Rozdział Specjalny

Dzień dobry/ Dobry wieczór!

Dość długo mnie nie było i pomyślałam, że wraz z pierwszym dniem nowego roku (który za parę minut się kończy, ale to szczegół), powinnam na nowo zacząć coś pisywać i publikować. Jednakże jak na razie będę jedynie publikować rozdziały do tej książki, cała reszta pozycji wciąż pozostanie zawieszona, za co bardzo przepraszam.

Mam dużo do nadrobienia, tutaj na wattpadzie. Tyle do przeczytania, ocenienia i skomentowania, przez ponad miesiąc milczałam. A co do komentarzy i ocen, to chcę bardzo podziękować wszystkim za waszą aktywność, jesteście kochani! Poza tym właśnie stuknęła setka obserwujących także ten... Powiem zupełnie szczerze, że się tego nie spodziewałam ani trochę. Dziękuję ♡

Teoretycznie powinnam napisać scenariusze, które zapowiedziałam w Rozdziale Dwudziestym Czwartym, ale to sylwestrowy, pojedynczy special - taki bonus, który miałam wstawić wcześniej, ale z powodów minionego sylwestra i jego następstw, nie byłam w stanie. Mam nadzieję, że wszyscy również przyjemnie spędziliście ten czas!

Na życzenia może i za późno, ale chcę jedynie przekazać wam, że mam nadzieję, iż rok 2017, okaże się dla was szczęśliwy!


GoM + Kagami + Hanamiya + Takao + Kasamatsu, gdy spędzacie razem sylwestra!

< Chcę tylko zaznaczyć, że wolałabym, jak to już ja mam w nawyku, osadzić to w starszym uniwersum, dziękuję >

Akashi

Gdzie i jak spędziliście sylwestra?

Teraz gdy się tak zastanowić, Akashi mógłby odwalić niezły kawał imprezy w swojej wilii. No, ale etykieta i te sprawy, a poza tym gdyby jego ojciec wiedział, że ludzie chcą obrać sobie jego mieszkanie za cel na największą imprezę sylwestrową w Kioto, to raczej nie zareagowałby pozytywnie. Stawiam więc na sylwestra na mieście! W jakimś klubie, oczywiście loża dla vipów zarezerwowana dla waszej dwójki i najbliższych przyjaciół!

Moment szykowania się na sylwestra:

On wiązał krawat w drugim kącie pokoju, podczas gdy ty nerwowo zerkałaś na zegarek i wciągałaś na swoje nogi cienkie, czarne rajstopy pod sukienkę. Jęknęłaś pod nosem niezadowolona, gdy zauważyłaś, że poszło ci oczko w jednym, dość widocznym miejscu. Marszcząc nos, cisnęłaś wrednymi rajstopami na wasze łóżko.

— Dlaczego zawsze mi się to przydarza, gdy się akurat spieszę?

Akashi uśmiechnął się ledwie widocznie pod nosem (naśmiewa się z ciebie?), po czym zaraz był przy tobie by przylgnąć do twoich pleców i pocałować twój odsłonięty kark.

— Nie przeszkadza mi to, że pójdziesz bez rajstop. Masz takie piękne nogi, po co je kryć?

— Sei, te rajstopy są mi potrzebne.

— Rozchmurz się [Imię]. Nie chcesz chyba by jakaś część garderoby zepsuła nam tak ważny wieczór. Spójrz na mnie i uśmiechnij się szeroko. Właśnie w ten sposób, kochanie.

Gdyby on się upił:

— Świetna zabawa, prawda? Raany, tyle tu ludzi i DJ rzuca naprawdę genialne kawałki! Dawno się tak nie bawiłam!

— ...

— Hej... Seijuro, wszystko z tobą okej?

— ...

— Pójdziemy na parkiet?

— ...

— Mam ochotę potańczyć, a ty chyba wystarczająco już dzisiaj wypiłeś.

— ...

— Naprawdę mnie przerażasz. Sei, co się dzieje?

— Wiesz, że gdy byłem mały to mój ojciec zabrał mi moją ulubioną zabawkę, bo odrywała mnie od nauki gry na skrzypcach?

—Co?

— To był pluszowy miś i... tak tylko zastanawiałem się gdzie go wtedy ukrył.

— Aha.

— Jak myślisz, jakie mam szanse, że teraz mógłbym go odnaleźć?

— Nie mam pojęcia, ale jedno wiem na pewno. Twoje szanse na to, że śpimy dzisiaj w jednym łóżku dramatycznie spadają.

Gdybyś ty się upiła:

— SEEEI!

— Zachowujesz się karygodnie, muszę to zrobić, więc łaskawie przestań się wyrywać, bo tylko pogarszasz swoją obecną sytuację.

— NIE! JA NIE CHCĘ JESZCZE DO DOMU!

— Wychodzimy w tej sekundzie, [ Imię].

— ALE SYLWESTER..!

— Dla ciebie już się skończył. Zresztą i tak już jest po północy.

— Dwie minuty!

— To nie ma znaczenia, a teraz siedź grzecznie, żebym mógł zapiąć ci pasy...

