Rozdział Trzydziesty Piąty
Dzień dobry/Dobry wieczór!
W komentarzach proszę o zagłosowanie na jedną/dwie postaci z całego KnB, pierwsze dziesięć pojawi się w następnym rozdziale specjalnym!
Dziękuję za uwagę, miłej lektury~
GoM + Kagami + Hanamiya + Takao + Kasamatsu, gdy dzwoni do ciebie były chłopak i on odbiera telefon!
< Dobra, były chce was z powrotem i do was wydzwania, zobaczcie jak zareagują chłopcy! Podobnie jak z imionami rodzeństwa postaci, tak i tutaj męczy mnie trochę ciągłe pisanie [ImięTegoATamtego] w taki sposób, więc o ile wy nie macie nic przeciwko, stworzę jedno imię do wszystkich scenariuszy dla waszego byłego chłopaka - Yamazaki Gogo >
Akashi
Nie utrzymywałaś kontaktu z swoim byłym chłopakiem. Prawdę powiedziawszy kiedy tylko ze sobą zerwaliście, nie zamieniłaś z nim ani jednego słowa. Czy to twarzą w twarz, czy telefonicznie. Tym bardziej nie pojmowałaś, dlaczego tak nagle się odezwał.
— [Imię], co to za wyraz twarzy? Co cię dręczy? — zapytał twój obecny chłopak, Akashi Seijuro, na co ty wzruszyłaś ramionami i usiadłaś na krańcu jego łóżka.
Dopiero co przyszłaś do jego posiadłości, ledwie się przytuliliście na powitanie, a on już wyczuł, że coś jest nie tak! Doprawdy, czasami cię przerażało to z jaką łatwością odczytywał emocje z twojej twarzy. Gdybyś nawet chciała, niczego przed nim nie ukryjesz.
— Nie oszukasz mnie. Mów, nie będę zły.
— Mówisz tak jakbym to ja zrobiła coś złego! — obruszyłaś się i nadęłaś policzki. To, że poczułaś się lekko dotknięta to mało powiedziane. Czemu to zawsze musi być twoja wina?!
Akashi westchnął i usiadł obok ciebie, przy czym złożył swoją dłoń na twoim kolanie.
— Wybacz, że zabrzmiało to jakbym cię oskarżał — wyznał szczerze, ale uniósł lekko podbródek i spojrzał na ciebie z góry, więc jego postawa nieszczególnie wskazywała na to, że czuł się winny. — Opowiedz mi w takim razie co cię dręczy.
— Yamazaki-kun ciągle do mnie dzwoni. On chce żebyśmy spróbowali raz jeszcze.
— Pardon?
— Nie przesłyszałeś się, Sei — rzuciłaś jakoś nerwowo, czując jak atmosfera wokół was zaczyna gęstnieć. — Prosił mnie, a właściwie to błagał, żebym dała mu drugą szansę i-
— Zerwała ze mną, tak? — Dokończył za ciebie chłodnym tonem głosu, a ty z wahaniem spojrzałaś mu w oczy. Momentalnie przeszły cię ciarki po plecach, no bo te spojrzenie mówiło wszystko. Akashi napotkał pewien problemik na swojej drodze, który musi w najbliższym czasie wyeliminować. Właściwie, to spodziewałaś się wszystkiego, nawet rozlewu krwi.
Musiałaś jakoś ogarnąć tę sytuację i to szybko.
— Ale nie masz powodu, żeby się przejmować! Powiedziałam mu żeby sobie darował i nie robił żadnej nadziei, bo żadnej przyszłości nie mamy — wyjaśniłaś i chwyciłaś za jego dłoń, którą delikatnie ścisnęłaś. — Kocham tylko ciebie, przecież wiesz.
W tamtym tak cudownym momencie, kiedy już zbliżałaś się by go pocałować, rozbrzmiał dzwonek twojej komórki. Nawet nie próbowałaś odwieść Akashiego od jakże fantastycznego pomysłu, aby odebrał te połączenie.
