Rozdział Dwudziesty Czwarty
Dzień dobry/Dobry wieczór
Pierwszy scenariusz zrealizowany dzięki pomysłowi flightless007, dziękuję jak zawsze jesteś kochana!
Pod ostatnim rozdziałem odbyło się małe głosowanie na temat drugiego scenariusza - w jakim charakterze mam go napisać. Najwyraźniej moi czytelnicy są nie bardziej zboczeni niż ja i wygrała wersja [+18]! Dziękuję wam za pomoc, jesteście fantastyczni.
GoM + Kagami + Hanamiya + Takao + Kasamatsu, gdy próbujesz mu objaśnić zasady innego sportu niż koszykówka!
< Nielot, miałaś rację, trochę z tym pracy, czytania i szukania było (ponieważ sporty nie są moją specjalnością, mogą pojawiać się jakieś niezgodności, ale mam nadzieję, że niczego nie pomyliłam), a czy warto? Mam ogromną nadzieję, że tak. >
Akashi
Wybrana dyscyplina sportowa
Golf
Sytuacja
— I jak ci się podoba pole golfowe, Sei?
Uśmiechnęłaś się do swojego chłopaka i wręczyłaś mu do rąk kij, samej udając się na wyznaczoną pozycję. Akashi przez chwilę ważył w dłoniach otrzymany przedmiot, po czym popatrzył na ciebie powątpiewająco.
— [Imię], czytałem o zasadach tej dyscypliny i naprawdę nie uważam ją za interesującą —
oznajmił spokojnie, po czym westchnął ciężko. — Robię to tylko dla ciebie, bo wiem jak kochasz grać w golfa.
— Gdybyś nie zaznaczył, że cię to zupełnie nie interesuje, byłoby mi milej, ale okej.
— Zaprezentuj mi idealną pozycję do uderzenia piłeczki.
Kiwnęłaś głową, po czym ustawiłaś się odpowiednio, przybrałaś zamach, dodatkowo rzucając mu kilka uwag na ten temat i wykonałaś uderzenie, które jak sama oceniłaś, było całkiem dobre.
— Twoja kolej, Sei!
Naprawdę nie chciałaś go zniechęcać do tego sportu, ale aż zgrzytałaś zębami patrząc na jego sztywną sylwetkę. Szczerze? Nie tego się po nim spodziewałaś. Zwłaszcza, że utrzymywał iż się przygotował do tej rozgrywki, jednak...
ŁUUUP
— Chyba trochę przesadziłem.
Piłeczka wpadła prosto do zbiornika wodnego jakieś pięćset metrów od was. Popatrzyłaś na swojego chłopaka z niedowierzaniem, bo wiedziałaś, że zrobił to specjalnie. Po chwili Akashi wręczył kija swojemu lokajowi, którego rzecz jasna musiał ze sobą zabrać i nakazał wydobyć piłeczkę.
— Chodź, zabieram cię do stadniny. — Złapał cię za dłoń i pociągnął w stronę wózka. — Mam nadzieję, że zarażę cię swoją pasją do jeździectwa, [Imię].
Aomine
Wybrana dyscyplina sportowa
Snowboard
Sytuacja
— Cholera, zimno mi.
— Zaraz się rozgrzejesz, przestań tyle marudzić, Daiki.
— Zaraz się zamienię w bryłę lodu! — Aomine zaczął energicznie rozcierać swoje ramiona, gdy wyszliście z budynku ośrodka sportowego już z pełnym sprzętem. — Nie ma mowy ja wracam do budynku...
Szybko złapałaś go za łokieć i zmusiłaś by został, równocześnie ściągając gogle snowboardowe i posłałaś mu znaczące spojrzenie.
— Nie bądź cipą, przyzwyczaisz się! Jakich niby warunków atmosferycznych się spodziewałeś w takim miejscu? — zapytałaś i tsyknęłaś zniecierpliwiona, bo niedaleko was ludzie świetnie się bawili, a ty wciąż męczyłaś się ze swoim chłopakiem. — Poprosiłam cię, żebyś ze mną pojechał i poznał mój ukochany sport. Zgodziłeś się!
— Nie wiedziałem, że będzie tak pizgać — mruknął niewyraźnie, obserwując jakieś dzieci okładające się nartami po głowach. — Poza tym tam w środku był kominek i takie wygodne, rozkładane fotele.
— Brawo. Gdyby spanie było dyscypliną sportową, wygrałbyś olimpiadę.
— No dobra, dobra już koniec! Poddaję się, idziemy zjeżdżać, czy co tam chcesz robić na tych deskach... — oznajmił, wzdychając cierpiętniczo i wzniósł ręce do góry jakby w obronnym geście. Nie mogłaś powstrzymać szerokiego uśmiechu na twarzy i szybko pocałowałaś go w policzek, po czym zaczęłaś biec w kierunku stoku.
Początki były trudne, Aomine może nie był sztywny i nie miał problemu z utrzymaniem równowagi, ale często lądował na tyłku albo w zaspie. Dlaczego?
— Ty kretynie! Nie będziesz od razu najlepszy, przestań albo sobie kark skręcisz!
— Jedynym, który może robić akrobacje snowboardo-
— Serio, zamknij się.
Kise
Wybrana dyscyplina sportowa
Tenis ziemny
Sytuacja
— Bądźmy poważni, dobrze Ryouta? To jest rakieta do tenisa...
— Rakieta?
— Tak, rakieta. — Dodałaś pospiesznie, zirytowana, że po raz kolejny ci przerywa. — Przez ''R'' .
— [Imię]cchi, naprawdę nie wiem czy to taki dobry pomysł bym z tobą grał...