— Wiem, czemu wychodzimy! JESTEŚ ZAZDROSNY, BO SZEŚCIU CHŁOPAKÓW PROSIŁO MNIE DO TAŃCA!

— O sześciu za dużo, [Imię].

Moment kulminacyjny sylwestra:

[W tle odliczanie do północy]

Akashi w jednej dłoni trzymał kieliszek z szampanem, który wzniósł ku niebu, podobnie jak ty, podczas gdy drugą dłoń umiejscowił na twojej talii. Uśmiechnęłaś się w jego stronę, gdy pocałował cię w policzek i szepnął do ucha słodkie wyznanie miłości.

— Wiem Sei, i ja ciebie też.

— Wszystkiego najlepszego z okazji rozpoczęcia kolejnego roku, kochanie.

[Oklaski, wrzawa, gwizdy, okrzyki radości, huk fajerwerków]

Aomine

Gdzie i jak spędziliście sylwestra?

Jak to gdzie? Albo domówka w jego kawalerce, albo jakiś klub! Podczas tej jednej, jedynej takiej nocy, pozwoliłby dać sobie ostro z tobą zaszaleć na mieście. Poza tym wydaje mi się, że na trzeźwo to raczej by nie zatańczył publicznie.

Moment szykowania się na sylwestra:

Nie wierzyłaś własnym oczom, gdy widziałaś skrzynkę z alkoholem, którą przyszykował już dwa tygodnie przed imprezą. Wydawał się być niesamowicie podjarany tą zbliżającą się zabawą, choć jak sam wcześniej twierdził, nie jest zbyt rozrywkowym gościem.

— No wiesz, jestem gospodarzem imprezy! Muszę zapewnić moim gościom wystarczające zasoby alkoholu! To w końcu sylwester!

Zmrużyłaś na niego oczy i pomachałaś mu palcem przed nosem.

— Będę mieć na ciebie oko.

— Oj no daj spokój, kochanie! Jedyny taki dzień w roku, a ty mi prawisz...

— Już ja wiem, jak będziesz się obracał za skąpo ubranymi niewiastami.

— Ty jesteś moją jedyną, skąpo ubraną niewiastą, która mnie interesuje.

Gdyby on się upił:

— Jeszcze jeden taniec [Imię]! NO NIE DAJ SIĘ PROSIĆ, WBIJAMY NA STÓŁ!

— DAIKI!

[śpiewa głośno wraz z piosenką, wszyscy krzyczą, skandują wasze imiona]

— Ja cię jutro za to normalnie zabiję, Daiki!

— Przecież mnie kochasz maleńka! Powiedz jaki jestem czarujący i szarmancki, całą noc tańczę tylko z jedną kobietą... Kobietą mojego życia!

— No dobra, wybaczam ci ten alkohol, ale powtórz to jeszcze raz.

Gdybyś ty się upiła:

— Oi, [Imię]!

— [Imię][Nazwisko] in the house!

— Przestań śpiewać i spójrz na mnie! Uchlałaś się! Po prostu nie wierzę!

— Ha... ha... ha.

— Z czego ryczysz?

— Z ciebie niedowiarku.

— Tch... No to zobaczymy.

— Ała! Chryste, ludzie! Gwałcą!

— [IMIĘ] NIE DRZYJ SIĘ TAK DO MOJEGO UCHA! TYLKO ŻARTOWAŁEM!

Moment kulminacyjny sylwestra:

[W tle odliczanie do północy]

Wykrzykiwaliście razem z tłumem, a kłęby pary waszych oddechów wydobywały się z waszych ust. Było mroźne powietrze. Wyszliście przed dom, a ty kuliłaś się przy swoim chłopaku, który mocno cię do siebie przyciągnął. Kiedy spojrzał na ciebie, uśmiechnął się, marszcząc lekko czoło.

— Masz całe czerwone policzki i nawet czubek nosa. Co ty? Rudolf?

— Jest na minusie! T-to coś dziwnego?

— Maleńka, ty cała drżysz... Chodź bliżej mnie.

— Już bardziej nie mogę, Aho.

— Możesz, możesz — szepnął niskim głosem, nagle przymykając powieki i łącząc twoje spierzchnięte przez mróz wargi z swoimi. Z chwilą wybuchu pierwszych fajerwerk, poczułaś jak fala ciepła, zalewa już całe twoje ciało dzięki chłopakowi.

Kise

Gdzie i jak spędziliście sylwestra?

Z jego znajomymi w jakimś luksusowym apartamencie jednego z jego przyjaciół-modeli. Oczywiście twojego słynnego chłopaka zalała wprost fala zaproszeń na przyjęcia do różnych osób, rzecz jasna z możliwością zabrania osoby towarzyszącej. Kise wybrał zaproszenie najbardziej przez niego lubianej osoby - było mu obojętne gdzie, ważne, że wraz z tobą.

Moment szykowania się na sylwestra:

— A ta? Może w tej będę wyglądać lepiej?

