Rozdział Trzynasty

Dzień dobry/Dobry wieczór!

Czas na angstową trzynastkę!

Z góry przepraszam, że tak się zagalopowałam z scenariuszem z Kise. I jeszcze raz dziękuję Szyszka-sama za pomysły. Bez niej nie byłoby angstowej trzynastki!

Chcę jeszcze ostrzec przed obecnością przekleństw w drugim scenariuszu! Wybaczcie, ale osobiście uważam, że są pewne sytuacje, gdzie nie da się w inny sposób wyrazić swoich emocji, ale jeżeli bluzgi was rażą, po prostu omińcie ten scenariusz, dziękuję. 

 Zapraszam do czytania~


GoM + Kagami + Hanamiya + Takao + Kasamatsu, gdy on z tobą zrywa!

Akashi

Byliście z Akashim tacy szczęśliwi. Był dla ciebie oparciem, był wtedy gdy go potrzebowałaś. Czułaś się taka kochana i miałaś wrażenie, że tak będzie już na zawsze. Bo co miałoby się niby zmienić?

 Słyszałam, że byliście wczoraj na randce w wesołym miasteczku, [Imię]chan!  zaświergotała twoja przyjaciółka, gdy wracałyście razem do domu. Miałyście praktycznie tę samą drogę do pokonania. Poza tym w towarzystwie przyjemniej niż w pojedynkę.

— Kto ci powiedział?

 Hisashi-kun was widział. Boże jakie to musiało być urocze!

Uśmiechnęłaś się i wzruszyłaś ramionami, podczas gdy twoja przyjaciółka chyba rozpływała się nad rozkosznością tego obrazka niczym masełko na patelni. Pokręciłaś z niedowierzaniem głową. Ach, sama dobrze wiedziałaś jak wspaniałe było wczorajsze popołudnie.

 Och, spójrz! To nie Akashi-kun?  podpytała [ImięPrzyjaciółki], podczas gdy ty podążyłaś wzrokiem we wskazanym kierunku. Istotnie, czerwonowłosy stał przy pobliskiej witrynie sklepowej i wpatrywał się prosto w ciebie. Z niewiadomego powodu dostałaś na plecach ciarek.  W takim razie ja się zmywam! Do jutra, [Imię]chan!

 Okej... Do jutra  rzuciłaś bez przekonania, nie spuszczając wzroku z sylwetki swojego chłopaka. Twoja intuicja mówiła ci, że coś jest nie tak. ''Węszę kłopoty, [Imię]!'' Odgoniłaś ją wyimaginowanym machnięciem ręki.  Sei!

 Witaj, [Imię].

 Coś się wydarzyło? Jesteś jakiś nieswój. Wyglądasz na...

 Nie możemy być ze sobą dłużej razem, [Imię].

Otworzyłaś usta i już miałaś się uśmiechnąć, gdy zupełnie opadłaś na duchu. Te oczy nigdy nie kłamały, ani nie żartowały. Pospiesznie zakryłaś usta dłonią, by zdusić jęk.

 Wybacz. Nie powinienem był nas w to angażować i wiązać. Nie mogę dłużej wodzić za nos twoich uczuć...

 A-ale jak to?  wydusiłaś z siebie wreszcie, czując jak łzy zaczynają uciekać spod twoich powiek.  Sei, ja cię kocham i myślałam, że ty... Mnie..!

 To moje ostatnie słowo, [Imię]. Mój status nie pozwoli mi na to by związać się z tobą w przyszłości. Za późno to do mnie dotarło, ale wystarczająco wcześnie by oszczędzić ci większego bólu i zawodu. Nie próbuj się ze mną więcej kontaktować, [Imię]. Moja decyzja jest absolutna.

Aomine

 Każdy w szkole ci to powie, [Imię]. Kogo byś nie zapytała.

 Ale... Daiki by nigdy-!

 Może wreszcie posłuchałabyś głosu przyjaciół, co?  [ImięPrzyjaciółki] chwyciła cię za ramiona i lekko tobą potrząsnęła, równocześnie obserwując rysy twojej twarzy z niepokojem.  Wszyscy chcemy, żebyś otworzyła oczy. On kręci z kimś na boku. Tuż za twoimi plecami.

Pokiwałaś powoli głową na znak, że rozumiesz, po czym przygryzłaś dolną wargę, niemal do krwi. Wydawało ci się, że nie byłoby lepszej pary niż wasza dwójka. Owszem, Aomine nie był bez wad - ale kto był? Poza tym sam fakt, że jego wady nie przeszkadzały ci jakoś specjalnie, tylko potwierdzały jak mocno go kochałaś.

No i on oczywiście tak samo mocno kochał ciebie, prawda? Prawda?

Podczas przerwy na lunch postanowiłaś zajść na dach. Przez ostatni miesiąc trochę rzadziej mieliście dla siebie czas, ale miałaś zamiar naprawić to teraz. Aomine uwielbiał podkradać twoje bento, poczęstujesz go nim i na spokojnie porozmawiacie. I znów wszystko będzie jak dawniej.

 Daiki jesteś tutaj..?

 Och! No i przyłapani.

Stanęłaś jak wryta w drzwiach prowadzących na dach budynku i wpatrywałaś się z mieszaniną bólu i niedowierzania w swojego leżącego na ziemi chłopaka, na którym okrakiem siedziała dziewczyna. Nie miała na sobie ani marynarki, ani koszuli, ani nawet podkoszulki! Była w staniku. To był chyba jeden z tych nierealnych rozmiarów miseczek stanika.