Skrzyżowałaś ręce na klatce piersiowej i popatrzyłaś na niego niemal w taki sposób, jakbyś patrzyła na niego z góry. Oboje znajdowaliście się na prawie pustym korcie do tenisa ziemnego, ubrani w lekki strój i wygodne buty sportowe.
— A to niby dlaczego?
— Dobrze znasz moją umiejętność kopiowania, nie masz ze mną szans — wyjaśnił, rozkładając ręce na boki, na co ty tsyknęłaś pod nosem. Tak się składa, że grałaś w tenisa odkąd potrafiłaś składać poprawnie zdania i literować. Twój chłopak po prostu uważa cię za słabszą od niego w każdej kategorii tego słowa.
Już ty mu cholera pokażesz.
— Ach tak? Tak się składa, że potrzebuję partnera do gry. Jeżeli ty się na to nie piszesz, pójdę poprosić jednego z tamtych kolesi, którzy grają ze sobą...
— Nie. Grajmy razem! — Wskoczył między twoje słowo i chwycił za twoją rakietę, którą wskazałaś jakiś nastolatków grających na korcie obok. — Dam ci fory, [Imię]cchi!
— Jasne — mruknęłaś pod nosem ustawiając się na swojej części kortu, a Kise po jego drugiej stronie. Uśmiechnęłaś się pod nosem złośliwie, gdy dostrzegłaś jak zawiesił na chwilę wzrok na tamtym chłopaku odbijającym piłkę. Wykorzystałaś fakt, że w tej grze kopiowanie może być wyjątkowo zdradliwe i pierwszą już piłką trafiłaś go swoim serwem w czoło, gdy źle wytaimingował swoje uderzenie.
Przez dłuższą chwilę nawet się martwiłaś czy go przypadkiem nie zabiłaś, ale okazało się, że ucierpiała na tym tylko jego męska duma. Przynajmniej przestał cię lekceważyć.
Kuroko
Wybrana dyscyplina sportowa
Hokej na lodzie
Sytuacja
— Jeszcze to na głowę, Tetsuya!
— Umm... Dobrze, ale...
Pomogłaś swojemu chłopakowi ubrać na siebie wszystkie ochraniacze oraz kask na głowę, gdy szykowaliście się do gry. Albo przynajmniej drobnych ćwiczeń na lodzie, bo Kuroko twierdził, że to będzie jego debiut.
Tym bardziej przydadzą mu się te wszystkie ochraniacze.
— Co jest? — zapytałaś, gdy zauważyłaś jego pytające spojrzenie. To było odrobinę komiczne widzieć tak drobnego chłopaka niemal zakopanego pod warstwami stroju hokeisty. — Chyba nie chcesz się wycofać, Tetsuya?
— Nie, to nie tak [Imię]chan — odparł po czym zerknął w stronę ludzi jeżdżących po lodzie z kijkami, którymi wymachiwali na wszystkie strony. Lodowisko wyznaczało różne godziny w czasie których, każdy mógł potrenować. — Po prostu nie sądzę bym musiał mieć to wszystko na sobie koniecznie dzisiaj. Myślałem, że zaczniemy od pierwszych kroków na lodzie.
— Daj rękę i mi zaufaj dobrze?
Kuroko skinął potakująco głową, na co ty uśmiechnęłaś się do niego i poprowadziłaś ostrożnie na lód. Po około dziesięciu minutach wspólnej jazdy, Kuroko potrafił złapać równowagę i samemu poruszać się w miarę płynnie po lodzie. Tylko, że wtedy wszystko się popsuło, bo inni ludzie zdawali się go w ogóle nie zauważać.
Nie zliczyłaś wszystkich kolizji, ale Kuroko wyszedł z lodu niemal na czworaka, będąc zupełnie poobijanym.
Midorima
Wybrana dyscyplina sportowa
Jeździectwo
Sytuacja
— Konie są niesamowite. Piękne zwierzęta, prawda?
— Trudno się nie zgodzić, nanodayo.
To było pierwszy raz gdy udało ci się wyciągnąć Midorimę odrobinę na zewnątrz jego zamkniętego świata. Wreszcie robiliście coś razem i nie było to w żaden sposób związane z koszykówką, horoskopami czy nauką. Twój mały, osobisty, życiowy sukces!
— Wiesz, że nawet do twarzy ci w tym stroju, Shin?
— P-przestań gadać głupoty, [Imię]. — Zająknął się i udał, że poprawia okulary na nosie, starając się zakryć rumieniec na twarzy. — Zmusiłaś mnie bym to ubrał...
— To niezbędny strój do jazdy konnej. Bryczesy to spodnie, które nie mają szwów, więc...
— Po prostu już zacznijmy.
Prychnęłaś gdy zobaczyłaś, że naprawdę go nie interesuje twój wywód i podeszłaś do swojego konia, którego poklepałaś czule po łbie i chwyciłaś za uzdę, zerkając wymownie na drugiego wierzchowca. Skoro taki jest mądry, niech sobie sam poradzi!
Na początku trochę cię bawiło to jak zwierzę skutecznie utrudniało mu całą sprawę. Biedny Shin, kilka razy wylądował na trawniku, a jeszcze nawet nie ruszyliście. Cieszyłaś się, że zgodził się na ten kask, bo na początku zielone włosy twojego chłopaka chyba kusiły swoim niecodziennym kolorem pewną klacz w zagrodzie.
Nawet szczęśliwy przedmiot dnia nic nie dał.
Murasakibara
Wybrana dyscyplina sportowa
Pływanie
Sytuacja
— Ne, [Imię]chin, kiedy będziemy mogli wyjść?
— Co? Przecież dopiero co weszliśmy, Atsushi!
— No niby tak, ale musiałem zostawić w szatni żelki i te dobre pianki też...