— Gogo, prawda? Właśnie prowadzisz rozmowę z Akashim Seijuro, jej chłopakiem. Czy byłbyś na tyle uprzejmy i wyjaśnił mi co mają znaczyć te brednie o których mi mówiła [Imię]? Rzekomo chcesz ją z powrotem. Moja dziewczyna nie jest przedmiotem, który możesz zostawić w kącie by po paru miesiącach do niego wrócić. Ach tak? To dlaczego ją właśnie tak traktujesz, Gogo?
— Sei, daj spokój. Nie marnuj na niego czasu.
— Ciesz się, że [Imię] ma w swoim sercu litość, bo gdyby nie ona, miałbyś poważniejsze kłopoty.
Następnego dnia w szkole...
Od swoich koleżanek dowiedziałaś się, że twój były chłopak z samego rana odebrał swoje papiery z sekretariatu, złożył rezygnację i wyjechał z miasta.
Nigdy jednak nie dowiedziałaś się, co konkretnie powiedział mu Akashi tamtego ranka.
Aomine
— Kiedy to w końcu zostawisz?
— Huh? A wybrałaś już film?
— Chyba mieliśmy go wybierać wspólnie, tak?!
— Mówiłem ci, obojętnie co wybierzesz i tak zasnę po pięciu minutach.
Lekko poirytowana zamknęłaś laptopa i odstawiłaś go na drugi kraniec stolika, twierdząc, że z takim nastawieniem nie chcesz już niczego oglądać. Aomine nawet nie drgnął, a wciąż przeglądał nowe wydanie photobooka Mai-chan, które kupił jeszcze przed zajęciami.
Uważałaś to za idiotyczne, ale czułaś się lekko zazdrosna, że tyle czasu i uwagi poświęca tym głupim magazynom. W końcu kupuje je tylko po to żeby pooglądać sobie ciało innej dziewczyny, głównie jej piersi.
Skrzyżowałaś ręce na klatce piersiowej i posłałaś mu jakieś wyzywające spojrzenie, kiedy zerknął na ciebie znad pisemka. Powoli uniósł jedną brew w górę, chyba zaniepokojony ciszą z twojej strony.
— No co? — zapytał głupio. — Mówiłem ci, że dzisiaj wychodzi nowy numer.
— Ale ja się wcale nie gniewam, serio. Tak tylko myślę, czy powinnam ci o czymś powiedzieć, czy nie. W sumie, nie daje mi to spokoju.
Dobra, przykułaś choć jedną setną ułamka jego uwagi. Zawsze to jakiś sukces.
— Co odwaliłaś?
— Ja? Nic.
— Dobra, to drugie podejście. Co chcesz odwalić?
Naburmuszyłaś się i pokręciłaś z niedowierzaniem głową. Czasami zastanawiałaś się czemu właściwie chodzisz z Aomine. W tej chwili zamierzałaś wzbudzić w nim zazdrość, nawet jeśli miałaś tego nie robić, bo znałaś jego lekko porywczą naturę. Kiedy ktoś się do ciebie przystawiał, potrafił być niezwykle... zaborczy.
— Gogo do mnie wydzwania.
— Co? — Ku twojemu zdziwieniu, zareagował lepiej niż się spodziewałaś. Nawet odłożył gazetkę na bok i usiadł jak normalny człowiek na tym tapczanie. — A na cholerę miałby do ciebie dzwonić? I czemu mówisz mu po imieniu?
Już otwierałaś usta, żeby coś odpowiedzieć, gdy leżący na stoliku telefon zaczął wibrować. Aomine był od ciebie szybszy.
— H-HEJ! — krzyknęłaś kiedy złapał za twoją komórkę i skoczył w drugi kąt pokoju, abyś nie mogła mu jej odebrać. — NAWET SIĘ NIE WAŻ!