 Oi, [I-Imię]?!  Przynajmniej miał choć trochę wyrzutów sumienia, że zastałaś go w takiej sytuacji.  Ugh... Nie chciałem ci tego mówić w ten sposób, ale chyba już trochę za późno...

''A ja głupia myślałam, że nasz związek jest jak sen, bo taki piękny, idealny i nierealny. Widać sny lubią zamieniać się w koszmary, gdy akurat odwrócisz swój wzrok.''

 Tak jakby nie jesteśmy już ze sobą, [Imię]. Sorry za wszystko. Zostawisz nas już samych?

Kise 

Był środek zimy. Pogoda nie dopisywała, pługi nie nadążały z odśnieżaniem ulic. Z powodu złych warunków atmosferycznych, odwołano nawet zajęcia w szkole. Pewnie byłby to powód aby się cieszyć czy nawet świętować ze znajomymi, ale nie byłaś w nastroju.

Ostatnio wszystko się psuło. Ty i Kise, Kise i ty. Wasz związek. Jak to się stało, że przestaliście się niemal ze sobą widywać? Kise ciągle wykręcał się ze spotkań, na których się nawet nie zjawiał. Wysyłał dużo wiadomości - owszem. Ale teraz rozmawialiście ze sobą tylko poprzez krótkie sms'y. Nawet już do ciebie nie dzwonił.

A od kiedy odwołano zajęcia dydaktyczne, nawet nie odbierał połączeń.

 [Imię], obiad jest na stole.

 Okej  rzuciłaś, nawet nie obracając się w kierunku drzwi, w których stanęła twoja mama. Nie chciałaś, by martwiła się tym jak żałośnie wyglądasz. Ostatnie noce przepłakałaś w poduszkę, tylko dlatego, że poczułaś się bezsilna wobec faktu, iż wasza znajomość, uczucie, którym się obdarowaliście zaczęło niknąć. Jakby przeciekało między twoimi kurczowo zaciśniętymi palcami.  Za pięć minut zejdę.

 Co tam ciekawego u Ryouty-kuna?  zapytała cicho. Przeczuwała, że coś jest nie tak. Kochana mama.  Dawno tutaj nie przychodził.

 Ma dużo pracy... No wiesz w agencji.

— Aha. A to dziwne. Miałam wrażenie, że coraz mniej jest o nim w mediach. Zaproś go do nas, powiedz, że się stęskniłam za nim i że zrobię jego ulubioną zupę.

Przymknęłaś z boleścią oczy i oparłaś czoło o szybę okna. Krajobraz na zewnątrz nie zmienił się ani trochę, ludzie tonęli w zaspach. Mama zostawiła cię samą, akurat z chwilą gdy zadzwonił twój telefon. Zerknęłaś pospiesznie na ekran, tylko po to by się na nowo załamać.

Za dużo było w tobie jeszcze nadziei.

 Halo?

 [Imię]chan! Wypadniesz z nami do kina?

Twoi znajomi po raz kolejny wyciągali cię z dołka. Jesteś otoczona kochającymi cię ludźmi, a nie potrafisz w sobie już znaleźć ani krzty radości, ni cienia uśmiechu.

 Sama nie wiem...

 Daj spokój i chodź! Rozerwiesz się trochę! Oderwiesz od tych czarnych myśli!

Zgodziłaś się tylko dlatego, że nie przestaliby cię nękać. Po obiedzie, ubrałaś się ciepło i ostrożnie zaczęłaś brodzić w zaspach i śnieżnych tunelach. Do kina nie było daleko, mieszkałaś blisko centrum. Zerkając na wyświetlacz telefonu, zrozumiałaś, że jesteś za wcześnie.

Przemarzłaś na kość, więc nie zawahałaś się ani na chwilę gdy dostrzegłaś stojący przy wejściu do kina automat z gorącymi napojami. Już wyciągałaś dłoń by wrzucić tam banknot, gdy uprzedziła cię czyjaś ręka. Zdezorientowana spojrzałaś na stojącą obok ciebie dziewczynę o mocno kręconych włosach. Ona również na ciebie spojrzała i uśmiechnęła się przepraszająco. Miała ładne dołki w policzkach.

 Wybacz... Ty byłaś pierwsza.

 To nic. Mogę poczekać  odparłaś i odwróciłaś się w drugim kierunku, opierając się plecami o ścianę automatu. Wtedy zaczęłaś wracać myślami do twoich spotkań z Ryoutą. Do tych wszystkich momentów, które ze sobą dzieliliście. Życie z nim było takie cudowne, co więc się zmieniło?

 Och, ale mówiłam, żebyś poczekał na mnie w środku!

 Nie ma mowy, mam pozwolić ci marznąć w samotności? Chodź tutaj... Spójrz, mam już bilety!

Zatkało cię w jednej chwili. Ten głos rozpoznałabyś wszędzie.

 Ryouta..?

Dlaczego musiałaś się dowiedzieć prawdy w ten sposób? Ta smukła dziewczyna o kręconych włosach i czarującym uśmiechu odebrała ci tego, który tak wiele dla ciebie znaczył. Z takim wyglądem mogłaby mieć wszystkich, czemu akurat on? Był twój. [Imię]cchi, jak cię tak mocno do siebie przytulam, to podwójna przyjemność, bo wiem, że nikt inny nie może tego zrobić! Jesteś cała moja.

A ty cały mój.

 [I-Imię]cchi... Co za przypadek, że tutaj na siebie wpadamy!