— Atsu, rozmawialiśmy o tym, tak? — Podparłaś się pod boki i zadarłaś głowę nieco ponad siebie by spojrzeć swojemu chłopakowi w twarz. — Żadnego jedzenia na pływalni. Jak będziemy wracać, będziesz mógł zjeść co tylko zechcesz.
— No dobrze — mruknął, nadymając policzki jak dziecko i spojrzał z jakimś niezadowoleniem na twarzy w kierunku dzieci zjeżdżających ze zjeżdżalni do basenu. — Ale robię to tylko dla ciebie, [Imię]chin.
Rozchmurzyłaś się i stanęłaś na palcach by pogłaskać go czule po włosach i pocałować krótko w policzek. Jak się dla ciebie poświęcał ten twój cudowny chłopak!
— Chodźmy tam, tu jest za dużo ludzi. Pływałeś już? Chciałam ci pokazać jak dopracowałam już styl motylkowy.
— Ne, [Imię]chin, tamten koleś się na ciebie cały czas gapi.
— Że co... Auć, A-Atsu, co ty robisz?!
— Teraz mamy dobry powód, żeby stąd wyjść.
— ATSUSHI NATYCHMIAST MNIE POSTAW NA ZIEMIĘ!
— Popływamy kiedy nikogo tu nie będzie, teraz idziemy coś zjeść.
— TO JEST BASEN P-U-B-L-I-C-Z-N-Y! TU ZAWSZE KTOŚ BĘDZIE!
— Lubię oglądać [Imię]chin w stroju kąpielowym, ale tylko wtedy gdy nikt inny cię nie widzi.
— Ale Atsu..!
— Nie martw się, kiedy indziej pokażesz mi swojego motylka.
Z jakiegoś powodu zawstydzona, zasłoniłaś wtedy dłońmi czerwoną twarz i wtuliłaś się w jego klatkę piersiową, całkowicie się poddając.
Kagami
Wybrana dyscyplina sportowa
Boks
Sytuacja
— No dalej, walcz ze mną, Taiga!
— Niedobry pomysł, [Imię]...
— Oj, no nie bądź dzieciakiem! Ciągle tylko się osłaniasz, wyprowadź wreszcie cios!
— Nie mogę! Tłumaczyłem ci, że nie biję kobiet! A już na pewno nie uderzę własnej dziewczyny!
Pomachałaś głową z niedowierzaniem i uśmiechnęłaś się kwaśno, jednocześnie wciąż zachowując postawę i okrążając skocznie Kagamiego na ugiętych nogach. Chłopak miał ubrane czarno-czerwone rękawice i obserwował cię w napięciu, będąc niezwykle zestresowanym.
Chciałaś mu tylko pokazać to w czym ty jesteś dobra. To jak wygląda twoja pasja, nic więcej! Tyle ile go wspierałaś w jego ukochanym sporcie... chyba zgodził się po wielu tygodniach z litości, a i tak był sztywny jak deska do prasowania.
— Myślisz, że ci się dam?! Nie widzisz, że nasze poziomy są zupełnie inne? Trenuję boks od dawna, spróbuj mnie chociaż raz trafić! — krzyknęłaś, wierząc, że drobną manipulacją w końcu go zmusisz do ruchu. Faktycznie nie myliłaś się, bo Kagami jęknął przeciągle, zamknął oczy i zamachnął się w twoją stronę na ślepo. Nawet gdybyś się o milimetr nie przesunęła, nawet nie musnąłby twojej twarzy.
— To wszystko? Serio?
— Tch... daj mi chwilę! Muszę wyczuć na ile mogę sobie pozwolić by nie zrobić ci krzywdy!
No i to był jego ostateczny błąd tego dnia - po prostu dałaś mu wycisk.
Hanamiya
Wybrana dyscyplina sportu:
Squash
Sytuacja:
Na twarzy Hanamiyi odznaczał się ten sam wyraz głębokiego niezadowolenia, który wykwitł w chwili gdy udało ci się wygrać z nim zakład. W ten sposób zaciągnęłaś go do klubu sportowego, zawierającego między innymi kort do squasha.
— Jezu, jak tu klaustrofobicznie. — Skomentował, gdy tylko zwolnił się dla was kort i weszliście do środka.
— W tym sporcie wymagana jest zamknięta przestrzeń — wyjaśniłaś, wywijając beztrosko swoją rakietą w powietrzu, popisując się odrobinę swoją zręcznością. — Piłeczkę można odbijać od wszystkich czterech ścian. Ale widzisz linię autu, tak? Poza tym zanim zaczniemy musimy...
— Rozgrzać piłkę. — Dokończył za ciebie Hanamiya, podrzucając maleńką, czarną piłeczkę w prawej dłoni. — Wiesz, może nie uwierzysz, ale trochę czytałem o zasadach tej gry.
— Co? — Obróciłaś się ku niemu i wytrzeszczyłaś na niego oczy. — Ale przecież to ja miałam cię trenować! Ty mnie uczyłeś koszykówki, a ja miałam zapoznać cię z moim ukochanym sportem!
Hanamiya wzruszył obojętnie ramionami i przymierzył się do pierwszego serwisu. Zimnie zignorowana, poczułaś, że zalewa cię fala wściekłości.
— Obiecałeś, Makoto!
— Niczego ci nie obiecywałem, głupia. Za wygranie zakładu zażyczyłaś sobie zagrać ze mną w squasha, czy nie tak? Poza tym szczerze wątpię żebyś potrafiła wytłumaczyć klarownie zasady gry w papier, kamień, nożyce, a co dopiero czegoś poważniejszego.