— Yo, Yamazaki Gogo, co nie? Jej chłopak, kretynie. Myślisz że kim ty niby jesteś, co? Jesteś nikim. Jedynym który może chodzić z [Imię] jestem ja. Huh? To było wtedy kiedy [Imię] miała poważne problemy ze wzrokiem i nie widziała z jakim palantem się zadaje. Jeszcze raz do niej zadzwonisz, a przyjdę do ciebie i ci przywalę, serio.
Następnego dnia w szkole...
Nie spotkałaś swojego byłego chłopaka na korytarzu. Właściwie to miałaś takie wrażenie, że cię nawet unikał. Z drugiej strony Aomine dziwnym trafem na każdej przerwie ci towarzyszył! I nawet nie uciął sobie ani jednej drzemki na dachu.
To się nazywa poświęcenie.
Kise
Siedzieliście u ciebie w domu i robiliście wspólnie naleśniki w kuchni, ciesząc się chwilą wolnego. Sam fakt, że możecie spędzić ze sobą trochę czasu niezmiernie cię cieszył, nawet jeżeli ostatnio wydarzyło się coś, co niekoniecznie było dla ciebie przyjemne.
Twój były chłopak się odezwał.
Dokładnie.
Po półtorej roku milczenia, postanowił nagle zadzwonić z przeprosinami i wyznać ci, że jednak to ty jesteś wybranką jego serca. Kiedy się rozłączyłaś, zaczął zalewać cię wiadomościami, dlatego go zablokowałaś. Jednakże to jedynie pogorszyło sprawę, bo zaczął nachodzić cię w szkole.
— [Imię]cchi, przypala się.
— C-co? Cholera, zamyśliłam się!
Zdjęłaś pospiesznie patelnię z gazu i ściągnęłaś naleśnika na talerz. Był troszeczkę za mocno przysmażony, ale wciąż nadawał się do spożycia. Trochę bitej śmietany, czekolady, owoców i nawet nie poczujesz, że coś jest nie tak.
— Chcesz o tym porozmawiać?
Odgarnęłaś nerwowo kosmyk włosów z twarzy i zerknęłaś pytająco na Ryoutę. Więc jednak zauważył, że jest to grubsza sprawa. Oparłaś się powoli o kredens i westchnęłaś. Może będzie ci lżej gdy mu o tym powiesz?
— Yamazaki-kun się odezwał.
— Czego chciał? — Kise jeszcze nie wyglądał na specjalnie przejętego. Najwyraźniej nawet nie brał pod uwagę opcji, że twój eks byłby w stanie odbić mu dziewczynę.
— Przepraszał mnie za tamtą zdradę i powiedział, że za mną tęskni — odparłaś cicho. — Kiedy ignorowanie go nie pomogło, zaczął mnie nachodzić w szkole. Nie chce mi dać spokoju, nieustannie powtarza, że byłam jego najlepszą dziewczyną.
— [Imię]cchi, teraz jesteś moją dziewczyną — stwierdził trzeźwo Kise i rozłożył ręce na bok, tak jakby chciał pokazać, jak logiczny jest jego argument. — I to nie od wczoraj.
— No tak.
— No chyba, że mnie już nie kochasz i chcesz do niego wrócić.
— Ryouta!
Kise w jednej chwili rozluźnił się, a jego na jego twarzy rozkwitł wspaniały, szeroki uśmiech. Blondyn przytulił cię do siebie i szepnął, że bardzo cię kocha, oraz, że przeprowadzi bardzo spokojną rozmowę z Yamazakim. Wtedy właśnie pojawiła się ku temu możliwość...
— To on. — Wyciągnęłaś komórkę z kieszeni fartucha. — Odblokowałam go dla świętego spokoju, ale miałam zamiar po-
— Halo? Kise Ryouta. Chyba mogę mieć dostęp do telefonu mojej dziewczyny skoro to ja odebrałem. A teraz mam ci coś niezwykle ważnego do przekazania. Podejrzewam, że te połączenie to jakaś pomyłka. Nie dzwoniłbyś do niej, wiedząc, że [Imię]cchi jest teraz ze mną, racja? Dlatego możesz już śmiało usunąć jej numer z kontaktów. Nie będziesz go już dłużej potrzebował.