Był zaskoczony, ale to wszystko. Nawet nie mógł wykrzesać z siebie krzty innych emocji. Zauważyłaś, że obwiązał swoim szalikiem ich oboje. Tak jak kiedyś robił z tobą.

 Ryou, kto to jest?

 To jest właśnie moja była dziewczyna, [Imię][Nazwisko].

 Aha. Okej, a co ona tu robi?

 Daj nam chwilę Saracchi, dobrze?

 No dobrze, ale wracaj zaraz. Seans się zaczyna za parę minut. 

Wpatrywałaś się tępo w Kise, czując, że nie możesz się zdobyć nawet na łzy. Podświadomość wrednie podpowiadała ci to nocami i karmiła różnymi historyjkami o zdradzie prosto do ucha. Wszystko okazały się być teraz prawdą.

 [Imię]cchi...  Kise zerknął raz jeszcze za ramię, po czym spojrzał na ciebie z determinacją w złotych oczach.  Znajdziesz sobie kogoś lepszego. Jesteś wspaniała i mądra... Jest na świecie milion facetów, którzy chcieli-

 Dlaczego, Kise?  Tylko to już cię obchodziło.

 Nie mów, że tego nie zauważyłaś?  Kise pochylił się by zmusić cię abyś spojrzała mu w oczy. Nie wyglądał ani trochę na skruszonego czy przepełnionego żalem. Wydawało ci się nawet, że był jakiś zniecierpliwiony. No tak, już nie posiadał więcej dla ciebie czasu.  Wypaliliśmy się. Zrobiło się nudno. Oboje zaczęlibyśmy się w końcu męczyć, [Imię]. Powinnaś się cieszyć, że wreszcie to przerwałem. Jesteś teraz wolna.

 A-ale... Kise.  Przełknęłaś łzy z goryczą i spuściłaś głowę.  To nie może się tak skończyć. Nawet moja mama chce cię jeszcze zobaczyć...

Ale jego już nie było. Zostałaś sama, a lodowaty wiatr targał twoimi włosami. Gdzieś z daleka słyszałaś wesołe nawoływania twoich przyjaciół.

Kuroko

Przez parę ostatnich dni twój chłopak poprosił cię o czas. Mieliście zrobić sobie przerwę i to już samo w sobie, pozostawiło w tobie garść niepokoju. No bo względem czego, Kuroko mógł mieć wątpliwości?

Siedziałaś na ławce w parku, gdzie mieliście się wreszcie spotkać, ale ty nie wierzyłaś już w dobre zakończenie. Nadzieja matką głupców, czy tak?

W dłoniach trzymałaś wasze wspólne zdjęcie. Ostatnia chwila prawdziwego szczęścia uchwycona polaroidem. Potem wszystko się posypało. Przestałaś widywać uśmiech na jego twarzy, poznałaś Kuroko z innej strony. Był zimny.

 [Imię]chan. Długo czekałaś?

 Nie.  Już mogłaś wyczuć jak oficjalne przeprowadzał z tobą rozmowę. Jakby rekrutował ludzi do pracy, a nie spotykał się z własną dziewczyną.  Nie bardzo.

 Masz ochotę wypić szejka? Może zjeść kawałek ciasta, porozmawiać...

 Możesz mi to powiedzieć tutaj, Tetsuya.

To miłe, że się przejmował. Widać chciał być miły do samego końca. Posłał ci te spojrzenie pełne niewypowiedzianego bólu, podczas gdy ty, starałaś się zająć czymś swoje myśli. Nie możesz przy nim płakać.

 Nie chciałem, żeby tak wyszło.

 A jak właściwie wyszło?

 Nie potrafię cię już dłużej kochać, [Imię]chan.  oznajmił spokojnym głosem jak zawsze i wykonał taki ruch dłonią, jakby chciał cię złapać za rękę. A może tak ci się tylko wydawało.  Tak mi przykro.

Widać nie miałaś dużo szczęścia w miłości. Właściwie to w ogóle nie miałaś szczęścia.

Midorima

Nie miałaś ochoty oglądać tego dnia nikogo, ale zmusiłaś się by pójść do szkoły. Brakowało ci tych dawnych, beztroskich chwil z twoim chłopakiem. Tego jak się z niego nabijałaś, tego gdy udawał, że jest na ciebie zły i tego jak razem chodziliście na zakupy w poszukiwaniu szczęśliwych przedmiotów dnia.

Jednak ostatnio coś się między wami zepsuło. Do domu wracałaś razem z przyjaciółką, przerwy na lunch spędzałaś ze znajomymi z klasy, a wolne chwile w samotności przed komputerem. Owszem, posprzeczaliście się trochę, ale chyba nie ma pary, która nie drze ze sobą kotów. Poza tym nie było niczego, czego nie można by naprawić, racja?

Siedziałaś pod klasą przepisując zadanie domowe, które jak się okazało, źle wykonałaś w domu. Właściwie ostatnio chodziłaś z głową w chmurach, to nic dziwnego.

 Hej, [Imię]chan?

Podniosłaś głowę i zorientowałaś się, że Takao Kazunari cię nawiedził. Ale był jakiś nieswój. Miał dziwny, wymuszony uśmiech przylepiony do twarzy.

 Cześć, Takao-kun. Coś się stało?  Miałaś nadzieję, że z Midorimą wszystko w porządku, bo przez sekundę zaczynałaś mieć złe przeczucia. Takao wyciągnął jakąś pogiętą kopertę z kieszeni i przyjrzał się jej w milczeniu, z ściągniętymi brwiami.