— [Imię]cchi doprawdy... — Kise stęknął, uśmiechając się z zakłopotaniem i opadł ciężko na kanapę, zerkając wymownie na tarczę zegarka. — Za dziesięć minut powinniśmy wyjść, a ty co chwilę zmieniasz zdanie.

— Po prostu mi doradź, okej?

— W każdej sukience wyglądasz olśniewająco, [Imię]cchi. W KAŻDEJ, co tu doradzać?

—Uuugh — jęknęłaś niezadowolona i przygryzłaś wargę, patrząc na górkę ubrań, które wyciągnęłaś z szafy. — Jesteś moim chłopakiem co innego miałbyś mi powiedzieć? Lepiej zadzwonię do [ImięPrzyjaciółki]!

— O mój Boże, nie. [Imię]cchi, po prostu nie!

— Idziemy do twoich znajomych! To są celebryci, modele i inne piękne, znane twarze! A ja mam przy nich wyglądać jak typowa Grażyna? O nie, co to to nie!

Gdyby on się upił:

— Hej, hej, HEJ! [Imię]cchi, popatrz na mnie!

— No patrzę.

— Kocham cię najmocniej na świecie!

— Wiem o tym, Ryouta.

— Jesteś moim skarbkiem!

— Taa...

— Kochanie... Ja ci tutaj deklaruję miłość bezgraniczną, a ty?

— Ryouta... ty mój głośny, nadpobudliwy, złoty ptaszku kochany. Wszystko pięknie ładnie, ale po godzinie wysłuchiwania tego samego każdy miałby dość!

Gdybyś ty się upiła:

— [Imię]cchi, wszędzie cię szukałem! Co ty tu robisz z moimi znajomymi?

— Aaaaa rozmawiamy sobie!

— Niby o czym?

— Ten bardzo miły człowiek zaproponował mi pracę u was w agencjiiii... będę tego... będę no... Będę modelką!

— Co? [na stronie do znajomego] No chyba sobie żartujesz? Nie myśl, że nie wiem co ty wyrabiasz z dziewczynami w garderobach, gdy inni nie patrzą! Słuchaj, zostaw moją dziewczynę w spokoju i lepiej trzymaj się od niej z daleka, jasne? Bo jak taka sytuacja się powtórzy, gwarantuję, że inaczej porozmawiamy.

— Ryoutaaaa, co ty mu tam powiedziałeś? *czknięcie*

— A nic ważnego, podziękowałem za to, że zauważył twój potencjał, skarbie.

— Cieszysz się? Zostanę modelką! Jak ty!

— Od dzisiaj ścisła kontrola. Zero alkoholu w pobliżu mojej [Imię]cchi.

Moment kulminacyjny sylwestra:

[W tle odliczanie do północy]

Uśmiechałaś się oczarowana tą podniosłą chwilą nocy, w czasie gdy grzałaś zmarznięte dłonie w ciasnym uścisku rąk Kise. Na sobie miałaś narzucony jego zimowy płaszcz, dodatkowo, staliście niemal w siebie wtuleni, więc jakoś szczególnie chłodu nie odczuwałaś. Już twój chłopak o to zadbał.

— Hej... [Imię]cchi, ty wiesz, że życzę ci wszystkiego co najlepsze w nowym roku, prawda?

— Ja tobie też, Ryouta.

— No to jedynie przypieczętować te postanowienie pocałunkiem.

Kuroko

Gdzie i jak spędziliście sylwestra?

Nie jestem pewna czy wypad do klubu wchodzi w grę... Może przy dobrych wiatrach. Najlepszym wyjściem jest wypad do znajomych na domówkę. I tak raczej nie zostalibyście jakoś wyjątkowo długo.

Moment szykowania się na sylwestra:

Nigou kręcił się między waszymi nogami machając wesoło ogonkiem i obserwując, jak biegacie po mieszkaniu, co chwilę szukając zagubionych skarpet, rajstop czy kosmetyków.

— [Imię]chan, widziałaś moje spinki do koszuli?

— Nie... A ty nie widziałeś przypadkiem tego mojego, popielatego szalika z frędzlami? — zapytałaś pospiesznie, przetrząsając kolejną szafkę z ubraniami.

— Niestety nie, [Imię]chan.

— Ugh... Dlaczego wszystkie ważne dla mnie rzeczy, chowają się przede mną wtedy, gdy są mi najbardziej potrzebne?

Kuroko popatrzył na ciebie z jakimś tajemniczym zmęczeniem, a ty opadłaś na fotel rozkładając bezradnie ręce na boki. Nigou zaszczekał radośnie i nagle położył ci na stopach smycz.

— Huh? Och, nie Nigou. Nie możemy cię ze sobą zabrać.  — Stęknęłaś głaszcząc psiaka po łbie. —  Chyba myślał, że wybieramy się na wspólny spacer.

— Wiesz co, [Imię]chan? A może po prostu zostańmy w domu i spędźmy sylwestra przy lampce wina i dobrej kolacji?

Westchnęłaś ciężko i pokręciłaś przecząco głową, po czym podniosłaś się i popatrzyłaś na swojego chłopaka.

