Rozdział Czterdziesty Ósmy

Dzień dobry/Dobry wieczór!


GoM + Kagami + Hanamiya + Takao + Kasamatsu, gdy w pociągu przypadkiem zasypiasz na ramieniu jego kolegi z drużyny!

Ogólny Scenariusz

  Wracaliście pociągiem z częścią jego drużyny - tak akurat wypadło, że nie miałaś tego dnia zajęć dodatkowych i aby nie wracać samotnie, zostałaś na treningu swojego chłopaka. Niestety tak się stało, że tego dnia trening delikatnie się przeciągnął i na zewnątrz zapadł już zmrok. Byłaś już mocno zmęczona. Nie zdawałaś sobie sprawy, że aż do takiego stopnia i momentalnie usnęłaś. Przez chwilę w trakcie jazdy twoja głowa bujała się miarowo na boki, obijając się od ramienia twojego chłopaka oraz jego kumpla, aż w końcu ostatecznie spoczęła na... na tym drugim.

Akashi

 Zauważył to szybciej niż pozostali, ale w milczeniu przypatrywał się temu jedynie z boku, nie chcąc cię budzić.

 Wiedział jak bardzo byłaś zmęczona, a ponieważ nie uważał żadnego z członków drużyny Rakuzan za "rywala" o twoje względy, nie miał nic przeciwko temu.

 No przynajmniej dopóki Hayama pozostawał spokojny i spełniał swoje zadanie jako twoja poduszka.

— Akashi? — wyszeptał nieco zakłopotany całą sytuacją Hayama, kątem oka obserwując twoją spokojną, śpiącą buzię. — [I-Imię], ona-

— Nie waż się ruszyć, Kotarou. — Rozkazał bezlitośnie Akashi, ostrożnie, okrywając cię szczelniej twoim wełnianym szalikiem.

— Ale-

— I nic mówić. — Nakazał, mrożąc go jednym ze swoich groźnych spojrzeń. — A najlepiej w ogóle nie oddychać. Jeśli [Imię] obudzi się z twojej winy, zostaniesz ukarany.

Aomine

 Tsyknął z niezadowoleniem, kiedy spostrzegł, że twoja głowa ostatecznie opadła na ramię Sakuraia. Wewnętrznie nie chciał tego przed sobą przyznać, ale był odrobinę zazdrosny, fakt. W końcu byłaś tylko jego, w każdym calu i pod każdym względem! To do niego powinnaś się przytulać, a nie do jego kumpla z drużyny. W dodatku jeszcze ten chichot Momoi, siedzącej naprzeciwko nich. Serio, tak ją to bawiło?

— Przepraszam, Aomine-kun! — Sakurai siedział sztywno na swoim miejscu. Wyglądało na to, że walczył ze swoim ciałem, aby przypadkiem się nie poruszyć i cię zbudzić. — Przepraszam, że [Imię]chan, na mnie zasnęła, przepraszam, że nie siedzisz na moim miejscu, przepraszam, że żyję!

— Dobra już, dość Sakurai. Przymknij się, bo ją obudzisz — burknął niewyraźnie Aomine, starając się nie pokazywać jak bardzo go to obeszło. — To tylko niecałe piętnaście minut, niech się chwilę zdrzemnie, to nie tak, że się macacie czy coś...

— Hah, zazdrosny jesteś! — Momoi pozwoliła sobie na drobny przytyk w kierunku przyjaciela, na co ten tylko się obruszył.

— Satsuki, przestań, bo ten głąb znów zacznie mnie przepraszać!

Kise

— Nie, [Imię]cchi, miałaś zasnąć na moim ramieniu!

Kise nawet nie próbował się kryć z tym, że mu się to nie podobało. Najprawdopodobniej cały wagon o tym już wiedział...

— Powaliło cię? Obudzisz ją! — Siedzący obok niego Kasamatsu sprzedał mu mocnego kuksańca w bok.

— A-ale senpai, ona powinna przytulać się do mnie, nie do Moriyamy-senpai!

— Kise, bo cię skopię, przysięgam! — zagroził mu cichcem Kasamatsu, na co blondyn automatycznie umilkł, spoglądając na twoją pogrążoną we śnie twarz z jakimś głębokim bólem. Wiedział, że nie zrobiłaś tego umyślnie, ale mimo wszystko nie mógł wyprzeć się tego uczucia zawodu i zdrady w piersi.