— Ty... — Ugryzłaś się w język w samą porę, gdy przyjrzałaś się bliżej postawy Hanamiyi jaką przyjął podczas odbioru. Był żółtodziobem w tej dyscyplinie i nic tego nie zmieni - nawet fakt, że przyswoił przez noc całą teorię tej gry.
Nie miałaś żadnych oporów, aby przestać traktować tego mądralę jak nowicjusza i po prostu dałaś z siebie wszystko.
Takao
Wybrana dyscyplina sportowa
Piłka nożna
Sytuacja
— Boże, Kazu... Tłumaczę ci to setny raz dzisiaj.
— Hmm, naprawdę?
— Robisz to specjalnie!
— Wcale nie, [Imię]chan! Jakbym mógł?
—Jak ktoś, kto zasady gry w kosza ma w małym paluszku, nie może pojąć zasad gry w piłkę nożną? Masz umysł... Eee zmysł sportowca! Powinieneś bez problemu zapamiętywać takie rzeczy!
Takao wzruszył ramionami, po raz kolejny sprzedając ci ten niewinny uśmieszek, na co ty jedynie zazgrzytałaś zębami i podniosłaś się z murawy, chwytając za piłkę do nogi, która cały czas leżała w pobliżu.
— Dobra, po prostu dajmy sobie dzisiaj spokój z teorią... będziesz bronił. — Zakomunikowałaś twardo, wbijając mu wskazujący palec w klatkę piersiową, na co ten uśmiechnął się cwanie pod nosem. — Do dziesięciu rzutów. Jeżeli obronisz chociaż jeden zamieniamy się rolami i spróbuję załapać od ciebie koszykówkę, okej?
— Zgoda!
Uścisnęliście sobie dłonie, mierząc się tym razem ostrymi spojrzeniami. Takao czuł się pewnie z tego powodu, że miał świetny zmysł wzroku, jednak ty byłaś najlepszym strzelcem w swojej drużynie, co samo w sobie rodziło jakiś niesamowity challenge.
Kasamatsu
Wybrana dyscyplina sportowa
Siatkówka
Sytuacja
— Nie no to jakiś żart... Serio, Yukio? Co ty robisz?
— Ale że co..? Przecież kozłujesz piłkę przed serwem, tak?!
— Kozłować to ty sobie możesz w koszykówce. — Parsknęłaś, podchodząc do niego i zabrałaś mu piłkę z rąk by zaprezentować mu swój serw z wyskoku. — Odbijam piłkę kilka razy od parkietu, nie musisz tego teoretycznie robić, ja po prostu przyzwyczaiłam się do tego. I teraz spójrz na moją sylwetkę, ułożenie rąk, postawę mojego całego ciała, dobra?
— Y-yhym.
Z czystą satysfakcją obserwowałaś jak piłka uderza w sam kąt boiska po drugiej stronie siatki, po czym obróciłaś się w stronę swojego chłopaka i posłałaś mu niewinne spojrzenie.
— Dobrze się przyjrzałeś? No bo wiesz, teraz twoja kolej.
— Umm... D-dobra.
Cały czerwony na twarzy chwycił za kolejną piłkę i już dostrzegłaś ten błysk w jego oczach. Traktował to naprawdę poważnie i podobała ci się ta determinacja. Uważałaś, że byłby z niego naprawdę dobry atakujący...
ŁUUUP
— CHRYSTE! Nie celuj we mnie, dobra?! — wrzasnęłaś, gdy piłka niczym torpeda poszybowała w twoim kierunku i odbiła się od słupka, a ty złapałaś się za serce. Akurat sprawdzałaś godzinę w telefonie, bo byliście ostatnimi osobami na hali sportowej Kaijo i musiałaś pilnować czasu.
— O mój Boże, przepraszam cię [Imię]! Nic ci nie zrobiłem?!
— Może na dzisiaj to wystarczy? — zapytałaś cicho, gdy dotknęłaś słupka, a on wciąż drżał delikatnie pod twoim dotykiem.
[+18] GoM + Kagami + Hanamiya + Takao + Kasamatsu, gdy bierzecie wspólną kąpiel!
< Zboczony scenariusz, no a jak! FutureAU prawdopodobnie - własne mieszkanie by na spokojnie móc kochać się w kąpieli. >
Akashi
Jak do tego doszło:
Właściwie to, nie byłaś pewna od kogo wziął się ten pomysł. Chyba wspólnie doszliście do wniosku, że skoro ze sobą sypiacie, co raz częściej dzielicie łóżko i wasz związek jest już na tak wysokim poziomie, że to nic nadzwyczajnego by się ze sobą wykąpać.
Sytuacja:
— Sei, mieliśmy tylko się wykąpać.
— Hm? — Akashi popatrzył na ciebie powoli, gdy odchyliłaś lekko głowę i oparłaś ją o jego ramię, szybciej oddychając. — Nie uważasz, że właśnie zaprzeczasz samej sobie, [Imię]?
— Co?
— Po co ta cała kokieteria? — zapytał cicho i nagle poczułaś jak mocniej obejmuje cię w pasie swoimi ramionami, a jego umięśniona klatka piersiowa napiera na twoje plecy. — Jak inaczej miałem odebrać twój dotyk, [Imię]? Dam ci tylko to o co mnie prosisz.
Nagle poczułaś jak twój chłopak unosi się lekko z pozycji półleżącej i lewą dłonią chwyta za policzek by móc cię pocałować. Jęknęłaś w jego usta, gdy drugą dłonią wśliznął się między twoje zaciśnięte z jakiegoś powodu uda i zmusił, byś rozsunęła nogi. Czerwieniąc się lekko na policzkach, całkowicie pozwoliłaś się mu zdominować i cierpliwie czekałaś aż z delikatnego, stymulującego masażu twojej łechtaczki, przejdzie do konkretów.