 Shin-can kazał ci to przekazać.

 Co? Ale o co-

 Nie pytaj się mnie, proszę. Jestem neutralnym graczem, [Imię]chan  rzucił pospiesznie po czym pożegnał się i odszedł. Natychmiast zajęłaś się rozrywaniem koperty i wygładziłaś na kolanie kartkę, która wypadła z jej wnętrza.

To było nie fair.

'' Wybacz mi, ale nie mogłem postąpić inaczej. To już nie jest to samo, [Imię]. ''

Twoje koleżanki natychmiast otoczyły cię zewsząd zaniepokojone tym, że zaczęłaś płakać. Skulona w kąciku korytarza szkolnego, przysunęłaś kolana pod samą brodę, otoczyłaś je ramionami i ukryłaś twarz, starając się stłumić ten szloch. Midorima nigdy nie przelewał w słowach.

Nawet nie miał odwagi by powiedzieć ci to w twarz.

Murasakibara

 Mówię ci tylko prawdę [Imię]-chan. Podobno tak właśnie powiedział.

Patrzyłaś na swoją przyjaciółkę z niedowierzaniem i kręciłaś przecząco głową. Nie, to nie może być prawda. A przynajmniej nie chciałaś w to wierzyć.

 Atsushi tak powiedział Himuro-kun. On na to, że nie chce się wtrącać w wasze sprawy i tak dalej... Pomyślałam, że powinnam ci to powiedzieć, bo się przyjaźnimy.

Otworzyłaś usta chcąc raz jeszcze wziąć stronę swojego chłopaka, ale... Zdążyłaś połączyć w umyśle kilka faktów i właściwie zapomniałaś już jak to jest być przytulaną przez Murasakibarę. Nie pamiętałaś jak smakują jego wargi pełne słodyczy. Mieszanina żelków i czekolady. Czy to znaczy, że... Że on cię już skreślił?

 Wybacz, [ImięPrzyjaciółki], ale jest inne miejsce w którym muszę teraz być  odparłaś jej cicho, po czym ruszyłaś w stronę klasy swojego chłopaka. Prawie potknęłaś się i spadłaś po drodze ze schodów. Czułaś się rozbita. Nie chciałaś wyobrazić sobie tego, że Murasakibara mógłby chcieć cię zostawić. Nie byłaś wystarczająco dobra..? Czego ci niby brakowało?

 Atsushi..!

 Och.

Był razem z Himuro, który na twój widok wyraźnie się spiął. Zaczynałaś mieć złe przeczucia.

 Czy możesz mi wyjaśnić, czemu.. Czemu cię już dłużej nie obchodzę?  zapytałaś, dobrze wiedząc, że to ostatnie być i zostać. Jeżeli nie teraz, to już nigdy, bo po prostu zabraknie ci więcej odwagi.

 Ha? Myślałem, że zrozumiałaś skoro już nie chcę się z tobą widywać, [Imię]chin.

 ...C-co?

 Nie jesteśmy razem. To proste.

Murasakibara odszedł nie zaszczycając cię już żadnym spojrzeniem. Zwiesiłaś głowę ze smutkiem i schowałaś twarz w dłoniach, starając się jakoś opanować. To tak bolało, jakby ktoś wbił ci w serce lodowatą igłę.

 Tak mi przykro, [Imię]chan — szepnął w twoją stronę Himuro i odszedł, zostawiając cię samą w tym pustym korytarzu.

Kagami

Czekałaś na niego pod drzwiami do męskich pryszniców szkolnych i przeglądałaś wszystkie sms'y, której do tej pory ze sobą wymieniliście. Była ich całkiem ładna liczba.

Dlaczego ostatnio wszystko musiało się tak mocno zmienić? Kagami poświęcał ci coraz mniej czasu, odsunął cię na boczny plan, ciągle tylko powtarzając, że w końcu się zrewanżuje za te ciche dni. Dawno już przestałaś wierzyć w bajki.

 [I-Imię]..? C-co ty tu robisz?  Kagami wyszedł zza drzwi łazienki z wilgotnym ręcznikiem przewieszonym przez szyję. Był bardzo zaskoczony twoją obecnością. W duchu zaśmiałaś się z goryczą. ''Taiga zupełnie się odzwyczaił od mojego widoku.''

 Czekam na ciebie  odparłaś i założyłaś mu na głowę, suchy ręcznik, którym zaczęłaś pocierać jego mokre włosy. Kagami wpatrywał się w ciebie z jakimś zastanowieniem. Miał półotwarte usta, jakby chciał coś powiedzieć.  Przeziębisz się. Woźny pootwierał chyba wszystkie okna w korytarzu.

 To bez sensu, [Imię].

 C-co masz na myśli?  Odsunęłaś się o krok, lekko porażona jego poważnym tonem głosu i wyrazem twarzy. Kagami ściągnął z siebie twój ręcznik i zawiesił na nim swój wzrok.

 Nie mam już dla ciebie czasu, przestałem go mieć. Nie chcę cię dłużej ranić, przerwijmy to w końcu, [Imię]. Zbliżają się ważne zawody, muszę trenować. Ja... Jedyne o czym teraz myślę to koszykówka. Już nawet zapomniałem jakie to było uczucie być z tobą i być szczęśliwym z tego powodu. Przepraszam.

Hanamiya 

Przez ostatni czas byliście sobie bardziej obcy niż zwykle. Czułaś, że się od siebie oddalacie, ale jednocześnie bałaś się skonfrontować Hanamiyę z twoimi obawami. Nie spędzaliście ze sobą już wspólnie czasu, on przestał odprowadzać cię do domu, a na przerwach mijaliście się jak para nieznajomych sobie ludzi.