— [Imię]cchi, jak mogłaś? — wydusił przez zaciśnięte zęby, ostrożnie przytulając się do twojej postaci z drugiej strony. — Ne, czuję się zdradzony.

Moriyama z którego zrobiłaś sobie poduszkę, chyba był bliski płaczu.

— To pierwszy raz kiedy dziewczyna zasnęła mi na ramieniu i okazuje się być zajęta! Co za pech!

Kuroko

 Kogenai przybrał dość zabawny wyraz twarzy, kiedy opadłaś na jego ramię i wtuliłaś nos w zagłębienie jego szyi, jednocześnie obejmując go w pasie. To było dla niego dziwne uczucie, tym bardziej, że twój chłopak siedział tuż obok was i wlepiał te swoje przerażające, pokerowe spojrzenie, powodując u niego ciarki na całych plecach.

— T-to nie ja, Kuroko! Ja nic nie zrobiłem, po prostu... ona po prostu zasnęła!

— Spokojnie, Kogenai-kun. Widziałem jak zmorzył ją sen — powiedział Kuroko, nie przestając się patrzeć na waszą dwójkę. — Na moich kolanach śpi Nigou, więc byłoby nam trudno przytulać się razem.

— ... a-ale nie jesteś na mnie zły?

— Pozwólmy [Imię]chan spać.

— Umm, Kuroko?

 Pomimo tego co Kuroko o tym mówił, nie mógł zaprzeczyć, że złościł go widok ciebie przytulającej się do kolegi z drużyny. Przez następny dzień starał się podświadomie unikać Kogenaia, bo widok jego twarzy, ciągle przywracał mu w pamięci obraz ciebie, wtulonej w niego.

Midorima

 Och, jakże miał ochotę zmazać ten głupi, przebiegły uśmieszek z twarzy Takao...

— Bakao, obudzisz ją.

— Ne, ne Shin-chan, a teraz? — Takao zmienił lekko pozycję, bardzo delikatnie przekręcając swoje ramię i pozwalając sobie na objęcie cię w pasie, podczas gdy twój policzek wspierał się o jego klatkę piersiową. — Jak razem wyglądamy?

— Hmpf!

— Nie dąsaj się, tak tylko żartuję! Chociaż..?

— Takao, zamknij się.

— Huh, co się dzieje?

No ładnie, obudzili cię.

Murasakibara

 Był o ciebie bardziej zazdrosny niż ktokolwiek z jego drużyny mógł się spodziewać.

— Atsushi, widziałeś jaka była zmęczona, pozwól jej spać.

— Mówisz tak, bo śpi na tobie, Muro-chin — mruknął niezadowolony chłopak, po czym chwycił cię w pasie i przysunął. Twoja głowa zakołysała się chwilę, po czym opadła delikatnie na ramię Murasakibary, a ty westchnęłaś pod nosem. — Ara, teraz o wiele lepiej.

 Himuro uśmiechnął się do wielkoluda i pokręcił głową z niedowierzaniem. Doprawdy dwa metry grozy i zazdrości o własną dziewczynę, która przez przypadek zasnęła na ramieniu kogoś innego niż on sam!

Kagami

 Możecie sobie tylko wyobrazić kapitana drużyny Seirin siedzącego w wyprostowanej, dumnej pozycji, z rękoma skrzyżowanymi na piersi i poważnym wyrazie twarzy. Tuliłaś się do jego boku przez sen jak mała dziewczynka, a on ani drgnął. Za to Kagami, który obserwował to wszystko z boku, kręcił się niecierpliwie na swoim miejscu, jakby nie mogą znaleźć wygodnego punktu do siedzenia. Wreszcie przerwał tę niezręczną ciszę, cichym chrząknięciem.

— A może lekko ją przesunę, c-co? — zaproponował niepewnie, rozglądając się po twarzach reszty zawodników z drużyny. — Tak delikatnie, że nic nawet nie poczuje.

— Ty i delikatność Kagami, już to widzę — mruknęła powątpiewająco Riko, a kilka osób pokiwało głową na znak zgody z trenerką. — Wątpię czy wiedziałbyś co znaczy te słowo, choćbyś zajrzał do słownika.

 Kagami wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, coś na kształt pomruku niezadowolenia, po czym całkowicie się poddał.

 Nie wiedział co było powodem zdecydowanie większej niż na co dzień zgryźliwości trenerki, ale postanowił dać sobie spokój z ruszaniem twojego ciała. Chcąc jednak podkreślić, że jesteś jego dziewczyną, złapał za twoją prawą dłoń i lekko ścisnął.