— Tak szybko się wykruszasz, Tetsuya? Gdzie ten twój sylwestrowy duch?

Gdyby on się upił:

— [Imię]chan?

— Rany, ale masz czerwone policzki... Mój Boże, Tetsuya, dobrze się czujesz?

— Tak, [Imię]chan. Dawno nie czułem się lepiej.

— Chwiejesz się na nogach... i jesteś taki rozpalony. Wyglądasz jakbyś miał zaraz stracić przytomność, może lepiej już wrócimy do domu?

— [Imię]chan, to miłość do ciebie mnie tak rozpala od środka.

[bardzo namiętny pocałunek z Kuroko]

Gdybyś ty się upiła:

— Tetsu-chan!

— [Imię]chan, chyba przesadziłaś z alkoholem.

— Ymm... Może odrobinę?

— Odrobinę?

— A może wystarczająco?

[bardzo namiętny pocałunek z Kuroko]

Moment kulminacyjny sylwestra:

[W tle odliczanie do północy]

Wraz z tłumem ludzi wyszliście z budynku na ulice i wpatrywaliście się w gwiaździste niebo, grzejąc sobie wzajemnie dłonie oddechami. W pewnej chwili Kuroko oparł swoje czoło o twoje i zajrzał głęboko swoimi błękitnymi oczami w twoje własne. Miał mocno zarumienione policzki, choć nie byłaś już pewna z jakiego powodu. Czy to sprawka mrozu, alkoholu, czy miłosnego uniesienia?

A może zlepek tych wszystkich, wymienionych pozycji, kto wie?

— Nadchodzi kolejny rok, a moja miłość do ciebie jedynie się umacnia, [Imię]chan.

— Co ja bym bez ciebie zrobiła, Tetsuya?

— Bardzo cię kocham, [Imię]chan.

[Fajerwerki, oklaski i bardzo namiętny pocałunek z Kuroko]

Midorima

Gdzie i jak spędziliście sylwestra?

Midorima nie należy do przesadnie imprezowych osób, ale w sylwestra mógłby, choćby z twojego względu, zgodzić się łaskawie na odrobinę szaleństwa. Wniosek - domówka u znajomych.

Moment szykowania się na sylwestra:

— Jestem gotowa, możemy już iść — oznajmiłaś spokojnie i zupełnie zadowolona z siebie, wkroczyłaś do waszej sypialni, okręcając się wokół własnej osi by zaprezentować swojemu chłopakowi kreację sylwestrową. — I jak? Nawet nie wiesz ile mi zajęło szukanie odpowiedniej sukienki!

— Chyba żartujesz.

— Nie podoba ci się?

— Nie pójdziesz w niej!

— Ale... że co? — Zmarszczyłaś nos zezłoszczona i spiorunowałaś Midorimę wzrokiem, podczas gdy on doskoczył do ciebie i złapał za ramię. Wykonałaś pół pirueta na środku pokoju i poczułaś jak zostajesz zaciągnięte do salonu. — SHIN?

— Natychmiast scho-schowaj tę sukienkę i ubierz coś innego! — wyjąkał poprawiając swoje okulary i zerkając wymownie w kąt pomieszczenia. — Ta jest zbyt..! Odsłania zbyt wiele, nanodayo!

— Teraz to ty sobie żartujesz, sięga mi tylko trochę ponad kolana! — Parsknęłaś i skrzyżowałaś ręce na klatce piersiowej. — I co? Może mam ją teraz oddać do sklepu, bo nie pozwolisz mi jej nosić?

— M-możesz ją ubierać tylko w domu. Ale tylko gdy jesteśmy sami! — wyjaśnił pospiesznie i zarumienił się jeszcze mocniej. — Nie chcę by ktoś cię w niej, poza mną oglądał.

Gdyby on się upił:

Dobra przyznaję się bez bicia - ciężko mi cokolwiek tutaj napisać, a rozmyślałam nad tym dość długo. Prawdopodobnie jak nigdy dostałby zastrzyku jakiejś odwagi i rozpowiadałby swoim znajomym jak cudowną ma dziewczynę, albo istnieje jeszcze taka możliwość, że zacząłby się wymądrzać i wszystkich wkoło zanudzać różnymi mądrościami, nie tylko horoskopy Ohaasy, ale i inne sprawunki.

Gdybyś ty się upiła:

— Natychmiast przestań się do mnie k-kleić, nanodayo!

— Wstydliwy Shin... takiego cię kocham!

— Jesteśmy w miejscu publicznym! L-ludzie się patrzą i...

— A niech się patrzą jak chcą! Niech patrzą i zazdroszczą naszej miłości!

— Za jakie grzechy się na to zgodziłem, nanodayo? Czemu nie zabrałem jej tego kieliszka gdy jeszcze był czas?

Moment kulminacyjny sylwestra:

[W tle odliczanie do północy]

— I kolejny rok nadchodzi — oznajmił odkrywczo Midorima i jakby wyprostował się dumnie, poprawiając okulary na nosie, podczas gdy ty pocierałaś swoje odsłonięte ramiona. Teraz żałowałaś, że nie wzięłaś z domu swojej kurtki. — Życzę nam więcej przychylności Ohaasy, [Imię].