Tak bardzo nie chciałaś pozwolić sobie na okazywanie słabości, ale nie potrafiłaś inaczej jak dać dręczyć się najróżniejszym, naprawdę przykrym myślom. Miałaś nadzieję, że Hanamiya jako ta inteligentniejsza połowa będzie chciał jakoś rozwiązać ten problem.

Rozwiązać w sensie ponownie zacząć dzielić swój wolny czas z dziewczyną. Zaniedbywał cię stanowczo zbyt długo.

 Hej, [Imię]chan?  Twoja przyjaciółka wydawała się być zmartwiona twoim uporczywym milczeniem, podczas wspólnego powrotu do domu.  Wiesz, cieszę się, że znów spędzamy więcej czasu razem, ale czuję, że nie jesteś do końca... Szczęśliwa?

Kiedy nie odpowiadałaś, dziewczyna postanowiła postąpić kroczek dalej.

 To przez twoje rozstanie z Hanamiyą, racja?

Otworzyłaś ze zdumieniem oczy i popatrzyłaś na nią, nie potrafiąc sklasyfikować dziwnego uczucia, które cię owładnęło w piersi w tamtym momencie. O czym ona mówiła?

 To totalny dupek, nie przejmuj się...

 Jakie rozstanie?  zapytałaś cicho i pociągnęłaś nosem. Chociaż był to początek zimy, chłód nieźle dawał ci w kość. Ale to nie był twój największy problem.  Nie odzywamy się do siebie, to prawda. Ale nie pamiętam nic żebyśmy się ze sobą rozstawali.

 A-aha.  Dostrzegłaś, że twoja przyjaciółka wygląda na nieźle skonfundowaną i już wiedziałaś, że coś jest mocno nie tak.

Musiałaś wiedzieć.

 [ImięPrzyjaciółki]  zaczęłaś mocno przejętym i lekko drżącym głosem  proszę, powiedz mi wszystko co wiesz. Przecież widzę po twojej twarzy, że coś jest nie tak!

Dziewczyna zatrzymała się na chodniku w którym obie brodziłyście w śnieżnych zaspach, po czym wcisnęła dłonie do kieszeni kurtki i westchnęła cicho. Przyglądałaś się jej w napięciu, owładnięta poczuciem bycia największą idiotką świata. A może wcale nie mijałaś się z prawdą tym razem?

 No bo... Słyszałam...  Dziewczyna urwała na widok twojego zdjętego trwogą wyrazu twarzy i zrobiła kwaśną minę.  Ale mogę się przecież mylić, więc nie stresuj się tyle!

 Na Boga, po prostu to z siebie wyrzuć!  Ponagliłaś ją, czując się jeszcze gorzej niż wcześniej.

[ImięPrzyjaciółki] przełknęła ślinę i utkwiła zrezygnowane spojrzenie w wirujących naokoło płatkach śniegu. Wyglądała przez chwilę tak, jakby zaczynała żałować, że podjęła się rozmowy na temat twojego chłopaka, którego i tak nigdy nie potrafiła zaakceptować. Teraz musiała powiedzieć ci o czymś, co najprawdopodobniej złamie twoje serce na wskroś.

 Wiesz, że jestem w komitecie dyscyplinarnym tak jak i on. Jakiś tydzień temu, Wakatoshi-san oznajmił, że organizuje spotkanie towarzyskie w domu pod nieobecność jego rodziców i zapraszał nas wszystkich. Przypadkiem podsłuchałam jak powiedział na odchodnym do Hanamiyi, że może wziąć ze sobą swoją dziewczynę...

Poczułaś, że serce zamiera ci w piersi, gdy twoja przyjaciółka urwała wątek na moment i skrzywiła się z boleścią.

 A Hanamiya odpowiedział mu z pełną powagą, że między wami wszystko skończone. Że od początku nie było przed wami żadnej przyszłości... I że byłaś tylko jego miłosnym eksperymentem.

Takao

Takao był taki kochany. Nie wyobrażałaś sobie istnienia bez tego chłopaka. Wprowadził w twoje życie tak wiele światła i uśmiechu, że miałaś wrażenie jakbyś wcześniej nigdy nie zaznała radości. To było aż nierealne.

— [Imię]chan.

 Kazu-kun.

Stałaś w frontowych drzwiach twojego domu i wpatrywałaś się z wyraźnym zaniepokojeniem w twarz twojego chłopaka. Nie spodziewałaś się go o tej porze - dochodziła dwudziesta pierwsza.

 Mogę cię porwać na bardzo późny spacer, [Imię]chan? Tylko pół godzinki.

Rozchyliłaś usta chcąc zaprotestować, ale jego oczy i wyraz twarzy nie dawały ci spokoju. Czy stało się coś złego w jego rodzinie? Może potrzebował twojego wsparcia? Skoro on potrafił być tym promyczkiem nadziei dla ciebie gdy źle się działo, ty będziesz jego.

 Daj mi chwilę, tylko powiem rodzicom i ubiorę kurtkę.

Kiedy w końcu wyszliście, żadne z was się nie odzywało. Wyglądało to tak, jakbyście wzajemnie liczyli na ruch tego drugiego, samemu nie chcąc podjąć kroku. Najdziwniejsze jednak było to, że Takao cały czas trzymał dłonie w kieszeniach spodni.

