Rozdział 1: To będzie ciężki rok...

Pięć lat później...

Perspektywa Scarlett:

Jak co roku od pięciu lat stałam przy ścianie na peronie 9 i 3/4. Również jak co roku czekałam na Angel, Albus'a i Scorpius'a pod wyznaczonym miejscem.

I jak zawsze byłam przed czasem...

W ciągu tych pięciu lat nie zmieniłam się z wyglądu. Wciąż tak jak na pierwszym roku budzę postrach uczniów Hogwartu już nie wspominając o przezwisku jakie wymyślono mi od momentu kiedy wylądowałam w stole węża.

"Córka Dementora", kreatywnie nieprawdaż?

Czemu otrzymałam takie przezwisko? No, cóż... nie wiem.

Ale nie jestem sama. Scorpius jest nazywany synem Voldemort'a, więc nie jestem sama w tej głupocie.

-Cześć Scarlett. - głos Scorpius'a wybudził sprawił iż spojrzałam w stronę dźwięku.

Scorpius Malfoy...siedemnastoletni chłopak, który nie bał się do mnie podejść mojego pierwszego dnia w Hogwarcie. Blondyn z każdym rokiem wyglądał nieco inaczej. Zawsze coś było zmienione w jego wyglądzie na każdym roku.

Patrząc na niego jednak nie ujrzałam nic nowego. Jego jasne blond włosy były ułożone w artystyczny nieład, a w jego uroczych szarych oczach nie widziałam nic co inni uczniowie Hogwartu uważali za złe.

-Cześć Scorpius. A gdzie Albus i Angel? - zapytałam chłopaka, gdyż przeważnie kiedy on przychodził to z całą eskortą.

- Poszli zając nam przedział. - powiedział blond włosy z delikatnym uśmiechem, po czym dodał.

- To co idziemy do przyjaciół, panno Dragon?

- Z przyjemnością, panie Malfoy. - powiedziałam rozbawiona, po czym wraz z przyjacielem udałam się w stronę pociągu,aby odnaleźć naszych znajomych.

- - - - - -

- No gdzie oni do jasnej cholery są? - zapytałam odchodząc od przedziału, w którym nie było naszych przyjaciół tylko sami pierwszoroczni.

Hogwart Express ruszył już dziesięć minut temu, a ja i Scorpius jak dwa debile szukamy naszych przyjaciół.

Niespodziewanie Scorpius się zatrzymał w pół kroku. Spojrzałam na niego zdziwiona.

- A tobie co...

- Czekaj... słyszysz? To brzmi jak głos Angel.- powiedział Malfoy przerywając wcześniej moją wypowiedź.

Nastawiłam uszu i faktycznie dwa przedziały dalej na samym końcu wagonu miałam wrażenie iż słyszę głos gryfonki. Wraz z Scorpius'em udałam się w stronę dźwięku, który z każdym krokiem stawał się bardziej wyraźniejszy i rozpoznawalny. Zatrzymaliśmy się przed otwartym wejściem do przedziału i właśnie tam znaleźliśmy nasze zguby.

Angel siedziała przy jakieś dziewczynie cały czas coś mówiąc. Na przeciwko gryfonki, zaś był nasz niedorozwinięty ślizgon, który w ciągu tych pięciu lat nic się nie zmienił... znaczy no prawie, bo z tego co widzę już nie nosi aparatu na zębach. Albus wpatrywał się z rozbawieniem w Angel, która nieustannie coś mówiła do nieznanej nam dziewczyny.

Spojrzałam na nieznajomą, która na bank była ode mnie i od białowłosej starsza. Pomimo iż dziewczyna była niskiego wzrostu, to po rysach jej twarzy i fakcie iż doskonale ignorowała białowłosą miałam pewność iż dziewczyna jest albo na siódmym albo na ósmym roku w Hogwarcie. Nieznajoma miała piękne czarne włosy do pasa oraz zielone oczy, zaś szata dziewczyny u której było również jak u Angel widać czerwony krawat dało mi pewność że czarnowłosa również jest gryfonką.

- Długo się na was czekało, gołąbeczki.- powiedział Albus zauważając nas w przejściu nie całą chwilę po tym jak ich znaleźliśmy.

Angel przestała na chwilę mówić, po czym spojrzała w naszym kierunku mówiąc.

-Gołąbki? Gdzie? Ja chcę zjeść.

Ciche prychnięcie wymknęło się z ust nieznajomej, co w sumie mnie nie dziwiło.

W końcu tu chodzi o Angel...

- Po pierwsze nie było was w przedziale do, którego wchodziliśmy co roku. A po drugie gołąbki są Angel w Hogwarcie.- powiedział z spokojem Malfoy zamykając za nami szklane drzwi od przedziału.

- No bo Angel uczepiła się jak rzep do psiego ogona do....eyyy... przepraszam, ale jak masz na imię?- powiedział Albus na chwilę się wahając z pytaniem do czarnowłosej gryfonki.

- Sasha. - powiedziała spokojnie dziewczyna, po czym zamknęła oczy opierając się o fotel.

- Nie uczepiłam się tylko rozmawiam. A to że nie odpowiada to drobny szczegół, który nie jest ważny. Nie mówi że jej to przeszkadza, więc gadam dalej. Przynajmniej się wygadam.- powiedziała dziewczyna na co ja i Scorpius na równi strzeliliśmy sobie facepalm'a.

- Ja pierdole...

- To będzie ciężki rok...- powiedział Scorpius dokańczając za mnie zdanie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top