Rozdział 29 Ja wiedziałem że Angel jest walnięta, ale...

Pov.Scar

Od wczorajszego wyjścia Sashy oraz Kriss'a nie działo się wiele. Z początku Angel miała zamiar iść po gryfonów i osobiście przytachać ich wraz z butelką na dalszą część gry, jednak finalnie skończyło się na tym że wszyscy zasnęliśmy na podłodze upojeni wyciągniętym po cichu z barku Malfoy'ów trunkiem. A więc nawet jeśli gryfoni wrócili to nie zastali nas w przytomnym stanie.

Z samego rana udało nam się zebrać w miarę szybko na śniadanie. Nie należało to bardzo łatwego zadania, ale zostało to wykonane. Co prawda prawie w godzinach południowych.

- Już nigdy więcej nie pije ognistej twojego ojca, Scorp – mruknął męczeńsko młodszy syn Potter'a zapychając się podgrzewanymi udkami kurczaka z wczorajszej kolacji.

- Nikt Ci nie kazał pić – mruknął z rozbawieniem mój towarzysz, podczas gdy ja i Angel spożywałyśmy klasyczne płatki.

Całą czwórką siedzieliśmy w kuchni przy stole i wcinaliśmy wybrane przez nas smakołyki. Jeśli Blake wiedział że tak skończymy po wspomnianej pełni to chwała mężczyźnie że nie przyszedł nas budzić na poranne lekcje.

- Jesteś słabiutki, Albus. - burknęła rozbawiona gryfonka nawet nie ważąc się spojrzeć na ślizgona. Wyglądała niemal jakby płatki w kształcie zwierząt pochłonęły cały jej światopogląd i kompletnie odebrały zainteresowanie skacowanym towarzyszem.

- A ty wytrzymała, Aniołku – powiedział wzruszając ramionami chłopak kątem oka zerkając na gryfonkę.

- Raczej walnięta – powiedziała Sasha wchodząc z książką do pomieszczenia, przez co nasza czwórka skierowała uwagę na mieszkankę domu lwa.

- Gdzie ty byłaś? Gdzie Kriss? - zapytała Angel nie komentując odpowiedzi dziewczyny na swój temat.

- Butelka wam spierdoliła jak w kreskówce?

- Nawet jeśli to jak wróciliśmy to nie byliście przytomni. - Sasha wzruszyła ramionami potwierdzając jeszcze teorie odnośnie przybycia gryfonów do pokoju Malfoy'a.

- Bylibyśmy gdybyście byli wcześniej.

- Oczywiście, Angel. A te butelki po ognistej same się rozdwajały – głos Krissa wchodzącego do pomieszczenia sprawił iż wszyscy zerkaliśmy na dwa fronty.

Przekręciłam oczami z rozbawieniem widząc jak Angel niczym drapieżnik próbuję wybronić nas z komicznej sytuacji. I w sumie udało jej się, bo dosłownie chwilę później na własne oczy widzieliśmy scenę jak ze snu.

Gryfon powoli podszedł do Sashy, po czym schylił się delikatnie i złożył pocałunek w policzek. Sasha nie odpowiedziała na ten gest zbytnio wylewnie, ponieważ moment później skryła swoją twarz w książce. Ale ląd został rozpalony.

- NO WRESZCIE! - krzyknęła radosna białowłosa wstając od stołu omal nie rozwalając wszystkie wokół siebie.

Z trudem wstrzymałam parsknięcie widząc jak Albus na dźwięk dziewczyny przeżegnał się i złożył ręce do klasycznej modlitwy. Wilk został wywołany!

- To już wszystko wiadome gdzie się szlajaliście! Oh, Merlinie trzeba zbierać kasę mam dwa śluby do zaplanowania! - Angel z wielkim podekscytowaniem godnym pierwszorocznego usadowiła się w nowym miejscu naprzeciwko pary gryfonów.

-OPOWIADAJ!

- Angel spokojnie bo zaraz odlecisz – parsknął rozbawiony Scorpius jednak widząc spojrzenie gryfonki natychmiast skrył się w swoim kubku z naparem z ziół.

- Gadaj! Chcę wiedzieć co się wczoraj działo! Wszyściutko!

- Nie ma nic do mówienia – burknęła Sash znad książki starając się ostudzić zapał młodszej gryfonki.

Bez skutecznie.

- Nie pieprz kochaniutka. Jesteście parą?!

- A przepytywała ona Scorpa i Scar?- mruknął z rozbawieniem w kierunku swojej „spólniczki", przez co z automatu przeniosłam wzrok na niego.

- Niby z czego? Oni byli na miejscu i zgonowali z nami – Angel uniosła brew na moment przechodząc wzrokiem na mnie oraz młodszego Malfoy'a.

- No oni rano się lizali na łóżku zanim wy powróciliście do żywych.

To jedno zdanie sprawiło że omal nie zbladłam. Spojrzałam na Scorpiusa, który tak samo jak ja był zaskoczony odpowiedzią gryfona. W końcu nic z tego co mówił nie było prawdą.

Niestety podekscytowana związkami Angel łyknęła kłamstwo Krissa natychmiast, przez co musiała bawić się w detektywa za parę naście frontów. Albus słysząc słowa Krissa zachichotał jak nastolatka, po czym spojrzał na mnie i ślizgona z rozbawieniem w oczach. Miał rację to mogło wyglądać komicznie.

- Kurde teraz nie wiem kogo zacząć opierdalać – burknęła niezadowolona białowłosa, a ja już wiedziałam że trzeba jak najszybciej zakończyć węszenie dziewczyny.

- Angel może zostawmy to wszystko na... - nie zdążyłam dokończyć swojej wypowiedzi, kiedy to wielki huk przerwał całkowicie naszą rozmowę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top