 Kazu, co się dzieje? Powiesz mi w końcu?  Zaczęłaś delikatnie, gdy zatrzymałaś się na chodniku. Pobliskie światło latarni padło na jego twarz, gdy zwrócił się w twoją stronę. Był przygnębiony.

 Ja naprawdę próbowałem, [Imię]chan... Chciałem cię pokochać. Ale chyba nie potrafię już dłużej udawać.

 O czym ty m-mówisz?

 Nie kocham cię już, [Imię]chan.

Kasamatsu

Wciąż przychodziłaś na jego treningi, choć już cię o to nie prosił. Nie robił dłuższych przerw by uciąć sobie z tobą pogawędkę, nawet nie zerkał w twoim kierunku w czasie meczy jak robił to zwykle. Z czasem zaczęłaś odczytywać te znaki i poczułaś się jak nieproszony gość.

Wstałaś, założyłaś torbę na ramię i wyszłaś z hali gimnastycznej. Czułaś na sobie wiele spojrzeń chłopców z drużyny, słyszałaś nawet kilka niezrozumiałych podszeptów.

 [I-IMIĘ], ZACZEKAJ!

Zatrzymałaś się tuż przed drzwiami na korytarz, gdy dobiegł do ciebie zdyszany Kasamatsu. No to była jakaś nowość.

 Och, przypomniałeś sobie o mnie, Yukio. Jak miło  odparłaś z wyraźnym bólem, na co on zawahał się. Po chwili odwrócił się w stronę drużyny i kazał im kontynuować trening. Chwytając cię za ramię wyprowadził na korytarz.

 Dlaczego mnie unikałeś?  spytałaś cicho, widząc, że ten nie może się pierwszy przełamać by rozpocząć dyskusję. A chciałaś w końcu usłyszeć to, co najwyraźniej zalegało mu na wątrobie.

 Ja... Ja musiałem sobie to wszystko przemyśleć.

 Przemyśleć co?

 N-nas, [Imię].

O mój Boże. To brzmiało jak początek gadki o chęci zerwania. I zupełnie ci się to nie podobało. Wymusiłaś słaby uśmiech na twarzy.

 N-no co ty... Yukio. Jesteśmy ze sobą już tak długo..!

 P-przykro mi. Po prostu nie czuję tego już więcej.

 Myślałam, że łączy nas coś wyjątkowego!  Podniosłaś głos i zbliżyłaś się do niego, marząc by przytulił cię do siebie mocno jak dawniej. Ku twojemu przerażeniu, Kasamatsu cofnął się o krok.

 Wierz mi, chciałem, żeby tak było [Imię].


GoM + Kagami + Hanamiya + Takao + Kasamatsu, gdy przyłapiesz go na zdradzie z twoją przyjaciółką!

Akashi

To był ten jeden, jedyny raz gdy weszłaś do jego sypialni bez pukania, nie uprzedzając wcześniej, że masz zamiar wpaść do jego posiadłości. To miała być niespodzianka. Wszystko obróciło się jednak przeciw tobie.

 Sei, przyniosłam ci-!

Umilkłaś natychmiast gdy spostrzegłaś swojego chłopaka, obejmującego twoją przyjaciółkę. Była w bieliźnie i patrzyła na ciebie zupełnie zszokowana tym, że cię widzi. Twój chłopak nie poruszył nawet jedną brwią.

 Niech zgadnę... Rozebrałaś się bo pobrudziłaś swój nowy outfit, a potem potknęłaś się o własne nogi i wpadłaś na mojego chłopaka. Tak, to na pewno przypadek, [ImięPrzyjaciółki]  oznajmiłaś z goryczą, po czym obdarzyłaś Akashiego wzrokiem pełnym obrzydzenia.  Nie miałam cię za taką osobę, Sei.

Aomine

Te ohydne dźwięki dochodzące zza drzwi jego pokoju. Jeszcze miałaś nadzieję, że ogląda jakąś pornografię i wali sobie pod ulubionym kocykiem w kaczuchy, powtarzając twoje imię pod nosem. Ale to brzmiało trochę jak twoja przyjaciółka, a o ile dobrze pamiętałaś, żadna z niej gwiazdka porno.

 AOMINE, TY... TY CHOLERNA ŚWINIO!  wrzasnęłaś i kopnęłaś jego drzwi od sypialni. Nie chciałaś tam wchodzić i na to wszystko patrzeć. Wiedziałaś, że jeżeli to byłaby jakaś pomyłka, wyszedłby natychmiast i zacząłby cię uspokajać.

W sypialni jednak zapanowała zupełna cisza, przerywana cichym, dziewczęcym chichotem.

 [IMIĘPRZYJACIÓŁKI] JUŻ WIEM CZEMU CIĄGLE URYWAŁAŚ SIĘ Z NASZYCH SPOTKAŃ!  krzyknęłaś i chwyciłaś pobliską, szklaną wazę, którą rzuciłaś w drzwi. Huk niemal na chwilę cię ogłuszył.  Podła dziwka i jej alfons. Pieprzcie się oboje!

Kise

Nakryłaś dwójkę osób, którym ufałaś bezgranicznie w bardzo, bardzo intymnej sytuacji. To nie tak, że lubisz wtrącać nosa w nieswoje sprawy, ale odgłosy wydawane przez dwa znane ci aż za dobrze głosy w przymierzalni tuż obok, trochę cię zaniepokoiły i postanowiłaś to sprawdzić.