— Taaa... Nawet w takiej chwili myślisz tylko o horoskopach.

Midorima zerknął w twoją stronę i zmarszczył czoło wyraźnie poirytowany. Natychmiast zdjął swój płaszcz i zarzucił go na twoje ramiona.

— Chcesz się przeziębić już na sam początek nowego roku?

— Dobrze, że mam swojego rycerza w lśniącej zbroi, który na to nie pozwoli.

Ku twojemu zdziwieniu Midorima się tylko uśmiechnął w odpowiedzi, a nad waszymi głowami rozbłysły kolorowe światła. Ludzie zaczęli klaskać, gwizdać i cieszyć się, podczas gdy ty, zupełnie ukradkiem schwyciłaś dłoń swojego chłopaka w taki sposób, by nikt nie mógł zauważyć i mocno ją ścisnęłaś. Choć Midorima patrzył już w drugą stronę, mogłaś przysiąc, że delikatnie się uśmiechał.

Murasakibara

Gdzie i jak spędziliście sylwestra?

Może tym razem zostalibyście po prostu w domu? Zrobilibyście w kuchni mnóstwo pyszności, wieczorem zasiedlibyście do telewizora i oglądalibyście wasze ulubione filmy zajadając się smakołykami. Jakiś maraton filmowy może?

Moment szykowania się na sylwestra:

— Atsushi, zanieś jeszcze więcej poduszek do salonu, a ja wstawię popcorn.

— [Imię]chiiiin, a mogę już zacząć jeść?

— Nie no, Atsushi zaczekaj na mnie! — odkrzyknęłaś z kuchni, ale gdy zostawiłaś na chwilę popcorn w mikrofali i weszłaś do salonu, pokiwałaś tylko z niedowierzaniem głową. Twój chłopak już przyssał się do talerza z przekąskami.

— Mmm... Pyszne!

— Pewnie, że pyszne, ale czy nie miałeś zaczekać na mnie?

— [Imię]chin, jestem głodny...

Kiedy patrzyłaś na niego, robiącego tę swoją minkę, gdy chciał sięgnąć po jedzenie, ale nie mógł tego zrobić, po prostu wymiękałaś. Zaśmiałaś się krótko i skoczyłaś w jego kierunku, na miejsce obok niego. Po chwili w całym pokoju rozlał się aromatyczny zapach popcornu.

Gdyby on się upił:

— [Imię]chin... Moja [Imię]chin, niczyja inna!

— A-Atsu! Miażdżysz mi żebra. N-nie mogę... o-oddychać!

[Przytulanka, która potrzebuje duużo miłości]

Gdybyś ty się upiła:

— Atsushi! Mój ty fioletowy chomiczku!

— Ha? [Imię]chin, wypiłaś za dużo wina.

— Pffft... Wina nigdy nie jest za dużo!

— Masz czerwone policzki i nos. Wyglądasz uroczo.

Moment kulminacyjny sylwestra:

  [W tle odliczanie do północy]  

Wyszliście na zewnątrz, ubrani w ciepłe płaszcze, szaliki i rękawiczki. Murasakibara przed samym wyjściem zdążył jeszcze porwać z półmiska parę przysmaków i teraz staliście obok siebie, wpatrując się w niebo na którym błyszczały kolorowe fajerwerki. W pewnej chwili wspięłaś się na palce, pociągnęłaś swojego chłopaka za szalik w dół i pocałowałaś w usta. Smakowały czekoladą.

— Wszystkiego najlepszego w nowym roku, Atsushi — szepnęłaś, uśmiechając się delikatnie pod nosem, podczas gdy on bez ostrzeżenia wepchnął ci w usta kawałek ciasteczka.

— Tobie też, [Imię]chin.

Kagami

Gdzie i jak spędziliście sylwestra?

Zorganizowalibyście domówkę w waszym mieszkaniu, a Kagami serwowałby swoje popisowe dania na przyjęcie. Zaprosilibyście tylko najbliższych znajomych - nie była by to jakaś szczególnie huczna impreza.

Moment szykowania się na sylwestra:

Kagami od samego ranka okupował kuchnię, podczas gdy ty sprzątałaś i stroiłaś mieszkanie. Wewnątrz domu unosiły się piękne zapachy, a ty aby praca była przyjemniejsza - puściłaś waszą ulubioną składankę i śpiewałaś pod nosem, jednocześnie zastawiając stół.

— I jak, Taiga? W porządku?

Kagami wniósł do salonu resztę półmisków z jedzeniem i ułożył je na odpowiednich miejscach, między butelkami z alkoholem oraz drobnymi przystawkami.

— Huh? Aaa, no pewnie.

— Heej, do twarzy ci z tym fartuszkiem, wiesz? — mruknęłaś mu do ucha i objęłaś go w talii. Twój chłopak zesztywniał na całym ciele i zarumienił się lekko na policzkach. Po tylu godzinach nieprzerwanych przygotowań mieliście chwilę dla siebie i właściwie Kagami miał również ochotę się do ciebie przytulić. A najlepiej przytulić i po prostu zasnąć z tobą w ramionach.