Hanamiya

— Uważaj, gryzie.

— Co?

— I czasami pluje przez sen, ja to bym się lepiej nie ruszał na twoim miejscu.

— Bardzo śmieszne. — Skwitował krótko Seto, po czym zobaczył jak Hanamiya zakłada na uszy słuchawki i przymyka swoje oczy, najwyraźniej relaksując się jakimś kawałkiem i samemu przycinając komara.

 Świetnie, zostawił go z tobą samego!

Takao

— O rany, ale ona słodko śpi.

— Może ją zabierzesz do siebie, czy coś..?

— Nie no co ty, Miyaji-san, jeszcze ją obudzę! Hej, a może zrobię wam zdjęcie?

— N-NIE MA MOWY, TAKAO!

— Hej, co jest..? Kto tak krzyczy?

 Najwyraźniej nikt z drużyny Shuutoku, nie pozwoliłby ci się tego wieczora wyspać.

Kasamatsu

— Wybacz Kasamatsu... Jakoś tak samo wyszło — wyjaśnił Kobori, gdy kapitan Kaijo ocknął się ze swojej drzemki i zobaczył twoją twarz wtuloną w ramię przyjaciela. — Musiała być bardzo zmęczona.

— Taak, na pewno.

 Przeczuwał, że najprawdopodobniej uśniesz w pociągu, ale to był dla niego przykry widok, widzieć cię z kimś innym. Cóż, nie było na to rady. Nie zamierzał cię budzić, ani próbować cię przytulać do siebie - zbyt duże ryzyko, że wyrwie cię ze snu.

 W zasadzie w swojej głowie już zaczynał planować to w jaki sposób przetransportuje cię z pociągu do domu, żebyś mogła jak najwięcej wypocząć...


GoM + Kagami + Hanamiya + Takao + Kasamatsu, gdy twój pies/kot go nie lubi!

Akashi

Zwierzę - Pies

 Było późne, sobotnie popołudnie, kiedy weszliście do twojego domu. Twoja kochana psinka, Zuzu przywitała cię ledwie chwilę po tym, gdy zdążyłaś zdjąć buty.

— Hej mała, stęskniłaś się za mną, co? — zapytałaś łagodnie, drapiąc ją za uchem, które było jej ulubionym miejscem pieszczot.

— Mogę ją pogłaskać, [Imię]?

— Jasne! — Ucieszyłaś się, że wyszedł z propozycją, bo do tej pory za każdym razem ignorował twojego zwierzaka. — Ale najpierw daj jej obwąchać dłoń.

 Akashi uwielbiał konie, ale z psami nie miał do tej pory zbyt dużo do czynienia. Uważał, że według niego są to wyjątkowo uparte stworzenia, które nie chcą go słuchać i to w zupełności wystarczyło, aby za nimi nie przepadać. W pewien pokręcony sposób rozumiałaś co miał na myśli, ale ty i Zuza dorastałyście niemal w tym samym czasie!

 Nie znałaś bardziej łagodnego, kochanego i posłusznego psa niż ona.

 Patrzyłaś jak Akashi powoli wyciąga otwartą dłoń przed siebie, psina wykonuje kilka niuchów, po czym... odwraca się do niego ogonem i odchodzi, zupełnie niezainteresowana jego osobą.

— Wow, a to nowość — wydusiłaś, wytrzeszczając oczy na swojego chłopaka. Zazwyczaj ciężko ci było odczytywać emocje z jego twarzy, ale tym razem nie krył się ze swoim poirytowaniem. — Nigdy jeszcze się tak nie zachowała wobec kogokolwiek, a często przecież gościmy różne osoby...

— Wybacz [Imię], ale widać w tym brak ręki porządnego tresera.

— Ach tak? A może powód jest inny? — rzuciłaś z przekąsem. — Ty ją ignorowałeś od samego początku, więc teraz kiedy ci się łaskawie zachciało ją poznać, ona nie jest zainteresowana tobą!

Aomine

Zwierzę - Kot

 Nigdy nie przepadał za tym czarnym sierściuchem i nie potrafił nawet wyjaśnić dlaczego.

 Było coś takiego w tym kocie - może w spojrzeniu tych wielkich, żółtych ślepi... za cholerę nie wiedział dlaczego, ale za każdym razem jak przychodził do ciebie do domu, miał wrażenie, że twój kocur traktuje go jak wroga numer jeden!

