ból.  Dziecko w drodze, ODPALAJ SAMOCHÓD!

O matko... Jezu jak dobrze, że te kilka słów zadziałało na niego skuteczniej niż mogłaś sobie tego życzyć. Powrócił twój dawny, nerwowy Yukio. Trochę bałaś się jak w tym stanie będzie prowadził samochód, więc starałaś się nie dawać mu powodów by go dodatkowo zestresować. Na szczęście dawał radę.

 J-jesteśmy już blisko! Jak się trzymasz, [Imię]?!

 ... Po prostu jedź i o nic nie pytaj do cholery...  wydusiłaś przez zaciśnięte zęby, marząc by lekarze magicznym sposobem uwolnili cię od tego okropnego bólu. Na porodówce nie byłaś sama. Był tam z tobą - blady i przerażony jak nigdy wcześniej. Był gotów w tamtym momencie zrobić wszystko o co tylko go poprosisz, bo tak strasznie cierpiałaś i to tuż na jego oczach. A on nie mógł na to poradzić zupełnie nic. Jedyne co mu pozostało to wspierać cię dobrym słowem i swoją ręką, którą właśnie mu miażdżyłaś morderczym uściskiem.

Kiedy w końcu wydałaś z siebie ostatni krzyk, lekarz położył na twojej klatce piersiowej dziecko. Rozpłakałaś się - nie potrafiłaś inaczej. Kasamatsu wpatrywał się w niemowlę z opadniętą szczęką, praktycznie zapominając o oddychaniu. Czuł się zupełnie jakby... Na nowo się w tobie zakochał.

 [Imię]... Chciałbym powiedzieć, że jestem z ciebie dumny, ale... To za delikatne słowo. Jesteś moją bohaterką, [Imię].


Hejo, Marli jest tutaj!

Rozdział dziewiąty zakończony! Osobiście strasznie mnie wkręcił temat pierwszego scenariusza. Zabawnie było ich sobie wyobrazić jako kierowców. Musiałam się ograniczyć, bo naprawdę chciałam się rozpisać. 

Wgl, ten scenariusz z Kagamim i jego niechęcią wobec parkowania... Ja na zawsze zapamiętam swoją pierwszą przygodę po odebraniu prawka. Przerażona jak cholera, w starym, rozpadającym się gruchocie taty (na szczęście już go nie ma ) wiozę rodzinę do kościółka w bardzo małej miejscowości, gdzie parkingiem jest łąka, tuż przy cmentarzu. Nah, już nie pamiętam dlaczego nie wyhamowałam a najzwyczajniej w świecie wjechałam w siatkę,(płot, którym ogrodzony był cmentarz) Teraz się z tego śmieje, ale wtedy było mi tak cholernie wstyd. Jeszcze tyle ludzi się gapiło. 

A teraz krótka informacja o dziesiątym rozdzialiku! 

Chcę podziękować Sleepy-senpai za jej komentarze, które zawsze wywołują uśmiech na mojej twarzy i niesamowicie napędzają mnie do dalszej pracy! *dziękczynne pokłony senpai* W dziesiątym rozdziale zrealizuję jej pomysł na scenariusz:

GoM + Kagami + Hanamiya + Takao + Kasamatsu, kłótnia z jego winy!

Za wszelkie błędy przepraszam, pozdrawiam~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top