Następnego dnia w szkole...
Nie nachodził cię więcej, ani nie wysyłał wiadomości. Trochę żałowałaś, że nie pozwoliłaś Kise spławić go od razu.
Kuroko
Spędzaliście wieczór w jego pokoju nad lekcjami. Ty trzymałaś Nigou na kolanach i gładziłaś go, czytając jednocześnie tekst z podręcznika rozłożonego na podłodze. Szczeniak powoli usypiał, a Kuroko zerkał na was jednym okiem, rozczulony tym widokiem.
W pewnej chwili zaczął wibrować twój telefon, który leżał na biurku. Kuroko powoli podniósł się z klęczek, a ty szybko wystawiłaś przed siebie dłoń.
— Nie wstawaj, to nic ważnego.
— Ale, [Imię]san to może być-
— Wiem, kto to może być i nie chcę tego odbierać. Yamazaki w końcu da sobie spokój, nie wrócę do tego kretyna.
Kuroko zamrugał oczami lekko zmieszany twoimi słowami, ale skinął powoli głową i wrócił do swoich notatek. Nie minęło jednak pięć minut, gdy telefon zaczął wibrować kolejny raz, a potem ponownie.
W pewnej chwili powoli ściągnęłaś psiaka z kolan, rzuciłaś ołówkiem na bok i mruknęłaś coś o łazience. Kuroko odprowadził cię swoim spojrzeniem, po czym drgnął, kiedy twoja komórka odezwała się raz jeszcze. Z wahaniem podszedł do biurka i natychmiast odebrał połączenie, gdy przyjrzał się ekranowi.
— Ano, to niegrzeczne odbierać czyjś telefon, ale [Imię]san, chciałaby żebyś przestał do niej wydzwaniać i prosić aby dała ci drugą szansę, ponieważ jest ze mną teraz w szczęśliwym związku.
Następnego dnia w szkole...
Yamazaki dorwał cię na korytarzu z samego rana i zaczął zalewać cię pytaniami, czy naprawdę jesteś z kimś takim jak Kuroko. Poleciało kilka wyzwisk pod adresem twojego chłopaka, więc nie zawahałaś się żeby dać mu w twarz.
Dopiero wtedy Yamazaki odpuścił i najwyraźniej pogodził się z swoją porażką.
Midorima
Chyba można to było nazwać randką. Chyba.
Byliście na wspólnych zakupach niemal cały dzień, szukając odpowiedniego pluszaka o wielkich, zielonych, słodkich oczach, który był szczęśliwym przedmiotem dnia Midorimy. Ponieważ utrzymywałaś, że jesteś mega zmęczona po owym szale zakupów, zatrzymaliście się gdzieś na mieście, aby na chwilę usiąść, odetchnąć i coś przekąsić.
Kiedy siedzieliście przy stoliku zajęci jedzeniem i rozmową o drobiazgach, zadzwoniła twoja komórka. Wyciągnęłaś ją z kieszeni plecaka i skrzywiłaś się z niesmakiem kiedy spojrzałaś na ekran.
— Nie odbierzesz tego, nanodayo?
— To Yamazaki. Do niego nic nie dociera — wyjaśniłaś i odrzuciłaś połączenie, po czym odstawiłaś telefon na bok stolika. — Nie chcę z nim znów o tym gadać.
— O tym?
— O tym, że chce do mnie wrócić.
Midorima na pierwszy rzut oka nie wyglądał na przejętego. Prychnął tylko pod nosem i wrócił do picia zupy z czerwonej fasoli, przenosząc swoje spojrzenie gdzieś na pobliską ulicę. Zastanowiłaś się wtedy co tak naprawdę chodzi mu po głowie w tym momencie. Czy poczuł się w jakikolwiek sposób zagrożony? Nawet jeżeli wiedział, że do Yamazakiego nie wrócisz, bo go nienawidzisz z oczywistych powodów.
To w końcu ty dałaś mu wtedy kosza.