Gdy rozsunęłaś kotarę z impetem byłaś przygotowana na dwa scenariusze - albo jakaś parka właśnie się tam ze sobą zabawiała i prawdopodobnie zaczną się na ciebie wydzierać, albo... No nie wiem, popadniesz w depresję na widok twojego chłopaka, który trzymał głowę pod spódnicą twojej najlepszej przyjaciółki.

Ach, opcja numer dwa w zupełności.

Ryouta ty...  Przełknęłaś wszystkie obrzydliwe określenia, którymi chciałaś go teraz obrzucić, rozumiejąc, że nie znajdziesz spośród nich tego najodpowiedniejszego. Kise stanął na równe nogi i osłonił ramieniem swoją ''nową dziewczynę''.  Jak mogłeś mi to zrobić? I to z [ImięPrzyjaciółki]?

 [Imię]... My się kochamy, ale nie wiedziałam jak ci o tym powiedzieć! To już się ciągnie trzy miesiące!  mówiła [ImięPrzyjaciółki] na co ty nie wytrzymałaś i wybiegłaś stamtąd by znaleźć toaletę w której mogłabyś zwymiotować.

Kuroko

Nigdy... Gdyby ktoś ci powiedział, że pewnego dnia zastaniesz Kuroko z twoją najlepszą przyjaciółką w łóżku, bez ubrań, w akcie miłosnego uniesienia to najprawdopodobniej przywaliłabyś mu żelazkiem, albo czymkolwiek innym i powiedziała, żeby zajął się swoim życiem.

 Tetsuya... Cicha woda brzegi rwie, czy tak?

 [Imię]chan...  Kuroko oderwał się od [ImięPrzyjaciółki] i usiadł na łóżku obserwując cię z bólem w tych swoich dużych, błękitnych oczach.  Wybacz, że dowiedziałaś się w ten sposób. Miałem zamiar ci powiedzieć...

 Świetnie, że miałeś zamiar!  krzyknęłaś i zaczęłaś się po prostu śmiać.  Taka z ciebie dobra osoba, co? Chyba postawię ci pomnik przed domem i napiszę na nim, że z chęcią przelecisz przyjaciółeczki swoich przyszłych dziewczyn. Same będą wskakiwać ci do łóżka, możesz już zacząć mi dziękować.

 [Imię]chan..!

— Nie chcę was więcej widzieć na oczy. Oboje.

Midorima

Trochę się wkurzyłaś, że w łazience dziewcząt był jakiś chłopak. I że najprawdopodobniej nieźle bawił się ze swoją dziewczyną w tej kabinie.

 Raany, znajdźcie sobie jakiś pokój, a nie...  jęknęłaś pod nosem i walnęłaś pięścią w drzwi. Miałaś już wyjść gdy usłyszałaś pisk, a po nim męski głos nakazujący jej siedzieć cicho. Tylko, że... Znałaś te głosy.

 To jakiś żart. Shin? [I-ImięPrzyjaciółki]?  szepnęłaś, czując jak dłonie zaczynają ci drżeć. Jezu, niech to się okaże być koszmarem. Niech to wszystko będzie tylko koszmarem! Nędznym przedstawieniem teatralnym, w którym jesteś przypięta pasami do siedzenia i musisz to wszystko oglądać.

I to jeszcze w pierwszym rzędzie.

 [Imię]chan... Tak mi przykro.

 C-c... JAK CI NIBY PRZYKRO?! Liżesz się z moim chłopakiem i jeszcze śmiesz mówić mi, że ci z tego powodu przykro?  wrzasnęłaś i kopnęłaś z całej siły drzwi kabiny.  Nienawidzę was! Jezu, Midorima ty dupku..! ŻEBY ZLIKWIDOWALI TĘ JEBANĄ OHAASĘ!

Murasakibara

Nie mogłaś w to uwierzyć. No po prostu nie mogłaś.

Właśnie przechodziłaś obok jednej, fantastycznej kawiarni, gdzie przychodziłaś z swoim chłopakiem na lody, gdy zauważyłaś przez szybę, jak twoja przyjaciółka karmi Atsushiego, a potem go całuje. Byli tacy uśmiechnięci. Naćpani chorą, ukradzioną miłością.

Czując jak zaczynają przemawiać w tobie silne emocje, wkroczyłaś do środka, podeszłaś do ich stolika i bez ceregieli władowałaś talerzyk z deserem we włosy twojego chłopaka, a pobliską małą latte wylałaś na spódniczkę twojej najlepszej przyjaciółki. Żadne z nich nie odezwało się ani słowem, Murasakibara nawet na ciebie nie popatrzył.

— Idźcie do diabła i już nie wracajcie.

Kagami

Wiedziałaś ile twój głupi chłopak poświęca czasu na grę i gdzie spędza praktycznie większość swoich wolnych chwil. W pobliskim sklepie kupiłaś parę izotoników, które najbardziej lubił i zaszłaś jeszcze do Maji Burgera. Chciałaś mu tylko sprawić przyjemność, ale okazało się, że... Ktoś cię najwyraźniej uprzedził.

 [ImięPrzyjaciółki]? Co ty robisz z Taigą? C-co to ma znaczyć?  zapytałaś patrząc to na jedno, to na drugie z szokiem. Na twój widok Kagami odstawił twoją przyjaciółkę na ziemię i wytarł pospiesznie usta jakby chcąc zakryć ślady zbrodni. Ta czerwona szminka, którą pomogłaś jej wybrać jeszcze wczorajszego dnia.

 [I-Imię]?! Co ty tu robisz?