— Daaaiki, nakarmisz Sebastiana? — Twój krzyk dobiegał z zamkniętych drzwi łazienki, brałaś kąpiel. — Daj mu saszetkę, jest sam-wiesz-gdzie!

— Geez, to nie może poczekać?

— Nie martw się, Sebastian lubi każdego, kto daje mu pasztet z wątróbki! Nie skrzywdzi cię!

 Najwyraźniej chciałaś, żeby jakoś się do siebie przekonali... przez żołądek do serca. No cóż, Aomine nie był do końca pewien czy to jest dobry pomysł. Ten kocur wzbudzał w nim same złe uczucia, jakby był jakimś demonem w kociej skórze albo coś. Te jego spojrzenie, którym zawsze go obdarzał mówiło mu o tym, że chce wyssać z niego duszę.

 Brrr, aż dostawał ciarek na samą myśl!

— No dobra, ale tylko ten jeden raz, [Imię].

 Aomine udał się do kuchni, gdzie dwa razy rozejrzał się dokładnie czy ten cholerny wątróbkożerca jest na horyzoncie. Na szczęście nigdzie nie było go widać, mógł na spokojnie wyciągnąć z szafki saszetkę i...

— MIAAAU!

 Aomine wydarł się jak oparzony, gdy kot zeskoczył na jego głowę z zawieszonej na ścianie szafki kuchennej. Po tym incydencie nie podejmowałaś już więcej prób przekonania tej dwójki do siebie.

Kise

Zwierzę - Pies

— [Imię]cchi, dlaczego twoja Zuzu-cchi mnie nie lubi! — zajęczał tradycyjnie już Kise, kiedy weszliście do twojego pokoju, a ty przed zamknięciem drzwi zawołałaś do mamy, aby puściła psinę wolno.

— Nie wiem, Ryouta — odparłaś zgodnie z prawdą, słysząc te charakterystyczne odgłosy psich łap na panelach podłogowych, gdy suczka owczarka niemieckiego podbiegła do drzwi. Kise rzucił się na twoje łóżko i smętnie patrząc w sufit, rozpoczął po raz setny tę samą co zawsze, pełną żalu rozmowę.

— Może jest jakiś sposób żeby mnie polubiła, co? Chodzilibyśmy razem na spacery, na plażę, do psiego parku. Nawet Kasamatsu-senpai daje się pogłaskać, a na mnie tylko warczy i szczeka!

— A może zrobiłeś na niej złe pierwsze wrażenie? Pamiętasz jak wskoczyłeś do mnie na podwórko przez płot, bo chciałeś zrobić mi niespodziankę?

— Nawet mi nie przypominaj, [Imię]cchi — mruknął, zakrywając twarz poduszką. — Ledwie zdążyłem dobiec z powrotem do bramki. Chyba podczas żadnego meczu nie miałem w sobie tyle adrenaliny co wtedy...

— No właśnie. Takie rzeczy zostają w pamięci i ciężko jest je wymazać, wiesz? — Zauważyłaś, wzruszając obojętnie ramionami, po czym usiadłaś obok niego na łóżku i zsunęłaś poduszkę z jego twarzy. — Hej, nie myśl o tym już tyle, może jej kiedyś przejdzie.

— [Imię]cchi, masz w sobie tyle zrozumienia...

 Kise chwycił dłońmi za twoje policzki i powoli przysunął twoją twarz do swojej, gdy nagle zza drzwi rozległo się głośne ujadanie psa. Zuzu zaczęła głośno szczekać i drapać w drzwi.

— Och, może lepiej na razie mnie nie dotykaj, przynajmniej dopóki nie przyzwyczai się, że tu jesteś, dobrze?

Kuroko

Zwierzę - Kot

 W podskokach pobiegłaś do drzwi wejściowych, gdy tylko w całym domu rozległ się głośny dzwonek. Otworzyłaś drzwi i od razu przytuliłaś się do Kuroko jak najmocniej mogłaś.

— Wreszcie jesteś, tak się cieszę! — wykrzyknęłaś wesoło i przyjrzałaś się chłopakowi uważniej. — Nie brałeś ze sobą Nigou, prawda?

