Rozdział 3: Zdradza mnie...
- Angel! Czy ty mnie zdradzasz?!- zapytał Albus z aktorskim zaskoczeniem na twarzy kiedy wraz z młodym Potter'em i Malfoy'em dotarłam do gryfonów.
- Oczywiście...- powiedziała pierwsze słowo Angel sprawiając iż Albus'owi zrzędła mina i chwilkę później dodając.
- ...że nie.
Młody ślizgon teatralnie złapał się za serce, po czym udając ulgę na sercu powiedział.
- A już myślałem że będę musiał śpiewać "znowu w życiu mi nie wyszło".
- Błagam Cię ziom. Nie śpiewaj, bo płótna obrazą popękają, a duchy ponownie śmierci doznają.- powiedział Scorpius układając dłonie na klatce piersiowej.
- Odezwał się poeta jak z tragedii Julii i Romea. -powiedział Albus papugując Scorpius'a.
- Na pewno lepiej od ciebie ty chory spod pojebie.- na słowa Scorpius'a nie wytrzymałam i chwyciłam pierwszą lepszą książkę, która była pod ręką i przywaliłam sobie książkowego facepalm'a.
- Ja pierdole z kim ja się kurwa zadaje? - zapytałam próbując nie wybuchnąć śmiechem.
- Z najprzystojniejszym, najuroczym, najsilniejszym i ogólnie najidealniejszym chłopakiem, czyli mną. - powiedział z łobuzerskim uśmiechem Malfoy puszczając mi delikatnie oczko.
- Ta...jasne...pierdol pierdol ja posłucham - powiedziała Angel co chwilę udając kaszel.
Scorpius przekręcił teatralnie oczami, po czym uśmiechnął się uroczo w moją stronę.
-Zapomniałeś dodać najskromniejszym, panie Malfoy.- powiedziałam rozbawiona w stronę blondwłosego.
Scorp powolnym krokiem podszedł do mnie zatrzymując się dosłownie kilka centymetrów przed moją twarzą. Uśmiech wciąż nie schodził mi z twarzy i wcale nie zamierzałam dać ślizgonowi za wygraną. Malfoy widząc mój uśmiech, zaśmiał się delikatnie.
- To było oczywiste, panno Dragon.- powiedział Scorpius chwilę później odsuwając się ode mnie i pokazując mi w tym samym czasie język.
Zaśmiałam się na gest chłopaka, po czym powolnym krokiem udałam się w stronę swojego ulubionego miejsca, który był dla mnie jak oaza spokoju.
Ah, Malfoy!... ty nigdy nie zmądrzejesz!
Perspektywa Scorpius'a:
-Ej, Scarlett gdzie ty idziesz?! - zapytał się Albus, czarnowłosej kiedy ślizgonka powolnym krokiem udała się do swojej oazy spokoju.
- Gdzieś gdzie cię nie ma. - powiedziałem do przyjaciela rozbawiony zdając sobie sprawę z tego iż Scarlett nie odpowie chłopakowi na to pytanie.
-Auć! To bolało! - powiedział Al łapiąc się za miejsce gdzie według anatomii jest serce.
Przekręciłem oczami na jego słowa. Potter jest super przyjacielem, ale bądźmy szczerze do aktorów to mu daleko zwłaszcza żeby chociaż zasłużyć na miano "dobrego".
- Jak co roku pierwszego dnia znika. Nawet nie wiemy gdzie!- powiedziała Angel krzyżujące ręce na piersi.
Wzruszyłem ramionami na słowa gryfonki. To gdzie Scarlett chodzi nie jest ani moją ani ich sprawą. Co z tego że wiem gdzie ona jest? To drobny szczegół i jakoś jeszcze nie było z tego wielkiego halo.
- Chodźmy powoli w stronę dormitoriów.- zaproponowałem z spokojem, na co moi towarzysze kiwnęli głową twierdząco.
Powolnym krokiem szedłem w stronę dormitorium Ślizgonów gdzie zaraz wraz z Albus'em rozstamy się z gryfonami. Ignorowałem zachwyt pierwszorocznych czarodziei i czarownic z mugolskich rodzin, którzy zachwycali się architekturą szkoły. Było to dla mnie nudne, gdyż z każdym rokiem jest praktycznie to samo.
-Słyszeliście o nowym nauczycielu od eliksirów? - zapytał Chriss w połowie drogi na co ja zmarszczyłem brwi.
- Nowy nauczyciel? - zapytałem wpatrując się w gryfona.
- Nie widziałem go, ale podsłuchałem jak o nim mówiła pani dyrektor McGonagall z panią Hooch od latania.- powiedział Darkfull na co kiwnąłem głową na znak zrozumienia.
- A więc to będzie ciekawy rok. Zwłaszcza iż na rozpoczęciu roku nic nie mówiono o nowym nauczycielu od eliksirów.- powiedziałem patrząc na przyjaciół.
Kiedy zatrzymałem się pod wejściem do lochów wraz z Albus'em pożegnałem się z gryfonami, po czym szybko zniknąłem z nim w mroku naszego domitorium.
Zapowiada się ciekawie...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top