— [Imię] znów do ciebie dzwoni.
— Niech sobie dzwoni.
— Odbierz i powiedz, żeby przestał, albo wyłącz ten telefon. To denerwujące, nanodayo.
— Nie mogę wyłączyć telefonu, bo znów rodzice będą się czepiać, że nie można się do mnie dodzwonić! — wyjaśniłaś poirytowana wsadziłaś do ust resztę przekąski. Midorima popatrzył na ciebie jakoś dziwnie i rzucił ci w twarz chusteczką, mówiąc, że się cała upaćkałaś. Wytarłaś szybko usta i brodę, mamrocząc coś niewyraźnie pod nosem, kiedy twój były zaczął dosłownie spamować ci wiadomościami.
Midorima podobnie jak ty, miał tego dość.
— Zapłacę za posiłek, wyjdziemy, pójdziemy do salonu i zmienimy ci numer, nanodayo. Nie ma sensu rozmawiać z kimś takim jak on, nie dogadasz się z idiotą.
Następnego dnia w szkole...
Yamazaki dorwał cię jeszcze przed budynkiem szkoły i wygarnął ci, że przed nim uciekasz i nie chcesz z nim rozmawiać. Na szczęście Midorima złapał cię wtedy za rękę i pociągnął do szkoły, podczas gdy twój były nagle stwierdził, że nie ma zamiaru podskakiwać wysokiemu asowi z klubu koszykówki.
Chociaż nie obyło się bez głupich komentarzy na szkolnym korytarzu, które postanowiliście ignorować.
Murasakibara
Leżeliście sobie leniwie na twoim łóżku, w pozycji na łyżeczkę. Kochałaś te uczucie, gdy Murasakibara cię w ten sposób przytulał. Czułaś się niesamowicie bezpiecznie i miałaś takie wrażenie, że moglibyście tak tkwić do końca świata.
Ramiona twojego chłopaka, ciepło bijące z jego ciała i ten owocowy zapach fioletowych włosów... Wszystko to dawało ci niesamowite poczucie odprężenia. Powoli zapadałaś w drzemkę, jednakże wyrwał cię z niej gwałtowny dźwięk dzwonka telefonu.
Murasakibara jęknął i ścisnął cię mocniej w pasie ramionami.
— Ara, nigdzie nie idziesz, [Imię]chin. Nie puszczę cię.
— Atsu, to może być moje mama, albo tata...
— Nie — odparł i wtulił twarz w twoje włosy. — Jest mi zbyt wygodnie.
Leżeliście tak kolejne kilka minut, dopóki telefon się ponownie nie odezwał. Tym razem twój chłopak ryknął zirytowany, że ktoś śmie wam przeszkadzać i podniósł się z łóżka, by sięgnąć po twój telefon. Naprawdę myślałaś, że ma zamiar ci go podać, ale on najzwyczajniej w świecie sam go odebrał. Naprężyłaś się jak struna i wytrzeszczyłaś na niego oczy.
— Atsushi co ty-
— Tsk, wkurza mnie to, że ciągle dzwonisz do mojej [Imię]chin. Przestań, bo się poważnie wkurzę, przyjdę do ciebie i cię zmiażdżę.
— Z KIM TY ROZMAWIASZ?! — wykrzyknęłaś i poderwałaś się z łóżka, ale kiedy spojrzałaś na ostatnie połączenie parsknęłaś śmiechem.
Następnego dnia w szkole...
Twój były chłopak nie wziął na poważnie ostrzeżenia Murasakibary, czego później żałował, kiedy spotkał go na korytarzu.
Kagami
Siedzieliście w Maji Burgerze, był wieczór.
Często zachodziliście do waszego ulubionego fastfoodu i spędzaliście w nim mnóstwo czasu, jak i pieniędzy. Czasami wydawało ci się, że twój chłopak nie ma umiaru w jedzeniu, ale jako as swojej drużyny potrzebował ogromnych ilości energii.
Szybko przestałaś wytrzeszczać oczy na jego zamówienia.