— Ano, nie bardzo rozumiałem czemu nie mogę go zabrać ze sobą, [Imię]chan, ale zrobiłem tak jak mnie prosiłaś — powiedział, a ty wprowadziłaś go do środka mieszkania, pomagając mu zdjąć kurtkę. — Co takiego chciałaś mi pokazać, [Imię]chan?

— Pamiętasz tego kota mojej babci?

— Sebastiana, tak?

— Babcia poprosiła mnie, żebym się nim zaopiekowała przez pewien czas, bo wyjeżdża odwiedzić siostrę w Sapporo! — zaświergotałaś wesoło, a Kuroko rozejrzał się po dość nieuporządkowanym salonie. Z daleka mógł już zobaczyć ten oblepiony sierścią koci domek stojący obok telewizora oraz całe mnóstwo myszek-zabawek walających się na posadzce. — Nie mogłam się doczekać żeby cię mu przedstawić, więc panuje tutaj lekki bałagan. Tata przywiózł Sebcia dzisiaj rano, jeszcze nie wszystko ogarnęłam.

— Rozumiem. To świetnie, [Imię]chan. — Kuroko wyglądał na zadowolonego. — Teraz oboje mamy zwierzęcych przyjaciół. Być może za jakiś czas Nigou i Sebastian się polubią i będą mogli spędzać ze sobą wspólnie czas.

— Byłoby cudownie, Tetsuya! Heej, kici kici, Sebuś!

 Przez co najmniej pół godziny szukaliście grubą, rudą kulkę, skrytą za meblościanką w salonie, która syczała na Kuroko, kiedy ten próbował go stamtąd wydostać. Po dość długiej walce, zakończonej kilkoma niegroźnymi zadrapaniami, niebieskowłosy miał dość wrażeń jak na jeden dzień i chciał wrócić do domu, ale... Sebastian zdążył nasikać mu do jego ulubionych tenisówek.

Midorima

Zwierzę - Pies

— Czy musimy iść do ciebie do domu, nanodayo?

— Tak, Shintarou, musimy.

— Możesz skserować te notatki u mnie!

— Nie żartuj, tuż za rogiem jest moja chata, więc nie będziemy teraz grzali przez pół miasta do ciebie!

 Za każdym razem gdy mieliście iść do ciebie, Midorima próbował się taktycznie wycofać. Oczywiście, wiedziałaś co było tego powodem i miałaś to w nosie. Twój psiak nigdy, ale to nigdy nie dał ci odczuć, że nie lubi twojej marchewy. Shin po prostu sobie coś ubzdurał i chciałaś go w końcu wyprowadzić z błędu!

— T-to ja poczekam na ciebie przed domem.

— Chodź, bo mama mnie zabije za to jak traktuję swoich gości!

 W końcu udało ci się zaciągnąć chłopaka do środka. Zuzu od razu się na ciebie rzuciła, witając cię mokrymi całuskami i ocierając o nogi. Midorima obserwował to z boku z wyraźnym obrzydzeniem.

— Najpierw ona liże cię po twarzy, a ja potem całuję te wszystkie zarazki i bakterie, co?

— Nie przesadzaj. Lepiej ją pogłaskaj, uwielbia jak się ją drapie pod obrożą!

 Ale kiedy Shintarou schylił się ku suczce labradora, ta bez ostrzeżenia zaszarżowała na niego i wyrwała mu z ręki małą, czerwoną piłkę. Wraz ze swoją nową zdobyczą, jakby wiedząc, że robi coś czego jej pani nie pochwali, zawinęła ogon i uciekła w głąb mieszkania pozostawiając Midorimę całkowicie wkurzonego i skonfundowanego.

— No nie wierzę, WIDZIAŁAŚ TO?! MASZ NAOCZNY DOWÓD!

— O jezu, trzymałeś w dłoni piłkę. PIŁKĘ! — Przewróciłaś wymownie oczami, rozbierając się spokojnie z kurtki. — Ona uwielbia piłki, to normalne że ci ją zabrała, chce się bawić...

— Ale tak było z każdym, moim szczęśliwym przedmiotem dnia, zawsze musiała mi go zabrać! — Midorima nie dawał za wygraną, wciąż starając się ci wyperswadować, że twój pies go nie akceptuje. — Nawet wtedy gdy była to chochelka do zupy!

Murasakibara

Zwierzę - Kot

— Proszę, coś na ochłodzenie i orzeźwienie.

— Ara, dziękuję, [Imię]chin.

 Murasakibara przyjął od ciebie szklankę mrożonej herbaty z owocami i niemal jednym, dużym łykiem opróżnił ją od razu do połowy.