Wystarczyło jednak parę krótkich sekund, byś przerwała wasz wyjątkowo łapczywy i mokry pocałunek, by zacząć ciężko pojękiwać. Akashi kradł każde, pojedyncze westchnienie i uważnie obserwując twoje reakcje, dopasował tempo i intensywność masażu twojej kobiecości, by zafundować ci naprawdę dobry wstęp.
— O m-mój Boże... Sei!
W pewnym momencie, przestał ku twojej niewyobrażalnej wściekłości i zawodu, ale szybko pojęłaś jaki miał wobec ciebie zamiar. Od kilku ostatnich chwil, jego twardy członek wbijał ci się w pośladek... zdecydowanie go sobą nakręciłaś.
— Podnieś się na chwilę. W ten sposób, bardzo dobrze. Teraz rozsuń nogi, wiem jak na to czekasz, [Imię]. — Nie wierzyłaś, że wciąż był taki opanowany. Poinstruował cię byś ułożyła się wygodnie w wannie, a sam usytuował się dokładnie przed tobą. Na tę chwilę zaświeciła ci się w głowie czerwona lampka, bo wbrew ogólnemu wyobrażeniu, seks w wodzie niekoniecznie może być przyjemny i łatwy. Zwłaszcza, że woda wypłukiwała z twojego wnętrza naturalny lubrykant, który kobiecy organizm wytwarza się z chwilą podniecenia.
Akashi prawdopodobnie czytał ci w myślach, bo złapał cię w taki sposób, że usadowił cię na półeczce wanny. Cieszyłaś się, że zostawiliście w tym miejscu ręczniki, przynajmniej było ci wygodnie.
— Wyglądasz pięknie w tej pozycji.
— Nie gadaj takich rzeczy! — mruknęłaś w odpowiedzi, czerwieniąc się na policzkach i spróbowałaś ścisnąć uda ze sobą, ale twój chłopak szybko ci to uniemożliwił. Jego wyraz twarzy w tamtym momencie, definitywnie przekazywał jedną informację - to był dopiero początek waszej mokrej zabawy.
Aomine
Jak do tego doszło:
Aomine po prostu zaciągnął cię siłą do łazienki, przewieszając sobie ciebie przez ramię i bez ceregieli zaczął cię rozpalać pocałunkami, rozbierając z ubrań. Mimo faktu, że nie miałaś tego wieczora specjalnej ochoty na seks, twój chłopak w jednej chwili zmienił twoje zdanie. Śmiejąc się pod nosem napuściłaś wody do wanny i pomogłaś mu pozbyć się jego spodni i bokserek.
Sytuacja:
— Mmh... Cholera skarbie, jak ty mnie kręcisz!
— Ach Daiki.
— Kocham cię, wiesz o tym?
Bywały dni, że był bardziej czuły w swoich słowach niż zwykle. Na przykład gdy wracał wyjątkowo zmęczony z pracy i szukał oparcia u ciebie. Po prostu miał swoje momenty - jak zawsze twierdziłaś.
— Rozchyl szerzej nogi — sapnął między mokrymi pocałunkami twojej szyi i chyba przygryzł w pewnym miejscu twoją skórę. Niemal podskoczyłaś w wannie i wydałaś z siebie zduszony okrzyk, gdy poczułaś jak niespodziewanie czubek jego penisa napiera na twój otwór. Odchyliłaś głowę do tyłu, mrużąc oczy i wczepiłaś dłonie w tył jego głowy.
Nagle krzyknęłaś przeraźliwie z bólu i spięłaś się, na co Aomine natychmiast wycofał się i znieruchomiał, wpatrując się w twoją twarz z przerażeniem.
— Kurwa... Przysięgam, byłem delikatny, [Imię]! — Zapewnił, uderzając się dłonią w pierś. — Zawsze jestem typem dżentelmena!
— Jezu — jęknęłaś i ścisnęłaś nogi razem, odsuwając się od niego i krzywiąc się. — Jak to bolało.
— Oi, przepraszam. [Imię], nie chciałem! Przysięgam, będę ostrożniejszy.
Popatrzyłaś na niego powątpiewająco i byłaś blisko wyznania mu, że po tej sytuacji zupełnie odeszła ci ochota na seks. Z drugiej strony nie chciałaś wyjść na egoistkę. Zostawić go w takim momencie? Westchnęłaś ciężko.
— Najniższa półka... tam jest lubrykant silikonowy, który ostatnio kupiłam — rzuciłaś cicho, mokrą dłonią odgarniając włosy, które przylepiły ci się do czoła. Aomine nie potrzebował specjalnych instrukcji czy pomocy GPS'u - dosłownie wyskoczył z wanny, szybko całując cię w usta, po czym sięgnął po produkt.
Uśmiechnęłaś się pod nosem krótko, gdy podszedł do ciebie, machając w twoją stronę niebieską buteleczką.
— Gotowa na bardzo mokrą noc pełną wrażeń z twoim bogiem seksu?
— Głupek.
Kise
Jak do tego doszło:
Kise od jakiegoś czasu suszył ci o tym głowę. '' Weźmy razem kąpiel, weźmy razem kąpiel! '' Podobno przeczytał o tym w jakiejś gazecie, a następnie jego znajomi z agencji polecali mu wypróbowanie takiego ''nietypowego'' sposobu na seks.
Nie byłaś do tego przekonana, bo wiedziałaś jakie ryzyko się z tym wiąże. Jednak po miesiącu męczarni z niekończącymi się prośbami twojego chłopaka, uniosłaś białą flagę.
Sytuacja:
— Mmh, [Imię]cchi jest taka miękka...
— Ryouta.