— Dzisiaj tylko tyle? — zapytałaś z przekąsem, kiedy postawił pełną tacę hamburgerów na waszym stoliku. — Czyżbyś przechodził na dietę?
— Muszę oszczędzać pieniądze. Ostatnio trochę-
— Zaszalałeś w sklepie z sportowym obuwiem, wiem o wszystkim — dokończyłaś, kiwając głową na znak, że doskonale go rozumiesz. Kagami zaczerwienił się lekko na policzkach i szybko zaczął odpakowywać pierwszego burgera.
— C-co mam poradzić?! W ostatniej parze zupełnie zjechałem podeszwy!
— Jaki model kupiłeś?
— Ten co zawsze, przecież wiesz.
Luźną rozmowę przerwał ci twój telefon, który z ociąganiem wyciągnęłaś, choć nie miałaś najmniejszej ochoty. Czas, który spędzałaś z Kagamim w tego typu miejscach, kiedy gadaliście nie o szkole, czy klubie koszykówki, zawsze wiele dla ciebie znaczył. Nie chciałaś go tracić, jednakże jeżeli to byli twoi rodzice, czy...
— O Jezu...
— Mhm? — Kagami w pośpiechu przeżuwał ostatni kęs pierwszego burgera i zmarszczył czoło. — Czo jeszt?
— Yamazaki znów dzwoni i serio, nie mów z pełnymi ustami, dostałam w oko...
— Po co on do ciebie dzwoni? — zapytał nagle oburzony i wyprostował się na krześle. — I co to znaczy znowu? Ile on do ciebie wydzwania..? Czemu nic o tym nie wiem?
— Uspokój się i nie krzycz, nie jesteśmy tutaj sami, tak? — wydusiłaś, kiedy kilka osób z poprzednich stolików odwróciło się w waszym kierunku. — Po co miałam ci nim zawracać głowę? Jest głupi, myśli, że gdzieś tam na dnie mojego serduszka, zrobię sobie dla niego miejsce.
— CO?!
— Oj, przestań! — jęknęłaś i zaczęłaś się bawić swoim telefonem, obracając go w palcach. — Nie cierpię go. Mówiłam, żeby spadał i dał mi spokój, ale on nie przestaje mnie napastować.
— Już ja z nim pogadam!
*dzwonek telefonu*
Wasze spojrzenia się spotkały i nawet nie zdążyłaś się sprzeciwić, gdy Kagami wyrwał z twojej ręki telefon i odebrał połączenie. Po wyrazie jego twarzy zgadywałaś, że nie zanosi się na spokojną rozmowę.
— Ty... ty cholerny palancie! Jeszcze raz zadzwonisz do mojej dziewczyny i będziesz prosił żeby do ciebie wróciła to przysięgam, że cię znajdę i... i..!
Kagami oderwał telefon od ucha, rzucił okiem na ekran, tsyknął z niezadowoleniem i powiedział, że chyba przez przypadek się rozłączył z tych emocji.
Następnego dnia w szkole...
Yamazaki kilka razy próbował do ciebie podejść, ale Kagami ciągle cię pilnował. Był jak twój osobisty ochroniarz i odganiał twojego byłego swoim wściekłym spojrzeniem.
Hanamiya
— Nie wkurza cię to? Dzwoni chyba piąty raz z rzędu.
— Nie będę z nim gadać, a telefonu nie wyłączę, bo tata ma później do mnie dzwonić.
— To zablokuj tego debila i będziesz miała spokój. Tak ciężko pomyśleć?
Popatrzyłaś na Hanamiyę do którego przylgnęłaś na sofie, gdy oglądaliście razem film i zmarszczyłaś lekko nosek. W zasadzie to twój chłopak miał rację. To był świetny pomysł żeby pozbyć się natręta - choćby nawet na chwilę. Jednakże znałaś Yamazakiego bardzo długi czas i to wystarczyło, żebyś wiedziała, że taki typ jak on łatwo nie odpuszcza.