Gdyby on się upił:

— [Imię] jesteś najpiękniejszą kobietą na całym świecie!

— Chyba za dużo wypiłeś, Taiga.

— A więc mi nie wierzysz? W takim razie wykrzyczę to zaraz, aż całe Tokio usłyszy!

— Zdecydowanie za dużo wypiłeś!

Gdybyś ty się upiła:

— Przytul mnie, Taiga!

— No przecież cały czas cię przytulam, [Imię].

— Mocniej! I pocałuj mnie!

— ...

— Co się tak na mnie dziwnie patrzysz? Jestem twoją dziewczyną czy nie? Potrzebuję w tej chwili odrobinę czułości, bo zazwyczaj jesteś zimny jak kamień wobec mnie!

— C-co? Skąd wytrzasnęłaś taką idiotyczną myśl?!

— Ne, a pokochamy się?

— [I-IMIĘ]!

[lubisz go zawstydzać po prostu]

Moment kulminacyjny sylwestra:

[W tle odliczanie do północy]

Razem z waszymi gośćmi, wyszliście na zewnątrz kilka minut przed północą. Obserwowaliście niebo i gwiazdy, jednocześnie próbując się jakoś rozgrzać w miejscu. W chwili gdy na niebie rozbłysły pierwsze fajerwerki, a za nimi kolejne, poczułaś się jakoś nostalgicznie. Nie do końca świadoma tego co robisz, oparłaś głowę o ramię Kagamiego i westchnęłaś.

— Coś nie tak, [Imię]? — zapytał cicho, na co ty wzruszyłaś ramionami.

— Jeżeli nie liczyć tego, że z każdym kolejnym rokiem przybywa nam lat, to jest zupełnie w porządku.

Twój chłopak nic nie odpowiedział, ale poczułaś jak kładzie swoją dłoń na twojej talii i przyciska cię do siebie.

Hanamiya

Gdzie i jak spędziliście razem sylwestra?

Tak właściwie to niczego nie planowaliście, pomysł jakoś tak sam się od siebie wziął. I to w ostatniej chwili...

Z uwagi na to, że zwykle nie chodziliście na tego typu imprezy, tym razem wybraliście się do jednego, fajnego klubu, który kiedyś polecił twojemu chłopakowi, Hara i Yamazaki.

Moment szykowania się na sylwestra:

Hanamiya pociągnął łyk piwa, które wyciągnął chwilę wcześniej z lodówki, po czym podstawił ci butelkę pod nos. Jeżeli wcześniej stroniłaś od alkoholu, tak tym razem postanowiłaś dać sobie na luz, choćby ze względu na to, że był sylwester, a wy po raz pierwszy od długiego czasu, wychodziliście się bawić we dwoje.

— Pijesz jak baba.

— A jak mam inaczej pić? — zapytałaś ze śmiechem, nalewając sobie do szklanki odrobinę czteroprocentowego trunku. — Nie wypiję z butelki, bo znając moje szczęście zaraz obleję sukienkę. A jest nowa i kosztowała nie mało. Poza tym nie chcę śmierdzieć piwskiem!

— Ciota — parsknął śmiechem, po czym wychylił resztę alkoholu i sięgnął do lodówki po kolejną butelkę. — Chociaż fakt, byłoby żal tej twojej kiecki. Wyglądasz w niej całkiem...

Momentalnie wyprostowałaś się i wlepiłaś w niego oczy, nie wierząc, że Hanamiya wychodzi do ciebie z komplementem. Rzadziej od komplementów było usłyszeć od niego chyba tylko pochwałę. Napotkawszy twój wzrok, czarnowłosy chyba rozszyfrował twoje myśli i umilkł, zamykając sobie usta gorzkim piwem. Zniecierpliwiona chwyciłaś za tiulowy dół bordowej sukni i obróciłaś się wokół własnej osi dwukrotnie.

— Więc jak? — zapytałaś, rumieniąc się z przejęcia na policzkach. — Jak według ciebie wyglądam?

— Seksownie — powiedział powoli i uśmiechnął się cwanie, taksując cię od stóp do głów dziwnym spojrzeniem. — Ale żadna, choćby najpiękniejsza, błyszcząca szmata nie pobije tego, jak wyglądasz nago.

Gdyby on się upił:

Długo szukałaś go w tłumie tańczących na głównym parkiecie, kiedy znalazłaś go na jednej z mini scenek, gdzie został osaczony przez trzy, młode dziewczyny, które najwyraźniej koniecznie chciały tańczyć akurat z nim. Natychmiast go stamtąd ściągnęłaś, uprzednio rozpędzając wygłodniałe stado samic jednym, wkurzonym spojrzeniem.

— HEJ, co ty myślisz, że robisz, co?!