 Był wyjątkowo upalny dzień kiedy Murasakibara spędzał u ciebie popołudnie. Postanowiliście tego dnia się troszeczkę odprężyć i to nie tylko przez wzgląd na pogodę, ale i również zbliżające się egzaminy. Wymyśliłaś maraton twojej ulubionej serii, a Murasakibara zgodził się, bo wiedział, że kupisz mnóstwo przekąsek i słodyczy.

— Wezmę tylko szybki, zimny prysznic dla orzeźwienia i zaczniemy oglądać, dobrze? — zapytałaś biegnąc w stronę łazienki. Otwierając przejście, nie zauważyłaś jak twój kot, prześliznął się między nogami do środka.

 Co by tu powiedzieć... On i twój chłopak nieszczególnie pałali do siebie sympatią.

 Dawało się to odczuć, więc zazwyczaj ich od siebie odseparowywałaś. Jakim cudem umknęło ci to tym razem?

— Oi, złaź stamtąd, śmierdzielu — mruknął Murasakibara, gdy twój kocur wskoczył na stolik na którym ten chwilę wcześniej ułożył kilkunasto-centymetrową wieżę z różnych smaków pocky. — Nawet nie próbuj.

 Kot niemal wyczuł tę wrogość bijącą z oczu fioletowowłosego, ale na razie jeszcze zachowywał względny spokój. Usiadł sobie niby zaciekawiony tuż obok jego czekoladowej konstrukcji i obserwował go z wielką uwagą, machając na boki ogonem.

— Masz szczęście, gdybyś zniszczył mi mo-NIEEEE!

Kot jak to kot - przesunął tylko delikatnie łapką po blacie, ale to w zupełności wystarczyło.

Kagami

Zwierzę - Pies

 Kagami nigdy, ale to nigdy nie przychodził do ciebie do domu.

 I zawsze, ale to ZAWSZE o tym pamiętał!

 Nie musiał nawet poznawać twojego psa, żeby wiedzieć, że się nie polubią.

 On go nie lubił od razu - jak tylko się dowiedział, że jest psem.

  I tyle.

Hanamiya

Zwierzę - Kot

 Wiedziałaś, że Hanamiya nienawidził twojego kota - to była nienawiść wyjątkowo głęboko zakorzeniona i zdecydowanie od pierwszego wejrzenia!

 Kiedy tylko zostawiałaś ich na chwilę samych i po jakimś czasie wracałaś, widziałaś jak twój chłopak próbuje straszyć twojego pupila głupimi, pseudo-strasznymi minami. Zwierzak nie pozostawał mu zresztą dłużny, bo bardzo często zaczynał miauczeć wtedy, gdy Hanamiya o czymś ci opowiadał, albo kiedy akurat mieliście *ekhem* ochotę na bliskie, intymne przytulanki.

— Ten cholerny kot poważnie działa mi na nerwy, weź go zabierz do innego pokoju!

— Przestań się nim przejmować i nie przestawaj... ach!

 Korzystając z okazji, że byliście sami w domu, postanowiliście się odrobinę zabawić.

 Na początku delikatnej gry wstępnej nie przejmowaliście się twoim zwierzakiem, który spał w najlepsze na kanapie w salonie. W chwili gdy oboje pozostaliście już bez ubrania, całkowicie wymazaliście twojego pupila z pamięci i zajęliście się sobą.

 Hanamiya akurat całował twoje dolne partie ciała, gdy usłyszeliście skrzypnięcie drzwi i ciche miauknięcie - twój biały kocur, wskoczył do was na łóżko i usiadł na pobliskiej poduszce bacznie obserwując poczynania twojego chłopaka.

— Tch, on to specjalnie robi. Wie, że mnie dekoncentruje gdy się tak gapi!

— No co ty, Sebuś, po prostu lubi towarzystwo ludzi i dlatego do nas przyszedł.

— Sebuś-Srebuś - parsknął wkurzony Hanamiya, patrząc na ciebie z góry, gdy zszedł z łóżka i ku twojemu rozczarowaniu, zaczął wciągać na tyłek bokserki. — Ten włochaty kłakozjadacz gapi się na nas za każdym razem gdy zabieramy się do konkretów, a ty wciąż wierzysz w jego niewinność?!

 Doprawdy, niezły cockblock z twojego kota.

