Rozdział 10: To pierwszy i ostatni raz kiedy wchodzę w to Scorpius!
- Dokąd ona nas prowadzi?- zapytał Scorpius kiedy po raz kolejny idąc przez blibliotekę skreciliśmy w jakiś dział.
- Tam gdzie nikt nas nie usłyszy, gdzie nas zabije i zniszczy ciała.- mruknął cicho Albus, na co Angel spojrzała na niego rozbawiona.
- Skoro tak sądzisz to pewnie pisałeś testament?
- Oczywiście, za kogo Ty mnie masz Angel?- zapytał Potter słysząc pytanie z ust gryfonki.
- Za kompletnego idiotę z poczuciem humoru.- mruknęłam cicho dalej idąc za Sashą.
- Przynajmniej jestem jej idiotą.- powiedział Albus z uśmiechem, który zszedł z jego twarzy kiedy zdał sobie sprawę z słów jakie wypowiedział.
Słowo daje takiego buraka na twarzy Potter'a to jeszcze nie widziałam.
- I tak ma zostać, Al.- powiedziała z rozbawieniem Angel, na co młodszy syn wybrańca zarumienił się jeszcze bardziej.
Kiedy już chciałam skomentować rumieniec przyjaciela Sasha zatrzymała się przy jednej z pułek i niemal od razu wyciągnęła wielką oraz grubą księgę w kolorze czarnego bzu z napisem "Wielcy Czarodzieje".
Dziewczyna otworzyła książkę i powoli zaczęła "przelatywać" między stronami.
Pożółkłe kartki dawały mi pewność iż książka trzymana przez starszą gryfonkę musiała mieć już trochę lat za sobą
Kiedy dziewczyna zatrzymała swój wzrok na jednej z stron obróciła książkę w drugą stronę, abym mogła zobaczyć to co ona.
- Czy to on Ci się śnił?- zapytała z spokojem Sasha, podczas gdy ja analizowałam zdjęcie, które grufonka pokazała.
Nie wierzyłam w to co widzę. Faktycznie staruszek, który mi się śnił właśnie w tym momencie był widziany przeze mnie na jednej z stron z starszej księgi.
- Jakim cudem Ty...? Skąd...? Kim on
..?- słowo daje w tym momencie nie umiałam wypowiedzieć ani jednego logicznego pytania w taki sposób, aby dało się mnie zrozumieć.
Widząc moją reakcje Scorpius złapał mnie za rękę i stanął blisko mnie jakby bojąc się iż zaraz zaliczę spotkanie z podłogą.
Angel i Albus wpatrywali się w książkę analizując zdjęcie tak jakby oboje łudzili się iż znajdą w swoim umyśle odpowiedź kim był staruszek z mojego snu.
-Sash... skąd wiedziałaś że to on?- zapytał nie pewnie Chriss z zdziwieniem.
- Czerwony księżyc dał mi do myślenia.- powiedziała spokojnie dziewczyna utrzymując kontakt wzrokowy z gryfonem.
- Co księżyc ma z nim wspólnego?- zapytał Scorp dalej trzymając moją dłoń.
Gryfonka spojrzała na Malfoy'a nie chętnie, a jej wzrok był spokojny. Zupełnie jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
- Czerwony księżyc nazywany jest "Pełnią Krwawego Światła". Pierwszy raz pojawił się w śmierć najpotężniejszego czarodzieja jaki chodził po Ziemi.- odpowiedziała po raz kolejny Sasha, na co Angel uniosła zdziwiona brew.
- Najpotężniejszego czarodzieja jaki chodził po Ziemi? - zacytowała młodszą gryfonka analizując słowa dziewczyny, na co Sasha podała mi otwartą książkę.
Od razu w oczy poza zdjęciem rzucił mi się wielki czarny napis. Moje oczy rozszerzył się niczym spodki od filiżanek.
To niemożliwe, co nie?
- Scarlett?- zapytała nie pewnie przyjaciółka podchodząc do mnie z Albusem ,podczas kiedy Chriss podszedł do Sashy.
- Merlin...- powiedziałam cicho, spoglądając na moich towarzyszy.
Nie wiem skąd miałam w sobie odwagę, aby wypowiedzieć to imię tak... Tak swobodnie.
W końcu jednak wzięłam głęboki i skończyłam swoją wypowiedź wpatrując się moich przyjaciół.
- To Merlin śnił mi się.
- - - - - -
- Merlin ma dziwne poczucie humoru skoro zza grobu śni ci się, Scarlett.- powiedział Albus po długiej ciszy, którą można porównać do ciszy na cmentarzu.
- Albus proszę Cię tym razem zachowaj powagę.- powiedział Scorp, trzymając dłoń na moim ramieniu.
- Ależ ja jestem poważny, Scorpius! Mówię przecież iż to jest bardzo kiepski żart.- powiedzial Al z wyczuciem.
Po tym jak dowiedzieliśmy się o tym iż to Merlin był w moim śnie, zabraliśmy księgę i wróciliśmy na miejsce gdzie wcześniej siedzieliśmy.
Teraz Sasha wraz z Chriss'em szukają informacji o dziewczynie, która towarzyszyła Merlinowi w moim śnie i o "Pełni Krwawego Światła".
Na razie bezskutecznie.
- Angel wszystko w porządku? Od momentu kiedy dowiedzieliśmy się o tym kto odwiedził mnie w nocy jesteś jakaś dziwna.- powiedziałam nie pewnie patrząc na gryfonkę, która siedząc przede mną wyglądała na kompletnie zamkniętą w jakiejś toksycznej klatce.
- Jest okej. Po prostu gdy zmarł Merlin nie było żadnego normalnego czarodzieja bądź czarownicy, którym śniłby się tak potężny czarnoksiężnik od ostatnich wieków.- powiedziała z spokojem dziewczyna, po chwili dodając.
- Ale w sumie Ty jesteś równie pierdolnieta co my.
- To Merlin nie powinien się i nam śnić? Chociaż może on nas będzie pokolei w nocy nawiedzał?- zapytał Albus, po chwili łapiąc się teatralnie za głowę.
- A niech mnie kule biją i centaury za jaja powieszą w co ja się ubiorę?
Spojrzałam na Angel i Scorpius'a unosząc jedynie brew.
Serio nie możemy to oddać?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top