— Mógłbym cię tak pieścić całą noc — szepnął miękkim głosem prosto do twojego ucha, aż dostałaś ciarek na całym ciele. Okropnie drżał mu głos, a sama myśl, że ty jesteś tego powodem, rajcowała cię jeszcze bardziej. — W ten sposób?
— Idealnie — wydyszałaś , niemal wciskając swoją twarz w zagłębienie jego szyi i poprawiłaś swoją lewą nogę, którą obejmowałaś go w pasie.
Wasze jęki, powoli zaczęły przeradzać się w pokrzykiwania, bo jego penis penetrował cię już dobre kilka minut, a lubrykant, którego użyliście na poślizg, świetnie sprawdzał się w swojej roli. To była przyjemność jakiej dawno nie czułaś, a z początku bałaś się z oczywistych powodów robić to pod wodą.
Jak to dobrze, że zaopatrzyliście się w takie środki...
— [IMIĘ]CCHI! Ja zaraz..!
— J-jeszcze nie! — odkrzyknęłaś mu pośpiesznie, łapiąc gwałtownie w płuca haust powietrza, ale Kise wygiął kręgosłup i niemal wgryzł się zębami w twoje ramię, podczas gdy ty jęknęłaś tylko cicho i zaczęłaś głaskać jego wilgotny kark. Chłopak opadł na ciebie zupełnie bez życia, ale wciąż był w środku.
— Przepraszam, [Imię]cchi... Nie doszłaś jeszcze.
— To nic — odparłaś nie mogąc się pozbyć nutki zawodu w swoim głosie i delikatnie zaczęłaś unosić biodra, by pobudzić swojego chłopaka do pracy. — Zróbmy to po prostu jeszcze raz.
Seks w wannie był wspaniałym wyborem i żałowałaś, że dopiero teraz się na to zdecydowałaś.
Kuroko
Jak do tego doszło:
To był pomysł, który zrodził się w jednej chwili. Tak po prostu rozmawialiście w łazience, on składał ubrania, ty miałaś właśnie wchodzić pod prysznic, gdy znienacka objął cię od tyłu i pocałował w nagie ramiona.
Sytuacja
Ty opierałaś się o ściankę prysznica, podczas gdy on jak na razie tylko się do ciebie przytulał i namiętnie całował w usta. Ciepły strumień wody obmywał wasze ciała i już po chwili, przeszliście do poważniejszych spraw, gdy dłonie Kuroko odnalazły twoje piersi, a ty delikatnie zaczęłaś masować jego jądra, odchylając głowę w tył w napływie przyjemności zalewającej twój biust.
— [Imię]chan — Kuroko oparł czoło o twoje własne i niespodziewanie przygryzł twoja dolną wargę ust, zasysając ją lekko. Twoja prawa dłoń automatycznie ścisnęła mocniej jego jądra, co z kolei doprowadziło twojego chłopaka do krańca jego wytrzymałości i cierpliwości.
— Tetsuya!
— Spokojnie, trzymam cię [Imię]chan.
— Mhm... Jest strasznie ślisko. Musimy uważać.
— Zaufaj mi. — Kuroko jedną ręką podtrzymywał twoją nogę w taki sposób byś się przed nim otworzyła, a drugą przytrzymywał cię w pasie dla bezpieczeństwa. — Nie pozwolę byś upadła, przy mnie nic ci się nie stanie, [Imię]chan.
W odpowiedzi posłałaś mu nieśmiały uśmiech i chwyciłaś dłońmi jego policzki by kontynuować wcześniejszy, namiętny pocałunek. Z chwilą gdy twój chłopak w ciebie wszedł, krzyknęłaś cicho, bardziej z zaskoczenia niż odczuwanego dyskomfortu, ale po chwili sama zaczęłaś narzucać tempo i rytm, waszym ruchom w małej kabinie prysznicowej.
Midorima
Jak do tego doszło:
Nie mam pojęcia XD
Midorima zażył nie te leki co trzeba, albo przekombinował dawkę. Albo w ogóle pomyliły mu się pudełka.
Dobra, żarty na bok. Tak naprawdę to wywiązało się jakoś samo w sobie i nim zdążyliście się zorientować - byliście spleceni w ciasnym uścisku pod prysznicem, nawet nie zwracając uwagi na zimny strumień wody, który was zaatakował.
Sytuacja:
Przez przesadną nieśmiałość twojego chłopaka, rzadko mieliście okazję, by uprawiać ze sobą seks. Zresztą kto miałby do tego ostatnio głowę? Oboje mieliście dużo nauki na uczelni i zawsze wracaliście zbyt zmęczeni by nawet myśleć o takich sprawach.
Tym razem pod głupim pretekstem oszczędzania wody i ratowania planety (ta, jasne Shin i tak nikt ci nie uwierzy), postanowiliście wziąć szybki, wspólny prysznic.
Nie był szybki.
— Boże Shin... T-twoje dłonie.
— Nic nie mów. — Uciął pospiesznie, a ty poczułaś jak opuszki jego palców przyjemnie wbijają się w dół twoich pleców, równocześnie wykonując cudowny masaż, szybko przenoszący się na niższe regiony twojego ciała. — N-nie niszcz atmosfery, nanodayo.
— Tch, romantyk się znalazł. — Parsknęłaś nieco rozbawiona, ale w jednej chwili rozluźniłaś się i jęknęłaś, gdy twój zarumieniony chłopak przysunął cię bliżej do siebie, a ty poczułaś jak jego twardy penis, wbija ci się w dolną część brzucha. — Kocham cię, wiesz?
Widziałaś jak nerwowo przełknął ślinę, po twoim cichym i szczerym wyznaniu, po czym pochylił się i zaczął cię dość gwałtownie jak na niego, całować po szyi.