— Zablokuję go, to znów przylezie do mnie na przerwę.
Hanamiya podniósł się w pół, przez co opadłaś na poduszki. Wasze spojrzenia się spotkały, a ty już wyczułaś, co zaraz usłyszysz od swojego chłopaka - widziałaś to w jego oczach, wyprowadziło go to z równowagi, bo nie miał o tym zielonego pojęcia. Specjalnie mu nie wspomniałaś, bo bałaś się reakcji Makoto. Czasami potrafił być naprawdę okrutny i złośliwy wobec ludzi, którzy go irytowali.
Yamazaki Gogo uplasował się na szczycie takich osób na jego liście, odkąd zaczęłaś chodzić z Hanamiyą.
— Nachodził cię? Serio? — zapytał, krzywiąc się na twarzy ze złości, na co ty delikatnie wzruszyłaś ramionami. — A ty co, kryjesz go? Szkoda ci palanta? Czemu mi nic nie powiedziałaś?
— Po prostu nie chcę żebyś wyleciał przeze mnie ze szkoły.
— Taaa, jasne — Makoto założył ręce za głowę i oparł się o poręcz kanapy, uśmiechając się pod nosem. Najwyraźniej twoja odpowiedź go rozbawiła. — Nie martw się, potrafię się świetnie kryć nie tylko przed wzrokiem sędziego w czasie meczu, ale także szkolnego organu ścigania.
Następnego dnia w szkole...
Yamazaki Gogo nie miał przyjemnych dni w szkole po twojej rozmowie z Hanamiyą i wyczuwałaś to z daleka. Ciągle chodził struty, jakiś sposępniały, a ciebie unikał jak ognia. Nie śmiał nawet spojrzeć ci w oczy.
Cokolwiek zrobił mu Hanamiya, zadziałało.
Takao
Dużo żartowaliście.
Takao właściwie wiele słyszał o Yamazakim od ciebie, żaden temat nie był nigdy tajemnicą w waszym związku. Ty mówiłaś mu o swojej przeszłości, a on o swojej. Choć jak się okazało, byłaś jego pierwszą dziewczyną, co nieco cię zdziwiło.
— Ale, że naprawdę nie miałeś nikogo przede mną...
— Też mnie to dziwi, [Imię]chan. — Udał zamyślonego, a ty pociągnęłaś mu z łokcia. — No co? Taki przystojniak jak ja, a wiecznie we friendzone.
— W takim razie to coś ze mną musi być nie tak. — Dodałaś pospiesznie, robiąc na niego wielkie oczy. — No, że przerwałam twojego pecha do związków i stałam się twoją dziewczyną.
Takao zaśmiał się ironicznie pod nosem, po czym zamknął cię w silnym uścisku i zaczął się z tobą droczyć poprzez łaskotki i delikatne podszczypywanie. W miarę upływu niezłej zabawy zadzwoniła twoja komórka i Takao był pierwszy aby sprawdzić kto dzwoni.
— Który to już raz? To już chyba piąte podejście biednego Yamazakiego!
Nie bardzo rozumiałaś dlaczego dawało mu to tak wielką satysfakcję i radość, że zbywasz swojego byłego, a teraz ignorujesz jego połączenia. Przecież to normalne, że się tak zachowujesz. Kto chciałby utrzymywać jakikolwiek kontakt z taką świnią?
— Widzę, że się świetnie bawisz, Kazu.
— Ale spójrz jaki z niego twardy zawodnik. Nie poddaje się, znów dzwoni! — zauważył Takao, gdy telefon przestał dzwonić i po kilku sekundach jego dzwonek ponownie wypełnił pokój. — Hej, mam pomysł. Pożartujemy sobie z niego, [Imię]chan? Sam się o to prosi, no!
— Kazu... Serio? — Zrobiłaś facepalm, bo domyślałaś się co ma zamiar zrobić twój chłopak. Jak na razie dobrze się bawił jedynie komentując upartość twojego byłego chłopaka, ale teraz zamierzał to odebrać i coś odwalić.