— O, jesteś [Imię] — bąknął półprzytomnie, a ty musiałaś przytulić się do niego napierana przez tłum. Poczułaś jak kładzie dłonie na twojej talii i mocno do siebie przyciska. Z daleka już widziałaś, że był kompletnie zalany. — Wiesz, że wszędzie cię szukałem?

— Aha, jasne. Właśnie widziałam jaki byłeś zajęty, dupku!

— A wiesz, że cię kocham?

— Nie, bo nigdy mi tego nie mówisz! — ryknęłaś w jego ucho i uderzyłaś pięścią w jego plecy, po czym przymknęłaś oczy, wzdychając ciężko. — Jesteś drań i tyle. Nie mów mi... N-nie mów mi takich rzeczy, gdy jesteś pijany tylko powiedz to w końcu na trzeźwo, tchórzu!

— [Imię] — Poczułaś, że zaczął całować twoją szyję, a dłońmi narzucił tempo kołysania twoich bioder w rytm wolnego kawałka, który akurat zaczął przygrywać w tle. — W życiu nie będę miał tyle odwagi, żeby wyznać co do ciebie czuję.

No w tamtym momencie to cię zamurowało. Twoja dłoń jakoś sama przeniosła się na jego kark i zaczęłaś delikatnie skubać jego ciemne, lekko wilgotne od potu włosy.

— Jesteś przerażająco szczery i spokojny, kiedy jesteś urżnięty, wiesz?

Gdybyś ty się upiła:

— Tcha ha ha, Makotoo!

— Masz tak słabą głowę, że przepiłby cię piętnastolatek — Hanamiya uniósł jedną brew w górę, obserwując cię z pewnej odległości zza stolika. Nagle chwycił za twój kieliszek i odsunął na bok, gdy machnęłaś w jego stronę ręką i niemal zrzuciłaś szkło na posadzkę. — Ej, uważaj trochę, cholera!

— Makotooo, kochaj mnie!

— Więcej z tobą nie piję.

— Jesteś dla mnie oziębły... Tak zimny. Jak lód!

— A ty jesteś teraz jak dziecko, którym się muszę opiekować! — parsknął wkurzony i szybko podniósł się z miejsca, w ostatniej chwili łapiąc cię pod pachami i zapobiegając bolesnemu upadkowi z skórzanych, klubowych siedzeń. — Chryste, przestań się rzucać! Chcesz żeby nas wyrzucili?

— Cholerna królowa lodu — mruknęłaś pod nosem i wsparłaś się o jego ramię, kiedy usiadł obok ciebie, bojąc się, że zwalisz się na podłogę i ochroniarz oboje was wykopie z klubu. Nie minęło wiele czasu kiedy zaczęłaś chrapać.

Moment kulminacyjny sylwestra:

  [W tle odliczanie do północy]  

Nie chciał wychodzić na zewnątrz wraz z wszystkimi ludźmi. Mówił, że na dworze pizga, nie chciało mu się iść do szatni po kurtkę, a poza tym musiałby zostawić swojego do połowy wypitego drinka. Na szczęście udało ci się go jakoś ostatecznie przekonać i po chwili oboje staliście na ulicy, czekając na pierwsze fajerwerki.

Miałaś nadzieję, że coś powie, albo że cię pocałuje. Cokolwiek.

— Hej?

— Hmm?

Spojrzał na ciebie z góry, a ty objęłaś jego ramię i przysunęłaś się bliżej, czując znajomy ci zapach męskich perfum i lekką woń alkoholu. Hanamiya nie oponował, choć na co dzień raczej stronił od twoich przytulanek.

— Żeby ten rok był dobry — powiedziałaś krótko, wspinając się na czubki palców i składając całusa na jego policzku. Fajerwerki zabarwiły ciemne niebo jasnymi kolorami, dookoła unosił się zapach dymu, a stłoczeni ludzie wrzeszczeli i klaskali. Dostrzegłaś, że kąciki jego ust uniosły się lekko do góry, ale być może sobie to tylko wyobraziłaś, zamroczona alkoholem i emocjami.

— Jasne, że będzie, głupia.

Takao

Gdzie i jak spędziliście sylwestra?

Na początku nie planowaliście niczego konkretnego, ale później okazało się, że dostaliście zaproszenie od znajomych! No i jak tutaj z tego nie skorzystać!

Moment szykowania się na sylwestra:

— Boże Kazu, zaraz zawiążesz go w supeł!

— No co ty... Jestem mistrzem wiązania krawatów!

Kręcąc głową z niedowierzaniem, podeszłaś do niego i plasnęłaś go w dłonie, byś mogła wziąć sprawę w swoje ręce. Takao zachichotał pod nosem, spoglądając na ciebie z wyraźnym rozbawieniem. Podczas gdy ty bawiłaś się w pozbywanie się cholernego supła, twój chłopak objął cię dłońmi w talii i powoli zaczął się z tobą delikatnie bujać.

— Kazu...

— Też cię kocham [Imię]chan! — zaświergotał wesoło, po czym pocałował cię w czubek nosa. — Wyglądasz w tej sukience czarująco. Najbardziej podoba mi się ten dekolt...