Murasakibara
Jak do tego doszło:
Po prostu twój chłopak stwierdził, że nie ma aktualnie co robić i się do ciebie przyłączy. Na początku oponowałaś, ale gdy wbił do środka wanny, a ty z czerwoną twarzą starałaś się nie myśleć o jego... Ekhem, nagiej sylwetce, samo jakoś tak wyszło, że zaczęliście się dotykać.
Sytuacja:
— Atsushi!
— [Imię]chin jest taka ciepła w środku.
— Tch... t-to trochę niewygodne — wydusiłaś i westchnęłaś ciężko, bo aktualnie większość powierzchni wanny zajmował twój dwumetrowy chłopak i kran boleśnie wbijał ci się w plecy. Murasakibara tsyknął niezadowolony na widok twojej wykrzywionej bólem twarzy.
To nie był efekt jaki chciał osiągnąć podczas waszych pieszczot.
— ACH!
Krzyknęłaś z zaskoczeniem, gdy silne ramiona twojego chłopaka cię podniosły do góry i mocno przywarłaś do jego klatki piersiowej, zarzucając ręce za jego szyję.
Murasakibara wyszedł z wanny i posadził cię na pobliskiej pralce z której uprzednio zepchnął koszyczek z kosmetykami. Głowa cię bolała na samą myśl o tym ile czeka cię po tym wszystkim sprzątania. Cała posadzka była zalana wodą, pralka i jeszcze te rozwalone na podłodze kosmetyki.
— Atsushi ja... ACH! — krzyknęłaś trochę głośniej niż się spodziewałaś i pospiesznie zakryłaś usta dłonią, gdy twój chłopak znieruchomiał, nieco zaniepokojony twoją reakcją. Był już w środku i drżałaś lekko na ciele czując w sobie jego gorącego penisa.
Walić nieporządek i pieprzyć powódź na podłodze, najwyżej sąsiadów zaleje!
Kagami
Jak do tego doszło:
Chciałaś mu pomóc się odprężyć po pracy, a gdy zaczął się zasłaniać tym, że rzekomo śmierdzi od niego potem i dymem, zaciągnęłaś go do kabiny prysznicu, mówiąc by przestał gadać bzdury gdy ty chcesz tylko zrobić mu dobrze.
Sytuacja:
— [Imię], nie poznaję cię!
— Hm? Bo co? — zapytałaś kokieteryjnie i namydliłaś porządnie gąbkę, którą zaczęłaś pocierać o jego klatkę piersiową. Kagami wpatrywał się w ciebie z szokiem, jednocześnie starając się opanować czerwień wpływającą na jego twarz. — Bo chcę pomóc w kąpieli swojemu ukochanemu?
— N-nie.
— Teraz zamiana ról! Odwdzięcz się i umyj mnie — szepnęłaś gdy stanęłaś na palcach by dosięgnąć jego ucha, jednocześnie wciskając mu do ręki gąbkę. Wyglądał na odrobinę zmieszanego, ale ty działałaś dalej i wypięłaś swój biust w jego kierunku, jednocześnie przybierając bardzo... niejednoznaczny wyraz twarzy. — No już kochanie, czekam.
— Jak chciałaś się ze mną przespać wystarczyło powiedzieć! — krzyknął nagle, pokonując resztki nieśmiałości i po chwili chwycił cię silnie w pasie, podniósł pomimo twojego okrzyku zaskoczenia i przestrachu, a następnie oparł cię plecami o ścianę i zaczął całować, wciąż utrzymując w powietrzu dzięki sile swoich ramion.
Mimowolnie zachichotałaś. Ach, ten twój mężczyzna. Drobna manipulacja zawsze na niego działała bez zarzutów.
Hanamiya
Jak do tego doszło:
Wróciliście z dworu, byliście przemarznięci do kości i zupełnie przemoknięci. To oczywiste, że oboje chcieliście w pierwszej kolejności dorwać się pod gorący strumień prysznica, a ponieważ władowałaś się jakimś cudem pierwsza do łazienki, Hanamiya stwierdził nagle, że w sumie to zmieścicie się w kabinie oboje.
A potem wszystko jakoś tak samo się potoczyło.
Sytuacja:
Poprosiłaś go tylko żeby wyszorował ci plecy, ale najwyraźniej źle odczytał twoje intencje. Tym razem chciałaś po prostu wziąć szybki i bardzo ciepły prysznic, aby się rozgrzać, a potem zakopać po uszy w kołdrze. Jednak Hanamiya skutecznie pokrzyżował twoje plany.
— Co to za mina? — zapytał, kiedy odwróciłaś się ku niemu z pełnym pożałowania wyrazem twarzy. — Skoro oboje jesteśmy już nadzy, nie wpadłaś na to, że możemy się trochę zabawić?
— Chcę po prostu wziąć prysznic i iść spać — wyjaśniłaś zwięźle, sięgając na wąską półeczkę po szampon do włosów. — Pomożesz mi z włosami? Będzie szybciej.
Hanamiya odebrał od ciebie buteleczkę po czym tak po prostu wyrzucił ją przez górę kabiny na kafelki. Przez chwilę zapatrywałaś się w jego oczy zupełnie oszołomiona tym co zrobił, a on uśmiechał się do ciebie przebiegle.
— Mówię ci, że mam na ciebie ochotę — powiedział, kładąc dłonie na twoich biodrach i przysuwając się bliżej na tyle, żebyś mogłaś poczuć na swoim udzie jego erekcję. — A ty mi na to umyj mi włosy. Coś tutaj nie gra [Imię]. I to jeszcze jak.
— Makoto...
— Hmm?