 Wiesz co... Sama się nad tym zastanawiam  odpowiedziałaś i wysypałaś tuż przed sobą wnętrze reklamówki z zakupami.  Macie coś na ząb. Chyba nie zrobi wam to dużej różnicy jak zjecie z ziemi. Nie musicie się już dłużej ukrywać, że jesteście zwykłymi, kłamliwymi świniami.

Hanamiya 

Przeczuwałaś, że coś jest nie tak, gdy tylko dostrzegłaś, że twoja przyjaciółka i Hanamiya przestali pluć na siebie jadem i zachowywali się jak normalni, cywilizowani ludzie kiedy akurat przebywali jednocześnie w jednym pomieszczeniu. Na początku bardzo się ucieszyłaś, że twoja najlepsza przyjaciółka w końcu zaczynała jakoś akceptować twój związek z Makoto i być może, ale to być może jest na dobrej drodze, aby go polubić.

 Chyba jednak wolałam kiedy nie mogliście na siebie patrzeć  wydusiłaś z trudem powstrzymując się przed płaczem, po czym odwróciłaś się na pięcie i trzasnęłaś drzwiami męskiej szatni.

Podejrzewałaś, że nie musiałaś dodawać, że to koniec waszej znajomości. Zarówno Hanamiya chwilę wcześniej wpychający swój język do gardła [ImięPrzyjaciółki], jak i ona sama wyłapali między wierszami twojego środkowego palca, który w ich kierunku wymierzyłaś.

Takao

Pukałaś do drzwi jego pokoju, ale nikt nie odpowiadał. Słyszałaś tylko jakieś szmery, podszepty, nic poza tym. Pociągnęłaś za klamkę, ale ktoś blokował ci wejście. Na początku nie pomyślałaś o czymś złym. Nawet się zaśmiałaś.

 Kazu no nie żartuj..! Widywałam cię nago częściej, niż myślisz, wpuść mnie!

Wtedy usłyszałaś za swoimi plecami zduszony okrzyk i obróciłaś się zupełnie zszokowana. W korytarzu stał twój chłopak. Trzymał miskę z popcornem... Był tylko w bokserkach. Powoli to zaczęło do ciebie docierać.

 [Imię]chan...

 Nie dotykaj mnie!  krzyknęłaś i dość agresywnie go od siebie odepchnęłaś, patrząc na niego jak na robala.  Kto jest za tymi drzwiami? NO MÓW!

 Cześć, [Imię]chan.

Z na wpół uchylonych drzwi sypialni twojego chłopaka wychyliła się rozczochrana głowa twojej przyjaciółki. Wyglądała jakby było jej naprawdę przykro, ale co z tego? To nic nie zmieniało. Podniosłaś swoją dłoń i spoliczkowałaś go dwukrotnie po czym wyszłaś, niechcący spychając ze ściany po drodze wielką antyramę z kolażem waszych wspólnych zdjęć. Szkło rozprysło się na posadzce tuż przed ich stopami.

Kasamatsu

Rzadko chodziłaś na dach waszego budynku szkolnego. Nie miałaś po co tam przychodzić, twój chłopak nie lubił tego miejsca, a większość przerw spędzaliście razem. To był jednak ten moment gdy chciałaś wykonać ważny telefon i uznałaś, że dach będzie najspokojniejszym miejscem.

Los pokazał ci jednak swoją paskudną stronę. No po prostu wypiął się na ciebie pośladami.

 Yukio. W życiu bym nie posądziła cię o zdradę  wyszeptałaś i odwróciłaś wzrok od tej splątanej z sobą ramionami dwójki najbliższych ci ludzi. [ImięPrzyjaciółki] zakryła usta dłonią i zerkała to na ciebie to na twojego chłopaka. ''O nie złotko, teraz siedzisz w tym wszystkim po uszy.''

 [I-Imię]..!  Chyba zabrało mu słów. Ale tobie na pewno nie, zwłaszcza gdy zauważyłaś pełno malinek na szyi [ImięPrzyjaciółki]. Z oczami pełnymi łez, zwróciłaś się do niego.

 Bardzo chciałabym cię teraz uderzyć, ale... Szkoda się do ciebie fatygować, nawet jeżeli dzielą nas od siebie tylko dwa metry.


Hejo, Marli jest tutaj!

Omg, nigdy nie pisałam tylu przykrych rzeczy na raz. Mam nadzieję, że nie macie mi tego wszystkiego za złe, ja osobiście bardzo zawiodłam się na chłopcach. 

Tak czy siak angstowa trzynastka chyba się udała. Szyszka-sama, mam nadzieję, że poskromiłam twój angstowy głód! Waah, jeszcze raz dziękuję za twoje pomysły!

 Teraz trzeba się trochę podnieść na duchu, więc w czternastym rozdziale spodziewajcie się kolejnego PapaAU! Dziękuję za pomysł i natchnienie (choć pomysł trochę zmieniłam, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko) flightless007!

Za wszelkie błędy przepraszam, pozdrawiam~


TEMATY CZTERNASTEGO ROZDZIAŁU:

[PapaAU!]GoM + Kagami +Hanamiya + Takao + Kasamatsu, gdy wasze dziecko powie, że chce mieć rodzeństwo!

[PapaAU!]GoM + Kagami +Hanamiya + Takao + Kasamatsu, gdy pierwszy raz będziecie odprowadzać wasze dziecko do przedszkola!

[PapaAU!]GoM + Kagami +Hanamiya + Takao + Kasamatsu, gdy opowiadał dziecku bajki na dobranoc!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top