Takao

Zwierzę - Pies

— Hej, [Imię]chan, a wiesz, że chyba odkryłem powód, dla którego twoja Zuzu mnie nie lubi?

 Naciągnęłaś nieco mocniej smycz, kiedy twój kundelek zapędził się trochę bliżej ulicy i przywołałaś ją do swojej nogi. Byliście na spacerze, w trakcie drogi do psiego parku, zostało wam tylko jedno skrzyżowanie do pokonania.

— Kazu, ona cię lubi — powiedziałaś, starając się brzmieć na zupełnie przekonaną. — Naprawdę! Tylko po prostu potrzebuje trochę więcej czasu by się w pełni swobodnie przy tobie czuć.

— Aha, akurat — mruknął nieprzekonany czarnowłosy. — A te skarpetki, które mi zżarła? To, że nie chce mi się dać pogłaskać i zawsze ode mnie ucieka? Nie aportuje piłki, którą jej rzucę? Nie lubi mnie, wiesz o tym!

 Westchnęłaś ciężko i cicho zgodziłaś się z chłopakiem. Chociaż trudno ci było to sobie wyobrazić, bo wydawało ci się, że ciężko jest nie polubić Kazunariego, to twój psiak miał jakiś ewidentny problem z chłopakiem.

— No dobra, to jaki jest powód?

— Ano taki, że cię od niej ukradłem, [Imię]chan! — wyjawił, wzruszając ramionami i zerkając na ciebie z zaciekawieniem z ukosa. — Jeszcze rok temu miała cię dla siebie zawsze i wszędzie, a teraz ty spędzasz większość wolnego czasu ze mną. Jest o mnie zazdrosna i traktuje jak swojego rywala, ot co!

— Hau, hau!

No, może coś w tym było, skoro nawet Zuzu się z nim zgodziła.

Kasamatsu

Zwierzę - Kot

— Yukio, zaparzę nam jeszcze herbatę, dobrze?

— Pomóc ci, czy..?

— Nie, poczekaj na mnie w moim pokoju, za pięć minut przyjdę, dobrze?

— Okej.

 Kasamatsu znał twój dom na tyle dobrze, że nie miał problemu z dotarciem do twojej sypialni. Wszedł tam bez większego zawahania, zupełnie pewny siebie, zdjął z ramienia swoją szkolną torbę i niewiele myśląc rzucił nią na łóżko.

 Pech chciał, że drzemkę na czarnym kocu przycinał sobie akurat twój kot o takim samym kolorze futerka...

— Yukio, co to za hałasy, co się tam dzieje?! — wykrzyknęłaś z kuchni, kiedy usłyszałaś jakiś niesamowity łomot na piętrze. — YUKIO?!

— TWÓJ KOT SIĘ WŚCIEKŁ, [IMIĘ] CHODŹ TUTAJ, NIE MOGĘ GO USPOKOIĆ... CHOLERA JASNA!

 Pobiegłaś na górę doprawdy, przerażona odgłosami które rozbrzmiewały z twojego pokoju, jakby dosłownie ktoś sobie w nim obijał mordę. Wbiegłaś do środka, gdzie zastałaś leżącego na dywanie Yukio z śladami po zadrapaniach na nogach i rękach, a twój kot siedział na szczycie szafy i spokojnie lizał sobie futerko.

— Yukio, co się stało?! — zapytałaś z zaniepokojeniem oglądające jego rany i pomagając mu się pozbierać z podłogi. Był cały czerwony na twarzy, najprawdopodobniej z wysiłku i złości. — Przecież wy się zawsze mijacie z Sebastianem!

— Niby tak, ale... n-nie zauważyłem go na tym cholernym łóżku i rzuciłem w niego torbą.

— O nie - jęknęłaś i automatycznie zerknęłaś w stronę kota. — Nic mu nie jest?

— Nie jestem złym człowiekiem, nic mu nie zrobiłem, próbowałem go tylko uspokoić! — wydyszał Kasamatsu, po czym walnął się na twoje łóżko. — Cholera, ja pasuje. Od jutra przychodzimy do mnie. Moi bracia może i są wkurzający, ale przynajmniej nie mają takich ostrych pazurów!


TEMAT CZTERDZIESTEGO DZIEWIĄTEGO ROZDZIAŁU:

GoM + Kagami + Hanamiya + Takao + Kasamatsu, gdy go rysujesz!

[Narysuj mnie jak swoich francuskich koszykarzy xD]

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top