Niestety było już za późno, żeby odwlec czarnowłosego od jego niecnego planu. Teraz mogłaś stać i się jedynie przyglądać.
— Halo? Dom pogrzebowy '' Światło w tunelu '', dzwoni pan żeby zamówić dla siebie trumnę?
— Kazunari... Po prostu nie.
Następnego dnia w szkole...
Zauważyłaś, że twój były chłopak posyłał ci i Takao dziwne spojrzenia na korytarzu. Jednakże dziwna metoda na pozbycie się natręta zadziałała i nie dręczył cię już więcej swoimi telefonami.
Kasamatsu
— Tch, ten szczyl zaczyna mnie poważnie wkurzać.
— On jest w naszym wieku, Yukio.
— Jest młodszy ode mnie o miesiąc i sześć dni! Tch, żadnego szacunku do starszych kolegów... Poza tym czego on od ciebie chce?!
— Nie wiem — skłamałaś pospiesznie, dobrze wiedząc jak zareaguje twój chłopak, kiedy powiesz czemu Yamazaki Gogo nie daje ci spokoju swoimi telefonami. — Wyciszę telefon, dobra?
Kasamatsu nie wyglądał na zadowolonego, ale kiedy po jego twarzy wciąż błąkały się rumieńce, nie potrafiłaś jakoś wziąć jego złości na poważnie. Była sobota wieczór, kiedy wpadłaś do niego oglądać wspólnie głupie horrory w jego pokoju. Po pierwszym seansie troszkę was to znudziło i po prostu leżeliście na jego łóżku, rozmawiając cicho, czasami zmieniając pozycję na wygodniejszą i nawet udało ci się skraść kilka odważniejszych pocałunków.
Jednakże uporczywy dzwonek telefonu skutecznie rujnował atmosferę. Jak i wasz humor.
— To na czym skończyliśmy rozmowę, huh? — zapytałaś niskim głosem, kiedy rzuciłaś telefon gdzieś na panele i wspięłaś się na Kasamatsu jak kotka, błądząc dłońmi po jego torsie. — Mówiłeś coś o moich ustach zdaje się?
— Uhm. — W jednej chwili resztki dawnej złości z niego uleciały i na nowo zaczerwienił się niczym burak, by zacząć się lekko jąkać. — M-mówiłem właśnie, że... że m-masz takie...
— Hmm?
*kurewsko wnerwiające wibracje telefonu*
Kasamatsu wydał z siebie cierpiętniczy ryk, przy czym delikatnie, acz stanowczo odsunął cię na bok łóżka i wziął komórkę w drżące z emocji dłonie. Nie wiedziałaś już sama czy jest bardziej zawstydzony, czy wkurzony.
— ZADZWOŃ DO NIEJ JESZCZE RAZ, A PRZYSIĘGAM CI, ŻE W TEJ CHWILI DO CIEBIE PRZYJDĘ I-
— YUKIO! — Zabrałaś mu w pośpiechu telefon i zerwałaś połączenie. — Zwariowałeś? Czy to miała być groźba?
—Tracę cierpliwość do tego gówniarza!
— Wyłączę telefon, dobrze? Nic nam nie będzie już przeszkadzać.
Następnego dnia w szkole...
Nie wiedziałaś, że Kasamatsu dorwał Yamazakiego w przerwie jego treningu i dość dosadnie się wyraził co myśli o jego zachowaniu. Jak bardzo kamień ci spadł z serca, że nie doszło do żadnej szarpaniny.
Hejo, Marli jest tutaj!
Oh, well o wszystkim powiedziałam w notce powyżej, także mogę jedynie poinformować was, że jutro powinien pojawić się rozdział ruchomy z głosowaniem na temat scenariusza. Dokładnej godziny podać jednak nie mogę.
Co więcej dziękuję za wasze komentarze i głosy, przepraszam za wszelkie błędy i pozdrawiam~
< temat rozdziału trzydziestego szóstego zamieszczę w rozdziale specjalnym>
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top