—Ty to specjalnie z tym krawatem, prawda?

— A skądże by!

Gdyby on się upił:

Nie no, gdyby Takao się upił, to na pewno żadna impreza nie mogłaby wypaść dennie. Po prostu wyobrażam go sobie śpiewającego w niebogłosy różne piosenki... nie tylko te grzeczne.

Gdybyś ty się upiła:

— [Imię]chan! O mój Boże jesteś zupełnie pijana!

— A ssskąd! Wypiłam tylko jeden, maleńki kieliszek szampana..!

— Jasne, jakoś ci nie wierzę. Raany, pierwszy raz cię widzę w takim stanie! Pfft, mogę ci zrobić zdjęcie, albo cię nagrać? Bo mi nie uwierzysz jak ci jutro opowiem!

Moment kulminacyjny sylwestra:

[W tle odliczanie do północy]

Takao cały czas trzymał cię mocno za rękę, gdy wyszliście na zewnątrz razem z resztą gości i pocałował w policzek.

— Chyba ci zimno. Cała się trzęsiesz.  — Zauważył w pewnej chwili, na co ty skinęłaś nieśmiało głową. — Chodź, przytul się do mnie, a ja cię dodatkowo przykryję moim płaszczem.

— Dziękuję Kazu.

Stojąc po środku opustoszałej ulicy w zwartym uścisku obserwowaliście z zachwytem fajerwerki rozbłyskające nad waszymi głowami i oboje życzyliście sobie cichutko wszystkiego co najlepsze w nowym roku.

Kasamatsu

Gdzie i jak spędziliście sylwestra?

Zrobiliście sobie małą wycieczkę i zostaliście na tę noc w hotelu poza miastem, więc podejrzewam, że świętowaliście wraz z jego gośćmi. Całkiem ciekawy sposób na spędzenie sylwestra.

Moment szykowania się na sylwestra:

Ubierałaś w łazience elegancką sukienkę, którą nie tak dawno zakupiłaś specjalnie na tę okazję, a twój chłopak szykował się w waszej sypialni. Nagle zdałaś sobie sprawę, że będziesz miała mały kłopot z sukienką. Nie mogłaś sięgnąć ręką na tyle, aby poradzić sobie z zamkiem, który znajdował się na plecach.

— Yukio!

— Co się stało? — Pewnie z powodu twojego nagłego krzyku, tak szybko pojawił się w drzwiach i spojrzał na ciebie z jakimś niepokojem. Kiedy się zorientował w sytuacji, zarumienił się wściekle i zwrócił swoje spojrzenie gdzieś w kąt.

— Potrzebuję twojej pomocy... ten zamek nie chce współpracować — wyjaśniłaś, uśmiechając się nieśmiało i odwróciłaś się do niego plecami. Kasamatsu poluzował sobie krawat i przełknął ślinę, po czym zbliżył się do ciebie.

— P-pięknie wyglądasz — wydukał, a ty uśmiechnęłaś się pod nosem, czując na plecach przyjemne ciarki, które wywołał swoim dotykiem.

Gdyby on się upił:

— [Imię], wychodzimy w tej chwili!

— Zaraz, że co?

— No do pokoju naszego wracamy.

— A to dlaczego?

— Wszyscy faceci się na ciebie gapią. Wiedziałem, że ta sukienka to zły pomysł! Przecież tak seksownie w niej wyglądasz, że to nic dziwnego!

[zastrzyk odwagi i nutka zazdrości jak nic]

Gdybyś ty się upiła:

— [Imię] ty jesteś... t-ty jesteś pijana!

— Nie, wcale a wcale!

— Czemu mi się tak dziwnie przyglądasz? O-oi! Nie podchodź do mnie z takim wyrazem twarzy!

—Yuukio!

— N-n-nie tutaj, ja cię błagam! [I-Imię]!

[Niech zadziała wasza wyobraźnia]

Moment kulminacyjny sylwestra:

[W tle odliczanie do północy]

Staliście tuż obok siebie, z dala od gromadki reszty ludzi z hotelu. To była dla was niezwykle przyjemna chwila intymności i cieszyliście się nią, po dość szalenie spędzonym wieczorze w towarzystwie tłumku obcych wam osób.

— Jutro wracamy do domu, prawda? — szepnęłaś i spojrzałaś na niego kątem oka, na co on jedynie skinął głową, wciąż utrzymując zupełnie poważny wyraz twarzy. — To fajnie. Spędzenie czasu tutaj było przyjemne, ale tęsknię już za naszymi czterema kątami.

— Ja też — odparł i nagle złożył czuły pocałunek na twojej skroni. — Szczęśliwego nowego roku, [Imię].

— Szczęśliwego, Yukio.


Hejo, Marli jest tutaj!

Rozdział specjalny trochę krótki, ale mam nadzieję, że choć odrobinę przyjemny! Teraz już wracamy do normalnych rozdziałów, czyli scenariusze o które prosiła mnie użytkowniczka @PodgatunekLudzkiXD. 

Za wszelkie błędy przepraszam, pozdrawiam~

PS. It's good to be back!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top