Rozdział 6: Dlaczego...?
- Co to do diabła było?- zapytał Chriss unosząc z zdziwieniem brew.
- Nie wiem, ale chcę się dowiedzieć co tak ładnie wybuchło.- powiedziałam, po chwili dodając.
- Angel, Chris ja czekamy na was w pokoju wspólnym pięć minut. Macie zejść ubrani, zrozumiano?
- Oczywiście panno Dragon.- powiedział z uśmiechem Malfoy, po chwili wychodząc z łazienki.
- Cholera ogolił mi tylko połowę nogi. - jęknął załamany Albus, po chwili również opuszczając łazienkę.
Wraz z gryfonami udałam się w stronę pokoju wspólnego. Nie siadaliśmy na fotelach ani na niczym innym, bo nie było sensu. Pokój wspólny, który przeważnie był pełen ślizgonów obecnie nie poza naszą trójką był opuszczony. Pewnie wszyscy poszli sprawdzić źródło wybuchu.
- Dobra chodźmy. - powiedziała Angel, kiedy chłopcy weszli do pomieszczenia.
Po wyjściu z domitorium Slitherinu i wejściu na korytarz, daleko nie przeszliśmy. Kiedy skręciliśmy w lewo i udaliśmy się wzdłuż korytarza po niespełna chwili ujrzeliśmy grupę uczniów wpatrywujących się w ścianę.
Z trudem przepchałam się z przyjaciółmi na przód, aby zobaczyć co się stało.
Widząc jednak ścianę Hogwartu miałam wrażenie iż zaraz padnę. Ściana szkolna wyglądała tak jakby ktoś uderzył olbrzymią pięścią w jej środek sprawiając iż pojawiła się na niej masa małych jak i wielkich pęknięć. To było w sumie dziwne iż jeszcze ona stała i nie porozsypywała się.
Na miejscu uderzenia były napisane czymś czerwonym tylko cztery litery. "SD SM".
Zmarszczyłem brwi widząc litery, które nic mi nie mówiły. Czy to podpis osoby, która zniszczyła ścianę? Albo jakiś przekaz?
- Mówi ci to coś?- zapytałam szeptem Scorpiusa, na co ten kiwnął przecząco głową.
Blondyn również był zaskoczony tym co zobaczyliśmy z resztą podobnie jak Albus i gryfoni oraz inni uczniowie i nauczyciele Hogwartu.
Ujrzałam podchodzącą do ściany dyrektor szkoły wraz z profesorem Blake'iem.
Kobieta widząc ścianę zmarszczyła brwi. Analizowała wygląd ściany oraz wszystkie możliwości.
- Proszę tylko o spokój.- powiedziała po chwili z spokojem i opanowaniem kobieta, po chwili dodając.
- Bardzo proszę o udanie się do swoich domitoriów. Naprawdę nie ma powodu, aby się denerwować.
Uniosłam zdziwiona brew.
Ona tak serio? Właśnie rozwalono ścianę!
- Chodźmy stąd, bo jeszcze uznają że to nasza sprawka.- powiedział Scorpius.
Kiedy już mieliśmy udać się w stronę domitorium usłyszeliśmy jej głos.
- Panie Malfoy, panno dragon... panie Potter oraz panno White. Mogę prosić na słówko?
No bez jaj.
- - - - -
- Zapytam się was oto samo co kiedyś zapytałam pana Weasley, pannę Granger i pana Pottera.- powiedziała dyrektorka zamykając drzwi od sali, w której mieliśmy lekcje transmutacji.
- Dlaczego kiedy coś się dzieje to ja widzę was tam?
- Pani dyrektor szczerze to chyba wszyscy sobie zadajemy to pytanie co roku.- powiedział rozbawiony Albus jednak widząc poważną minę McGonagall jego uśmiech zniknął.
- Chyba Pani nie myśli że to nasza sprawka?- zapytała Angel, na co dyrektorka kiwnęła przecząco głową.
- Pomimo tego co wydarzyło się w ciągu pojawienia się panienek w Hogwarcie to wątpię byście mieli tak zwariowane pomysły.- powiedziała z spokojem dyrektorka, po chwili dodając.
- Jednak patrząc na litery napisane na ścianie wiele uczniów będzie uważać panne Dragon i pana Malfoy'a za winowajców...
- Zaś mnie i Albusa za pomocników? Tylko dlatego iż mogą to być inicjały Scorpiusa i Scarlett? Przecież to może być jakiś szyfr. To nie ma sensu.- powiedziała Angel przerywając dyrektorce.
- Wiem, ale uczniowie mogą tego nie zrozumieć.- powiedziała Minerva, po chwili dodając.
- Wracajcie do domitoriów i postarajcie się nie pakować w kłopoty.
~ • ~ • ~
Witam zgromadzenie ludowe młodych czarodziejów.
Powracam w przepływie nudy zwanej kwarantanną z powodu wszystkim nam znanego Koronawirusa, który zawitał do Polski.
Postaram się dawać dużo więcej rozdziałów albo chociaz dłuższe.
Jeśli ktoś w ogóle czeka na rozdziały będę wdzięczna o gwiazdkę i komentarz, abym wiedziała że ktoś czyta te moje wypociny.
Dozobaczenia czarodzieje!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top