— Chodźmy z tym do sypialni, co? — Wiedziałaś, że nie wykręcisz się z tego kiedy był taki podniecony. Poza tym sama się zdążyłaś już nakręcić, a twoje dłonie błądziły po jego umięśnionym torsie. — Tutaj jest ślisko i niebezpiecznie.
— No to złap mnie, jeśli nie chcesz upaść, bo ja nigdzie się stąd nie ruszam — zakomunikował i mocniej wczepił palce w skórę twoich pośladków. — A ty nie ruszasz się nigdzie beze mnie, głupia.
— Skończ dręczyć i... Ugh.
Zdusiłaś swoje pojękiwania przyciskając twarz do zagłębienia jego szyi, kiedy wszedł w ciebie i zaczął się poruszać. Najpierw wolno, następnie miarowo przechodząc w nieco szybsze tempo, aż nie potrafiłaś dłużej kryć się wokalnie i zaczęłaś wykrzykiwać jego imię, przy akompaniamencie jego ciężkich westchnień i stęknięć. I chociaż nie podwyższyliście temperatury wody, wydawało się, że przez samo wasze zbliżenie cała łazienka zaparowała, a powietrze dookoła zawrzało.
Takao
Jak do tego doszło:
To był jego pomysł, ale szczerze powiedziawszy nie miałaś nic przeciwko. Wręcz przeciwnie - dość chętnie się na to zgodziłaś! Wasza wanna była dość duża i spokojnie mogła pomieścić nawet dwie, trzy osoby. Dzień wcześniej zaopatrzyłaś waszą nocną szafeczkę-półeczkę w specjalny lubrykant i odliczałaś czas do waszej wieczornej zabawy.
Sytuacja:
Nie wierzyłaś w to co widzisz. Świeczki, serio? Ktoś się jeszcze w to bawił? Twój Kazu najwyraźniej.
— [Imię]chan, cały dzień na to czekałem.
— Ja też.
— Pomińmy grę wstępną, dobra? — szeptał ci gorączkowo w okolicach szyi i dekoltu, gdy całował i wielbił twoją skórę. — Chcę w ciebie już wejść, skarbie.
Zawsze był taki otwarty i cię zawstydzał swoim zachowaniem. Pewnie dlatego, że uważał to za niesamowicie słodkie. Jęknęłaś cicho i odchyliłaś lekko głowę w tył, gdy jego twardy, stojący już na baczność penis otarł się o twoje wejście, a język twojego chłopaka, bardzo skutecznie drażnił w przyjemny sposób twoje sutki. Nic tylko wzywać jego imię całą noc.
Kasamatsu
Jak do tego doszło:
Ech.
To był ciężki kawałek chleba, ale twój dotyk to tu to tam oraz pozbycie się nadmiaru ubrania, zadziałało. Właściwie to zawsze działało.
Sytuacja:
— Yukio... Dotknij mnie.
O mój Boże, czemu był taki zawstydzony? Bo robiliście to gdzie indziej niż w waszej sypialni? W ciemnym pokoju? Pod kołdrą?
Rany, twój chłopak naprawdę ciężko przełamywał wewnętrzne bariery nieśmiałości.
— N-nie p-powinniśmy tego... robić t-tutaj — wydukał, starając się wymownie patrzeć gdziekolwiek byle nie na twoją nagą sylwetkę. Uśmiechnęłaś się delikatnie pod nosem i chwyciłaś namydloną gąbkę, którą zgniotłaś w dłoni po środku twojej klatki piersiowej, a piana zaczęła spływać z twojego ciała, przyciągając jego wzrok z powrotem na twoją postać.
Kasamatsu przełknął ślinę nerwowo, ale jakby poddając się swojemu instynktowi, powoli położył swoje dłonie na twojej talii. Przytknęłaś swój czubek nosa do jego, uśmiechając się zwycięsko.
— Chcę po prostu by mężczyzna, którego kocham, mnie dotykał.
— Tu jest ślisko, [I-Imię]! M-może powinniśmy..?
— Nie. — Urwałaś i pocałowałaś go krótko w usta. — Jeżeli będziemy ostrożni, nic nam się nie stanie.
— Tch... Nie martwię się o siebie, tylko o ciebie! — warknął pospiesznie, ale ty zaczęłaś całować jego szyję i przygryzać skórę w miejscach obojczyków, by jeszcze bardziej przekonać go do swojego pomysłu. W końcu stanęłaś na palcach i przejechałaś czubkiem nosa po płatku jego ucha.
— Mmh, po prostu zrobię ci dobrze, Yukio.
Twój chłopak jakby zesztywniał w jedną chwilę, ale skinął posłusznie głową, wciąż walcząc z rumieńcami na twarzy.
Hejo, Marli jest tutaj!
Jeżeli podczas czytania mieliście wrażenie spadku jakości mojego pisania, to przyznaję się bez bicia z tego miejsca, że fakt - mogłam dać dupy. Ostatnio wszystko się u mnie dzieje w zawrotnym tempie, piszę późną porą i robię to z dużymi przerwami, dlatego wszystko wydaje się być takie chaotyczne. Przepraszam!
Odbijając od tematu, trochę tęsknię za scenariuszami [PapaAU!], ale może na początek (zanim do tego wrócimy) zrealizuję prośbę użytkowniczki @PodgatunekLudzkiXD, która poprosiła o wyjątkowo urocze scenariusze!
Za wszelkie błędy przepraszam, pozdrawiam~
TEMATY DWUDZIESTEGO PIĄTEGO ROZDZIAŁU
GoM + Kagami + Hanamiya + Takao + Kasamatsu, gdy ci się oświadcza!
GoM + Kagami + Hanamiya + Takao + Kasamatsu, gdy bierzesz z nim ślub!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top